Idźesz przez las o ile wciąż można tak to nazwać. Drzewa wydają się obumierać a teren po którym stąpasz spowija mrok.
Zamiast śpiewu ptaków słyszysz dziwne nienaturalne odgłosy wydawane przez zmutowaną fune tego miejsca.
Idźesz tak już od pewnego czasu ale odkąd wszedłeś na spaczony teren zaczęło kręcić ci się w głowie.
Mgła przed oczami a następnie ciemność.Straciłeś przytomność a następnie z ciemności jaką widzisz wyłoniła się wizja.
Widźałeś swoja rasę u schyłku jej upadku. Twoi pobratyńcy błagali o litość ale nie okazano im jej.Pomimo że leżeli bezbronni
porąbani na kawałki wciąż błagali o pomoc.Miasta twojego ludu płonęły przemieniając się w ruiny.
Obudziłeś się w wielkim namiecie zszytym z ludzkiej skóry. W pomieszczeniu stało kilku szamanów którzy uważnie ci się przyglądają.
Najstarszy z nich przemówił:Co ciebie tu sprowadzać?Przedstaw wiadomość jaką ty nieść.