Pokaż wyniki od 1 do 1 z 1

Wątek: Zanim wyruszył [I]

  1. #1
    Chłop
    Dołączył
    May 2019
    Postów
    21
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    2
    Otrzymał 6 podziękowań w 6 postach

    Zanim wyruszył [I]

    Fabularny opis działań Bjornlingów w turze I


    W dogasających węglach paleniska, wódz Bjornlingów poszukiwał natchnienia Khorne'a. Miał niszczyć wszelakich wrogów na drodze, ku chwale Mrocznych, ku chwale Chaosu. Albion był krainą związaną z norskańskimi plemiona od zawsze, a teraz cholerni wojownicy Chaosu próbowali tu się zagnieździć. Nie dość, że kolejny zaczął się zwać Wszechwybrańcem, zwiastując jedynie upadek związany z pychą tego tytułu, to jeszcze przybył na północy kolejny, który uważa się za Błogosławionego. Chiba przez Sigmara, psia jego mać. Na południu zagnieździło mu się więcej ludzi, elfy, zwiadowcy mówią o brodatych karłach w górach i jednoczących się orkach na centralnych ziemiach. Do tego gady ponoć wróciły, żeby odzyskać te swoje stare budowle, jak zwykle zwiastując kłopoty tą swoją dyscypliną.. Ileż to Norskanie się nawalczyli o ich kosztowności w tych parnych lasach.. Splunął, wywołując syk drewna i powstał z przykucu. Jego spojrzenie powędrowało w stronę zachodzącego słońca, ledwo widocznego przez gęste, ciężko i nisko wiszące chmury.
    -Wodzu, ten pomysł z południowym dyskutowaniem spraw się sprawdza.. Nie dość, że wiemy co się dzieje po portach, to jeszcze ten.. Jeszcze jednych trza wyrżnąć, Wodzu. Przybyli tacy, co dusze zatrzymują w ciałach, zamiast oddać Bogom.
    Lodinson spojrzał zmęczonym wzrokiem na podwładnego, jakby nie rozumiejąc co ten gada. Ambasada wróciła? No to dobrze, chociaż przed czasem, więc i na dwoje babka wróżyła. Ostatnie zagubione promienie światła zniknęły z ich świata, gdy zrozumienie uderzyło w twarz Bjornlinga. Jego rysy wygięły się wściekle, a nozdrza wypuściły obłok pary z masywnych płuc topornika. Mimo ciemności, stojący nieopodal towarzysze doskonale widzieli gniew berserkera. Stwór z mięśni, jakim był wódz, ruszył do przodu z tempem i pewnością siebie rozjuszonego byka. Należało wyciągnąć każde źdźbło informacji z dyplomatów i od razu zebrać ich nabytki do skarbca. Pora inwestować! Już nie mogą sobie pozwolić na spokojne napady i mozolny rozrost, cholerne samozadowolenie z nowych łagodnych ziem. Pora rosnąć! Ku chwale Bogów! Zniewolą wszystkich lokalnych ludzi i nie-ludzi i każą im pracować, żeby utrzymywać najpotężniejszych wojowników jakich widział Albion.

    -Hahaha! I co pedziałeś temu krasnoludowi?
    -Żeeheheh.. Że khyhy.. Że huheh.. że ich brody będą dobrą rozpałką pod stos ofiarny dla Bogów!

    Gromkie śmiechy i śpiewy rozlegały się po obozowiskach wokół stolicy. Cała armia się zebrała, flotylla niedługo wyruszy.

    -I żeby żaden, kurwa, nie siadł na dupie póki nie będzie wszystko zrobione. Jak my wylądujemy i rozpoczniemy zwiad, wy już macie być w drodze. Każdy który się spóźni, zachleje, albo nie przyłoży starań do budowy, skończy jako wściekły mutant na łańcuchu. Jasne?! No! Wsiadają.
    Oddziały wybrane do zwiadu na terenach Jednookich ruszyły z załadunkiem na łodzie, rozstawiając bagaż, ekwipunek i pilnując, żeby lodowe wilki już na początku nie wpadły do wody. Jedyna mantykora pod wodzą Lodinsona zainteresowana oglądała cały proces, rozumiejąc, że tym razem leci z nimi. Kręciła się wokół Wodza, naturalnie rozumiejąc jego rolę w całej tej ogromnej - z perspektywy takiej bestii - społeczności.
    -Ambasadorze! Zrozumiano polecenia?
    -Ależ tak, mości Panie! Ależ tak!
    -Hyyhyhhy

    Obydwoje gromko skwitowali południową służalczość, z jaką Ambasador odpowiedział Wodzowi. Instrukcje odnośnie działań dyplomatycznych zostały wytyczone, tak samo jak lokalni budowniczy i rzemieślniczy już ustawiali się w zmiany, żeby pożyczać sobie nawzajem sprzęt i warsztaty, kując w dzień i w nocy. To miasto miało przypominać Altdorf szykujący się na walną bitwę, takie było polecenie i Bogowie Mściwi ku przestrodze zostali wezwani. To Bjornlingowie mają dominować nad Albionem raz jeszcze i pokazać, że są Wszechwybrańcami Bogów.

    Gdy Einar wypłynął z portu i rozwinął żagle w pełni, do jednej z jego żon podbiegł kolejny chłopiec. Nawet dzieci miały pracę, głównie będąc na posyłki. Drzewa właśnie masowo wycinano, a parę podróżujących karawan wrobiono w przestępstwa i wysłano do kamieniołomów. Przecież nie można było kogoś tak nieuczciwie skazać! Póki Bjornlingowie nie przejmą pełni władzy, muszą udawać szacunek do wyznawców innych słabeuszy. Chociaż żony zawsze niepewnie patrzyły za swoimi odpływającymi mężami, nie wiedząc, czy nie będą musiały sobie przygruchać kolejnego w parę miesięcy, teraz musiały szybko czmychać z portowej ziemi. Właśnie plac zapełniły kolejne gromady ludzi, tym razem robotników.

  2. Użytkownicy którzy uznali post Toto za przydatny:


Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Możesz edytować swoje posty
  •