Pokaż wyniki od 1 do 6 z 6

Wątek: 315 P.N.E. Swebowie Frisia (Kartagina – Swebowie) ; Arwernowie Rhenia (Swebowie – Kar

  1. #1
    Podkomorzy
    Dołączył
    Aug 2009
    Postów
    1 335
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    85
    Otrzymał 287 podziękowań w 137 postach

    315 P.N.E. Swebowie Frisia (Kartagina – Swebowie) ; Arwernowie Rhenia (Swebowie – Kar

    tagina) BITWA SPOTKANIOWA


    Ledwie zaczęło świtać zastępy Swebów zgromadziły się przy granicy z galijska prowincją Rhenia. W pierwszych promieniach słońca przekroczyli granicę, ale tylko po to, by natknąć się na wojska, których jeszcze nie mieli okazji spotkać, naprzeciw nich stanęły dwie armie Kartaginy, bitne, wytrenowane, ale bardzo przejęte obrazami, które od kilku tygodni żywo kontrastowały z ich ukochanymi piaszczystymi i ciepłymi ziemiami. Nitki mgły unoszące się od strony pradawnych lasów nie dawały spokoju kartagińskim żołnierzom. Mimo to na wezwanie swojego wodza karnie uformowali szyki gotowi zadać cios przeciwnikowi.



    Swebowie muszą wygrać dwie bitwy, żeby wejść na teren Rhenii. Jeżeli im się to powiedzie muszą jeszcze pokonać stacjonująca tam armię Arwernów.


    W przypadku porażki Swebów armie/armia Kartaginy wchodzą/wchodzi na teren prowincji Frisia, której broni dodatkowo 1 armia Massalii i 1 armia Swebów



    Zwycięzca przesyła screen z wynikiem walki lub replay na adres kampanii.



  2. #2
    Podczaszy Awatar Nikczemnik
    Dołączył
    Mar 2016
    Lokalizacja
    Centrum dowodzenia Watykanem
    Postów
    771
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    280
    Otrzymał 109 podziękowań w 70 postach
    Łamigłówka Pirxa rozwiązana
    O ile się nie mylę to w przypadku mojej porażki Pirx traci atak - tzn w Frisi stacjonuje armia Massali z, którą Kartagina ma pona. Więc pirx wybieraj - pon czy zerwanie pona ( i tak w obu przypadkach stracisz atak ).

  3. #3
    Moderatorzy Globalni
    Dołączył
    May 2010
    Postów
    3 568
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    734
    Otrzymał 726 podziękowań w 478 postach
    Rozumiem Twoje dobre samopoczucie Nikczemnik, natomiast Zachar w tym momencie zagrał all-in i do jutra zadecyduję co z tym fantem zrobić. Sprawdzić, czy spasować.

  4. #4
    Moderatorzy Globalni
    Dołączył
    May 2010
    Postów
    3 568
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    734
    Otrzymał 726 podziękowań w 478 postach
    https://www.youtube.com/watch?v=RANsUiN2kns

    Im dalej Kartagińczycy zapuszczali się na północ, tym większe mieli obawy czy sprostają zadaniu postawionemu przez swego wielbionego Wodza. Jakkolwiek ich Arweńscy przewodnicy dodawali przy każdej okazji otuchy, pokazując jak piękna może być ta surowa, mroźna kraina Północy, jednak każde kolejne mijane zgliszcza osad wskazywały, że piękna w tej krainie jest z każdym rokiem coraz mniej. Dziwili się też Kartagińczycy, że nocami nie słychać tu wilków, choć przecież tyle słyszeli o ich mnogości na Północy. Szeptem poinformowali ich jednak przewodnicy, że skóry wilków są ostatnio w wielkiej cenie, bowiem wojownicy Swebów upodobali je sobie w walce.

    W takim nastroju wojska kartagińskie zmierzały do granic ziem Swebów o złowrogiej nazwie Frisia. I chociaż Kartagińczycy wiedzieli, że niewielu z nich znowu zobaczy cudne Morze Południa, nie mogli się wreszcie doczekać walnego starcia, które rozwiałoby albo potwierdziło ich wszystkie obawy. Tym bardziej ochoczo pochwycono wieść, że naprzeciw wojskom Imperium zmierza pełna armia Swebów. Z każdą kolejną godziną wzmagały się dzikie odgłosy dochodzące z oddali, aż wreszcie obie armie stanęły naprzeciw siebie.

    Bój postanowiono stoczyć na terenie równinnym. Z jednej strony dodawało to otuchy Kartagińczykom przywykłym do walki w szczerym polu albo na bezkresnych piaskach pustyń. Z drugiej strony Swebowie mieli sposobność wykorzystać mnogość łuczniczek, tak kobiet łuczniczek. Na ich widok kilku żołnierzy Kartagińskich wyskoczyło przed szereg by pokazać im, czym je potraktują po wygranej walce. Żaden z nich już nie wrócił do szeregu, a przedpole usiały strzały, z których większość nie chybiła celu. Skończył się czas kpin, a Kartagińscy dowódcy poszczególnych oddziałów szybko wprowadzili odpowiedni rygor.

    Wojska Swebów zajęły niewielkie wzgórze, pod które musieli podchodzić Kartagińczycy. Jednocześnie oddziały konnych oszczepników germańskich permanentnie atakowały tyły kartagińskie, powstrzymywane jednak były przez oddziały opancerzonych włóczników. I tym sposobem nie poczyniły wielkich strat, poza zamieszaniem w szeregach. Kartagińczycy zdecydowali się na podejście pod wzgórze ze strony z najlżejszym nachyleniem. Na widok szybkich postępów wojsk Imperium, Swebowie zrezygnowali z ostrzału i rzucili się do szaleńczej szarży. Wspierał ich przy tym okrzyk wodza, który rozbrzmiał w uszach wszystkich Kartagińczyków. Wielu z tych niewielu, którzy przeżyli, powtarzało, że nigdy wcześniej i później
    nie zaznali większej trwogi, niż wówczas. A niejeden bój już stoczyli w swym życiu. Na jedną rzecz Germanie nie byli jednak przygotowani - na oddziały pikinierów. Pierwszy raz w życiu zobaczyli tak długie włócznie. Lekceważąc je, rzucili się na oślep, jednak szybko ich impet wyhamował, a wojska kartagińskie przystąpiły do kontrataku. Niesamowity był to bój, gdy opancerzeni piechurzy walczyli z olbrzymami w wilczych skórach. Wiele z tych skór zostało później wysłanych do stolicy. Bój był zacięty, ale zaczynał przybierać coraz lepszy obrót dla Kartagińczyków. Jednocześnie na flance toczyła się walka piechoty kartagińskiej ze szlachtą germańską dosiadającą zarośniętych koni. Rodząca się przewaga kartagińska była jednak systematycznie niwelowana przez tak na początku lekceważone łuczniczki. Przytomne szarże generalskiej, swebowskiej konnicy zatrzymywały każdy oddział, który próbował dopaść śmiertelnie groźne kobiety.

    Ostatecznie jednak, dzięki przełamaniu większości linii Swebów, korzystając ze wsparcia niedobitków konnicy kartagińskiej, udało się dopaść generała Swebów oraz łuczniczki, które zostały wyrżnięte co do nogi. Głowa generała Swebów trafiła zaś do lokalnego dowódcy Arwernów.

    Wojska kartagińskie pozostały niepokonane. Chociaż ogromnym kosztem. Stolica Kartaginy zapłacze nad kwiatem swej młodzieży, któremu nigdy nie będzie dane znowu ujrzeć Południa.

  5. Następujących 3 użytkowników podziękowało Pirx za ten post:


  6. #5
    Podczaszy Awatar Nikczemnik
    Dołączył
    Mar 2016
    Lokalizacja
    Centrum dowodzenia Watykanem
    Postów
    771
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    280
    Otrzymał 109 podziękowań w 70 postach
    Hamilikar okazał się być godnym przeciwnikiem i bez żalu przyznaję się do porażki. Bitwa była na tyle brutalna że okoliczne pola zabarwiły się na czerwono a, a padlinożerna zwierzyna ściàgała stadami do trupów niczym grecy do świątyń swoich bogów.
    W przeddzień bitwy do obozu wroga przedostał się nasz szpieg, który powiedział radzie wszystko co widział. A widział wiele : między innymi żołnieży z dwuręcznymi, ogromnymi niczym wiosło włóczniami zwanych przez greków jako falangici oraz ogromne zwierzęta większe niż te, które widziałem za swojego życia. Miały ogromne kły i były dwa razy większe od niedźwiedzia - mimo tego jeden z naszych oszalałych myśliwych spróbował zapolować na jednego z nich. Po celnym strzale ogromne monstrum wpadło w szał, a kto stanął na ich drodze w obozie kartagińskim został tratowany na śmierć. Słysząc o tych potworach postanowiłem przeciwdziałać zabierając na miejsce bitwy 4 oddziały najlepszych łuczniczek z Kantambrii oraz najlepsze zastępy jeźdców - ufając że oddziały te zapewnią mi zwycięstwo ruszyło za mną tylko kilka lekkozbrojnych oddziałów piechoty.

    Jednak w armii kartagińskiej nie było śladu po jakichkolwiek potworach. Natomiast to co rzucało się nam w oczy to zniewoleni Arewakowie, którzy stanowili wsparcie dla jazdy oraz wcześniej wspomniani falangici. Do starcia doszło po krótkiej gonitwie jazdy kartagińskiej za zwiadowcami. Łuczniczki za cel obrały oddziały piechoty wroga eliminując kilka oddziałów po kolei. W pewnym momencie widoczne były wyraźne zwycięstwa raz piechoty kartagińskiej, raz germańskiej. Zwyciężcy nie dało się wyłonić do momentu aż Hamilikar dołączył do walki. Zaszarżował na łuczniczki zmuszając je do odwrotu. Na polu bitwy został tylko jeden oddział Arewaków oraz straż przyboczna. Zebrałem pozostałe resztki wilczych wojów i wydałem rozkaz do ataku. Niestety strata kawalerii dała o sobie znać co skutkowało szarżami w tyły mojej piechoty.
    Po tej bitwie zyskałem respekt do Hamlqr 2, którego znałem tylko z wieści przekazywanych przez dyplomatów.

    (Uff już koniec ) Uważam że bitwa ta nadaje się na kanał org-a, niestety nie mam powtórki ( może Pirx ma ).

  7. Użytkownicy którzy uznali post Nikczemnik za przydatny:


  8. #6
    Podczaszy Awatar Nikczemnik
    Dołączył
    Mar 2016
    Lokalizacja
    Centrum dowodzenia Watykanem
    Postów
    771
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    280
    Otrzymał 109 podziękowań w 70 postach
    Historie piszą zwyciężcy, więc opowiadanie Pirxa będzie priorytetem

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Możesz edytować swoje posty
  •