Zamieszczone przez
Baal-Melkart
Tu nie idzie o statystykę tylko o to, że 17 tys milicjantów wypowiedziało posłuszeństwo władzy w Kijowie. To przejaw dekompozycji organów tego państwa w pewnych jego rejonach. Stworzono podziały w tym kraju, których długo nie da się zasypać, zwłaszcza, że Rosja na to nie pozwoli.
Problem w tym, że premier Polski nie twierdzi, że kraje mające problemy z afrykańskimi imigrantami "dramatyzują". Co więcej Polska przyjęła symboliczną co prawda, ale jednak, liczbę uchodźców z Północnej Afryki w ramach pomocy innym krajom UE. Więc jak w końcu jest? Całość sprowadza się do tego, że w ramach naszego zaangażowania na Ukrainie należy brać pod uwagę fakt, że część naszych unijnych sojuszników nas nie poprze. No i oczywiście, że kraje położone dalej mają inną perspektywę. Np. taka wspomniana przez Ciebie Kanada.
Gdzie zrobią referendum? Rosja to nie Ukraina, dopóki będzie relatywnie silna nie będzie żadnego chińskiego referendum. Rosja nie zrezygnuje też z Europy, bo to nie opłacalne, zwłaszcza że i główni gracze europejscy nie chcą rezygnować z Rosji. Ta ostatnia zabezpiecza sobie innych odbiorców na surowce w razie napięcia z Zachodem. A do takich napięć dojdzie, gdy ktoś wpadnie na pomysł (a raczej będzie go realizował) włączenia do NATO Ukrainy czy Gruzji. Co do Twojego szkicu dotychczasowych relacji między Rosją i Chinami to o co właściwie chodzi? Współpraca między silnymi nigdy nie będzie sielanką, co nie znaczy, że wojna Chińsko-Wietnamska sprzed 35 lat uniemożliwia obecną i przyszłą współpracę gospodarczo-polityczną Moskwy i Pekinu wymierzoną w dominujący obecnie na świecie sojusz militarny i kontestującą istniejący układ sił.