Dziś kupiłem książkę Witolda Biernackiego "Biała Góra 1620". Oczywiście zaraz biorę się za czytanie.
Dziś kupiłem książkę Witolda Biernackiego "Biała Góra 1620". Oczywiście zaraz biorę się za czytanie.
Niech żyje Gwardia!
Christie Golden, "Przeznaczenie Jedi: Hegemonia" - w sumie ciekawe, ale ma wiele wątków i żaden nie wysuwa się na prowadzenie, co trochę rozwadnia akcję. Książka niezła, ale wolałem te z trylogii Dartha Bane'a i z serii "The Old Republic", jeśli chodzi o serię SW.
Bane był beznadziejny.
Z gwiezdnych wojen dobre są tylko:
Maska Kłamstw
Punkt Przełomu
Medstar I
Medstar II
Zemsta Sithów
Narodziny Lorda Vadera
Eskadra Widm
Żelazna Pięść
Rozbitkowie z Niruan
Ostatnie Proroctwo
Kiedyś (oj dawno) się czytało
U mnie skończone: Czerwony Blitzkrieg i Stalingrad, a aktualnie coś Wołoszańskiego o XX wieku.
Dlaczego tak sądzisz?Bane był beznadziejny.
Bane był geniuszem zbrodni i manipulacji. Temu nie sposób zaprzeczyć. A jego postać została przedstawiona dokładnie.
Książka chaotyczna i nudna jednocześnie, do tego w wielu miejscach naiwna (to ostatnie cechuje większość tych książek). Przeczytałem pierwszego i to mi starczy.
Może piszę tak, ponieważ czytając go nie byłem "fanem" od roku (jakieś 5 lat temu?) i takie podejście miałem do większości książek, ale z drugiej strony przestałem być "fanem", bo zacząłem zauważać takie rzeczy
Chaotyczna? Tam wszystko było przedstawione po kolei, chronologicznie - choć było parę retrospekcji. Ale były one wyraźne i nie powinny robić wrażenia chaosu.
Co masz na myśli, pisząc "naiwna"? Może podasz przykłady naiwnych fragmentów?
Mnie ta książka nie nudziła.
Bane przeszedł ewolucję i to jest opisane w tej książce.
Chaotyczna, bo co trzy strony zmienia się miejsce akcji, naiwna bo Banowi non stop się udaje wszystkich oszukiwać, nudna, bo naiwna i chaotyczna
Jak zawsze czyhające na mnie książki do magisterki zostały upchnięte w szafce i zabrałam się za coś mniej ambitnego...
Zaczęłam czytać "50 twarzy Greya" 8-)
"Energia umysłu jest esencją życia". - Arystoteles
W trzy dni udało mi się przeczytać całą książkę wspomnianą w moim poście powyżej. Jak na moje literackie lenistwo, jest to duży wyczyn
A jaka jest książka? W Internecie opisywana jest jako "porno dla mamusiek", lub "powieść sado-maso". Myślę, że ta pierwsza opcja odpada, druga zaś jest wyolbrzymiona. Owszem, trochę jest scen erotycznych, ale po prostu brnie się przez nie dalej.
Nie wiem jak mężczyźnie by się czytało "50 twarzy Greya" (polskie tłumaczenie tytułu jest bezsensowne), ale mnie się podobało Będę czekać do listopada na kolejną część. Akurat zdążę do tego czasu przeczytać "Spowiedź heretyka".
Tak więc z cyklu "Lena poleca": "Fifthy Shades of Grey":