Zbyt bajkowy, cukierkowy i za mało humoru.
Nijak ma się to do książki gdzie świat nie jest czarno biały tylko w rożnych odcieniach szarości.
Za wyraźne pokazanie tych dobrych i tych złych, gdzie w książce nie ma podziału na siły ciemność Nilfgard i świętą północ, wszyscy są trochę źli.
Książkowemu wiedźminowi bliżej do gry o tron niż serialowemu jednym słowem.
Ta czarna magia w nilfgardzie i atakujący samobójcy żeby podkreślić, że ten Nilfgard to ciemna strona mocy to już totalnie mi nie pasuje do tego świata. Nilgard to raczej taki Rzym, ma wspaniałą stolicę i podbija barbarzyńców zdobywając niewolników. Nie byli rzeźnikami, jak podbijali to wszystko mieli logistycznie rozplanowane. Wojny Nilfgardu to był biznes i było o tym w książce dużo opisane. Jak mieli zamiar się wycofać to brali ludzi w niewolę, kradli maszyny, stosowali taktykę spalonej ziemi. Jak mieli zostać to starali się dobrze gospodarować. A tutaj mamy zły Nilfgard niczym Ci źle "dżedaj" z gwiezdnych wojen.
Jeśli gra ma lepszy scenariusz od serialu to wiedz, że coś się dzieje