Jestem w trakcie walki Oriona w głównej kampanii.
I jak na razie jest trochę upierdliwie.
Początek standardowo słaby, kasy mało. Wojsko słabe i nie liczne. A tu ciągle goście przychodzą: ludzie, zwierzaki, gobliny, orki i krasnoludy...
Na szczęście Belegar podbił co nieco i dzięki temu ulepszyłem drzewo. Dopiero możliwość konfederacji dała kopa mojej grze. Bo bez problemu przyłączyłem resztę elfów. Jest to o tyle śmieszne że ich miasta były w pełni rozbudowane, a moja stolica była zadupiem na 3 poziomie
.
Mam podbite tereny Estalii, Bretonii i cześć okolicznych gór. Miałem też Tileę i cześć księstw granicznych, ale zbłąkana armia chaosu spaliła wszystko.
Właściwie od 100+ tur mam nie kończący się cykl najazdu chaosu. Powoli zastanawiam się czy się to nie zabugowało. Bo odsyłam z kwitkiem Archaona i spółkę już 4 raz. Jest to o tyle irytujące że elfami musimy łapać armie chaosu i Norski. Problem jest taki że zanim się uporam z taką falą to zawsze spalą mi 5-6 miast.
Tak jak gdzieś wcześniej pisałem elfy mają strasznie słabo zrobione niebieskie drzewko. Bo umiejętność nagłego ataku (czyli przeciwnik jest bez wsparcia) jest na samym końcu.
Dodatkowo nasze miasta nie mają żadnej obrony i przyjście jakiejkolwiek armii oznacza jego spalenie. A niestety sami Skelingowie wystawiają przeciw mnie 7 pełnych armii, a nie są to moi jedyni wrogowie.
Właściwie to brakuje mi cały czas bursztynu do rozbudowy drzewa.
W sumie czekam aż sytuacja się wyjaśni. Znaczy chaos zostanie ostatecznie odparty, i wtedy przerzucę większość armii do Norski.
Drzewcem gra się lepiej niż Orionem (tak jeśli chodzi o bitwy jak ogólnie kampanię). Na szczęście po konfederacji mam ich obu.