Doświadczenie nie ma najmniejszego sensu bo wbrew temu co bredzą Maciorowe Bajędy raport GKBWL dr. Laska stwierdza, ze to nie brzoza urwała tutce skrzydło, tylko siły aerodynamiczne.
Otóż po walnięciu w ową brzozę nastąpiło urwanie slotu i uszkodzenie konstrukcji siłowej skrzydła - konkretnie przedniego dźwigara który ugiął się do środka, prawdopodobnie ze strzałką
ugięcia około 30 cm (skrzydło Tu-154M ma konstrukcję dwudzwigarową, z kesonem pomiędzy nimi (zbiornik paliwa) i pracującym pokryciem - kolejna rzecz której rozmaite maciorkowe Bajędy nie wiedzą i symulują to skrzydło jako jeden blok metalu). Rzecz sama w sobie groźna, ale jeszcze nie tragiczna
- lądowały już samoloty którym ptaki przypalantowały w krawędź natarcia i wybijały większe dziury. Tutaj miała konsekwencje tragiczne bo piloci zorientowali się że coś nie gra i że są za nisko i otworzyli przepustnicę. Samolot (ciężki, pełen paliwa którego zabrał na lot w obie strony) który dotąd opadał z przeciążeniem około -0.5 g nagle został poderwany do góry, osiągając przeciążenie ponad 2,7 g. To spowodowało jeszcze większe ugięcie uszkodzonego dźwigara już osłabionego tym uszkodzeniem ( normalne obciążenie powierzchni nośnej Tu-154M przy normalnej masie startowej to ponad 460 kg/m2, tu było mniejsze, około 350 kg/m2 ale przy przeciążeniu 2,7g jak się łatwo domyślić zrobiło się prawie 3 razy tyle). W rezultacie dźwigar odkształcił się jeszcze bardziej i prawdopodobnie wyłamał co najmniej dwa lub trzy żebra. Skrzydło wygięło się ku dołowi,
utraciło profil aerodynamiczny i złamało. To spowodowało gwałtowną nierównowagę siły nośnej (strata prawie 1/3 skrzydła) i samolot rozpoczął beczkę, czyli obrót w kierunku właśnie złamanego płata. Jasnym jest wiec, że doświadczenie statyczne nie ma sensu. Nie występują siły aerodynamiczne i przeciążenia. Ci ludzie od Maciarewicza to wyjątkowi dyletanci. I do tego groźni.