Podlegali pod jedną z trzech form mobilizacji - obronę ziemi -, kiedy stawali do walki wszyscy zdolni do noszenia broni z danej zagrożonej ziemi.Sęk w tym że chłopy nie kmiecie to półwolni lub niewolni którzy pod żaden obowiązek militarny nie podlegali.
Bo każdy z tych rodzajów kopijników będzie się różnił wieloma cechami - m.in. uzbrojeniem ochronnym. Być może też drugą bronią do walki w zwarciu.A jakoś lancerów musisz w rosterze mieć naście rodzajów... Strzelczy charakter polskiej konnicy to była cecha charakterystyczna, czemu chcieć ją zatracić?
A gdybym zrobił 5 jednostek konnych kuszników, czym by się między sobą różniły?
Nie była to cecha charakterystyczna tylko polskiej konnicy - np. u krzyżackiej czy brandenburskiej konnicy było dokładnie tak samo.
A kto tu mówi o stróży? W obronie ziemi w wypadku zagrożenia najazdem chłopi chwytali za broń powszechnie, nie tylko na Mazowszu. Wystarczy prześledzić np. wypadki w Wielkopolsce w czasie wojen z Krzyżakami za Łokietka. Obrona łuku Warty pod Zaniemyślem AD 1331 chociażby - tam walczyli chłopi wsparci i dowodzeni przez spieszone rycerstwo.Absolutnie nie. Jeśli mówimy o czasach od końca XIIIw i dalej to kmieca stróża nie była powinnością a już podatkiem. No może jeszcze w zacofanym Mazowszu jakieś stróżowanie się uchowało. Generalnie jednak jedyne co chłopi musieli to ścigać uciekinierów - nie można tego nazwac działaniami bojowymi.
A poza tym nawet zwolnienie z podatku czy powinności stróży, obejmowało tylko chłopów z dóbr objętych immunitetami.
Nie wszystkie dobra były tymi immunitetami objęte, zwłaszcza w przypadku dóbr królewskich, ale nie tylko.
Ściganie uciekinierów to jak najbardziej działania bojowe.ścigać uciekinierów - nie można tego nazwac działaniami bojowymi.
Jeszcze bardziej rzadkie było użycie w polu piechoty miejskiej i - tym bardziej - piechoty zaciężnej.Zupełnie się nie zgadzam. Użycie chłopów było bardzo, ale to bardzo rzadkie.
Hola, hola - nie przesadzajmy przechodząc z jednej skrajności w drugą. O większości bitew w tym okresie nie znajdziemy w źródłach żadnych szczegółów, o czym chyba zapominasz. Jedyną dokładniej opisaną w źródłach bitwą polską z XIV wieku jest bitwa pod Płowcami. To samo można powiedzieć w XIII wieku o Legnicy. O wyprawie Kazimierza Wielkiego na Ruś Halicką w 1340 roku mamy wzmianki, że brała w niej udział piechota (zresztą musiała, skoro zdobywano wtedy miasta) - nie jest podane jednak jakiego typu. Liczebność sił Kazimierza w tej wyprawie miała sięgać 20 tysięcy, nie sądzisz chyba, że już w 1340 roku Kazimierz byłby w stanie zgromadzić tyle jazdy (patrz liczebność jazdy Łokietka pod Płowcami).Milicje w ogóle nie brały udziału w bitwach polowych, jedynymi wyjątkami jakie przychodza mi do głowy to potyczki w ramach wojny trzynastoletniej. No ale to już poza time frame PL.
Co do piechoty miejskiej, to wiadomo ze źródeł, że np. do bitwy pod Legnicą Wrocław wystawił 40 piechurów. Więc brała udział w przynajmniej jeden z zaledwie dwóch polskich bitew z XIII / XIV wieku, które są jako tako opisane w źródłach. 50% - całkiem nieźle. Wystarczająca podstawa do wysnucia wniosku, że w innych bitwach też mogła brać udział.
40 piechurów wystawionych przez Wrocław do bitwy pod Legnicą to wcale nie tak mało. Wystarczy porównać z ilością piechoty wystawionej przez miasta Wielkopolski z Wykazu kontyngentów piechoty miejskiej na wyprawę malborską z 1458 roku. Np. Poznań w tym wykazie został zobowiązany do wystawienia 60 piechurów, z tego co pamiętam.
Co prawda bitwa pod Legnicą to 50 lat przed time frame PL, ale jak pisałem - w XIII i XIV wieku tylko Legnica i Płowce z większych bitew toczonych przez Polaków są dokładniej opisane w źródłach i w publikacjach historycznych. Żadne inne bitwy nie są tak dobrze opisane (jeżeli w ogóle można powiedzieć, że nawet te dwie są dobrze opisane).
Źródła są skąpe i literatura też jest skąpa na ten temat.
A co do samego tematu piechoty - o piechocie polskiej w XIII - XIV wieku nie ma żadnej książki historycznej, która byłaby poświęcona wyłącznie jej. Są wzmianki w innych książkach (np. o wojskowości w ogóle, czy o uzbrojeniu). Ale monografii piechoty w tym okresie, brak.
Wydajesz IMO zbyt kategoryczne sądy na podstawie skąpej ilości źródeł i publikacji na ten temat.Oczywiście że nie, bo zaburzyło by to proporcje w polskim rosterze. Rola milicji to była tylko obrona murów miejskich.
Tak naprawdę nie można w tej sprawie nic pewnego powiedzieć, na podstawie dostępnych informacji.
Przykładowo, tak jak już wspomniałem wyżej, jedyną bitwą polską z XIV wieku o której można powiedzieć coś więcej niż to, że się odbyła i kto zwyciężył (no może trochę przesadzam, ale naprawdę niewiele) jest bitwa pod Płowcami. A przecież bitew wielkości bitwy pod Płowcami lub większych, stoczyliśmy w XIV wieku dużo więcej niż jedną - chociażby w trakcie kampanii toczonych przez Kazimierza Wielkiego na Rusi, przeciw Litwie czy na Śląsku. Zacytuję fragment ze str. 6 książki "Płowce 1331" Piotra Strzyża:
"(...) Zarówno jej geneza i przebieg, jak i wynik starcia, od niemal stu lat przyciągają uwagę badaczy, i to nie tylko zajmujących się historią regionu, ale i całej polskiej historii. Dzieje się tak, ponieważ była to jedyna spośród bitew stoczonych w XIV wieku przez państwo polskie, której przebieg da się, nie zawsze co prawda bezdyskusyjnie, dość szczegółowo odtworzyć. (...)"
Tak więc proszę Cię, nie zgrywaj wielkiego eksperta w dziedzinie, w której aż tak wielkich ekspertów nie ma i być nie może, bo więcej tu zgadywanek, niż faktów w 100% pewnych.
Podaj źródła proszę na poparcie tezy, że milicja miejska ćwiczyła tylko i wyłącznie strzelanie... :roll:To jest takie zaklinanie rzeczywistości. Miecze owszem były w arsenałach, ale jako broń przyboczna 'drugiego rzutu' nazwijmy to. Czy w ramach treningów milicja ćwiczyła szermierkę mieczem? Nie - oni ćwiczyli strzelanie. W takim Krakowie niemal cała milicja była kusznikami...
A co do treningów milicji to była to sprawa w większości miast zaniedbywana, nawet mimo starań króla Kazimierza W.
A ja podejrzewam, że jeśli lepiej umieli posługiwać się mieczem niż kuszą (w dodatku sami te miecze wyrabiali - więc mieli ich pod dostatkiem i za darmo), to jednak woleli walczyć wręcz. Co nie znaczy, że ten czy ów nie kupił sobie również kuszy. Ale kiedy biegnie 10 wrogów, z kuszy nie ustrzelisz więcej niż 1-2 (biorąc pod uwagę "błyskawiczną" jej szybkostrzelność).Myślę, że woleli zabić przeciwnika z dystansu niż dopuścić go do ryzykownej walki wręcz.
Jest ikonografia, gdzie pojawiają się halabardy. Tak czytałem w dobrych kilku książkach o broni średniowiecznej w Polsce.Po pierwsze to nie ma dowodów na używanie halabard. Nie ma wykopalisk,
Co do wykopalisk - no właśnie, NIE MA wykopalisk. Bo mamy takich archeologów (czytaj leniów, nieudaczników - albo może po prostu mamy ich za mało, bo nie chcę ich zbytnio oczerniać, może są jednak dobrzy, ale za mało ich jest i za mało mają funduszy).
Wiesz ile broni średniowiecznej broni wykopano w Polsce, a ile w Skandynawii (która była biedniejsza i mniej ludna)?
Bez porównania więcej w Skandynawii - ale to dlatego, że tam SĄ wykopaliska, a u nas - jak sam potwierdzasz - nie.
Może są w spisach zbrojowni, ale ludzie zajmujący się przekładem z łaciny na polski i "interpretacją", nie chcą o tym słyszeć.nie ma w spisie zbrojowni zamkowych i miejskich, nie ma w spisie zaciężnych, nie ma w przykazach królewskich dot. upsażenia zbrojnego,
W uchwale szlachty wielkopolskiej z 26 stycznia 1403 podjętej w Poznaniu czytamy np., że kmiecie mają się stawiać na wojnę między innymi z pikami. I co? I nasi historycy zamiast powiedzieć: "Ok, więc używano pik w Polsce już na przełomie wieków XIV / XV" wolą uparcie twierdzić, że "pika" była alternatywnym określeniem zwykłej włóczni...
Są. Ale w kilku prowincjach oczywiście (bo tam się osiedlali).Wołosi też powinni być jednostką regionalną.
I ta różnorodność jest już odzwierciedlona w ramach jednej jednostki: są miecze, kordy, szable i topory; są różne zbroje i kilka rodzajów hełmów - wszystko w ramach jednej jednostki.NIe uzbrojenie tylko broń pierwszego użycia. Uzbrojenie było bardzo różnorodne, od waciaka przez kolczugę po lekką zbroję płytową. Broń przyboczna też bywała różna, od tasaków, kordów, mieczy, szabel, różnej maści toporków i czekanów... Różne były też umiejętności, status i podstawa powołania takiego strzelca konnego.
Po prostu nie jest tak, że każdy konny w tej jednostce wygląda tak samo. Mogę wysłać Ci screena, jeśli chcesz.
W płot tylko w początkowym okresie time frame PL. W drugiej połowie time frame PL bardziej popularny był szyk w klin.Należy sobie zdać sprawę jaka była podstawowa formacja uderzeniowa wojska polskiego w omawianym okresie. Otóż uderzali formacją w płot, pierwszy rząd to ciężkozbrojni kopijnicy, dalsze nieco lżej opancerzeni, z tyłu zaś cała maśc gorzej okrytych jeźdzców którzy w czasie szarży strzelali z kusz ponad głowami kopijników przerzedzając i osłabiając tym samym szeregi nacierającego wroga. W zwarciu wszyscy sięgali po miecze, tasaki, kordy, topory, maczugi etc. Ci kusznicy byli potrzebni, te kusze naprawdę się przydawały.
Pełna zgoda.Kazek miał zamysł wprowadzić wiele zacnych reform wojskowości, ale niestety jego następca (Ludwik Węgierski) miał w nosie sprawy polskie, poszedł na rękę feudałom i roztrwonił chyba wszystkie słuszne reformy Kazka. Rządy Ludwika to była kompletna ustojowa i infrastrukturalna (zaniechanie wiele inwestycji militarnych i oświatowych - np Uniwersytetu) zapaść.
Generalnie z pewnością Kazimierz Wielki w wyprawie na Ruś miał piechotę - i nie była to piechota zaciężna. Więc jaka :?:Czasem któryś feudał tudzież purpurowiec dozbrajał chłopów na własny użytek ale generalnie to nie czasy ani pospolitego ruszenia chłopów ani piechoty łanowej.
Co do "pospolitego ruszenia chłopów" - zgoda, chłopów do pospolitego ruszenia brano raczej rzadko. Ale oprócz pospolitego ruszenia mamy jeszcze 2 inne popularne w Polsce średniowiecznej formy mobilizacji - wyprawa z dóbr i obrona ziemi. W tej ostatniej chłopi uczestniczyli masowo, oczywiście nie chłopi z całego kraju, tylko chłopi danej, zagrożonej najazdem, ziemi.
Gdybym chciał się czepiać słówek, powiedziałbym, że regularnie wtedy nikt pod broń nie był brany.Tak naprawę jedyni chłopi którzy w owym czasie byli brani regulernie pod broń to sołtysi.
Wojsko kwarciane to dopiero XVI wiek. Wcześniej Polska nie miała żadnej stałej armii.
Dzięki za wyjaśnienie tej różnicy, faktycznie była to kwestia, w którą się nie zdążyłem odpowiednio wgłębić.Widze że zupełnie nie rozumiesz różnicy pomiędzy zaciężnym a najemnym wojskiem. Pozwolę sobie na mały wykład.
W ramach obrony ziemi nadal każdy mężczyzna miał obowiązek walki. A lesistość kraju nadal była wielka - naszą lesistość w X wieku szacuje się na 85 - 90%, ok. roku 1200 na 75 - 78%, w XV wieku (chyba odnosi się to mniej więcej do połowy wieku) nadal ok. 50%. W połowie XVI wieku na ok. 45%, w XVIII wieku na ok. 40%. Obecnie jak wiadomo poniżej 30%,.Bo nigdzie nie ma znaku o tym, aby w Polsce średniowiecznej XIV-XVw ludność profesji drwala walczyła w polu... Co innego w pierwszej monarchii, tam każdy mężczyzna miał obowiązek walki, a że lesistość kraju była wówczas wielka, to i drwali było wtedy nie mało. Drwal jako jednostka pierwszej monarchii ma jeszcze jakiś sens.
Szybki spadek lesistości między 1200 a 1450 rokiem wskazuje właśnie na intensywny karczunek w tym okresie, czyli dużo drwali.
O tych górnikach na pewno pisał Długosz. Nie wiem, czy oprócz niego ktoś jeszcze.O tych górnikach to był jeden tylko przekaz i chyba nie o tym że walczyli, ale że walczyć chcieli. Nie wiem, czy to jest wiarygodna informacja, czy to jednak nie był zabieg literacki kronikarza.
Według Długosza jak najbardziej walczyli oni w bitwie. I to w hufcu ustawionym na czele armii.
A jeszcze tak na marginesie - jaki status prawny miała ludność profesji drwala?w Polsce średniowiecznej XIV-XVw ludność profesji drwala
Nie byli to mieszczanie, szlachta też raczej nie, Żydzi też nie - więc zostaje status chłopów.
Stanem chłopskim było tak naprawdę wszystko to, co nie było stanem mieszczańskim, szlacheckim ani Żydami.
Choć nie wykluczam, że karczowaniem lasów mogli się też parać niektórzy mieszczanie czy zubożała szlachta "chodaczkowa" (bez ziemi).
Już wtedy taka szlachta była.
Zresztą w ogóle za Kaźka Wielkiego stany jeszcze były "płynne" i nie do końca ukształtowane, a "przepływanie" ludzi między nimi nie było tak utrudnione jak później.