Przepis na idealną kawę:
Grafik: Co to za lura!? Kawa powinna być czarna, mocna, ostra i aromatyczna. Zrób mi drugą.
Tytus: Rozkaz! Kawa powinna być czarna… Carbo medicinalis, czyli węgiel drzewny powinien ją doczernić. …mocna… Czy może być coś mocniejszego od spirytusu 95%? …ostra i aromatyczna… Reszty dokona papryka, pieprz, jodyna i… dezodorant „Brutal”.
Grafik: O, teraz to jest kawa! To mnie postawi na nogi!
Tytus: Szkoda, że nie dodałem jeszcze dynamitu.
Księga XVI
Bo polski rząd zwykł chadzać na pogrzeby opozycjonistów, którzy zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Jeśli polska delegacja była na pogrzebie Niemcowa, to wypadałoby żeby była również na pogrzebie Kałasznikowa. To też był opozycjonista, który zginął w niewyjaśnionych okolicznościach i można podejrzewać, że jego zabójstwo zlecili ludzie związani z Poroszenką i Jaceniukiem. Jeśli Polska jest demokratycznym krajem i wspiera wartości demokratyczne, to powinna się sprzeciwiać politycznym zabójstwom.
Sprzedali Polskę: papież Pius VI, biskup Michał Sierakowski, biskup Józef Kossakowski, biskup Wojciech Skarszewski, biskup Jan Giedroyć, biskup Ignacy Massalski, prymas Władysław Łubieński, biskup Andrzej Młodziejowski, prymas Gabriel Podoski, prymas Antoni Ostrowski
Opozycjonista opozycjoniście jest nierówny to po pierwsze, bo gdyby tak było, to ludzi represjonowanych za swoje poglądy względem władzy należałoby stawiać na równi z obecnymi politykami będącymi w opozycji do rządu.
Przypomnę Ci Twój post ze strony 196 - No cóż Putina nie obwiniałeś o śmierć Niemcowa, ale za śmierć Kałasznikowa obwiniasz już obecny rząd ukraiński. Wiesz, jak to się nazywa?
Przepis na idealną kawę:
Grafik: Co to za lura!? Kawa powinna być czarna, mocna, ostra i aromatyczna. Zrób mi drugą.
Tytus: Rozkaz! Kawa powinna być czarna… Carbo medicinalis, czyli węgiel drzewny powinien ją doczernić. …mocna… Czy może być coś mocniejszego od spirytusu 95%? …ostra i aromatyczna… Reszty dokona papryka, pieprz, jodyna i… dezodorant „Brutal”.
Grafik: O, teraz to jest kawa! To mnie postawi na nogi!
Tytus: Szkoda, że nie dodałem jeszcze dynamitu.
Księga XVI
Sprzedali Polskę: papież Pius VI, biskup Michał Sierakowski, biskup Józef Kossakowski, biskup Wojciech Skarszewski, biskup Jan Giedroyć, biskup Ignacy Massalski, prymas Władysław Łubieński, biskup Andrzej Młodziejowski, prymas Gabriel Podoski, prymas Antoni Ostrowski
Przepis na idealną kawę:
Grafik: Co to za lura!? Kawa powinna być czarna, mocna, ostra i aromatyczna. Zrób mi drugą.
Tytus: Rozkaz! Kawa powinna być czarna… Carbo medicinalis, czyli węgiel drzewny powinien ją doczernić. …mocna… Czy może być coś mocniejszego od spirytusu 95%? …ostra i aromatyczna… Reszty dokona papryka, pieprz, jodyna i… dezodorant „Brutal”.
Grafik: O, teraz to jest kawa! To mnie postawi na nogi!
Tytus: Szkoda, że nie dodałem jeszcze dynamitu.
Księga XVI
I co w tym zlego?Niech jada i szerokiej drogi im zycze.Mam nadzieje ze tylko pomioty akcji "Wisla" oraz studenci ksztalcacy sie na koszt polskiego podatnika robiacy sobie fotki z czarno/czerwonymi szmatami w centrach handlowych nie zrobia zadnej prowokacji za ktora moze beknac polskie spoleczenstwo.Chociaz na szczescie polscy motocyklisci maja wiecej oleju w glowie od naszych politykierow,dziennikarzy oraz garstki oszolomow skandujacych debilne haselka,i zapewnia ochrone Rosjanom.
Zamiast wykorzystac ten przejazd do pokazania Polski jako cywilizowanego kraju nawet wobec osob o odmiennych pogladach politycznych to media staraja sie znizyc nas do poziomu ukrainskiego bachora ktory na wszystko co jest jemu nie po mysli podnosi wrzask i tupie nozkami.Jesli juz mowimy natomiast o gangu to radze lepiej wziac pod lupe motocyklistow zza oceanu.To dopiero kryminologia na dwoch kolkach.
Zas stawianie rownosci pomiedzy nacjonalistami rosyjskimi a upainskimi to wyrazne nieporozumienie.Ci pierwsi nie pala ludzi zywcem,nie morduja ciezarnych kobiet,nie dobijaja rannych ludzi ze o kilkunastotygodniowym ostrzeliwaniu miast juz nie wspomne.Ich jedyna wina jest ze otwarcie deklaruja swoje poparcie dla Putina ale jak widze dla niektorych to najwieksza zbrodnia.
Gwoli scislosci wlasnie trwa 15 Rajd Katynski i jakos nie slychac glosow po stronie rosyjskiej ze to prowokacja.Polscy motocyklisci w Moskwie:
Po akcji "Wisla" aktywnosc banderowcow spadla do zera co pokazuje ze owczesna mloda wladza ludowa znalazla skuteczna metode na walke z upainskimi bandydatami obok zmagan zbrojnych.Czym uzasadnisz akcje przesiedlencza skierowana przeciwko ludnosci polskiej?
Jak widac media skutecznie piora mozgi.Juz niedlugo to AKowcy beda tymi zlymi.
Wiec chociaz minuta ciszy w Sejmie jak to bylo ku uczczeniu pamieci Niemcowa?
Z Niemcowa byl taki opozycjonista jak z Warkoczowej Juli.Poki mogl to krecil lody ile sie dalo a pozniej odciety od zrodelka zaczal sie bawic w bojownika o wolnosc.Poszperaj w jakie to ciemne sprawki byl zamieszany z zabojstwami klikunastu dziennikarzy wlacznie.
No i cisza jak makiem zasial a po smierci Niemcowa to media wrecz dostaly amoku na jego temat.Gosciu praktycznie nie schodzil z tapety przez kilka dobrych dni.Gdzie te protesty i listy zagranicznych oraz rodzimych dyplomatow,intelektualistow,dziennikarzy,etc?
Czekoladowy samobojca juz nawet nie robi pozorow tylko reza opozycje jak i kiedy sie da:
Z banderowskiego punktu widzenia masz racje.Przywiozl czek na 100mln euro,wycalowal czarno/czerwone posladki a na odchodne dostal upainska ustawa po mordzie.Gdyby to sie stalo dla niego jako przedstawiciela partii to pol biedy ale ze obecnie jest prezydentem ponad trzydziestomilionowego kraju to zmienia postac rzeczy a przekaz idzie w swiat.
Trzeba byc upaincem zeby wypisywac takie debilizmy...
In quexquichcauh maniz camanahuatl ayc pollihuiz yn iteno yn itauhca in Mexico-Tenochtitlan
Jeśli avek to tylko z Indianką!
*************************
https://www.youtube.com/channel/UCo3...6M-C3c_Wc_57BQ
*************************
Był czas kiedy osobnika owego zwano @zajac.
Kolejny Twój bardzo ciekawy post, który obrazuje Twój stosunek do Rosji oraz nacjonalizmu, który jest reprezentowany przez cześć jego społeczeństwa. Jak widać Ci on odpowiada i się z nim identyfikujesz.
Ciekawe... porównujesz obecnych nacjonalistów rosyjskich do nacjonalistów ukraińskich, którzy działali w czasie 2 wś. Zapewne nie wiesz, że w Rosji zwiększa się liczba zabójstw na tle rasowym i kwitnie ksenofobia.
Ja mam coś uzasadniać![]()
a to ciekawe.
My coś robimy to dobrze, inni coś robią nam to jest wielkie zło.
Jeżeli identyfikujesz się z jego poglądami zawsze możesz go uczcić tą minutą, albo nawet dwiema.
Skoro masz takie dane to mnie oświeć, bo ja nic nie znalazłem.
Ulica w Kijowie jakoś też po nim zbytnio nie płacze, gdzie te marsze? Jak widać ludzie nie popierali jego działań, ani jego partii by trąbić o tym.
skoro sam o kulturę zabiegasz to chociaż sam staraj się jej przestrzegać
Przepis na idealną kawę:
Grafik: Co to za lura!? Kawa powinna być czarna, mocna, ostra i aromatyczna. Zrób mi drugą.
Tytus: Rozkaz! Kawa powinna być czarna… Carbo medicinalis, czyli węgiel drzewny powinien ją doczernić. …mocna… Czy może być coś mocniejszego od spirytusu 95%? …ostra i aromatyczna… Reszty dokona papryka, pieprz, jodyna i… dezodorant „Brutal”.
Grafik: O, teraz to jest kawa! To mnie postawi na nogi!
Tytus: Szkoda, że nie dodałem jeszcze dynamitu.
Księga XVI
Panie Zając proszę się ogarnąć bo większym debilizmem jest pisać o wspaniałości władz kremlowskich,wszczynaniu nienawiści do Ukrainy dążącej do niepodległości i suwerenności. Opieranie się na nienawiści nic nam nie da.To Putin jest zagrożeniem a nie rzekome współczesne ,,działania'' nacjonalistów ukraińskich.
Nie Talleyrand,napatrz się pan,nasłuchaj i nawąchaj aż do mdłości.Żeby pertraktować o pokoju,trzeba znać jego cenę.- Napoleon ( film z 2002 roku)
- Czy to wystarczy?
- Nie. Ale widok jest wspaniały.- (Napoleon 2002) Napoleon obserwujący początek wielkiej szarzy pod Eylau.
Zaiste żyjemy w kraju, gdzie najwidoczniej brak jest poważnych problemów, skoro tyle czasu i miejsca poświęcamy przejazdowi jakiejś zgrai motocyklistów. To, co w ostatnich dniach dzieje się w polskich mediach w związku z "Nocnymi Wilkami", to jest jakaś masowa histeria. Temat, który nie wart jest nawet 5 minut uwagi, u nas wałkowany jest w kółko już któryś dzień z kolei. I to jako główna wiadomość dnia! "Wilki" to, "wilki" tamto. A kogo obchodzi, jakie poglądy ma zgraja jakichś tam motocyklistów z Rosji? Niech sobie jadą gdzie chcą i kiedy chcą, o ile ich akcja nie będzie łamać polskiego prawa. Jeśli przejadą przez Polskę bez wszczynania burd i tamowania ruchu na drogach, to droga wolna, szerokiej drogi i szczęśliwego powrotu. Słusznie powiedział minister Schetyna, aby nie wpadać w histerię. Niestety, niektórym już dawno na mózg siadło i z byle drobnostki robią ogromną aferę. Proponuję zamknąć granicę dla wszystkich obywateli Federacji Rosyjskiej, bo przecież ogromny procent Rosjan popiera swojego prezydenta. To, że polityka Putina jest w ocenie Zachodu niewłaściwa i groźna, nie daje nam jeszcze podstaw do tego, aby zrażać do siebie zwykłych Rosjan. Powiem więcej, zwykłych Rosjan trzeba witać u nas zawsze gościnnie i z otwartymi ramionami, bo to jest jedyny sposób na odparcie propagandy płynącej z Kremla o rzekomej rusofobii Polaków. Tymczasem w Polsce jak zwykle robi się na opak i o byle błahostkę nakręca spirale narodowej histerii, czym wystawiamy sobie jak najgorszą opinię. No bo jakież to ogromne konsekwencje będzie miał przejazd "Nocnych Wilków" przez Polskę? Hmm, ŻADNYCH?Rejtanów ci u nas dostatek, ale wyrachowania i inteligencji za grosz.
Dedykuję tym, co to pisali miesiącami o "hollywoodzkich" konferencjach i innym zwolennikom ściemy prorosyjskiej:
O „krymskiej operacji specjalnej”, jako świetnie przygotowanej i przeprowadzonej bezkrwawej akcji „przywrócenia” półwyspu do Rosji, rosyjskie media wszelkiej maści zaczęły pisać od momentu, gdy prezydent Putin stwierdził oficjalnie, iż na Krymie byli jednak żołnierze rosyjskich sił zbrojnych. Od tego czasu pojawiło się wiele materiałów prasowych, w tym wywiady. Poniższa analiza opiera się na relacji jednego z oficerów 31 Samodzielnej Gwardyjskiej Brygady Desantowo-Szturmowej z Uljanowska.
Alarm w 31 Brygadzie został ogłoszony wieczorem 22 lutego. W kolejnych dniach przygotowywano się do akcji, przy czym powody nagłego ogłoszenia gotowości bojowej nie były znane. Nie było pewne, czy są to działania związane z sytuacją na Ukrainie, czy też w ramach zwyczajnego sprawdzianu gotowości bojowej i wyjścia na poligony.
Na lotnisku, przeznaczona do akcji grupa bojowa (minimum batalion), została załadowana do dużej ilości samolotów transportowych Ił-76 i odleciała do Anapy. Ponieważ 31 Brygada, jako "siły pokojowe" w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ, ros. ODKB), wykonuje misje o charakterze alarmowym (vide kryzysowa sytuacja w Kirgizji, gdzie do ochrony bazy Kant wysłano rotacyjnie właśnie żołnierzy z tej jednostki), desantnicy przyjęli wszystko ze stoickim spokojem. Nie bez znaczenia jest także fakt, że w jednostce służą wyłącznie żołnierze na kontrakcie.
Na lotnisku w Anapie grupa bojowa brygady została załadowana na ciężarowe Kamazy i odjechała do Noworosyjska. W porcie czekał już na nią jeden z okrętów desantowych Floty Czarnomorskiej. Jednostka nie weszła jednak do portu w Sewastopolu, ale żołnierze musieli w nocy, w czasie lekkiego sztormu, przejść po trapie na pokład trałowca. Akcja obarczona była pewnym ryzykiem, gdyż warunki nie były łatwe (noc, fale) tymczasem spadochroniarze obładowani byli ciężkim sprzętem – w sytuacji upadku do głębokiej wody (do dna 1 tys. m) szanse na ratunek były iluzoryczne.
W trałowcu było tak samo ciasno, jak na okręcie desantowym, jednak operacja przeszła bez opóźnień i kłopotów. W porcie podstawiono kolejną kolumnę samochodów ciężarowych i desantnicy zostali umieszczeni w nowych koszarach na terenie bazy 810 Brygady Piechoty Morskiej Floty Czarnomorskiej. Przez cały czas pilnowano ciszy radiowej i przestrzegano – jak się okazało skutecznie – żeby milczały telefony, zablokowano także możliwość połączeń internetowych (standardowym działaniem jest odbieranie żołnierzom telefonów i środków łączności).
Pierwsza akcja, podjęta jeszcze wieczorem tego samego dnia, okazała się nieudaną – spadochroniarze w pełnym ekwipunku załadowali się na Kamazy, ale po chwili zamieszania zostali zawróceni do bazy. Sytuacja jest ciekawa chociażby z tego względu, że o celach akcji nie wiedzieli nic ani dowódcy kompanii, ani plutonów. Dodać warto, że nie jest to sytuacja nietypowa, ale raczej standard. W tym konkretnych przypadku skutkiem było, że nie można było przeprowadzić „na sucho” odprawy w ramach pododdziałów i omówić zadania, ewentualne zagrożenia, scenariusze działań etc. W trudnej sytuacji stawiało to także dowódców kompanii i plutonów. Ta konkretna akcja, poza wściekłością oficerów i żołnierzy, zakończyła się uszkodzeniem jednego z wozów Gaz Tigr (kierowca zasnął i najechał na leżące na drodze drzewo), przydzielonych z jednej z brygad specnazu (prawdopodobnie z 22 Brygady).
Kolejna akcja była już dobrze przygotowana – znane były cele, zadania itp. Dowódcy kompanii i plutonów mogli przygotować swoich podwładnych na ewentualne scenariusze działań bojowych. Grupa bojowa brygady została przerzucona ciężarówkami – przez Symferopol - do miejscowości Pierewalnie (Perewalne), z zadaniem zablokowania bazy ukraińskiej 36 Brygady Ochrony Wybrzeża (wojsk brzegowych).
Żołnierze jechali jak na akcję bojową. Nikt nie mógł wówczas przewidzieć rozwoju sytuacji i ewentualnej wymiany ognia, dlatego ciężarówki wypełnione były ostrą amunicją.
Batalion ze składu brygady z Uljanowska (później najprawdopodobniej dwa) zajął stanowiska bojowe na wzniesieniu niedaleko bazy, demonstrując siłę i gotowość do działań. Ukraińcom dano poznać – zarówno postawą, jak i słownie – że w razie oporu zostaną starci z powierzchni ziemi. Rzeczywiście rosyjskie siły i środki w Pierewalnie były dość poważne – szacuje się, że 2 marca bazę blokowało ok. 800 żołnierzy (tzw. „zielonych ludzików”), dysponujących samochodami ciężarowymi (Kamaz, Urał) oraz terenowymi (UAZ, Tigr). Poza bronią indywidualną i zespołową spadochroniarze mieli do dyspozycji granatniki RPG-26 oraz – istotny "argument perswazji" – etatową grupę snajperów (pluton).
Sądząc po ilości żołnierzy można przypuszczać, że już wówczas bazę blokowały dwa bataliony spadochroniarzy oraz wydzielony, podporządkowany operacyjnie, pododdział specnazu. Dość szybko doszło do przyjaznych kontaktów z żołnierzami 36 Brygady, którzy wcale nie zamierzali stawiać większego oporu (zdecydowana większość z nich przeszła potem na służbę rosyjską).
Niemiłą niespodzianka dla żołnierzy rosyjskich był fakt, że na terenie jednostki przebywała tymczasowo (na ćwiczeniach) ukraińska kompania rozpoznawcza (rozpoznawczo-desantowa rota) z 25 Samodzielnej Brygady Powietrznodesantowej. Jak wspomina oficer 31 Brygady ukraińscy koledzy po fachu, jak przystało na oddział elitarny, wzbudzali respekt swoją godną postawą i napsuli Rosjanom sporo nerwów (wszak wycelowanych w swoją stronę luf BMD-2 nie można było całkowicie zignorować). Można sądzić, że w innym przypadku baza zostałaby przejęta znacznie szybciej, niż po upływie trzech tygodni blokady (stało się to ok. 19-20 marca).
Ponieważ obu stronom nie zależało na eskalacji konfliktu ostatecznie ukraińscy spadochroniarze (61-68 żołnierzy, 15 pojazdów) pod eskortą opuścili Pierewalnie i wyjechali z Krymu na Ukrainę. Obecność kompanii z 25 Brygady Powietrznodesantowej i bojowych wozów desantu spowodowała, że grupa bojowa, złożona z minimum dwóch batalionów, rozwinęła się dookoła bazy z pełnym zapasem amunicji oraz środkami przeciwpancernymi. Jeden batalion, z przydzielonymi ppk (bateria przeciwpancerna), zajmował stanowiska na wspomnianym wcześniej wzgórzu, drugi batalion blokował bazę na perymetrze, wzdłuż jej ogrodzenia. W strefie tyłowej znajdowały się znaczne zapasy amunicji strzeleckiej oraz skrzynki z granatnikami. Do żadnych incydentów jednak nie doszło.
W trakcie "operacji krymskiej" spadochroniarze napotkali pewne problemy natury logistycznej, ale nie wpłynęły one na wykonywanie zadań bojowych. Dużą pomoc udzieliły im (i jak wynika z innych relacji także innym pododdziałom rosyjskim) oddziały "miejscowej samoobrony" oraz prorosyjska ludność miejscowa. Istotnym dla powodzenia akcji było także oparcie w bazie piechoty morskiej w Sewastopolu, która była swoistą platformą logistyczną.
Pod koniec marca grupa bojowa brygady zajmowała pozycje na Perekopie, w oczekiwaniu na ukraiński atak na Krym (sic!). Także na tym etapie szczególną rolę odgrywała grupa snajperów (z etatowego plutonu), która prowadziła obserwację przedpola, oraz kompania specjalnego przeznaczenia.
Jak wspomniano w Pierewalnie skoncentrowano minimum dwa bataliony brygady, jednak nie były to jedyne pododdziały z jej składu. Z innego źródła wiadomo, że już wcześniej, na pokładzie transportowego Ił-a-76, na Krym przerzucono pododdział ze składu 31 Brygady. Sądząc po rodzaju wykonywanych zadań być może był to oddział wydzielony z batalionu rozpoznawczego brygady (tzw. razwiedbat). Co ciekawe żołnierze przebrani byli za ukraiński „Berkut” – otrzymali wcześniej stosowne sorty mundurowe z napisem „Milicja”. Jednostka przez miesiąc występowała jako „Berkut”, albo „zielone ludziki” - najwyraźniej w zależności od potrzeb. Wspomniany pododdział został przerzucony do Symferopola w pierwszym etapie koncentracji rosyjskich sił i środków na Krymie, bo 27 lutego brał udział w zajęciu budynku Rady Najwyższej Autonomicznej Republiki Krymskiej.
Spadochroniarze z Uljanowska, tak jak inne pododdziały wojsk powietrzno-desantowych, specnazu, czy piechoty morskiej, występowały na Krymie jako „zielone ludziki”, czyli w nieoznakowanych mundurach. W oczy rzucało się natomiast dobre uzbrojenie i wyposażenie – kewlarowe hełmy, kamizelki balistyczne i oporządzeniowe (w systemie 6Sz112), jednolite sorty mundurowe (w tym charakterystyczne „bałakławy”) etc. Brygada z Uljanowska, przygotowywana pod kątem alarmowych przemieszczeń w tzw. „gorące rejony” i będąca trzonem kolektywnych sił szybkiego reagowania (tzw. KSOR), nie stanowi tutaj wyjątku. Przykładowo przed wyruszeniem na Krym batalion otrzymał nowe noktowizory 1PN93-2.
Marcin Gawęda Absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Publicysta wojskowy, pisze dla magazynów branżowych, autor serii książek wydanej przez WarBook.
Dodatkowo polecam wywiad z "urlopowiczem", to pewnie też agent:
Poparzony rosyjski żołnierz opowiada, jak jako „ochotnik” jechał na front w Donbasie, kim są walczący tam najemnicy i jak wygląda uczestnictwo Moskwy w konflikcie.
Dorży Batomunkujew, rosyjski żołnierz pochodzenia buriackiego, został ranny w ciężkich bojach o strategicznie położone miasto Debalcewe. Do poparzonego 20-latka dotarła dziennikarka niezależnej, rosyjskiej „Nowej Gaziety” Jelena Kostiuczenko. I choć obszerny wywiad, który z nim przeprowadziła, został przyćmiony przez wydarzenia związane z zabójstwem rosyjskiego opozycjonisty Borysa Niemcowa, to od kilku dni o wywiadzie znowu mówią moskiewskie media i sieci społecznościowe. Zwłaszcza, że to, co mówi Dorży, zupełnie przeczy putinowskiej propagandzie. Bo gdy pan z Kremla podkreśla, że w Donbasie Ukraińców biją okoliczni górnicy, to leżący w łóżku chłopak mówi, że o Debalcewe walczyli rosyjscy najemnicy i żołnierze.
Dorży Batomunkujew pochodzi z Ułan Ude – stolicy Republiki Buriacji nad Bajkałem i podobnie jak inni Buriaci ma kwadratową szczękę i skośne oczy. Słowem, niczym nie przypomina Słowian z Donbasu, którzy, jak mówi Putin, walczą z „faszystowską władzą w Kijowie”. Tyle, że Dorży w Donbasie był. Podobnie jak inni żołnierze z jego 5. samodzielnej brygady pancernej, z jednostki wojskowej nr 46108.
Gdy trafiła do niego rosyjska dziennikarka, młody żołnierz leżał w donieckim szpitalu. Miał poparzoną twarz, przewiązaną bandażem, spod niego wystawała brew i wyschnięte uszy. W jego czołg trafił pocisk, gdy z pozycji pod Łogwinowem – w gardle debalcewskiego kotła, wycofał się rosyjski specnaz, a jego pozycje zajęli kozaccy ochotnicy.
„Dostałem 19 lutego. To była bitwa pancerna. Trafiłem w czołg przeciwnika. Eksplodował. Wystrzelony przeze mnie pocisk wybuchł też pod innym czołgiem. Ale tamten miał pancerz i to go uratowało. Wykręcił i schował się w lesie. I gdy zaczęliśmy przemieszczać się w inne miejsce wypalił w naszą stronę. Huk. Otwieram oczy – widzę ogień, bardzo jasne światło. Słyszę 'trrr, trrr', wiem, że zaraz wybuchnie proch w pocisku. Otwieram luk, nie daję rady. (...) Ale głowa się nie poddaje. Poruszam nogą, ręką, mogę się ruszać, znaczy wciąż żyję. Żyję, więc trzeba wyłazić. Jeszcze raz próbuję otworzyć luk. Puszcza. Wyłażę z czołgu, potem z niego spadam. Gdy ląduje na ziemi zaczynam się tarzać by zdusić ogień. (…) Czuję, że twarz mi płonie, hełmofon się pali. Ściągam go rękoma. Wraz z nim złazi mi skóra z rąk” - opowiada Dorży.
Po czym dodaje, że pamięta jeszcze jak koledzy z oddziału zawieźli go do pobliskiej wioski, gdzie dostał zastrzyki przeciwbólowe. Potem Dorży trafił do Gorłowki, aż wreszcie do Doniecka na intensywną terapię.
Droga na front
Dorży do wojska trafił na ochotnika w 2013 r. Służył w batalionie o podwyższonej gotowości - takim, który w razie wojny jako pierwszy idzie na front. Podobało mu się w armii. W czerwcu 2014 r. podpisał trzyletni kontrakt. I z innymi kontraktowymi pojechał na front. Gdy nadeszła jesień 2014 roku, ze wszystkich formacji zaczęto ściągać żołnierzy kontraktowych i wysłać na przeszkolenia. On trafił do batalionu w Kjachcie, tam powiedzieli: jedziecie się szkolić do Rostowa [rosyjskie miasto blisko granicy z Ukraina - przyp. red.] „Ale my wszyscy wiedzieliśmy, że jedziemy na Ukrainę. Byłem do tego przygotowany, moralnie i psychicznie. Paszporty zostawiliśmy w jednostce wojskowej, książeczkę wojskową na poligonie. Czołgi malowaliśmy już w drodze, gdy stały na wagonach. Zamalowywaliśmy numery, odznaki gwardii, jeśli takie były na pancerzu. Własne naszywki i odznaki zdejmowaliśmy już po dotarciu na poligon. Zdejmowaliśmy wszystko, dla zamaskowania - mówi Dorży.
Transport na Ukrainę, w którym znajdowała się jego jednostka, został wyprawiony jako piąty. Mógł odmówić uczestnictwa w wojnie na Ukrainie, ale się na to nie zdecydował. Mało kto z jego oddziału rezygnował z misji. „Jechaliśmy przez 10 dni i nocy. Im bliżej celu podróży, tym więcej witało nas ludzi. Machali rękoma, błogosławili znakiem krzyża” - opowiada żołnierz. O tym, że jadą prosto do Doniecka, dowiedzieli się dopiero, gdy wjeżdżali do miasta. Nie wiedzieli, na jak długo, nawet nie pytali.
Co do pupila naszego kolegi zajca:
Niejaki "Motorola" znowu się popisał:
Organizacja Amnesty International poinformowała, że ma dowody na mordowanie ukraińskich jeńców przez rosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy, co jest ciężkim pogwałceniem międzynarodowych praw humanitarnych.
Amnesty International twierdzi, że posiada zdjęcia trzech ukraińskich żołnierzy ze śladami wlotowymi kul na głowie i ciele, którzy w momencie wzięcia do niewoli jeszcze żyli. Według specjalistów ślady wskazują na „zabójstwo o charakterze egzekucji”. Żołnierzy tych schwytano w okrążeniu koło Debalcewe w połowie lutego 2015 r., a ciała ich są podobno przechowywane w kostnicy w Doniecku.
Najbardziej znany jest jednak przypadek obrońcy lotniska w Doniecku - Ihora Branowickiego, którego przesłuchanie po wzięciu do niewoli zostało nagrane i opublikowane na YouTube. Ślady na twarzy już wtedy wskazywały, że Ukrainiec był bity. Później świadkowie potwierdzili, że Branowicki został zastrzelony. Jego ciało zostało przekazane rodzinie w styczniu br. i pochowane uroczyście 3 kwietnia br. w Kijowie.
Sprawa jest o tyle tragiczna, że nikt nie zna dokładnej liczby i nazwisk wziętych do niewoli Ukraińców, tak więc rosyjscy separatyści w większości przypadków mogą ich torturować i zabijać zupełnie bezkarnie. Przypuszcza się, że takich ukraińskich „niezarejestrowanych” jeńców mogłoby być nawet kilkuset, przy czym należy również do nich doliczyć osoby cywilne żyjące na wschodniej Ukrainie, które również znikają bez śladu.
Bezkarni Rosjanie przyznają się do mordów
Atmosferę podsycają wypowiedzi watażków działających na wschodzie Ukrainy, którzy bez skrępowania przyznają się do mordowania jeńców. Wszystkich zaszokowała np. wypowiedź Rosjanina - niejkakiego Arsienija Pawłowa, który przed wojną mieszkał w Rostowie nad Donem, a na Ukrainie dowodzi obecnie batalionem „Sparta”. Bandyta ten - znany pod pseudonimem Motorola, przyznał się w wywiadzie, że osobiście zastrzelił 15 jeńców, ponieważ „jak chce to zabija”. To właśnie on prawdopodobnie odpowiada za śmierć Branowickiego.
Amnesty International przypomina, że znęcanie się, torturowanie i mordowanie wziętych do niewoli lub rannych żołnierzy jest zbrodnia wojenną. Zgodnie z prawem wszystkie takie sprawy powinny być natychmiast bezstronnie zbadane, sprawcy odnalezieni, postawieni przed sądem i ukarani.
Według dyrektora Amnesty International ds. Europy i Azji Centralnej Denisa Kriwoszejewa: „Nowe dowody z tych zabójstw potwierdzają to, co podejrzewaliśmy od dawna. Pytanie teraz, co liderzy separatystów zamierzają z tym zrobić?”
Dodam od siebie, że wcześniej pisałem, że Ci sfilmowani obrońcy lotniska w Doniecku mają szczęście, że teraz przynajmniej mają gwarancję przeżycia. Niestety, to Moskale. Za jakiś czas usłyszymy, że brakujący kto wie, uciekli do... Mandżurii? Dopiszę, że kolega nie ukrywał sympatii do tej kreatury nawet po tym filmiku:
Co do tych panienek na motocyklach co to urwali się z planu filmowego gejowskich BDSM:
zamiast całkowitego ignoru, media pieją i pieją. I o to im na Kremlu chodziło....
Ostatnio edytowane przez Gajusz Mariusz ; 19-04-2015 o 10:52
"Będziemy walczyć na plażach, na polach, na ulicach. Będziemy walczyć na wzgórzach. Nigdy się nie poddamy!!!" Winston Churchill
"Godna śmierć wystarczy za nagrodę."
"Spartanie nie pytają ilu, tylko gdzie?" Agis II