Idea sojuszu jaki zawrzeć mieli Persowie przygotowujący się do najazdu na Grecję z Kartagińczykami jest dość stara i ogólnie znana. Ciekaw jestem waszych opinii.
Mnie osobiście w całości przekonuje, tez jakoby sojusz taki mający na celu odcięcie pomocy z Sycylii dla Grecji właściwej, co zapewnić miał równoczesny z perskim atak punicki, jest nierealny ze względu na odległości dzielące oba państwa i ośrodki decyzyjne, co uniemożliwiłoby jakieś szersze i bardziej szczegółowe zgranie obu ataków, bo wymagałoby to braku jakichkolwiek działań ze strony greków.
Na podparcie tezy o możliwości istnienia takich planów przywołuje się fakt wysyłania podarków przez Kart Hadasz do Tyru, będącego pod zwierzchnictwem Perskim i być może wpływanie na Kartaginę w ten sposób - co jest wszak wątpliwe gdyż związek tych dwóch miast opierał się na wspólnocie bogów, podobnie grecy całej Hellady i nie tylko oni składali dary w Delfach, nikt jednak nie przedstawia tego ośrodka jako sprawującego kontrole nad Hellenami etc.
W podobnym kontekście podnosi się poselstwo Kartagińczyków do Aleksandra, co ma być dowodem na to, że odległości nie były aż tak istotne (inna sprawa, że poselstwo się spóźniło) - ale czy wysyłanie poselstw do państwa i władcy będącego niejako w pędzie, o wybujałych ambicjach dodatkowo sąsiadującego z Kartaginą jest nienormalne?
Jakie są wasze opinie?