Wizja powojennego świata wg Roosevelta była w prostej linii kontynuacją koncepcji Wilsonowskiej. Relacje między państwami miały odbywać się na podstawie norm moralnych, pokojowej koegzystencji, kompromisie i przyjaznych stosunkach handlowych. W praktycznym wymiarze miało się to odbywać poprzez ONZ. Ładu miała pilnować Rada Bezpieczeństwa, czyli pięć mocarstw "policjantów" w tym również ZSRR. Tym razem jednak USA miało wziąć aktywny udział w międzynarodowej polityce, nie tak jak miało to miejsce w przepadku Ligi Narodów. W międzyczasie narody, które znalazły się pod okupacją w wyniku działań militarnych korzystając z prawa do samostanowienia miały powołać demokratyczne rządy na podstawie wolnych wyborów, wyjmując rzecz jasna Niemcy i Japonię, gdzie pewne rozwiązania miały być narzucone. Co ciekawe prawo samostanowienia miało dotyczyć również narodów, które znalazły się w bezpośrednim obszarze działań wojsk ZSRR. Roosevelt nie dożył końca wojny, urząd objął Truman, człowiek bez dobrego wykształcenia, wywodzący się ze średnich warstw, nieobyty w sprawach polityki zagranicznej. Można powiedzieć, że Truman nie był przygotowany do spraw, którymi miał się zająć. Objął kurs wyznaczony przez swojego poprzednika. Stąd demobilizacja sił USA, która nie była żadną strategią, ani pokerową zagrywką, ani nawet kupowaniem czasu. To była deklaracja szczerych zamiarów Ameryki w konstruowaniu powojennego porządku opartego na pokoju. Sądzono bowiem, że Stalin myśli w kategoriach racjonalnej logiki, a ściślej rachunku korzyści i strat wynikającego z relacji pokojowego współistnienia względem wojny.

To był podstawowy błąd jaki amerykańska dyplomacja popełniła w stosunkach z ZSRR, a wynikało to z niezrozumienia sposobu postępowania Stalina. Ten bowiem myślał w kategoriach logiki siły, zgodnie z którą warunki dyktuje ten kto posiada przewagę, a pójście na ustępstwo jest oznaką słabości. Ponad to system radziecki został zbudowany wokół koncepcji leninowskiej, co oznacza, że musiał być przygotowany na nieuniknioną konfrontacje ze światem kapitalistycznym. Dla Stalina liberalny zachód nie był partnerem tylko potencjalnym wrogiem, a główną rzeczą jaką powstrzymywała go od przeprowadzenia ostatecznego rozstrzygnięcia była bomba A. Dlatego pokojowa polityka USA nie mogła przynieść zamierzonych skutków, ani żadnych korzyści.

Ze stwierdzeniem, że rozbrojenie ma rzekomo zmusić przeciwnika do zaniechania agresywnych działań nie mam zamiaru dyskutować, bo jest to po prostu niedorzeczne.