A więc najpierw pobojowisko które jest żywcem wzięte z wyobrażeń bitwy pod Prochorowką. Wraki w odległości 4-5 metrów od siebie. Oczywiście mamy też pierwsze ukazanie bohatera, niespełnionego komandosa, bo każdy pancerniak wyskakuje z nożem, gdy ma pełno innych narzędzi. Chce zachować ciszę? Bez jaj, na świeżym pobojowisku ktoś nasłuchiwałby jeden strzał? Wielu ciężko rannych się dobijało... Potem mamy info że strasznie dużo Shermanów tracą. No, w kwietniu to były BARDZO RZADKIE PRZYPADKI. Ale ok, mają pecha nasi bohateiros. Dostają młodziana (jakżeby inaczej) który nie był nawet w czołgu. Kolejna bzdura. Amerykanie tym wygrywali że świeży pilot miał wylatane więcej godzin niż liniowy japoński czy niemiecki, to samo tyczyło innych rodzajów wojsk. Owszem, były straty, ale nie powodujące wielkich kłopotów. Gdy przerzucono na wiosnę 1945 wszystkie dywizje pancerne przeznaczone na ten teatr wojny, nie wiadomo było co z nimi robić... Braki czołgistów? he he. Co dalej? Mamy atak czołowy na Paki.... Cudownie. I oczywiście te strzelają pojedynczo do atakujących M4 jadących 5km/h. Nie muszę dodawać że b. niecelnie. Potem atak na miasto, w czasie którego widzimy że czołgi prowadzą piechotę, a nie na odwrót... I kolejne Paki nie trafiają tym razem z odległości 10m... Walka z Tygrysem. Cóż. Wyjazd Tygrysa do walki manewrowej może być tłumaczony brakami kadrowymi u Niemców, co było akurat najprawdziwszą prawdą. Słabe doświadczenie etc. Walka na skrzyżowaniu to powrót do innych tego typu filmów by licznik poległych oscylował wokół 1:100 na korzyść dobrych. Co 15-ty grenadier Waffen-SS niesie panzerfaust, kilku je używa, ale tylko z odległości 4 m... Potem znowu nikt. Latają chłopaki z Waffen SS jak robaki, bo to stały motyw. A Amerykanie tak są przywiązani do swych M4 że nie chcą chronić swych głów :lol2:, szczególnie Pitt, który po spalonych plecach udowadnia że to nie pierwszy jego Sherman. Musi, bo jak wiemy w kwietniu 1945 gdyby nie jeden M4 zostałoby zmasakrowanych tysiące kucharzy, mechaników i lekarzy. Naprawdę, armia amerykańska jawi nam się jako trzymająca się ostatnimi siłami. W czerwcu 1945 kilku dzieciaków z hitlerjugend doprowadziłoby do kapitulacji Pattona jak nic...
A teraz plusy. Tak! Bo takie były. Bussing-Nag czy Opel Blitz grały same siebie, nie przerobione Studebkery, schwimwagen to schwimwagen a nie przerobiony Willys czy Bantam. O Tygrysie już swego czasu pisałem. Mamy też Paki 38 i 40 a nie przerobione ZiS-y 3. Wraki PzKpfw IV i Panter też są bez zarzutu. SdKfz 251 to już nie czeskie OT-810 tylko SdKfz 251. O sprzęcie amerykańskim nie wspomnę. Tego mamy mnóstwo we filmie. Sceny zabijania jeńców przez Amerykanów. Tak, Ryan zrobił wyłom, Spielberg wygrał z amerykańską cenzurą i poszło! Kompania Braci to samo. O Pacyfiku rzecz jasna nie wspomnę, bo o tym nie milczano. Scena z Niemkami. Nie zgodzę się ze nierealna. Mimo tej ich znajomości Biblii, amerykańscy chłopcy jak wiele innych armii z całej historii ludzkości, zachowywała się podobnie z niewiastami w zdobytych miastach. Cóż, to też już powoli jest ukazywane. Nie tylko Niemcy, ewentualnie Rosjanie. Za fajki i czekoladę to już i tak dobrze. A taka postawa jaką dał Pitt to proste: nie wezmę Cię siłą. Będę miły, bo inni są niemili, co wybierasz? I wszystko jasne. I różnorodność mundurów u Niemców. Od "Szeregowca" w końcu nie mamy klonów ubranych w mundury spod igły z teatralnych zbiorów. Mamy różnorodność sortów mundurowych, która na wiosnę 45 osiągnęła swoje apogeum.
Podsumowując. Mamy amerykańską wersję czterech pancernych. Też dzięki niej Amerykanie wygrali wojnę, a na pewno na odcinku swej dywizji. Dla mnie liczy się coraz szersze wykorzystywanie dostępnego, oryginalnego sprzętu i oporządzenia. I zabijanie ot tak poddających się Niemców. Bo byli z Waffen-ss, bo miał płaszcz amerykański... W końcu, tracą dziewictwo we własnych filmach. Owszem, film nie opowiada o jakimś faktycznym zdarzeniu, ale oko puszczone do widza jest widoczne. Dla mnie cała otoczka ciężkiej sytuacji byłaby bardziej zjadliwa w okresie pomiędzy 6 czerwca a 25 lipca 1944. Ale cóż, taka była koncepcja i tyle. Ciekawe co będzie jak jakiś Niemiec w wieku 40 lat nakręci film o niemieckim zwycięstwie. To będzie szok. Jak takie półgłówki i robaki mogli wygrać? Chyba mając tylko przewagę w stosunku 23 do 1. Niestety, WWII to nie film. Ale przywołany hipotetyczny film i tak z miejsca będzie okrzyczany promującym nazizm. Żeby puścić najlepszy niemiecki film wojenny: Das Boot w świat już w pierwszej scenie mamy napis: 1941, DAWNO MINĘŁY CZASY ZWYCIĘSTW WILCZYCH STAD.... I na koniec wiadomo co się stało z tytułowym bohaterem. Inaczej nie można. Dlatego grenadierzy pancerni dalej będą biegać jak robaki pod podniesionym kamieniem tylko nie walczyć. Taki mamy klimat i nie mamy się co burzyć z nierealności takich scen. Samopoczucie kinomana najważniejsze...