Ja "dzięki" przeziębieniu odświeżyłem sobie Le Guin Ursula K - Ziemiomorze. polecam tym, co nie czytali, dla niektórych cykl ten składający się z 5 powieści jest lepszy od Władca Pierścieni Tolkiena, ale wiadomo są różne gusta. ;)
Wersja do druku
Ja "dzięki" przeziębieniu odświeżyłem sobie Le Guin Ursula K - Ziemiomorze. polecam tym, co nie czytali, dla niektórych cykl ten składający się z 5 powieści jest lepszy od Władca Pierścieni Tolkiena, ale wiadomo są różne gusta. ;)
Teraz na jakims kanale maja puszczac serial Ziemiomorze
O co tam wlasciwie chodzi? Przyjemnie sie czyta, czy tak jak Wladce pierscieni, czyli ciezko az sie odechciewa? :P
Serial Ziemiomorze, to przykład na to jak można skopać cykl fantasy...Podobnie rzecz się miała z Wiedźminem, tutaj gdybym najpierw film oglądnął, to bym na pewno nie sięgnął po powieść.
Posłużę się cytatem z posłowia autorstwa Stanisława Lema. o ile to pomoże ;)
Cytat:
(...)Właśnie przez to magiczne praktyki i zaklęcia w Czarnoksiężniku okazują się - przez ich nierozerwalny zrost z całością utworu, przez ich naczelne miejsce w życiu bohatera, a też przez ich dwuznaczność, zawodność i ułomność - bliższe prawdy ludzkiego działania, czyli bardziej realistyczne aniżeli wspaniałe odkrycie naukowe bohatera Wydziedziczonych.
- Wzięło się to, myślę, stąd, że Ursula Le Guin, córka słynnego antropologa amerykańskiego Kroebera, czuła się w sferze obyczajowej egzotyki, folkloru, rytuałów inicjacyjnych i praktyk magicznych - bardziej swojsko niż na terenie nauki i jej twórców.
Na koniec uwaga osobista. .Żywię dla Czarnoksiężnika szczególny sentyment. Jest to jedyna pozycja amerykańskiej fantasy, która wzbudziła mój szacunek. Zarazem pocieszyła mnie po lekturze (znanej i u nas) powieści Tolkiena Władca Pierścieni. To głośne dzieło pozostawiło mnie obojętnym, a nawet znudzonym. Toteż gdyby nie Czarnoksiężnik z Archipelagu, uznałbym się - wobec współczesnej fantastyki bajeczno-magicznej - za ślepego, wobec kolorów. Ursula Le Guin pomogła mi swoją powieścią odzyskać wiarę zarówno w żywotność fantastyki amerykańskiej, jak i w moją wrażliwość na jej - rzadkie niestety - uroki.
Stanisław Lem
Jacek Komuda - Banita. Szczerze polecam.
Aleksander Dumas - "Kawaler d'Harmental"
J.B. Liebana - "Schizma"
No i sięgnąłem po raz wtóry do "Boskiej Komedii" Dantego.
Trójksiąg "Miecz i Kwiaty" Marcina Mortki.
Polecić także warto inne książki tego autora. Ja jutro zamierzam kupić Banitę i mam nadzieję, że nie będzie odstawał poziomem od innych dzieł Komudy.Cytat:
Jacek Komuda - Banita. Szczerze polecam.
Genialna jest ta seria :) Książki tak wciągają, że słowami tego nie oddam i nie opiszę. Jednak mimo wszystko mam pewien niedosyt po przeczytaniu trzeciego, ostatniego tomu. Ja chcę jeszcze więcej przygód Gastona de Baideaux! :DCytat:
Trójksiąg "Miecz i Kwiaty" Marcina Mortki.
'Paktofonika' Maciej Pisuk z Krytyki Politycznej 8-)
U mnie już przeczytane, zajebiste. Przeczytałem w jedno piątkowe popołudnie, ale cały weekend byłem potem jakiś nieswój... ;)
Zdzisław Skrok, Świat piratów morskich, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1982.
Popularne opracowanie, którego celem jest omówienie problemu piractwa od starożytności aż do XIX wieku. Autor ze swadą przybliża sylwetki najsłynniejszych piratów, historię rozbojów i zakątki świata, w których piraci odznaczyli się szczególnie krwawo. Temat jest ujęty jako zaledwie wprowadzenie do tego ciekawego zagadnienia i jak się wydaje ma jedynie zaostrzyć apetyt na więcej. Co mnie ujęło to śliczna okładka, na której widnieje mapa Meksyku oraz przedruki rycin, które przedstawiają podobizny (nie)sławnych piratów (świetna jest ta z Bartholomew Portugues) lub sceny z dziejów bukanierów.
Reasumując lekkie, miłe i warte sięgnięcia aby przeczytać przed kojącym snem.