Akurat wg mnie, to ona się zbłaźniła, generalnie i obiektywnie mało kto potrafi zgasić Korwina(bo gadane to on ma), jedną z takich osób jest np Marcin Celiński.
Wersja do druku
Dokładnie tak Ponury Joe. Czy ten program to nie najlepszy sprawdzian prowadzenia gry słownej i emocjonalnej? Przejść taki program łamiąc Olejnik to prawdziwa sztuka a przy okazji nie dać się jej sprowokować. A co do twojego postu PaskudnyPludraku to nie interesuje mnie jej osoba i raczej do niej nie pałam sympatią ot typowa telewizyjna dziennikarka.
Ok, tylko mam jedno pytanie: czemu takie "sprawdzenie" ma służyć? Grę słowną w polityce uprawia się codziennie, a programy publicystyczne nie mają na celu, a przynajmniej nie jest to cel główny, egzaminowania polityków ze zdolności do zachowania zimnej krwi i opanowania w każdej sytuacji, lecz winny poruszać tematy ważne dla państwa i jego obywateli. Jeśli solą polityki ma być jedynie zdolność do zachowania zimnej krwi w obliczu dziennikarskiej prowokacji i umiejętności oratorskie, to idziemy w bardzo złym kierunku. W polityce bowiem przede wszystkim liczy się skuteczność działania i przygotowanie merytoryczne do rządzenia (w sensie wiedza i znajomość otaczającej nas rzeczywistości, a nie dyplomy i tytuły naukowe). I to dziennikarze powinni sprawdzać, a nie robić ustawki twardogłowych i obserwować, jak okładają się inwektywami i wzajemnymi docinkami.
Ja nie napisałem że jest to główny cel tych programów ale też się w nich często pojawia.Zresztą wielu polityków padało i będzie padać pod gradobiciem pytań nieprzyjemnych a niektórzy potrafią to wygrać. Całe życie to jedna wielka polityka.
Nie zgodzę się częściowo z tym co napisałeś. W politykę liczy się skuteczność i merytoryczne przygotowanie, ale też zimna krew w obliczu prowokacji. Politycy nieustannie praktycznie maja do czynienia z dziennikarzami i ich pytaniami. A nie każde będzie merytoryczne i dotyczyło działań danego polityka, ale jego słów jakie wypowiedział lub zachowania jakiego się dopuścił. Skoro w programie pani Olejnik dochodziło do tego, że politycy praktycznie pluli na siebie, to pokazuje, że żaden z nich nie ma w sobie "zimnej krwi" i bardzo łatwo dają się złapać w zastawiona pułapkę. Dobry polityk powinien być przygotowany merytorycznie, ale też powinien umieć się zachować podczas prowokacji. Nikt nie będzie nikogo w polityce głaskał po głowie.
Taa, merytorycznie u Moniki Olejnik.:lol2: Aby mówić merytorycznie, trzeba mieć możliwość wypowiedzenia przynajmniej trzech zdań złożonych bez przerywania, a tą dostają tylko politycy o poglądach zbliżonych do redaktor prowadzącej. Wystarczyło obejrzeć fragment jej rozmowy z p. Korwin-Mikke, aby przekonać się, że nie jest to możliwe. Rozróżnijmy niewygodne lub niemerytoryczne pytania od pytań opresyjnych, których celem jest ośmieszenie rozmówcy lub wyprowadzenie go z równowagi. To nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem.
Problem jest taki, że zapraszając fundamentalnego katolika i wojującego ateistę nie ma szans, aby obaj zachowali "zimną krew". Tak samo będzie w przypadku zaproszenia "bulterierów" partii X i partii Y. Starcie jest gwarantowane. Całe miałkość "Kropki nad i" polega właśnie na tym, że dobór gości jest dokonywany na podstawie tego klucza, co z góry uniemożliwia normalną i merytoryczną dyskusję. Przeciwnie, najczęściej wywołuje konflikt, bo przecież pani Olejnik nie zabłysnęłaby na tle dwóch umiarkowanych polityków, bo ci z natury rzeczy dalecy byliby od prowadzenia medialnego klinczu. Nie, pani Olejnik może błysnąć jedynie na tle konfliktowych sytuacji. I takie właśnie stara się generować na antenie, wiedząc, że ludzie to "kupią". Poczują wyższość od dwóch oślizgłych typów, którzy przez 25 minut wydają z siebie potok słów, których celem nie jest udowodnienie czegokolwiek, bo to nie jest możliwe w przypadku wyznawców dwóch skrajne przeciwnych światopoglądów, ale uzyskanie przekonującego zwycięstwa nad przeciwnikiem poprzez jego poniżenie i zdeprecjonowanie. Wydaje mi się, że nieraz p. Olejnik mocno się zapomina i sama stara się odwalić tę brudną robotę, aby zaspokoić instynkty na których żeruje.
Oczywiście inną sprawą jest to, że ciągle ma chętnych do uczestnictwa w tym niesmacznym przedstawieniu, choć z reguły są to te same twarze i już bardzo dawno nie było tam nikogo nowego. To też świadczy negatywnie o poziomie naszej klasy politycznej, która za 25 minut spędzonych w ogólnopolskiej telewizji gotowa jest grać tak, jak im p. Olejnik zagra. Smutne to, ale całkowicie zrozumiałe. Skoro ludzie to "kupują", to politycy nie mają oporów, aby w ten sposób się "sprzedać". A sprzyja temu właśnie tego typu argumentacja, że przecież polityk musi umieć zachować zimną krew. Owszem, to prawda, ale nie jest celem dziennikarzy prowokowanie zachowań negatywnych u polityków. Tak samo jak nie jest celem państwa prowokowanie obywateli do popełniania przestępstw. Jeśli tak się dzieje, to nieco mniejszą uwagę należałoby przykładać do tego, jak dana osoba się zachowała, ale właśnie piętnować tych, którzy prowokują. No chyba, że chcemy żyć w świecie, w którym umiejętność sprowokowania świadczy jak najlepiej o człowieku. Wizja ta może nie wydawać się czymś strasznym, dopóki sami nie padniemy ofiarą czyjejś prowokacji.
Wydaje mi się, że trochę idealizujesz istotę dziennikarstwa. Wiadomo, że nadrzędnym celem dla dziennikarza powinna być merytoryczna dyskusja z zaproszonym gościem, a nadrzędnym celem dla stacji telewizyjnej czy też radiowej jest oglądalność/słuchalność. Jeżeli większą liczbę zgromadzi program, gdzie opluwają się politycy niż program,niż program, gdzie padają merytoryczne argumenty i pytania to wiadomo jaka forma przejdzie. Olejnik sprzedaje się tylko dla tego, że prowokuje kłótnie, i nie dawałbym ja za wyznacznik bycia dziennikarzem. Drugą sprawą jest fakt, że polityk godzący się na udział w takim programie powinien zdawać sobie sprawę, że będzie celem ataku, a to co powie lub zrobi pójdzie dalej w media jako jego negatywny obraz. Kolejną sprawą są konferencje prasowe. Nikt nie będzie się bawił w Rosję, gdzie dobierani są ludzie i pytania tak by nie skompromitować gościa. Tam też mogą paść pytania niewygodne dla polityka i co wtedy?? Zacznie dyskusje z tym dziennikarzem?? Reszta jego kolegów będzie miała zapewniony materiał przez kilka dni.
Wiadomym jest, że dziennikarze nigdy nie będą w pełni obiektywni, bo to jest niemożliwe. Każdy z nich ma jakiś światopogląd i to powoduje, że zawsze kogoś lubią bardziej, a kogoś lubią mniej, z kimś zgadzają się mocniej, a wobec kogoś innego będą bardziej sceptyczni itp. Ale wszystko rozbija się o rzetelność i uczciwość zawodową, która w przypadku dziennikarza jest bardzo ważna. Dziennikarz musi podlegać pewnej idealizacji właśnie dlatego, że ma do spełnienia ważną misję. Pełni bowiem w systemie demokratycznym funkcję głównego lustratora polityków. Nie bez powodu media uznawane są za czwartą władzę. Dlatego dziennikarz może, i nawet powinien, zadawać trudne pytania, nieraz kontrowersyjne, ale powinien to robić na odpowiednim poziomie, z zachowaniem pewnych standardów. Tymczasem p. Olejnik owe standardy nagminnie łamie, co wytknęła jej ostatnio KRRiT w swoim raporcie dotyczącym pracy dziennikarzy. Przypominam, że nie tak dawno p. Olejnik rzuciła długopisem w stronę jednego z jej gości, co byłoby rzeczą nieprawdopodobną na Zachodzie! Wybuchłby skandal, ale w Polsce przeszło to bez echa. Ostatnio ten sam polityk (co za zaskoczenie) został zapytany, czy "uważa się za głupiego", co raczej nie uchodzi za pytanie na poziomie. A już wywiad z p. Brudzińskim nie tak dawno, gdzie w studiu trwała prawdziwa wojna między prowadzącą a jej gościem, przekroczył wszelkie granice dobrego smaku. Przykro mi, ale nawet bez idealizowania dziennikarstwa, obraz pracy p. Olejnik nie daje się obronić. Dlatego dziwi mnie fakt nadawania tego programu w najlepszym czasie antenowym kanału informacyjnego, który pretenduje do fachowości, rzetelności i obiektywizmu. Coś po prostu się tu nie zgadza. Ale mniejsza z tym. Sam nie oglądam tego programu, ale czasami zdarza mi się zobaczyć fragmenty i prawie zawsze jestem zażenowany miałkością poruszanych tam tematów.
Odsyłam ponownie do mojej poprzedniej wypowiedzi, gdzie wyraźnie rozróżniłem zadawanie niewygodnych pytań od agresywnego ataku ze strony dziennikarza, obliczonego na skompromitowanie rozmówcy. Czym innym jest bowiem niewygodne pytanie o konkretną sprawę, a czym innym szukanie dziury w całym, łapanie za słówka, przeinaczanie sensu wypowiedzi pod z góry założoną tezę.
Wiadome jest, że czym innym jest zadawanie niewygodnych pytań, a czym innym agresywne zachowanie ze strony dziennikarze mające na celu skompromitowanie rozmówcy. Nie zapominaj jednak, że pani Olejnik już dawno szorowałaby chodniki, gdyby nie liczby. Skoro widz lub słuchacz chce przepychanek to stacja mu je zagwarantuje. I to jest jedyny chyba atut tej pani dzięki, któremu nadal jest na topie. Mass media są czwartą władzą, ale władzą zależną od gustów zwykłych obywateli i to oni wyznaczają pewne standardy programów. Stacja mająca do wybory dobry program publicystyczny, ale dla widza/słuchacza nudny co objawi się w liczbach oraz program, gdzie jest krew, pot i łzy mający dużą oglądalność wiadomo, który wybierze. To jest jeden z faktów, które pokazują czemu nadal pracuje ona jako dziennikarka. Drugi jest taki, że politycy czy inne osoby, które przyjmują od niej zaproszenie godzą się na show w jakim będą uczestniczyć. Trwa on już od dawna więc doskonale wiedzą na co się piszą. Gdyby doszło do jej bojkotu i mało, kto decydowałby się wystąpić w jej audycjach to szybko spadłaby jej popularność. Nie mam zamiaru bronić tej pani, którą uważam za karykaturę dziennikarstwa, ale fakty pozostają faktami. Widz/ słuchacz kocha jej przepychanki, a goście godzą się na jej styl.
Kończy może powoli tą dyskusję, bo zaczynamy robić offtop w temacie. Jak chcesz możemy dalej kontynuować dyskusje w prywatnej rozmowie.
Jeśli zatem nie bronisz p. Olejnik i sposobu uprawiania przez nią zawodu dziennikarza, to nie mamy o co dalej się spierać, bo przyczyny jej popularności są mi znane, o czym zresztą pisałem w poprzednich moich postach w tym temacie. Tyle z mojej strony.:)