Tura 8 - Praca Rancora
Metamorfoza
Kilka dni po zasadzce gadów, część demonów na usługach Tyfusa, doświadczyła daru Nurgla. Zmieniły swą nature, stały się plugawe, czystymi awatarami chorób i rozkładu. W drodze powrotnej do Obozu Tyfus zaczął eksperymentować z tkanką cielesną tych stworów. Degustował, wybierał te kawałki które były najbardziej skażone. Wykrawał i surowce konsumował. Także rany które posiadał te otwarte czy tylko zadrapania opatrywał łojem, skórą ściągniętą z tych najbardziej zniszczonych darami swego Pana. Gdy dotarli do Obozu rzekł do Jarla
Pilnuj by mi nikt nie przeszkadzał, gdy będę gotów sam wyjdę, pilnuj Plagi...
Jarl tylko się skłonił i przekazał strażnikom by pilnowali, a on sam zaczął rozwijać osady.
Przez kolejne kilka dni było słychać dziwne dźwięki z sali Czempiona, lecz nikt nie ważył zajrzeć czy zapukał do drzwi.
Siódmego dnia z pomieszczenia wybrzmiał krzyk.
Strażnicy przekazali to zdarzenie Jarlowi ten osobiście przyniósł mu kawałki mięsa zwierzyny z lasów a także z Jaszczuroludzi. Dostał polecenie by zasłonić oczy , usta, uszy, a nawet nos. Owinął dokładnie głowę i na oślep wszedł do środka. Poczuł setki małych dotknięć na swym ciele, które prowadziły go w kierunki czegoś co nie było naturalne , czegoś na wzór kokonu.
Dostał rozkaz odłożenia tacy, w tym samym momencie gdy odłożył coś go wypchało i zamknęło wrota za nim. Przez kolejne dni przynoszono miesiwo według poleceń. Siódmego dnia ziemia wokoło obozu zmieniła barwę na żółto zieloną, porosły ją mech i tysiące trujących grzybów. Powietrze zrobiło się gęste ostre dla nosa, lecz słodkie dla smaku. Nagle fasada sali Tyfusa runeła do środka a z ruiny wyleciał stwór który odrazu zniknął w gęstej mgle...
Po kilku godzinach poszukiwań Wodza, Jarl kazał zaprzestać, gdyż zrozumiał pewne fakty. Usiadł i czekał, gdy się ściemniło stwór wysoki na 15 stóp i szeroki na 8 stóp wyłonił się z mgły z słowami.
To ja, dawniej Tyfus, teraz Władca Roju...
WŁADCA ROJU
To co ujrzał Jarl nie było już, Tyfusem. Stwór, odmieniony Czempion Nurgla wyglądał groteskowo. Posiadał setke owadzich oczu, a na środku jedno duże oko. Jego szczęka była człowieka z żuwaczkami owada. Z głowy wzrastał róg, zgniły z którego ciekła ropa i żółć. Korpus był połączeniem zbroi i pancerza chitynowego. Dwoje większych ramion, które wyrosły z barków były zakończone szponami z kości.
Pod nimi były prawdopodobnie ręce właściciela w jednej miał kostur z symbolem swego Pana, trzema okręgami na tle ludzkiej skóry. Plecy były ozdobione dwoma parami owadzich skrzydeł, potężnych składanych na plecach w coś przypominających płaszcz. A to wszystko było unoszone przez dwie przypominające nogi człowieka kończyny, lecz bardziej wykrecone i spóchnięte. Jarl aż za nie mówił i padł na kolano...
//Bardzo fajne i epickie wydarzenie Rancore, spodziewaj się za jakiś czas nagrody.