Wiosna 320 r. P.N.E. zapowiadała obfite zbiory w okresie letnim, ale sielski nastrój wielu Władców rychło został zburzony niewyjaśnialnymi zdarzeniami. Wiatry pustynne niosły zapach czegoś więcej niźli tylko suszy, zwierzyna podchodziła pod domostwa, a w geckich wioskach wielu przysięgało, że rzeka Danube miast wody krew toczyć poczęła. Morze zawsze było dla wielu domem, wielu innych zaś żyło w dostatku dzięki jego bogactwu i handlowi, ale wiosną owego roku poczęły ginąc statki handlowe, ławice ryb padały u brzegów Królestwa Odrysów, niosąc ryzyko zarazy, a na liczne plemiona i Królestwa wchodzące w skład Państwa padł blady strach . W Wielkiej Bibliotece Pergamońskiej poczęto szukać wyjaśnień dla dziwnych zdarzeń, Kapłani wznosili modły i składali ofiary na Wielkim Ołtarzu Zeusa, a liczni mędrcy i filozofowie w Atenach jęli wnikać wgłąb ludzkiej natury chcąc znaleźć tam odpowiedzi na cisnące się pytania. Niejeden Diadoch zastanawiał się na przyszłością swego Królestwa. Wszechobecna groza przytłumiła nawet echa wyprawy Argonautów po kolchidzkie złote runo. Codziennym tematem licznych dyskusji stały się okrucieństwa cymeryjskich zastępów i niejedna matka tuliła swe pachole do piersi lękając się co przyniesie jutro.
Groza narastała.
I w końcu stało się.....
Nie chcąc czekać po próżnicy na wycięcie w pień pogranicznych wiosek Gagausii król Odrysów Seuthes III wydał rozkazy, by armia weszła na tereny Filipa II i zajęła Odomantike, lecz jakież było zdziwienie jego Wodzów, gdy natknęli się na armię Filipa II której zamiarem było zajęcie Gagausii. Seuthes III, gdy tylko wieści o wrogiej armii do niego dotarły podziękował swemu Wielkiemu Kapłanowi za proroctwa dzięki którym mógł choć spróbować odwrócić los pogranicza.
Nie wiedział jednak, że to nie jedyny problem, jaki Bogowie mu zgotowali. W tym samym czasie Geckie armie opuściły Britolage i weszły na tereny Besarabii z zamiarem zajęcia ich bogactw i zagnania w niewolę mieszkańców.
Biada Odrysom, jeśli oporu skutecznego nie stawią!!!
Nie był to wszakże koniec niespodzianek jakie czekały to biedne plemię. Ledwie armie Getów weszły na teren prowincji, u jej brzegów zabieliły się żagle Pontu, którego władcy Mitrydatydzi, w ucieczce przed swymi prześladowcami Antygonidami, postanowili znaleźć bezpieczna przystań w zamorskich krajach..........
Spokój utrzymywał się jeszcze chwilę w basenie Morza Sródziemnego, ale złudne to było wrażenie. Z Mykonos należąceo do Aten i pergamońskiej Phyrgii wyruszyły floty z wzajemnym zamiarem zaatakowania przeciwnika. Pogoda była wymarzona do walki. Wiała lekka bryza z niewiadomych powodów zmieniająca kierunek to na wschodni, to na zachodni. Konflikt był nieunikniony, a zwycięskie starcie wyłonić miało flotę, która poniesie armię na prowincje wroga.
.......taki to był rok.... dziwny...., gwałtowny...., pełen nadziei na lepsze jutro, ale ledwie co się rozpoczął juz pewnym się stało jedno...... ze ziemia spłynie krwią.....