Z plądrowania zajmowanych miast jest sporo kasy. Poza tym trzeba zredukować kosztowną część armii (ciężką konnice) poprzez wykrwawienie jej w walkach. Tu najlepiej samemu wychodzić z akcjami zaczepnymi. I z tego też jest zysk - po rozgromieniu armii wroga (Egiptu) zawsze kilka tyś można wyciągnąć z okupu za wziętych do niewoli. Musisz toczyć ustawiczne wojny z Egiptem, nie ma innej opcji. Miasta zdobywam trickiem - wysyłam 3-5 ( w zależności od wielkości garnizonu) oddziałów konnicy, którym oblegam miasto. Oczywiście obrońcy zawsze wychodzą w pole, mają bowiem przewagę. Tyle że ja zręcznie manewrując konnicą eliminuje ich i tym samym zajmuje miasto. Tym sposobem co tura przyłączam do KoJ 1-3 settlementy i rosnę jak na drożdżach dochodząc do Gruzji i Yemenu. Kasy z plądrowań, okupów, kupców (też warto w nich inwestować) i podatków mam tyle, że w każdym mieście coś buduje i jeszcze mi starcza na uzupełnienia w armiach. W miastach - tych bezpiecznych - pozostawiaj minimalny garnizon i to złożony z tych wojów, którzy mają najniższy upkeep.Zamieszczone przez Bronti