Cypress Hill dało koncert taki se (o wiele lepiej dali ognia parę lat temu w Gdyni na Skwerze), z dobrych kawałków to imho tylko dr. greenthumb i rock superstar, zabrakło np. what's your number, który na koncertach wypada fenomenalnie, tak samo miałem nadzieję, że usłyszę how i could just kill a man. Damiana z Nasem nie miałem okazji zobaczyc, poniewaz w tym czasie udalem sie do samochodu celem spożycia prądu (zaprawa przed świetnym koncertem Fatboya).
Jak dla mnie rozwalili Skunk Anansie, niesamowity kontakt z publicznością, w tencie Wild Beasts zagrali niesamowity koncert, Pearl Jam oczywiście również trzymał bardzo wysoki poziom. Bardzo pozytywnie zaskoczyli mnie również The Hives i będę musiał nieco zagłębic się w ich muzykę. Wspomniec warto jeszcze o Trickym (i to, co zrobił podczas koncertu) i Gorillaz Sound System, również świetne koncerty.
Porażką festiwalu było niestety Massive Attack, zmieniony Teardrop był po prostu słaby, jedyny plus, że na bisa zagrali Karmacomę, wykonanie Angel oraz Inertia Creeps również trzymało poziom ale to niestety za mało jak na dobry koncert. Za dużo pitolenia Roberta o Solidarności, jawne wspieranie Kaczyńskiego (co to w ogóle miało znaczyc?! nie przyjechał do Polski prowadzic kampanii), ale przede wszystkim ogromny zawód dotknął mnie odnośnie reszty repertuaru - gdzie Antistar, gdzie Paradise Circus, gdzie mnóstwo innych genialnych kawałków? Liczyłem na choc jeden z nich (zwłaszcza na PC), ale trudno - moze innym razem zagraja coś fajnego.