Rozsyłam łańcuszki typu: STOP WOJNIE. Zdecydowanie.
Zaciągam się do Wojska Polskiego
Zapisuje się do organizacji konspiracyjnej
Emigruje z kraju i wstępuje do Armii Wojsk Sprzymierzonych
Emigruje z kraju po to aby żyć w spokoju
Współpracuje z okupantem
Rozsyłam łańcuszki typu: STOP WOJNIE
Staram się żyć tak jak dotąd
Inne. Napisz co to.
Rozsyłam łańcuszki typu: STOP WOJNIE. Zdecydowanie.
Prosperity or egalitarianism - you have to choose. I favor freedom - you never achieve real equality anyway, you simply sacrifice prosperity for an illusion. - Mario Vargas Llosa
Nie wyobrażam sobie żebym mógł zabić innego człowieka, nawet w obronie kraju. Trzymałbym oczywiście stronę naszych, może pomógł organizować coś w rodzaju Małego Sabotażu czy pomagał w przygotowaniach (noszenie worków z piaskiem itd), ale nie dla mnie walka z bronią w ręku. Poza tym starałbym się żyć normalnie.
"Lepiej żyć jeden dzień jak lew niż sto lat jako owca"
jestem nieco rozdarty...z jednej strony zrobiłbym to co zrobili nasi przodkowie NIEKTÓRZY podczas II WŚ walczyłbym, ale też dla bezpieczeństwa własnej rodziny wziąłbym ją pod pachę i sru jak najdalej od wojny...a poza tym jestem człowiekiem pokojowo nastawionym do życia i bliźnich. Tak poza tym nie wiem czy wiecie, ale wojna konwencjonalna powoli wychodzi z mody...bardziej opłacalne jest wysłanie danemu mocarstwu rakiety, która celnie wystrzelona potrafi za jednym zamachem pozbawić życia miliony ludzi niż miliony żołnierzy, którzy mogą de facto zostać pokonani...w każdym razie nie ja jestem od walki i nie ja raczej będę walczył
Szanuj swój język - Mów po POLSKU!
A te mocarstwa to niby nie wiedzą, że wystrzelenie pierwszej rakiety spowodowałoby odwet wroga i że po paru godzinach na świecie nie byłoby ani jednego żywego człowieka? Co by im wtedy zostało z ich mocarstwowości?Zamieszczone przez Gaius Julius
Wielu analityków przewiduje raczej powrót do idei wojny konwencjonalnej i atakowania tylko celów wojskowych.
Wybrałem opcję pierwszą, chociaż jak dla mnie te trzy pierwsze powinny być połączone w jedno np. "zbrojny opór", bo forma tego oporu zależałaby od doraźnych okoliczności.
"Nie istnieje coś takiego, jak lewica i prawica. Jest tylko góra i dół. Możemy podążać w górę, w stronę naszego odwiecznego snu – wolności jednostki, lub w dół – w stronę totalitaryzmu. Ci, którzy chcą poświęcić naszą wolność w zamian za opiekę społeczną i bezpieczeństwo, wybrali ścieżkę wiodącą w dół." - Ronald Reagan
Mniej filmów, więcej lektury.A te mocarstwa to niby nie wiedzą, że wystrzelenie pierwszej rakiety spowodowałoby odwet wroga i że po paru godzinach na świecie nie byłoby ani jednego żywego człowieka
Może dokładniej? Sugerujesz, że dowódcy wojskowi państw posiadających arsenał nuklearny nie zdają sobie sprawy jakie byłyby efekty wojny atomowej?
"Nie istnieje coś takiego, jak lewica i prawica. Jest tylko góra i dół. Możemy podążać w górę, w stronę naszego odwiecznego snu – wolności jednostki, lub w dół – w stronę totalitaryzmu. Ci, którzy chcą poświęcić naszą wolność w zamian za opiekę społeczną i bezpieczeństwo, wybrali ścieżkę wiodącą w dół." - Ronald Reagan
ja starałbym się żyć tak, jak do tej pory. wojna wojną, ale po niej jakoś żyć trzeba - a także odbudowywać ze zgliszczy to, co po Wolnej i Niepodległej zostało.
Na tym forum praktycznie nic się nie zmienia.
Trudno mi powiedzieć, co bym zrobił, gdyby doszło do walki, ale póki żyłoby się w miarę normalnie, to pewnie uwiesiłbym się neta i śledził wszystko co się da, znając moje upodobanie do wykresów i statystyk, pewnie analizowałbym też wszystkie koszty i straty związane z wojną.
W sumie wszystkie te decyzje i dylematy co by się zrobiło są nieco zabawne, biorąc pod uwagę, że gdyby wybuchła prawdziwa wojna Światowa ze wszystkim co mają pochowane w rękawach wielkie mocarstwa to najprawdopodobniej nie zdążylibyśmy skoczyć po chleb do sklepu nie mówiąc o grupach konspiracyjnych... Żyjąc w Polsce mamy dodatkowo ten fart, że ze znanych ogólnie dokumentacji kraje typu USA i Rosja mają skłonności do robienia sobie na naszym terenie "zapory atomowej" przed wrogiem. Czyli jednym słowem mówiąc zapewne dostalibyśmy na tyle porządnie, że przyżywalność pierwszej godziny wojny oscylowałaby w ułamkach procentów... Dlatego polecam wziąć dziewczynę do kina i przestać myśleć o 3 wojnie bo jak przyjdzie to niewiele będzie do roboty.
Pewnie za 20min i tak bym umarł... A Vas i tak, by walił konia.