Co do księcia Pepi nie musimy polemizować, ponieważ jak sam zauważasz pewnie wybitnym nie był. Miał instynkt strategiczny co pozwoliło zwycięsko zakończyć kampanię 1809 roku, doradzał w 1812 Napoleonowi oderwanie V korpusu od głównej masy uderzeniowej i wywołanie powstania na południu, miał charyzmę o czym wspomina w pamiętnikach Fredro, taki sarmacki urok:
Tylko, że taktycznie prezentował starą szkołę austriacką (jego przeciwnik z kampanii 1809 roku zresztą też) i wyprowadzanie uderzenia zbyt małymi siłami, czy to wskutek oszczędzania materiału żołnierskiego czy też nadmiernej przezorności, zarzucanej też Dąbrowskiemu (stosowanie wedle osiemnastowiecznej maniery oddziałów osłonowych, przesłonowych, rozpraszania sił i środków zamiast koncentracji). Fatalnie był też zorganizowany marsz V korpusu na Moskwę, powodujący duże straty niebojowe i nie ma co go rozgrzeszać, pisać że reszta dowódców nie popisała się, i że miał jako bezpośredniego zwierzchnika miernotę militarną w postaci brata Napoleona - Hieronima.Książę Józef Poniatowski nie miał wprawdzie znamienitych zdolności jako wódz – wiedzieliśmy o tym, a jednak pociągał ku sobie silnie serce żołnierza. Może w części i dlatego, że to, co Polaka zawsze zachwyca: odwaga, postawa, ruch, sposób wyrażania się – były czysto narodowe, przeciągnięte wszakże połyskiem zachodniego rycerstwa. Na dzielnym koniu, dzielny jeździec, nieugiętego męstwa, świetnego honoru, pięknej postaci, wąs czarny, czapka na bakier, był ideałem polskiego wodza. Gdyby był nad brzegiem piekła krzyknął: za mną dzieci! w piekło skoczono by za nim. W innych zaś chwilach życia urzeczywistniał wyobrażenie wyniosłych, czystych i pięknych cnót rycerstwa





Odpowiedz z cytatem
