Co do Szkotów to moim zdaniem zależy np. od modyfikacji, grając w SS zauważyłem że nie kiedy potrafili zając Wlk. Brytanię, zostawiając Anglii tylko Caen.
Co do Szkotów to moim zdaniem zależy np. od modyfikacji, grając w SS zauważyłem że nie kiedy potrafili zając Wlk. Brytanię, zostawiając Anglii tylko Caen.
POwinieneś dać 2 opcje do zaznaczenia(najgorsze państwo-komputer oraz najgorsze państwo- jak my gramy, ale dobra) Moim zdaniem najgorszym państwem którym gra komp są Maurowie, jak grałem polską ich frakja upadła po bodajrze 35 lub 45 turach O_o, nie wiem kto konkretnie ich tak załątwił, ale stawiam na hiszpanów. CO do gry mojej hhhhmmmmmm..... najgorzej grało mi się chyba egiptem, wszyscy mnie jechali, słabe jednoski, położenie blisko mongolaków, a w dodatku żeby mnie dobić(atakowałmy mnie już mongoły i zajeły Jerozolimę i Gazę) nasz papa, jakby nie miał co robić zwołał krucjatę na Aleksandrię , po kilku turach przy moim terytorum pojawili sie hiszpanie i portugalczycy, a później zauwarzyłem armię niemiecką ((((
Nr 1. Ruś tak denerwująca zawsze dostaje od polakow ale kiedy trzeb to postawi 4 pelne armie z 2 prowincji
Nr 2. Polska omg. ludzie jak ona sie rozrasta w moich 5 kampaniach polska zawsze jechała 3/4 europy a potem walczyła ze mną
Nr 3. Szkocja zawsze dostaje od angli a jak uda się jej przeżyć to nic nie robi tylko siedzi na wyspach.
Wg Ciebie to jest mały okres czasu na (wreszcie) zwycięstwo którejś ze stron?Zamieszczone przez Danielos
No własnie, zgadzam sie z kolega wyzej . Wiem ze to nie na temat ale tak ogolnie to ja lubie jak inne frakcje sie niszcza bo wtedy gra sie staje ciekawsza i bardziej realistyczna. A nie że my podbijamy, a inni sobie czekaja ;/Zamieszczone przez mefisto7
Wiem, że dawno, ale odkopie
Według mnie Polska... Grałem dużo razy kampanię najczęściej Francją( zawsze podbijałem Półwysep Iberyjski, Brytanie, Sycylie i Neapol(na tym kończyłem na jakieś 20 tur, a potem ruszałem z krucjatą i rozwijałem swoje państwo"od nowa" na ziemii świętej) i jak nie pomoge Polsce na początku to około 40 tury zostaje im, albo jedna ziemia, albo nic(pare razy tak miałem). Potem oczywiście fajnie się grało jak ryszałem im z bratnią pomocą, rozbiłem HRE i Danię i dałem Polsce z 10 ziem.
Sycylia. Nie wiem co z nimi jest, ale Papa ich nie lubi, a Papa ma swoich ludzi wszędzie .
Now... Make me feel it! Make me feel alive again!!!
Czemu nie ma wszystkich nacji :?: :?:
Głosowałem na Turcję,
Choć za najgorszych uważam Francuzów.
Nie lubiłem Galii, to i Francji nie polubiłem, takie uprzedzenie.
Śmierć to Twoje przeznaczenie.
A poza tym sądzę, że Rzym należy zniszczyć.
KABANOS to taka kiełbaska i zespół muzyczny, oba polecam.
Jeśli nie musisz czegoś zrobić, to nie rób. Ale jeśli już musisz, to zrób to szybko.
Problem "najgorszego państwa" można przedstawić w trójnasób:
1. Jako najgorsze do prowadzenia.
W tym aspekcie moim zdaniem najtrudniej jest Węgrami - państwo jest otoczone przez Cesarstwo Zach, Wenecję, Cesarstwo Wschodnie a z czasem i Polskę. Trzeba na początku dobrze się zastanowić kogo, z w/w frakcji obrać sobie za sojusznika a kogo za cel ataku.
Również trudno mi się gra Turcją, chyba głównie ze względu na położenie geograficzne (tereny górzyste a zatem dość kiepskie połączenia między miastami/zamkami). Poza tym w ogóle frakcje "prawej strony mapy" - Egipt i Turcja mają chyba najgorzej. Mam tu na myśli oczywiście inwazję Mongołów. Bo co z tego, że fajnie nam idzie, że się rozwijamy gospodarczo, militarnie czy w ogóle cywilizacyjnie, jak w pewnym momencie "schodzi lawina" i mamy po prostu przesra... (podobnie w przypadku Rusi)
2. Państwo najgorzej prowadzone przez komputer.
W moim przekonaniu zdecydowanie w tym kontekście na pierwsze miejsce wysuwa się Bizancjum. To jak ta frakcja jest prowadzona przez AI woła o pomstę do nieba. Cesarstwo Wschodnie zawsze zbiera ostre cięgi od Wenecji, Węgier, Turcji by wreszcie zostać zmiażdżone przez Mongołów. Aż mi nieraz ich szkoda...
3. Najgorsze państwo jako najgorszy=najtrudniejszy przeciwnik.
Tendencyjnie można by powiedzieć, że taką frakcją są już wspomniani Mongołowie. Jakby nie było, grając Egiptem, Turcją, Bizancjum, Rusią czy nawet Polską zawsze, niczym refren, powraca myśl: "przecież oni niedługo przyjdą, trzeba zbierać armie". Zaryzykuję i powiem, że prowadzenie w/w frakcji tak na prawdę sprowadza się do przygotowań do odparcia Złotej Ordy (jak już zostaną uśmierzeni, można mieć wreszcie komfort "gry na luzie", no bo co jeszcze gorszego może nas spotkać? Timurydzi? Jak poradziliśmy sobie z Mongołami to i z tymi następnymi damy radę).
Z frakcji grywalnych, jak dla mnie, najtrudniejszym przeciwnikiem jest Mediolan. Nie ze względu na poziom militarny czy liczebny lecz na "wszędobylskość", niezwykle irytującą namolność. Armie Mediolanu są bardzo zadziorne, to agresor kuty na cztery łapy - szybko podbija kolejne prowincje i ma gdzieś słowa/bulle papieskie.
Podobnie się zachowuje Dania, jednak nie na taką skalę jak Mediolan.
O taaaak, Mediolan to zawsze była menda, ale nie zgodzę się że dania w mniejszym stopniu. Oni to dopiero zawsze mi zachodzili za skórę, nigdy nie poszanowali sojuszu. Jeszcze Wenecję uznałbym za wredną. Też jjest agresywna.