Wiał wiatr ze wschodu i targał włosy niepozornej panny w zatoce tarenckiej formując z nich czerwony płomień. Gniewnie patrzyła przed siebie, przygryzając wargi do krwi..Trzymała sztylet należący do swojego zamordowanego przez Rzymian ojca...Wyczekiwała tego który miał przybyć i wyzwolić Greków z niewoli..Wyczekiwała przybycia Pyrrusa..
Lecz świat nie kończył się na Magna Graecia...