Może bez popadania w paranoję ? To jest być może głupota, ale żeby zdrada i to ustawiona? Jeżeli krzyczeli takie rzeczy to widać "Zachód" jednak ich nie sponsorował bo tak głupi to nikt nie jest.W szóstym proteście demonstranci domagali się bardziej proeuropejskiego kierunku polityki. Niepokój powinny budzić hasła: "Nasza Angelo! Uratuj nas od zła.". To ewidentnie świadczy, że demonstracje zostały zorganizowane albo przez zdrajców opłaconych przez rząd niemiecki, albo przez mniejszość niemiecką zamieszkującą Węgry. Proszenie polityka obcego państwa o to żeby wywierał wpływ na mojego premiera/prezydenta jest karygodne. To jest zdrada. Można protestować przeciwko polityce rządu, a nawet trzeba jeśli naród się z nim nie zgadza, ale prośba o interwencję obcego polityka jest zdradą.
To co w tej garstce jest dziwnego jak już to jej ilość. Malutko ich jakoś, kilka tysięcy to pewnie by się dało znaleźć przeróżnych dziwaków którzy mogliby protestować przeciw wszystkiemu właściwie. No i ponoć (według polskich mediów) Orban jakoś powszechnie kochany nie jest więc biorąc pod uwagę przykład choćby Polski do każdej formy protestu powinny dołączyć osoby które po prostu go "nie lubią". Wszystko się pewnie jednak rozbija właśnie o polskie media, to one stworzyły taki wizerunek całej sprawy. Na Węgrzech to może być odbierane zupełnie inaczej, zresztą na Zachodzie też pewnie nie ma tak wyraźnych aluzji do "zdrady" itd. jak w Polsce.
Nie wiem czy ktoś zbadał dokładnie tą "gromadkę". Patrząc jednak na to jak potrafi działać Facebook w Polsce to mogliby być w sporej części jego zapatrzeni na Zachód "wyznawcy". U nas też nie brakuje osób które o Ukrainie czy konflikcie nie wiedzą nic, no ale skoro jakiś celebryta z Zachodu mówił że się solidaryzuje z Ukrainą no to oni też (w Polsce dochodzą oczywiście jeszcze nasi celebryci, cała gadania w mediach, straszenie itd.). Dzisiaj protest w obronie Ukrainy, jutro bo chcą zamknąć Starbucksa itd.
Same Węgry na sprawę mogą patrzeć zupełnie inaczej niż nasze media. Pomijając jakieś teorie o prorosyjskiej propagandzie, kupieniu sobie Orbana przez Putina itd. To jest mały kraj więc i może być stawiane pytanie czemu oni? Czemu oni mają cierpieć podczas gdy bogata Francja zastanawia się nad wysłanie okrętów? W ich interesie jest bezpieczeństwo energetyczne i właśnie je sobie zapewniają. W dodatku z tego co wygląda zyskali raczej całkiem sporo. Węgry nie mają nawet bezpośredniego dostępu do morza więc bajki o tym że mogą znaleźć innego dostawcę u nich mogą być gorzej przyjmowane, no i zawsze pojawia się pytanie po co? Po co szukać innego dostawcy skoro mogą uzyskać zniżki u starego? Przecież w bajki że z innego źródła będzie dużo taniej nikt rozsądny nie uwierzy. Zresztą jeżeli można znaleźć tańszego dostawcę to i będzie można go znaleźć po tym jak się oszczędzi dzięki zniżkom u dotychczasowego. Pozostaje wyłamywanie się z kręgu wspólnoty europejskiej ale póki co jakoś nikt chyba o to afery nie robi. Węgry były już oskarżane o proputinowskie nastroje, później był jakiś okres jak się mówiło że "zwracają" się ku Zachodowi (Niemcom podajże), teraz znowu się oskarża ich o "zdradę". W gruncie rzeczy jednak nic wielkiego się nie stało, Orban nie wjechał na klaczy do Brukseli krzycząc "veto dla sankcji", nikt też nie wyrzuci Węgier z UE. Nawet ci którzy baliby się reakcji UE widzą więc że nic wielkiego się nie stanie, może więc pozostają tylko ci którzy boją się że jak Obama uzna ich za kumpli Putina to im facebooka odetnie ?