Akurat dyskryminacja jest odczuciem subiektywnym. To co innego dyskryminuje innego już nie musi. Zresztą, rozmawialiśmy na dokłądnie ten sam temat parę stron do tyłu. Bo mam chodzić do kościoła na lekcje, bo co? Bo ateuszom się nie chce siedzieć godzinkę na sali? A może mi się nie chce iść pod kościół? Także możemy się tak przerzucać tymi ,,argumentami". BTW to ,,zapatrzenie w swój świat" znowu kij z dwoma końcami, to samo mogę powiedzieć o was. Nie ma złotego środka, i dopóki większość czegoś chce, to tak będzie. I tyle.