Przy ocenie jakości wojsk angielskich i amerykańskich nie zapominajmy o wielkim bonusie jakim był dostęp do Enigmy...
Aż dziw bierze, że przy takim zaglądaniu Niemcom w karty, dostawali od nich dotkliwe bęcki... Że przypomnę las Hurtgen, film pod tym samym tytułem, czy książkę Krwawy las http://www.empik.com/krwawy-las-asto...1509,ksiazka-p
W niej, podobnie jak u Ambrose, podkreślano, że pod koniec wojny, poziom wyszkolenia u Amerykanów mocno się obniżył... Starcia wygrywano wtedy raczej potęgą ognia, niż bohaterstwem piechura...
Ciekawe, że u Brytyjczyków, widać na wojnach (i to od średniowiecza) przywiązanie do linii. Spychanie przeciwnika "ławą" - żadnych tam "barbarzyńskich" okrążeń. Wystarczy przypomnieć manewry Montego w czasie walk w Normandii, Holandii, Niemczech...
U Amerykanów natomiast tendencja do okrążania jest spora, to pewnie dziedzictwo wojen z indianami