-
Rafjar ma nieznaczną przewagę oraz mocną frakcję. Pont to jest Moc na takim budżecie.
Jednak jeżeli uzupełnimy roster Seleucydów o galackich legionistów powstaje siła z którą trzeba się liczyć.
Do tego Rafjar będzie sam, a wrogów klikać będzie dwóch.
Zapowiada się iście epickie starcie.
-
Starcie rzeczywiście zapowiada się ciekawie, ale czy Pont jest potężny na takich budżetach? Ośmielę się zaprzeczyć, jest potężny na budżetach 2000-9000, szzególnie w porównaniu z Selkami, ale na większych budżetach sądzę, że Pont to poza Kimmerią najsłabsza frakcja. Znam to nieco z autopsji :)
-
Zgadzam się z lylu. Pontowi brakuje mocnej piechoty, czy to mieczowej, czy z włóczniami. Mają mocne, elitarne piki. Ale wiemy świetnie, że piki mają ograniczone zastosowanie na polu bitwy. Mają świetną kawalerię w dużych ilościach, jednak to można zrównoważyć mapą. Uważam, że na takich budżetach jak w tej bitwie to Selki prezentują się lepiej.
-
Mitrydates na czele swojej armii wjeżdża do stolicy prowincji witany owacyjnie przez jej mieszkańców. Od tego roku w prowincjach Seleukidów zapanować miał długo oczekiwany pokój.
Opis bitwy wkrótce.
-
Bitwa była bardzo fajna,trup ścielił się gęsto,dziękuję wszystkim zainteresowanym stronom za możliwość udziału i szansę wykręcenia rekordu procami ;).
PS: Nemeto i Piramidy to akurat woda na młyn dla kawalerii :P. Mam screena i repka,ale to już niech Rafjar i Lylu zadecydują czy chcą udostępniać i pokazywać swoje buildy i straty.
-
Dopiero teraz doczytałem że lylu musiał brać płaską. No to całkowicie zmienia balans, bo rafjar mógł nastawić się na kawalerię. Z tego co słyszałem wyszliście mocno piechotą, nie do końca to rozumiem. Ale fajnie, że bitwa się podobała.
-
- Nie lękajcie się! Zakrzyknął Mitrydates do swych generałów na chwilę przed rozpoczęciem bitwy o Antiochię. Po jego słowach, dowódcy posłusznie opuścili namiot głównodowodzącego i rozpoczęli szykowanie swych oddziałów do walki. Wiedzieli, że dzisiejszy bój zaważyć może na życiach ich oraz kolejnych pokoleń Pontyjczyków.
Łąka dzieląca wojska zdawała się być idealną płaszczyzną. Wiatr delikatnie muskał proporce Seleukidzkiej armii wspartej najemnymi wojskami galackich wojowników, którzy w sporej liczbie stawili się na placu boju. Właśnie ten widok spędzał sen z powiek Mitrydatesa od kilku tygodni. Błyszczące srebrne zbroje Seleucii, wsparte galackimi legionistami stanowiły barierę, której jego umysł nie był w stanie złamać. Z wymuszonym opanowaniem spojrzał na lewą flankę swych sił, gdzie znajdowali się pontyjscy górale wsparci szermierzami. Następnie wzrok jego skierował się przed siebie, gdzie całą siłę uderzenia miały na siebie przyjąć oddziały brązowych tarcz wspartych celtyckimi mieczami i oddziałami miotającymi. Spojrzał również na prawą stronę, gdzie generał Ariobarzanes dowodził oddziałami hoplitów, najemnych nagich mieczy wspartych nielicznymi szermierzami i jazdą kapadocką. Mitrydates w asyście dwóch oddziałów konnych szlachetnej krwi znajdował się na tyłach armii, obserwując pole bitwy i będąc gotowym do reagowania.
Wojska Pontu ruszyły do przodu. Na lewej flance dwa oddziały konnych łuczników starały się uprzykrzać życie Seleukidom. Zgodnie z wytycznymi Mitrydatesa wojska centrum zbliżyły się do nieprzyjaciela na odległość strzału, umożliwiając działanie licznym jednostkom miotaczy Pontu. W tym samym momencie flanka prawa generała Ariobarzanesa, przeprowadziła zmasowany atak na wojska Seleucydów wsparte nadbiegającymi jednostkami Galacjii. Walka na prawej flance, mimo ponawianych szarż piechoty pontyjskiej wydawała się przechylać na stronę Seleucydów. W tym momencie, Mitrydates nakazał atak w centrum. Oddziały brązowych tarcz i wojowników celtyckich wbiły się w centrum masakrując w krótkim czasie wszelaki opór. Umożliwiło to dostanie się jazdy konnych do strzelców, znajdujących się na tyłach i całkowite wyeliminowanie zagrożenia zarówno w centrum wojsk nieprzyjaciela jak i na lewej flance.
W tym samym czasie prawa flanka Pontu została złamana. Galaccy legioniści, wsparci elitami Seleucji zabijały ostatnie lekkie jednostki pontyjskie. W tym momencie na placu boju po stronie pontyjskiej pozostały jedynie dwa oddziały brązowych tarcz, szermierzy pontyjskich i kilka oddziałów miotających, wspartych przerzedzoną jazdą kapadocką i praktycznie nienaruszonym oddziałem ciężkiej jazdy Mitrydatesa. Dzięki zmasowanemu ostrzałowi, szarżom generalskim i bohaterskiej postawie lekkiej piechoty Pontu szala zwycięstwa przechyliła się na naszą korzyść. Kilka godzin później Mitrydates wraz ze swymi oddziałami wjechał do Antiochii, by po raz kolejny poczuć ten zapach i morską bryzę, która zdawałoby się była mu przeznaczona.
-
Czy jest szansa na opublikowanie powtórki?
Chwała Mitrydatesa zaiste jest wielka, zasługuje w pełni na wydostanie się poza Syrię.