Szufladkowanie narodów na zasadzie, że jednych nazywamy tchórzami, a innych znakomitymi żołnierzami jest bez sensu. Tymbardziej jeśli porównujemy czasy tak odległe jak średniowiecze i II WŚ... O wartości bojowej decyduje cała masa czynników - organizacja militarna czy charyzmatyczny zdolny dowódca. Niezwykle ważny jest też zapał i czy żołnierze mają motywację do walki. Polacy w czasie zaborów i II WŚ prawdopodobnie bili się tak dobrze, bo walczyli o wolną Ojczyznę, kult której był im wpajany. Natomiast jeśli cofnąć się w czasie i ocenić polską wojskowość w XVIII wieku najlepiej opuścić zasłonę milczenia. I cóż się stało, nagle Polacy stali się narodem tchórzy, by pod koniec wieku znowu zasłużyć na miano bitnych? Chyba nie do końca o to chodzi.
Wspomniany "naród tchórzy" - Francuzi - za Ludwika XIV i Napoleona cieszyli się sławą niezwyciężonych. W obronie Wielkiej Rewolucji słabo wyszkoleni i uzbrojeni rekruci pokonywali zawodowe armie złożone z weteranów. Nieźle jak na na naród tchórzy.
Oczywiście, można powiedzieć, że pewne narody mają większe predyspozycje do służby wojskowej, np. z powodu trudnych warunków w jakich żyją, co jest logiczne, bo trudne warunki czynią człowieka silniejszym. Oczywiste, też jest, że państwo zmilitaryzowane, gdzie istnieje coś na kształt kultu wojny i armii, wystawi bitniejszych żołnierzy niż naród pacyfistów. Ale to jest kwestia aktualnie panujących trendów. Niemcy mają wielkie tradycje wojskowe, ale bardzo wątpliwe czy dzisiejszą Bundeswehre można nazwać godnym następcą wojsk pruskich...