Ciekawi mnie wasz pogląd na tę bitwe... w szczególności dlaczego Niemcy ją przegrali?
Czy głównym powodem były "slabe nerwy" Moltke Młodszego? Tzn. "rozcieńczenie" Planu Schlieffena i potem jeszcze w czasie walki a) wysłanie 6 dyw. rez. przeznaczonych dla prawego skrzydła do Alzacji, przez to Francuzi nie weszli do Alzacji a umocnili się na lini granicznej i mogli posłac posiłki na swoje lewe skrzydło b) wysłanie 2(gdzies czytałem o 2,5 czy nawet 3,5) korpusów do Prus Wschodnich(gdzie tak naprawdę poradzono sobie pod Stębarkiem bez tych wojsk, jeżeli dobrze kojarzę daty)...
A może głównym powodem były za długie linie zaopatrzeniowe?
Ciekawi mnie też to dlaczego Niemcy nie wydzielili jakiś wojsk do zajęcia wybrzeża Francuskiego? I ile było tam wojsk Francuskich? Pewnie tylko garnizony i wojska forteczne... Rozumiem, że to bylo po za głowna osią ataku, ale czy Niemcy byli az tak zadufani w sobie, że bezgranicznie wierzyli w zwyciestwo i przez to nie brali pod uwagę opcji, że lepiej byloby się "zabezpieczyc" na wypadek klęski pod Paryzem i uzyskac skądinąd ważny operacyjne(moze nawet strategicznie) obszar? Chyba własnie tu zabrakło tych 6 dyw. rez i korpusów wysłanych do Prus...
ps. piszę w pośpiechu... także przepraszam za blędy i niescisłosci.