Byłem wczoraj na maratonie 300 i zgodnie z obietnica podam moją opinię o filmie 300: Początek Imperium.
Na początku chciałbym zaznaczyć, że jestem wielkim fanem wszelkiej maści 300, serialu Spartakus i wszystkiego co wychodzi od Marvela. Innymi słowy, kino z przymrużeniem oka
300: Początek Imperium to badziewie nad badziewiami, wynudziłem się na filmie strasznie, do tego głupota aż biła z ekranu. Jedyna postać z jajami to była kobieta, czyli Artemizja, reszta to bezbarwni kolesie, których śmierć wywołuje u widza kompletne zero emocji. Nie biorę w mojej opinii nawet pod uwagę tła historycznego, bo to oczywiste, nawet gdyby Ateńczycy latali ze scutum to by mnie to mało obchodziło, bo jest to film na podstawie komiksu.
Słabe wrażenie dodatkowo potęgował fakt, że najpierw leciała pierwsza część 300, przez co jeszcze mocniej było widać braki Początku Imperium.
Daje 5/10 za postać Artemizji i muzykę.