Niestety w przeciągu ostatniego miesiąca nie miałem kiedy obejrzeć cokolwiek, jak już mam chwilę żeby przed kompem siąść to Wiedźmin 3 Ale! Ten film jest pierwszy w kolejce i na pewno dam znać jak obejrzę.@ Lwie, i jak tam, oglądałeś Tanki?
Niestety w przeciągu ostatniego miesiąca nie miałem kiedy obejrzeć cokolwiek, jak już mam chwilę żeby przed kompem siąść to Wiedźmin 3 Ale! Ten film jest pierwszy w kolejce i na pewno dam znać jak obejrzę.@ Lwie, i jak tam, oglądałeś Tanki?
Niech żyje Gwardia!
Jeszcze przetrawiam ale może kogoś skuszę na komentarz: ktoś oglądał Tenet? Pamiętam że zajac ceni Nolana więc oceniam że jeden wpis mam na bank
Spoiler:
"Będziemy walczyć na plażach, na polach, na ulicach. Będziemy walczyć na wzgórzach. Nigdy się nie poddamy!!!" Winston Churchill
"Godna śmierć wystarczy za nagrodę."
"Spartanie nie pytają ilu, tylko gdzie?" Agis II
Niestety lecz Nolan wpadł w pułapkę swoich zamiłowań do skomplikowanych pojęć fizycznych podawanych widzowi w jak najbardziej to możliwie zaplątany sposób.W efekcie czego Tenet ,w mojej opinii,jest filmem nudnym(pomimo efektownych scen akcji),naukowo poruszającym zjawisko entropii lecz podanej nam niczym odgrzewany hot-dog a zaś dialogi oraz sami bohaterowie,(czarny charakter to porażka),zostały nakreślone,chyba,na kolanie.
Chociaż nie... Robert Pattison jest najlepiej grającym aktorem (tak to ten od wampirów ze Zmierzchu).
Osobiście polecam wczesny film tego reżysera a mianowicie Memeno, który co prawda nie jest tak przesiąknięty nauką lecz jest ten nolanowski wkręt
P.S.Dla zainteresowanych znaczeniem tytułu Tenet
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Kwadrat_Sator-Rotas
In quexquichcauh maniz camanahuatl ayc pollihuiz yn iteno yn itauhca in Mexico-Tenochtitlan
Jeśli avek to tylko z Indianką!
*************************
https://www.youtube.com/channel/UCo3...6M-C3c_Wc_57BQ
*************************
Był czas kiedy osobnika owego zwano @zajac.
Ok, ostatnio u mnie w kinie domowym:
Mulan. O dziwo przypadła mi do gustu kreskówka przed laty. Po opadnięciu kurzu po kontrowersjach politycznych wokół tej ekranizacji obejrzałem i ja. No cóż. Widoczny ten ich system linowy by latać po ścianach więc widać że Disney zatrudnił miejscowych speców. Co jeszcze Ładne ujęcia, logiki w bitwie za grosz. Tyle że to bajka... więc trudno mieć pretensje. Ogólnie przekaz jest jasny - jestem tylko mrówką, z którą może królowa (cesarz, partia - niepotrzebne skreślić) zrobić co zechce bo jestem do dyspozycji.
Spoiler:
Tenet. Hmmmm. Przy okazji 2067 pisałem
więc Nolan nie miał we mnie łatwego widza. Interstellar, Incepcja - spoko, szczególnie ten pierwszy mi się podobał, Dunkierką niestety już popłynął. Twardo trzymający się ziemi materiał musiał zrealizować po swojemu, czyli pociachał, posklejał i voilà. Niestety, dzięki temu już do niego nie wrócę. Tu nie chodzi o to, żeby była liniówka jak 1917, lecz u mnie jest to przykład na to jak można spaprać film z dobrymi scenami (prócz zestrzelenia Ju-87 rzecz jasna, bo to sci-fi nie mające nic wspólnego z tytułem) swoistą filozofią którą koniecznie trzeba sprzedać. O batmanach etc nie wspominam bo to zupełnie mnie nie rusza i mogą je robić dziesiątkami rocznie gdy faktycznie jest takie zapotrzebowanie. Tu targetem nie jestem. No i mamy Tenet. Gdyby nie pętle czasowe - niezła sensacja, ale Nolan poszedł w czyste... szaleństwo. Nawet zawołani fani wychodząc z kina mówili - jutro wracam to coś zrozumiem. Jeżeli to oni to mówili to nad Wisłą nazywa się to przerostem formy nad treścią. Gdy człowiek zaczyna rozkminiać scenę którą właśnie zobaczył, nie ma szans by rozumiał tą aktualną bo ta niesie kolejne informacje. Albo oglądaj albo myśl. Dochodzą do mnie słuchy ponownie tych fanów - dobrze byłoby, gdyby miał scenarzystę, który jednak by pilnował mistrza. Tak... Dobry film to taki, o którym się nie zapomina po napisach końcowych (czytaj -> liście płac). Lecz Nolan chyba nad tym zadaniem za bardzo pogłówkował. Dla takich jak ja podrzucę kanał, dzięki któremu nie musiałem oglądać filmu drugi raz by rozkminiać sceny z wiedzą którą posiadałem na koniec filmu. Po takich podpowiedziach wystarczyło powtórzyć tylko sceny z lotniska (obie), autostrady i Syberii. Zrobili to bardzo udolnie maniacy którym się chciało. Ba! Wyłapali niespójność w dziele mistrza. Gorąco polecam - > https://www.youtube.com/channel/UCj8...AGzkjTWRxWLafg
Mosul. Ze względu na tytuł nie mogłem ominąć. I... bardzo pozytywne zaskoczenie jak na mało reklamowanego średniaka kina wojennego. Surowość scen nadaje im autentyzmu. I choć ta ostatnia trochę rozczarowuje, nie zmienia to dobrego odbioru filmu, po którym właściwie nic dobrego się nie spodziewałem.
Spoiler:
"Będziemy walczyć na plażach, na polach, na ulicach. Będziemy walczyć na wzgórzach. Nigdy się nie poddamy!!!" Winston Churchill
"Godna śmierć wystarczy za nagrodę."
"Spartanie nie pytają ilu, tylko gdzie?" Agis II
Ok, dziś klimaty azjatyckie
Najpierw katastroficzny SkyFire. Jak ktoś szuka dobrej komedii, to niech odpali. Chiny ścigają USA nawet we filmach katastroficznych. Niby klasyka, wszystko na ostatnią chwilę, rodzinne kłopoty, bohaterstwo, etc. Nie szukajcie logiki. "Zaskakująca" nowość to taka, że tym złym pazerem jest obywatel USA Więcej tutaj, bo trafne spostrzeżenia, więc się wyręczam -> https://www.filmweb.pl/film/Tian+Huo...astrof,3196548
Spoiler:
The Wandering Earth czyli tym razem połączenie filmu katastroficznego z Sci-Fi. Rozmach na miarę Chin (wrył im się w pamięć "Długi Marsz") więc pomysłem chyba przebili wszystkich. Z trudem, ale zmęczyłem.
Spoiler:
Ostatni to południowokoreańska ponoć komedia Exit. Najbardziej strawny, bo nie tak napuszony jak poprzednie. Komedii jako takiej raczej minimalnie (specyficzne kino), natomiast na pewno film dla fanów skałek. I na tym skończyłem moją przygodę z kinem azjatyckim na długo.
Spoiler:
"Będziemy walczyć na plażach, na polach, na ulicach. Będziemy walczyć na wzgórzach. Nigdy się nie poddamy!!!" Winston Churchill
"Godna śmierć wystarczy za nagrodę."
"Spartanie nie pytają ilu, tylko gdzie?" Agis II
Greenland. Zastanawiam się, czemu nie przetłumaczono w Polsce tytułu? Zbyt prozaicznie by brzmiał? Ok, co do samego filmu - słyszałem raczej słabe opinie, pamiętam także Geostorm z Butlerem więc się nie spieszyłem. Jednak po obejrzeniu niespodzianka - nie jest tak źle jak słyszałem. Co prawda końcówka i kilka innych fragmentów naciągana że hej, jednak w porównaniu ze wspomnianym w poprzednim poście SkyFire oraz Geostorm toż to całkiem znośny film.
Spoiler:
Teraz dwa filmy które łączą całkiem niezłe role Marka Rylance'a:
Waiting for the Barbarians. Co prawda nudny jak flaki z olejem, jednak daje do myślenia. Żeby na nikogo nie wskazywać we filmie mamy anonimowe imperium, gdzie zapomniany przez ludzi i Boga pustynny posterunek "legionistów" pilnuje "granicy" z tubylcami - nomadami, którzy są... skośnoocy. Dla wytrwałych, ale dla mnie warto.
Spoiler:
Trial of the Chicago 7. Żywo zrealizowany film sądowy. Dla nas wizjonerski, gdy minister od veta zrealizuje swoją deformę sądownictwa do przewidywalnego końca. Gorąco polecam.
Spoiler:
"Będziemy walczyć na plażach, na polach, na ulicach. Będziemy walczyć na wzgórzach. Nigdy się nie poddamy!!!" Winston Churchill
"Godna śmierć wystarczy za nagrodę."
"Spartanie nie pytają ilu, tylko gdzie?" Agis II
Ponieważ USA są w tym tygodniu bohaterem nr 1, postanowiłem poszukać filmy na wskroś amerykańskie:
Disturbing the peace. Samotny (no, prawie) szeryf, były strażnik Teksasu odpiera atak niesamowicie złych przestępców, choć po traumie z przeszłości ma awersję do broni palnej. Festiwal głupoty i braku logiki występującej po obu stronach nadaje temu filmowi pewien koloryt. Scenariusz i dialogi napisał koleś z gimnazjum nudzący się na długiej przerwie. Wrzucenie całkowicie zbędnej sceny konnej chyba było spowodowane tym, że jakiś statysta przyjechał na nim na plan zdjęciowy i dopisano szybko na marginesie 3 stronicowego scenariusza kolejną scenę Na plus: trzy laski, każda rzecz jasna w obcisłych jeansach.
Spoiler:
Jak USA to i bliskie spotkania 3 stopnia. Dark encounter. Materiał na 45 minut, lecz połowę filmu to slow motion. Przeciągające się sceny dobija prawie zupełny brak dialogów. Ktoś znika, ktoś inny wraca znikąd a rodzinka bez słowa komentarza snuje się w ciszy po schodach i pokojach w taki sposób, że kibicujemy temu by w końcu ktoś coś z nimi zrobił. Tak naprawdę właściwie na koniec filmu całkiem przyziemnie wyjaśniony dramat rodzinny mógłby być dobrym materiałem na film, ale twórcy mieli inną wizję. I nic na to już nie poradzimy.
Spoiler:
No jak USA to i powiązanie rdzennych indian z UFOkami. Beacon point. Przez 75% filmu zupełnie nic się nie dzieje, chodzimy po Appalachach i obserwujemy 4 amatorów kontaktu z przyrodą prowadzonych przez przewodnika z przeszłością (o której nie wiedzą), z nudów kibicujemy rodzącemu się romansowi, reszta to kolejna tragedia scenariuszowa i bieda budżet.
Spoiler:
Ogólnie mówiąc 3 tytuły które należy z daleka omijać. Ok, kolejne będą mniej niszowe
"Będziemy walczyć na plażach, na polach, na ulicach. Będziemy walczyć na wzgórzach. Nigdy się nie poddamy!!!" Winston Churchill
"Godna śmierć wystarczy za nagrodę."
"Spartanie nie pytają ilu, tylko gdzie?" Agis II
Enola Holmes. Oczywiście film obejrzany dla Eleven . Netflix podkłada się wszystkim krytykom takimi produkcjami lecz jako opowieść familijna dla całej rodziny się nada, choć łamanie czwartej ściany słabo do mnie przemawiało. Na raz.
Spoiler:
Love and monsters. Kolejna młodzieżówka konwencją trochę przypominająca Zombieland. Także seans na raz.
Spoiler:
Osierocony Brooklyn. Nim obejrzałem dużo krytyki usłyszałem o tym filmie. Może sprawiedliwiej powinienem napisać: rozczarowania. I nie powiem, ciut zbyt długi, sporo scen przeciągniętych, ani rasowy kryminał, ani dramat. Norton (prócz pierwszoplanowej roli był tu reżyserem) według mnie wypadł znakomicie. Willis (choć rólka epizodyczna), Baldwin czy Dafoe którzy dołożyli solidne role, klimat NY lat 50-tych i ta chwilami aż za bardzo nostalgiczna muzyka robi naprawdę fajny klimat na wieczorny seans. A zapomniałbym, główne skrzypce we filmie gra zespół Tourette'a. Myślę, że polecić warto.
Spoiler:
"Będziemy walczyć na plażach, na polach, na ulicach. Będziemy walczyć na wzgórzach. Nigdy się nie poddamy!!!" Winston Churchill
"Godna śmierć wystarczy za nagrodę."
"Spartanie nie pytają ilu, tylko gdzie?" Agis II
Dobra, pany, idziemy na wojnę!
Outpost. Oparty na faktach, ukazujący obronę posterunku, która zakończyła się nadaniem Medalu Honoru żyjącym żołnierzom, co zdarzyło się bodaj po raz pierwszy od wojny koreańskiej. Kilka znanych twarzy, choć oczywiście pierwsze skrzypce gra Scott Eastwood. Te chwile, gdy widzimy tą linię zmarszczek na czole powiązaną ze szczękościskiem i mówiącymi oczami: szkoda mi na to słów - no, gościu od genów nie uciekł . Film ukazuje, jak względy operacyjne i polityczne mają przewagę nad taktycznymi, co zawsze kończy się swoistym Alamo. To nie jest film klasy Black Hawk down, jednak jak najbardziej polecam.
Spoiler:
Breitner commando. Algieria 1960 i taki miks Czasu apokalipsy (wędrówka z misją specjalną poprzez kraj we wojnie) z Parszywą dwunastką (sposób naboru). Już od sceny otwarcia reżyser postawił na ukazanie wojny bez różowych okularów. Choć scena finałowa nie miała zbyt dużo logiki to film za całą resztę także polecam.
Spoiler:
Burza dusz. Niezły łotewski dramat wojenny. Śledząc historię niespełna 17 latka gdy zgłasza się do armii rosyjskiej w 1915, poprzez walki na froncie wschodnim, zaślepienie rewolucją i w końcu podczas walk o niepodległość Łotwy widzimy jego przemianę. Ponieważ scenariusz oparto na powieści, są sceny na które trzeba przymknąć oko. Jednak ci którym przypadł do gustu 1944 i tutaj nie powinni narzekać.
Spoiler:
"Będziemy walczyć na plażach, na polach, na ulicach. Będziemy walczyć na wzgórzach. Nigdy się nie poddamy!!!" Winston Churchill
"Godna śmierć wystarczy za nagrodę."
"Spartanie nie pytają ilu, tylko gdzie?" Agis II
Fatman. Jeszcze pamiętam świąteczną atmosferę, więc poleciał Gibson. Dziwny film, niby komedia, ale raczej czarna i tak jakoś... Człowiek czeka na "to coś" i do końca nic z tego. Goggins w roli czarnego charakteru nawet nawet. Na raz.
Spoiler:
Pozostałem przy Gibsonie, a więc tym razem Boss level. Gdy w pierwszej scenie zobaczyłem Franka Grillo zrobiłem tak . I... niespodzianka! Gibson nie miał tu wiele do grania, lecz Grillo... No, chyba rola życia. Jak rzadko bywa, zwiastun jest gorszy niż cały film. No i na Naomi miło było spojrzeć choć kalendarz nie kłamie. Punktem wyjścia Dzień świstaka, a raczej Edge of tommorow, połączone zaskakująco z odkupieniem starych grzechów. Podsumowując - zaskakująco dobry.
Spoiler:
Na koniec Koma. Rosyjskie fantasy. Choć nie tak mroczne, jak liczyłem, muszę przyznać, że jeżeli filmy o IIwś ciągle wychodzą im w formie niezamierzonej komedii, to z ich Sci-Fi czy fantasy jest co wybrać na wieczorny seans.
Spoiler:
"Będziemy walczyć na plażach, na polach, na ulicach. Będziemy walczyć na wzgórzach. Nigdy się nie poddamy!!!" Winston Churchill
"Godna śmierć wystarczy za nagrodę."
"Spartanie nie pytają ilu, tylko gdzie?" Agis II