Wramach polemiki nad "sukcesami" wspaniałej ruskiej armii:Jakoś nie widać by druga armia świata nie dawała sobie rady na Ukrainie. Powoli zajmuje coraz więcej terytorium Ukrainy, mimo liczebnej przewagi Ukraińców. Są to fakty z którymi mimo sympatii dla Ukraińców nie można polemizować. Jeśli jest to kolos na glinianych nogach, dlaczego się nie rozsypał?
Żródło: https://www.facebook.com/marcin.jop
Dziś 7 lipca 2022 roku, trwa rosyjska napaść na Ukrainę.
Poza przebiegiem działań militarnych, dziś także garść przemyśleń na temat rosyjskich sposobów prowadzenia wojen i ich konsekwencji.
- Obwód Charkowski
Na front powróciła 93 Brygada Zmechanizowana ukraińskich sił zbrojnych i napór rosyjski został powstrzymany. Znacząco wzrosła też ilość ukraińskiej artylerii polowej. Osobiście mam mieszane uczucia, gdyż analizując przebieg działań na tym odcinku widać jak na dłoni olbrzymią róznicę w potencjale bojowym ukraińskich sił regularnych i Obrony Terytorialnej. Ta ostatnia w znacznej mierze pozostaje bardzo słabo wyposażona w nowoczesne środki walki i bez wsparcia nie jest w stanie toczyć równorzędnej walki z agresorem.
- Słowiańsk
Trwają walki na północno zachodnich podejściach do Słowiańska. Rosjanie wdarli się do niewielkiej wioski Mazaniwka i próbując rozerwać ukarińską obronę w rejonie Krasnopilija-Dołyna od zachodu. Wdarli się też do Bochorodyczne i zajęli trochę terenu na południe od miasta, ale jego centrum pozostaje w rękach obrońców. Rosjanie skoncentrowali tutaj na poważne siły - około 20 Batalionowych Grup Taktycznych pochodzących z różnych jednostek wspieranych przez bardzo silną artylerię. Z drugiej strony - obrońcom służy teren. Obszar jest silnie zalesiony i nieco pofałdowany, co mocno utrudnia Rosjanom rozpoznanie głębi stanowisk obrońców. Także w tym rejonie część ukraińskiej artylerii wyposażona w zachodnie systemy podjęła z dobrym skutkiem ostrzał rosyjskich centrów logistycznych.
- Siewiersk i Bachmut
Rosjanie po zajęciu Lisicziańska próbują iść za ciosem - celami ich ataków były Berestowe Wierchnokamiańskie, które pozostały w rękach obrońców i Spirne, które ostatecznie zostało przez tychże opuszczone. Także bardziej na południe, przy drodze M-03 Rosjanie posunęli się naprzód w stronę Bachmutu zajmując Kłynowe. W pozostającym w rękach ukraińskich sił zbrojnych południowym krańcu ATO Rosjanie nadal bezskutecznie atakują elektrownię wuhłehirską, a daleko na południu, na północ od Wołnowachy oddziały ukraińskie zajęły malutką wioskę Sołodkie. Nie jest to jednak początek jakiejś operacji w dużym stylu - raczej wykorzystano okazję sprezentowaną przez lokalnych dowódców przeciwnika.
- Zaporoże
Dwie rosyjskie Batalionowe Grupy Taktyczne odjechały na front chersoński. Pozostaje mieć nadzieję, że 58 Armia będzie oddawac w najbliższej przyszłości kolejne jednostki bojowe do sąsiednich zgrupowań operacyjnych - być może wreszcie otworzy się w ten sposób drogra do większej operacji armii ukraińskiej na Melitopol lub Berdiańsk.
- Chersoń
Na całym froncie nad Dolnym Dnieprem trwają walki - mają różne natężenie i są mało spektakularne, ale rosyjska 49 Armia nie ma wytchnienia i w swej walce zaczyna coraz silniej odczuwać napór ukraińskiego przeciwnika. Wprawdzie dzięki zaangażowaniu silnych odwodów w rejonie ukraińskiego przyczółka na Ingulcu w rejonie Dawidywego Brodu Rosjanie definitywnie ustabilizowali sytuację zadając atakującym ukraińcom ciężkie straty w ludziach i sprzęcie, to zarówno na północnym, jak i południowym krańcu odcinka obrony 49 Armii mają coraz większa zadyszkę. Dlatego Rosjanie kierują tutaj siły z 58 Armii. Możemy być pewni, że jeśli siły ukraińskie podtrzymają swój nacisk za dotychczas pchniętymi rezerwami z 58 Armii pójda kolejne, gdyż możemy mieć pewność, że dowództwo rosyjskie przykłada coraz większą wagę do utrzymania swego przyczółka na Dnieprze z Chersoniem na czele. Tymczasem Ukraińcy wznowili swe natarcia na Snihurywkę i są tutaj coraz bliżej końcowego sukcesu. Na bezpośrednich podejściach do Chersonia siły ukraińskie opanowały Czernobajewkę i atakują Stepaniwkę. Oznacza to, że właściwie wdzierają się już do systemu obrony miasta Chersonia, w którym doskonale słychać palbę z broni maszynowej. Mocno sypie się także rosyjska obrona na północnym krańcu ich przyczółka. Także tutaj oddziały ukraińskie powoli wgryzają się w obronę rosyjską. Możemy byc pewni, że dojdzie do kolejnej fali rosyjskich kontrataków, ale sądzę, że siły dwóch świeżych bgt to za mało, by ustabilizowac tutaj sytuację.
Konkluzje:
Patrząc na przebieg walk mam nieodparte wrażenie, że Rosjanie - generalizując - nie są w stanie zmienić poprzez "uaktualnienie" swojego postrzegania działań zbrojnych. Nadal, patrząc przekrojowo począwszy od zwykłych mieszkańców Federacji Rosyjskiej, po szczyty władz, wszysycy Rosjanie mają głęboko zakorzeniony etos "zwycięstwa przez poświęcanie". W świadomości poprzez wiele dekad stosowania aktywnej propagandy tkwi zbudowana na przedziwnym konglomeracie indywidualnych kompleksów i zbiorowej manii wielkości wizja jedynej słusznej drogi do narodowego sukcesu, czasem lansowanej też jako droga do odnowienia. Rosjanie zatem, to generalnie naród zwycięzców, a konkretnie walczących zwycięzców. To naród, który bezustannie walczy na każdym możliwym polu - nawet wtedy, kiedy trwa pokój - i we własnej zbiorowej pamięci zawsze zwycięża. To ulubiony oręż w narracji rosyjskich władców od czasów Carów, poprzez epokę genseków, aż po putinowski renesans imperializmu. My, ludzie Zachodu nie jesteśmy mimo nadzwyczajnie rozwiniętej empatii pojąć głebi zniekształceń i wypaczeń świadomości poddanych kremlowskiej władzy, gdyż w naszych oczach "walka o przetrwanie" to zaledwie krótkie okresy głębokich kryzysów europejskiej tożsamości wywołane róznymi czynnikami, które jednak zawsze miały ograniczenia czasowe i do których potrafiliśmy przywyknąć nazwawszy je i oswoiwszy poprzez naukowe określenie ich natury. Nigdy nie dopuściliśmy, by na dłuższą metę zjawiska takie jak autorytaryzm, czy totalitaryzm pozostały atrakcyjne dla całości społeczeństw. Podobnie z okresową zmorą kryzysów nadprodukcji wolnorynkowej ekonomii - w gruncie rzeczy zawsze państwa wzorcowe starały się tak interweniować w obliczu załamania gospodarczego i społecznego, by koszty kryzysu dla społeczeństwa zostały jak najszybciej i jak najbardziej zminimalizowane. Każdym dostępnym kosztem. Tymczasem w Rosji od zawsze podstawowym napędem społecznej mobilizacji stosowanej przez władze jest właściwie permanentny kryzys na każdej możliwej niwie. To zarządzanie przez kryzys, charakterystyczne dla właściwie dla każdego autokraty/totalitarysty pozostającego u władzy jest jedyną droga do rosyjskich zwycięstw, tak cennych i bliskich rosyjskim sercom. W efekcie Rosjanie zawsze wygrywają - Przecież właściwie w pojedynke pokonali potęgę Napoleona tworząc na długie dekady ład europejski. Dali wolność narodom bałkańskim i kaukaskim od okrutnego tureckiego półksiężyca. Mimo koszmarnej klęski I Wojny Światowej i zaraz po niej rewolucji, Rosjanie zwyciężyli tworząc nowy, skuteczny ład społeczny i ekonomiczny. Zwycięstwem zakończyły się stalinowskie próby budowy przemysłu dorównującego potencjałem ewentualnym zachodnim przeciwnikom zagrażającym podstawom bytu Związku Sowieckiego. Zwycięsko z II Wojny Światowej wyszedł tenże Związek Sowiecki pokonując straszliwego wroga ku radości całej ludzkości. Wielkim zwyciestwem było zbudowanie pozycji światowego imperium wraz z konglomeratem państw klienckich rozsianych po całym globie. Potem nastąpiło kolejne wspaniałe zwycięstwo w wyścigu zbrojeń, dalej wyliczyć musimy zwycięstwo afgańskie i inne zwycięstwa w lokalnych wojenkach odnoszone rękami kubańczyków, arabów, lub afrykańskich watażków. Wreszcie cenne zwycięstwo powstania z kolan pod władzą Władymira Putina. Ostatnie dwieście z okładem lat to jak widac nieprzerwane pasmo rosyjskich sukcesów. Nawet w związku narodów ZSRR, bo przeciez w tym molochu to Rosjanie byli jedyną siłą napędową w drodze do zwycięstw, podczas, gdy inne nacje - niewdzięczni lokaje rosyjskiej potęgi, potrafiły, co szczególnie oburzające bratać się z wrogami, za co były zresztą okresowo słusznie karane.
To jest obraz historii utrwalony w rosyjskiej pamięci zbiorowej. Uwagę przykuwa kilka istotnych części składowych - kompletny brak refleksji nad własnym położeniem po dekadach "sukcesów" i "zwycięstw", połaczony z kompleksem "niewdzięczności" świata wobec zaangażowania w budowę światowego porządku przez Mateczkę Rosję, którego widomym znakiem są liczne cmentarze wojenne z epitafiami wypisanymi cyrylicą powstałe w Europie na długo przed Wielką Wojną Wyzwoleńczą. Duma Rosjan płynąca z bycia "imperium" nie jest li tylko efektem długotrwałej tradycji militarnych "zwycięstw", ale także wprost z trwania w wybitnie nieprzyjaznym środowisku wrogich sił dybiących nieustannie na dobre rosyjskiej cywilizacji pokoju i postępu. Przecież to własnie obce zagrożenie jest przyczyną dla której dla zwykłych Rosjan od pokoleń życie to walka. Ekonomiczna i cywilizacyjna stagnacja wynikająca z kolosalnych zapóźnień zmuszała przez dziesiątki lat kolejne pokolenia Rosjan do tkwienia w niewyobrażalnej biedzie. Mówimy o zamkniętym świecie, w którym tradycja jest endemiczne niedożywienie, fatalny poziom edukacji, potworne plagi społeczne w postaci alkoholizmu, korupcji władz na każdym szczeblu i niewyobrażelnej nigdzie indziej kryminalnej przemocy, której oficjalnie nie było i nie ma. Poza wyspami względnego (wyłącznie w warunkach rosyjskich) dobrobytu, prowincja walczy dzień w dzień o przetrwanie zawsze pod czujnym okiem nie stroniącej od represji w wypadku jakichkolwiek oznak społecznego niezadowolenia władz i nie powinno dziwić, że po stuleciach takiej koegzystencji władzy i społeczeństwa definitywnie utrwalił się pogląd o bezradności wobec instytucji państwa, choćby nie wiem jak było ono znienawidzone. Skoro więc szarzy Rosjanie nie wierzą w głębi duszy w możliwośc zmiany czegokolwiek, nie chca niczego zmieniać. Skoro nie chcą zmieniać i tkwią pokoleniami w bezdennej otchłani ruskiej biedy dla własnego zdrowia psychiczneho nadają tejże rubaszną i prostoduszną twarz. O ile na przykład mityczny dobry, kochający swój rosyjski lud władca otoczony złymi doradcami nie wydaje sie mitem szczególnie szkodliwym, to już utrwalony w pamięci zbiorowej mit o rosyjskiej państwowej dobroci, wręcz filantropii polegającej na ochoczym udzielaniu pomocy wszystkim tego potrzebującym za pomoca bagnetów i kul armatnich prowadzi w linii prostej naród do akceptacji bez zastrzeżeń poczynań kolejnych władców na niwie międzynarodowej. Zawsze w wyobrażeniu typowego Rosjanina "wyzwolenie" Europy Środkowo-Wschodniej od nazistowskiego najeźdźcy pozostanie wyzwoleniem autentycznym, choć w przeważającej mierze wyzwalano niemieckich sojuszników (Rumunia, Węgry, Słowacja i Bułgaria), a tylko w mniejszej części niemieckie ofiary (Polska i Czechy). W pewnej mierze był to zresztą ponowny podbój, jak w przypadku Bałtów. To naturalny proces myślowy i jedyne, co w gruncie rzeczy zadziwia mnie niezmiennie, to przeciwstawianie poprzez relatywizację takiemu obrazowi "Człowieka Rosyjskiego" wizji "Innego Rosjanina" - pełnej empatii, dobroci i szczerości istoty nieświadomej swojego rozpaczliwego położenia, lub czasem pełnego woli oporu wobec bezdusznej tyranii idealisty/rewolucjonisty. A przecież to tylko wykwit łasnej dozy humanizmu polegający na uporczywym próbowaniu dostrzeżenia ludzkiego pierwiastka w morzu rosyjskiej niegodziwości. To kosztowne złudzenie - skutkuje zawsze tym samym, prędzej czy później dopuszcza się tę wiecznie sfrustrowaną własnymi epokowymi zwycięstwami sforę drapiezników pozbawionych elementarnej empatii dla wszystkiego co obce i cudze.
Dlaczego właściwie o tym wszystkim napisałem? Jaki to ma związek z wojną na Ukrainie? Ano duży, dlatego, że ta zatrzaśnięta od dziesięcioleci mentalna pułapka jest wielką szansą dla Ukrainy. Otóż społeczeństwo, które w olbrzymiej większości nie potrafi dostrzec prostego faktu własnej olbrzymiej słabości polegającej na przykłąd na tym, że nawet prowadzące na dziwiętnastu tysiącach frontów wojnę, ograniczone ekonomicznie Niemcy rozsmarowałyby niechybnie niezwyciężoną Armię Czerwoną z militarnym antytalentem w postaci Grofaza u steru, gdyby nie prozaiczna pomoc radzieckich sojuszników polegająca na dostawach tysięcy ton aluminium, bez którego między innymi nie powstałby ani jeden samolot z czerwonymi gwiazdami na skrzydłach. Mało tego, bez prozaicznych dostaw środków transportu nie dałoby się stworzyć w miarę poprawnie logistycznego zaplecza. Dziś jest dokładnie tak samo - wspaniałe zaplecze przemysłowe po dekadach wyrzeczeń całych pokoleń współtworzących stalinowskie i późniejsze Rewolucje Przemysłowe nie potrafi wytworzyć najprostszych urządzeń elektronicznych. A pomocy w tym zakresie nie widać, ani nie słychać. Chiny Ludowe nie są tutaj żadnym wsparciem, bo to kraj będący w gruncie rzeczy kopią rosyjskiej rzeczywistości, bazujący przecież na posowieckiej myśli technicznej. Mówiąc o ukraińskiej szansie nie mam oczywiście na myśli jakieś formy rosyjskiego społecznego masowego nieposłuszeństwa skutkującego odrzuceniem władzy Putina. Mam na myśli dalsze postrzeganie rzeczywistości przez pryzmat historycznych "zwycięstw" rosyjskiego społeczeństwa w efekcie czego, przymuszony do poszukiwania jakiejkolwiek formy kompromisu rosyjski władca odczuje potrzebę napojenia społeczeństwa kolejnym "zwycięstwem" w obliczu jakiegokolwiek powaznego ukraińskiegio sukcesu militarnego, na tyle spektakularnego, by nie dało się go przemilczeć, lub ukryć. Czy to możliwe? Jak najbardziej - przecież tak jak przy okazji wszystkich epokowych "zwycięstw" rosyjskiego oręża przykrótka kołderka rosyjskich zdolności przemysłowych zmienia się i skraca na naszych oczach do postaci lista figowego z trudem okrywającego militarne przyrodzenie, będące skrzętnie ukrywaną przyczyną wstydu kolejnych rosyjskich władców, w tym a jakże, także Putina. Ukraińcy muszą zacząć dawać Rosjanom tak upragnione "zwycięstwa" - role powinny się odwrócic, gdyż nic tak wpływa na rosyjskie władze, jak heroiczne umieranie pod gradem kul przeciwnika. Zawsze zwierane są szeregi i zawsze odpiera się wroga ku radości świata. Tak musi się stać i tym razem. Życze zatem Rosji i Rosjanom zwycięstw na miarę Wojny Krymskiej, lub tej z 1905 roku. Oni naprawdę potrafią takie zwyciestwa odnosić i w zasadzie są na nie mentalnie gotowi, wystarczy dac im szansę, bo jedno w Rosji pozostaje niezmienne - przez kompletny brak refleksji nad własną substancją narodową, bez względu na posiadany oręż, kraj ten w rzeczywistości zawsze jest domem, który w sytuacji dostatecznie mocnego kopnięcia w drzwi przejawia niezwykła wprost skłonnośc do kompletnego zawalania się.