Szukając informacji na temat "Oczakowa" (ten "profesjonalnie" zatopiony w kanale) w periodyku Okręty http://sklep.kagero.pl/32-okrety.html znalazłem interesującą informację :
Kiedy trzej przywódcy (Rosji, Białorusi i Ukrainy) na spotkaniu w Puszczy Białowieskiej 8 grudnia 1991 przypieczętowali los ZSRR, ważył się też los Floty Czarnomorskiej. Stanowisko Ukrainy od początku było jasne: wszystko co znajduje się na jej terytorium, należy do niej, w tym i flota. Władze Rosji zgadzały się z tym stanowiskiem. Nie zgadzał się z tym stanowiskiem ówczesny dowódca Floty Czarnomorskiej Igor Władimirowicz Kasatonow. Dał temu wyraz w swoich wspomnieniach: ...podjąłem samodzielną decyzję: kierując się interesami Rosji, odpowiedzialnością przed Sewastopolanami i podwładnymi, swoim żołnierskim obowiązkiem i zasadami, nie respektować prawa Ukrainy, dekretów jej prezydenta, rozkazów i dyrektyw Ministerstwa Obrony Ukrainy w części przekazania Floty Czarnomorskiej pod jej jurysdykcję." 3 stycznia 1992 całe 700-tysięczne zgrupowanie wojsk na terytorium Ukrainy miało złożyć przysięgę na wierność Ukrainie. Nie podporządkował się temu tylko Kasatonow. Rozpoczęła się skomplikowana gra o flotę. 23 czerwca 1992 przywódcy Rosji i Ukrainy podpisali pierwsze "Porozumienie między Federacją Rosyjską i Ukrainą o dalszym rozwoju stosunków międzypaństwowych". Problem floty miał się rozstrzygnąć drogą kolejnych rozmów i porozumień. 3 sierpnia 1992 w Jałcie podpisano kolejne "Porozumienie o zasadach formowania WMF Rosji i WMS Ukrainy (marynarek wojennych) na bazie Floty Czarnomorskiej byłego ZSRR". Ostatecznie flota (w większości) pozostała rosyjska. Równocześnie zaczęła się gra o Krym. Już 5 maja 1992 Rada Najwyższa Krymu przyjęła "Akt o proklamowaniu państwowej niezależności Republiki Krym" i uchwałę "O przeprowadzeniu ogólno krymskiego referendum". Natomiast 21 maja 1992 podczas posiedzenia Rady Najwyższej FR dyskutowano o niekonstytucyjności Aktu 1954 o przekazaniu Krymskiego obwodu w skład Ukrainy"!!!! Deja vu?

Słowo komentarza: a więc w najnowszej historii rosyjscy generałowie i admirałowie potrafili swoją niesubordynację wobec zwierzchników Rosji ocenić jako obowiązek żołnierski!!! Jest to ciekawy precedens, jakże wygodny " w razie czego". Na to są paragrafy, ale tylko w cywilizowanych państwach. A po drugie: Krym w 1992 przyjął akt o niezależności i nikt nie wysłał "zielonych ludzików", gdy nawet FCz na Krymie robiła co chciała? Dziwne? Nie, bo tow. Putin był wtedy jeszcze tylko pułkownikiem KGB, a Ukraina miała broń nuklearną... . Najpierw trzeba było ją jej pozbawić. A u sterów Rosji musiał się pojawić człowiek tęskniący za ZSRR. Dalej już mamy obraz bieżący...

A tymczasem na Krymie:http://www.altair.com.pl/news/view?news_id=13657