Ta dyskusja o tym która partia ma więcej na sumieniu lub kto zawłaszcza albo lokuje się na lukratywnych stołkach mija się z celem. Czy kiedykolwiek od dojścia do "prawdziwej wolności" było inaczej? Ktokolwiek dorwał się do władzy najpierw obsadzał stołki. Czy ci którzy przed wyborami zawsze mają pełną gębę obietnic realizują je? Czy komukolwiek z polityków włos z głowy spadł mimo, że umaczani byli w różnego rodzaju afery? Dlaczego nigdy nikogo nie rozliczono z poprzednich rządów? Każdy gdy dostanie się do władzy patrzy by zająć dobre miejsce przy korycie. Chwilami podejrzewam, że istnieje zmowa między tzw. "elitami", chociaż tak nie powinno się ich określać, że nikt nikogo do pierdla nie wsadzi. Gdyby rozliczano, zabrakłoby ich, a przynajmniej nie byłoby ciągle tych samych ludzi w polityce. Te harce, pokrzykiwania są dla pucu, by lud widział igrzyska. Po występach publicznych idą razem do knajpy i śmieją się, że ciemny lud to kupi. Nie ma co się podniecać. Nie ma szansy na zmianę. Wszystko jest tak ustawione, by ciągle ci sami byli przy korycie z rotacyjnymi zmianami.