To się nazywa 'syndromem urzędnika', Napoleonie. Urzędnik nigdy nie będzie dążył do uproszczenia prawa i przepisów, bo to oznaczać będzie zmniejszone zapotrzebowanie na jego usługi, co z kolei oznacza zwolnienie go z pracy ( potencjalnie ). W taki sam sposób politycy nigdy nie przegłosują ustawy o zmniejszeniu ilości posłów i senatorów, bo to dla kilkuset z nich głosowanie na temat "Czy jest pan za odebraniem sobie ciepłej, sensownie wynagradzanej posadki w sejmie, wraz z odebraniem przywilejów takich jak immunitet poselski ?". Czy to nie jest oczywiste ?Owszem, to symptom, ale charakterystyczny dla całego rynku zatrudnienia. Taki jak ten, który powoduje iż coraz mniej osób pracuje w produkcji a coraz więcej w usługach. Urzędnicy pośrednio świadczą "usługi" - wzrost ich liczby wpisuje się więc w ów proces. Rzecz bardziej w proporcjach - i tu się zgodzę, że jest ich przerost. Ciekawe jest jednak to, ze oni mają co robić! Zacząć by więc należało od uproszczenia prawa i zdjęcia z nich obowiązków. A to już jest trudne... i dość ludzkie. Podam zabawny przykład: postaw do swego pokoju stół. Po jakimś czasie zauważysz, że na stole stoi masa różnych rzeczy - nie wiadomo skąd się tam wzięły I okaże się, że gdyby stołu nie było, to nie ma gdzie ich położyć Tak samo jest z prawami - narastają w sposób niekontrolowany. Dawniej było lepiej, bo było "dawniej". Ale prawo przecież narasta i narastało cały czas. Nie twierdzę by się na to godzić, ale walczyć z tym jest trudno.
Więc bardzo Cię proszę, nie usprawiedliwiaj rzeczy prostej jak konstrukcja cepa poprzez szukanie drugiego, a nawet trzeciego dna, ponieważ odpowiedź jest ( jak zazwyczaj ) banalna.
Powiedz mi Kwidziu, dlaczego dawanie pieniędzy z podatków Romkowi z klatki obok uważasz za rabunek, a dawanie ich armii bądź policji już nie ? Bo na tym korzystasz również Ty ? A co jeżeli ktoś nie chce i nie ma zamiaru korzystać z usług policji, nie korzysta z autostrad i dróg bo chodzi do pracy piechotą ? Dla niego oddawanie pieniędzy na wymienione cele ( w formie podatków ) również może być złodziejstwem, bo przecież państwo grabi go na rzecz innych ?Cytuj:
Znów czarno-biała wizja świata się kłania Uważasz np. że w ogóle nie należy płacić podatków? Każde prawo ogranicza twoją wolność. I rzecz jest właśnie w proporcjach!!!
Rzecz w tym na co podatki są wydatkowane, a nie w proporcjach. Jeżeli zabiera się mi pieniądze na rzecz Romka z klatki obok to jest to nic innego jak zwykły rabunek.
Jak w takim razie ustalić co jest złodziejstwem, a co koniecznością ? Masz jakąś sensowną metodę ?