Co myślicie o Trylogii Husyckiej Sapkowskiego? Ja przymierzam się do audiobooka (podobno wielu aktorów brało udział)
Wersja do druku
Co myślicie o Trylogii Husyckiej Sapkowskiego? Ja przymierzam się do audiobooka (podobno wielu aktorów brało udział)
ja mam Mein Kampf w domu, kupiłem jak zostało wydane w Polsce przez wrocławskie wydawnictwo, wtedy co takie zamieszanie było. Sama książka jest bardzo ciekawa, dla mnie jako przyszłego historyka książka dodatkowo ciekawa. Warto zwrócić uwagę co myślał Hitler o poszczególnych krajach. Jak stał się antysemitą i z czego to wynikało, bo jak sam zaznacza w książce nie był nim od razu. Warto zwrócić uwagę również na niezwykle trafną ocenę dotyczącą istnienia wielkich imperiów i przyczyn ich upadku, które Hitler wymienia na przykładzie Cesarstw Rzymskiego. Książkę odradzam jednak osobą młodym, bez wiekszej wiedzy na temat nazizmu, bo można ulec niezdrowej fascynacji.
Ostatnio skończyłem "Spisek Franciszkanów" autorstwa Johna Sacka, takie dość fajne czytadło, ale fabułą nie dorównuje np książce "Imię Róży" autorstwa Umberto Eco. Mimo tego opisy są dość barwne i czyta się to bardzo szybko.
świetna sprawa, ciekawie napisana z polotem, choć ma wady - podstawowa to postacie dość podobne do tych z wiedźmina, zatem czasem można mieć uczycie, że już się gdzieś to czytało. AB nie polecam tracisz cały smaczek.Cytat:
Co myślicie o Trylogii Husyckiej Sapkowskiego?
Trylogia to, moją opinią, pozycja obowiązkowa. Niemniej ostatni tom jest pisany w pośpiechu i zakończenie mało eleganckie Sapkowskiemu wyszło - jakby się śpieszył przed zupełną utratą przytomności pod wpływem alkoholu ;)Cytat:
Co myślicie o Trylogii Husyckiej Sapkowskiego?
Wśród natłoku magii i miecza znaleźć można kilka autentycznych projekcji historycznych, które mnie zwłaszcza interesowały, ze względu miejsce tych wydarzeń (Oława: 10km ode mnie).
Nie zgodzę się, zakończenie jak dla mnie boskie o ile uciąć je w momencie sepsy... (dalej byłby spoiler :D) potem niepotrzebnie ciągnął temat dalej a szkoda byłoby fajne zakończenie i ogromne możliwości interpretacyjne.
Oprócz przygód i magii, to kopalnia wiedzy o ruchu husyckim i jego przeciwnikach. Autor wykonał świetną historyczn-dokumentalną robotę. To właściwie na polskim ugorze jedna z lepszych historycznych (!!) książek o tych sprawachCytat:
Co myślicie o Trylogii Husyckiej Sapkowskiego?
Trylogię husycką mogę naprawdę polecić. Sapkowski mistrzem ;D Ktoś kto czytał tylko "Krzyżaków" i nie orientuje się w tematyce średniowiecza może być zaskoczony realiami jakie panują w średniowiecznej Europie Sapkowskiego a Sienkiewicza.
Jasienica (cały pięcioksiąg), dostałem na bierzmowanie i postanowiłem przeczytać (co jest raczej oczywiste :twisted: ).
Dzisaj skończyłem "Połtawę" autorstwa Petera Englunda. Pozycja bardzo dobra, dużo lepsza od "Połtawy 1709" autorstwa Władysława Andrzeja Serczyka. Książka jest świetnie napisana, osoby które sporo wiedzą na temat bitwy napewno znajdą tu dużo nowych, mało znanych ciekawostek. Z faktów, przedstawiono jak mała i biedna Szwecja stała się silnym mocarstwem Europejskim, jaki wpływ miał protestantyzm na morale armii i pojmowanie przez żołnierzy wojny. Większa część ksiązki to opis dramatycznej sytuacji w jakiej znalazła się armia Karola XII pod Połtawą. Opisano również sytuacje determinujące zachowanie i rozkazy: Rehnskolda, Lewenhaupta i Gyllenkroka, oraz błędy popełnione przez nich, będące przyczyną klęski Szwedów. Na koniec powiem że można się dowiedzieć czym został trafiony (czymś nietypowym) :lol: Karol XII podczas oblężenia Połtawy, poprzedającego późniejszą bitwę.
czytam...może dziwnie zabrzmi ale Biblię i wszystko co z religią chrześcijańską i katolicką związane...odczuwam potrzebę zostania księdzem hmmm...albo jakiegoś pojednania z Bogiem...mam kryzys.
Nowego Sapka ("Żmija") ktoś czytał, jakieś opinie? Szkoda troszke 35 zł za cieniutką objętościowo książkę, słabo wydaną i z dużym drukiem, więc wolę się upewnić przed kupnem, ze warto :P
Krzysztof Kęciek, Dzieje Kartagińczyków
Jak na razie całkiem dobre, tylko maniera autora mnie czasem drażni
Jak skończysz napisz o swoich wrażeniach. Myślę nad zakupem tej książki (:Cytat:
Zamieszczone przez Furiusz
Czas na coś z samodoskonalenia, czyli "Obudź w sobie olbrzyma" Tonego Robbinsa.
nie wystarczy kamasutra?Cytat:
"Obudź w sobie olbrzyma"
Dobra opinia na temat Dziejów Kartagińczyków autorstwa K.Kęcieka.
Przede wszystkim jest to jedna z niewielu pozycji na polskim rynku szeroko pojętym, która jest monografią Kartaginy a nie zahacza o nią niejako na marginesie konfliktów punicko-greckich czy wojen z Rzymem.
Jest też chyba jedyną wydaną w naszym języku, mającą trochę świeższy pogląd zwłaszcza na kwestie gospodarcze tegoż miasta. Choćby z tych powodów jest warta polecenia.
Ma jednak parę naprawdę drażniących manier autor. Przede wszystkim język, zdaje się, że choćby z tego względu praca nie aspiruje do miana całkiem naukowej, drażni mnie maniera przyrównywania Kartaginy do biednych żydów, których wszyscy biją i poniewierają a przeciwników do III Rzeszy i Hitlera. Język co prawda sprawia, że książkę czyta się bardzo fajnie i szybko, a porównania są efektowne, ale to nie o to tylko chodzi chyba.
Taka jest chyba ogólna teza książki (czy może pewne założenie/podział) biedni punijczycy - źli wrogowie. Z tego tez powodu autor ma tendencję do minimalizowania/pomijania/usprawiedliwiania zbrodni (tak w rozumieniu współczesnym jak i ówczesnym) Kartaginy a podkreślania nie raz plastycznie opisanych analogicznych zbrodni strony przeciwnej w danym konflikcie do Punijczyków, jedyny wyjątek to chyba Pyrrus :D
Autor ma też tendencję do dziwny sposób uzasadniania swoich twierdzeń, przykładem pewna bitwa morska punijczyków z fokejskimi kolonistami, którą w źródle do którego autor się odwołuje przedstawiono jako zwycięstwo greków, autor na podstawie tego źródła twierdzi, że była to druzgocąca klęska Greków.
Twierdzenie jakoby Fenicjanie z Kart Hadasz (czyli Kartaginy) dopłynęli do Brazylii, założyli tam osadę, którą potem zburzyli, można włożyć raczej miedzy fantastykę naukową.
Autor w przypadku pierwszego traktatu rzymsko-punickiego, tez ma tendencję do gloryfikacji miasta Punijczyków. twierdzi, że było to ichnie zwycięstwo, tylko, że Kartagina w tej umowie nie uzyskuje nic, bo zgoda Romy na to, że nie będzie pływała wzdłuż wybrzeży Afryki, to żadne ustępstwo, bo Rzymianie jeszcze bardzo długo nie mieli floty jako takiej, nawet podczas pierwszej wojny z Kartagina rzym dopiero po jakimś czasie opanował walkę na morzu. W zamian za nie robienie czegoś, czego i tak nie byli wstanie robić władze Rzymu uzyskały zgodę Kartagińczyków na zaprzestanie przez tych ostatnich łupieżczych ataków na wybrzeże latyńskie, a w przypadku w którym jednak zajęliby jakieś miasto latyńskie, Kartagina zobowiązała się oddać je we władanie Rzymu właśnie. No cóż należy pogratulować Rzymianom takich przegranych traktatów - w zamian za nic uzyskali całkiem spore ustępstwa, ze strony jednej z większych potęg ówczesnego świata zachodniego śródziemnomorza. Przy tym należy zaznaczyć, że to Punijczycy byli w tym czasie stroną znacznie mocniejszą i mogli choćby siłą wymusić na rzymianach lepsze warunki (Kartagina była tradycyjnie sprzymierzona z miastami etruskimi, miała już swoje siedziby na Sardynii i Sycylii).
nie do końca można się zgodzić z autorem jeśli idzie o gospodarkę punijczyków. Ma on niewątpliwie racje podkreślając, że Kartagina była imperium rolniczym (tzn przynajmniej arystokracja była rolnicza, państwo miało swoje chora) ale zapominając o handlu, popełnia chyba jednak błąd. handel musiał mieć gigantyczne znaczenie, wystarczy się przyjrzeć konfliktom Punijczyków z Grekami na Sycylii. Przede wszystkim armie, zwłaszcza w początkowym okresie tych wojen ale do samego wręcz końca istnienia Kartaginy, składały się w dużej mierze z żołnierzy najemnych. Ci raczej nie służyli za ładne oczy czy nawet największe sumy zboża ale za kosztowności, zwłaszcza w pieniądzu (autor sugeruje wręcz, że Kartagina zaczęła bić monety by móc wypłacać żołd najemnikom, co dla niego dowodem jest na brak jakiegoś większego znaczenia handlu), to warto się zastanowić skąd ten pieniądz miała Kartagina, ano chyba w jakiejś - zapewne dużej mierze z handlu i około handlowych dochodów. Założyć trzeba, że w Kartaginie byli kupcy jako tacy (bo byli w zasadzie w każdym państwie starożytnym), którzy sami w sobie generowali dochodów, ale wspomnieć też trzeba, że miała Kartagina hegemonię nad innymi osadami czy emporiami fenickimi - tak na Sycylii czy w Afryce jak i Hiszpanii, zapewne nakładała na nie cła i podatki nie gorzej niż Ateny na członków swojego związku morskiego. Ci z kolei raczej zajmowali się handlem - brak im najczęściej było areału ziemi uprawnej na zapleczu osady, były w lepszym położeniu (jeśli bierze się pod uwagę potrzeby portu przeładunkowego), wydaje się, że bezpośrednio (bogacze sprzedający nadwyżki produktów rolnych, kupcy handlujący chyba gł. metalami etc) i pośrednio (opłaty pobierane z podległych miast handlowych) Kartagina czerpała dość spore dochody z handlu.
Cóż mimo wszystko należy książkę polecić. Jest to dobra synteza, raczej zaznaczenie, podstawowych problemów, czy opinii na temat Kartaginy. Chyba nawet najlepsze na rynku :D
zaznaczyć trzeba, że interpretacje jakie prezentuje mogą się narzucać TYLKO mnie ( ze względu na wiadome uwielbienie dla ROMY :D) i można się z nimi zgadzać albo i też nie. temat jest i będzie miał gigantyczne możliwości interpretacyjne ze względu na szczupłość bazy źródłowej i fragmentaryczność, źródeł przedstawiających inne niż rzymskie spojrzenie.
Mam nadzieję, że ta krótka opinia się na coś przydała :D
A polecicie mi jakąś książke na temat historii Niemiec? Chodzi mi o ogolny zarys na przełomie dziejów.
A których dziejów - antyk? Średniowiecze, renesans, okres Napoleoński czy może XIX wiek w pełni, zjednoczenie Niemiec etc?
z tych ogólnych - może Krasuski?
Ogólnie chodzi mi przez wszystkie epoki. Ogólny zarys historii bez jakiś drobniutkich szczegółów.
To żeś wywalił, bo chyba nie istnieje dobra synteza tego typu, to za bardzo rozbudowane dzieje (już choćby wymienienie wszystkich państw i państewek i krótka ich charakterystyka to kilkaset stron :D)
No cóż pamiętam, że Ossolineum wydawało kiedyś książki właśnie z takiej serii - ale ich wartość była różna a dla niektórych tematów nie wiele odbiegała od podręcznika licealnego. (Może wyjątkiem historia Francji, ale już Historia Hiszpanii jest straszna)
Ogólnie raczej bym polecał podzielić sobie dzieje Germanii na okresy i problemy, bo inaczej nie da się tego ogarnąć.
Swoją drogą wyszła niedawno całkiem ciekawa praca z serii narodziny (czy początki nie pamiętam) cywilizacji europejskiej, wydana bodaj przez PWN albo PiW. Może warto by sięgnąć? Ktoś czytał? Ja miałem w rękach tylko cześć o Francji i jestem pod pozytywnym wrażeniem.
"Burbonowie - Dzieje dynastii" J.H.Shennan
Obecnie tylko przeczytał wstęp który opisuje jedynie kontekst itp. i muszę przyznać że bardzo czytelny,logiczny i średnio szczegółowy
Starożytna Palestyna - między Wschodem a Zachodem, pod red. Łukasza Niesiołowskiego-Spano i Macieja Munnicha (przez u umlaut :D)
materiały z konferencji starożytniczej z Nieborowa z 2007 roku, zaczyna się imponująco
Skończyłem właśnie "Sedno sprawy" Grahama Greena, książka o cierpieniu, miłości i samotności, życiowej rutynie, książka o Bogu i człowieku. Bardzo dobra ale też niestety pesymistyczna i wyjątkowo gorzka w swojej wymowie :? Polecam.
Cóż czy taka pesymistyczna?
Czytałem w wydaniu GW i jestem zadziwiony nią. zwłaszcza scena znajomka głównego bohatera który proponuje grę w zabijanie robaków w pokoju. jak dla mnie historia upadku człowieka. No ale zaduch tropików czuć :D
Oj drogi Furiuszu książka jest pesymistyczna aż nadto, epizod z karaluchami to raczej mało znaczący dodatek do książki. A Harrisa i Wilsona w żadnym wypadku nie nazwalbym znajomkami Scobiego. Wilsona wręcz wrogiem i rywalem, chodzi mi o jego stosunek do Luizy, szpiegowanie inspektora (bada powiązania z Yusufem, sam pozostając w konszachtach z Talitem), cheć wyciągnięcia z toczacej się sprawy korzyści osobistych, pogarda jaką żywił do Scobiego mimo że ten okazał się jedną z pierwszych osób które wyciągneły do niego pomocną dłoń w nowym środowisku. Facet który odwiedza burdel by dwa tygodnie poźniej mówić Luizie że ją kocha. Postać Wilsona napawa mnie prawdziwym obrzydzeniem. Harris mimo że znał się ze Scobiem znacznie wcześniej w mig zostaje popychadłem Wilsona, daje sobie narzucić nawet zmiane reguł gry - polowania na karaluchy. Inspektor Scobie to postać bardzo skomplikowana i pełna sprzeczności, ale też tragiczna. Również czytałem wydanie z Gazety Wyborczej, książka naprawdę warta uwagi, myślę że pownownie do niej wrócę za jakiś czas.
Cóż ja jej tak nie odbierałem, jak dla mnie była pewną drogą upadku człowieka, którego stojąc z boku nazwalibyśmy, porządnym średnim obywatelem, middle class :D swego rodzajem splotem wydarzeń który doprowadził do tragedii, ciągiem przyczynowo skutkowym czy fatum ciążącym nad głównym bohaterem.Cytat:
Oj drogi Furiuszu książka jest pesymistyczna aż nadto
A dla mnie bardzo ważne - pokazuje pustkę życia i pragnienie osiągania sukcesów ludzi z tzw. dobrych szkół, ten pan był sfrustrowany, bo był pomijany, nic nie osiągnął - był w swoim mniemaniu nikim i to go przybijało czy pakowało w depresję (choćby scena z gazetką szkolną która miała poczytność na poziomie błędu statystycznego :D), pokazane coś co jest zazwyczaj pomijane a jest charakterystyczne dla niektórych ludzi.Cytat:
epizod z karaluchami to raczej mało znaczący dodatek do książki.
Tylko czy pan inspektor kochał Luizę? Żył z nią bo tak wypadało, bo czuł się w obowiązku, ale jej nie kochał, nie był zazdrosny i wcale nie czynił problemów Wilsonowi. ba w pewnym sensie swoim samobójstwem usunął się w cień i otworzył drogę właśnie jemu, do formalizacji swojego związku.Cytat:
Wilsona wręcz wrogiem i rywalem, chodzi mi o jego stosunek do Luizy,
Cóż taka praca. Zresztą największymi zwolennikami arystokracji są lokaje :DCytat:
szpiegowanie inspektora (bada powiązania z Yusufem, sam pozostając w konszachtach z Talitem), cheć wyciągnięcia z toczacej się sprawy korzyści osobistych, pogarda jaką żywił do Scobiego mimo że ten okazał się jedną z pierwszych osób które wyciągneły do niego pomocną dłoń w nowym środowisku
Dla mnie jest przykładem swoistej przemiany i uczucia jednak. Lepszy był Scobii który ożenił się z Luizą tylko dlatego, że tak miało być?Cytat:
Facet który odwiedza burdel by dwa tygodnie poźniej mówić Luizie że ją kocha. Postać Wilsona napawa mnie prawdziwym obrzydzeniem
tragiczna owszem, ale jak dla mnie przez to, że prosta - jedna zasada jedna miłość jedna wiara. Zakochał się w swojej odratowanej dzierlatce, uczucie silniejsze niż do żony, rozumiał, że to co robi jest złe w oczach jego Boga, mimo to szedł jakbyśmy powiedzieli w zaparte (komunia) i w efekcie tych decyzji jakie podejmował ( prostych w istocie rzeczy - kocham tą, tej nie chce urazić - kłamię) popełnia samobójstwo z premedytacją. tragiczność to w jego przypadku świadomość bezsensu swoich działań.Cytat:
Inspektor Scobie to postać bardzo skomplikowana i pełna sprzeczności, ale też tragiczna
Raymond Maufrais "Zielone piekło" - wizytacja u Indian Amazonii skończona śmiercią autora. Książka na podstawie notatnika odnalezionego w dżungli. Szersza zachęta na moim świeżym blogu:
http://wielkipost.blog.pl/komentarze/in ... d=14565077
Aktualnie kończę czytać Kazimierz Chłędowskiego i jego wiedeńskie pamiętniki, dość ciekawa rzecz, dużo ciętych i bezpośrednich opisów wiedeńskiego politycznego światka, w tym polskich posłów. Jeżeli ktoś uważa że współcześni polscy parlamentarzyści są najgorsi powinien poczytać co się działo w austriackiej Radzie Państwa u schyłku XIX wieku ;)
Opowieść o archeologii, Garbacz Krzysztof
Raczej forma ilustrowana, połączona z podstawowymi danymi. Takie troszkę omówienie stanowisk archeo. z okolic woj. świętokrzyskiego i lubelskiego
Panowie potrzebuję książek stricte traktujących o bitwie pod Waterloo, które nadały by się do umieszczenia w bibliografii pracy proseminaryjnej. A najlepiej by było żeby nie były to same książki lecz także jakieś pamiętniki itp.
Na tej stronce jest mnóstwo o niemieckich źródłach. http://www.napoleon-series.org/military ... urces.html
Tak na szybkiego znalazłem z niej takie cusie:
http://books.google.pl/books?id=aFNBAAA ... q=&f=false
http://www.archive.org/stream/daslebendesfeld03gneigoog
Poza tym z takich wielkich kolubryn może ci się przydać "Waterloo- niemieckie zwycięstwo" Petera Hofschroer'a. Jak zajrzysz do bibliografii napewno znajdziesz multum innych rzeczy. Jeżeli to proseminarium to Mont Saint Jean Tomasza Rogackiego myślę przejdzie. Francuskim nie władam by cokolwiek ci w tej mierze pomóc, a w angielskich źródłach nie za bardzo się orientuję ale anglicy co chwila wydają rzeczy związane z waterloo i wellingtonem, biografie itp. Znalazłem akie oto np listy:
http://home.iprimus.com.au/cpcook/indexLW.htm
Po polsku wydano również biografię żelaznego księcia Christophera Hibberta (nie żebym czytał :) )
no i jest niezawodny napoleon.gery.pl ;)
Ja właśnie zaczałem czytać P.Wołodyjowskiego, chociaż ksiązek Sienkiewicza nie lubie i mnie nudzą, ta mi sie spodobała.
skończyłem archeologie, polecam osobom zainteresowanym regionalizmem ciekawa pozycja.
teraz zaczynam "Barbarzyńską Europę" Modzelewskiego, leży sobie juz jakiś czas na półeczce i nadszedł w końcu i na nią :D
Jestem ciekawy Twojej opinii, bo ja to bardzo cenię... choćby w temacie roli warstwy duchownych...Cytat:
teraz zaczynam "Barbarzyńską Europę" Modzelewskiego
Cóż na razie wstęp dopiero skończyłem ale podzielę się wrażeniami po lekturze.
Desider Galsky - Wielka Gra Ferdynanda Lessepsa. Perypetie dyplomatyczne, techniczne i ekonomiczne człowieka, którego dziełem życia było zbudowanie Kanału w Suezie.
Roman Zieliński -"Liga Chuliganów".
Wiadomo, że dla Was nic ciekawego ;)Cytat:
Największą nienawiścią, przez długi okres fani ze stolicy darzyli poznaniaków. Dla Żylety wyjazdy do tego miasta urosły do rangi najważniejszych wydarzeń sezonu. Tego, co zobaczyli na Bułgarskiej jesienią 94 roku, chyba długo nie zapomną. Nie dość, że na trybunach pojawiło się 10 tysięcy ludzi, to na dodatek niemal każdy chciał im skoczyć do gardła. W walce, jaka wywiązała się między fanatykami miejscowych a policją, 120-osobowa grupa legionistów i wspomagających ich szczecinian mogła się jedynie przyglądać. Modląc się przy okazji, by się fanom Lecha zbytnio nie powiodło. Nie było to jedyne spotkanie warszawiaków z poznaniakami w tym sezonie. Kilka dni później Legia gościła w Pniewach. Miasteczko to znane jest z fatalnego dojazdu. Aby tam się wyprawić, trzeba być zmotoryzowanym. Na trybunach prowincjonalnego miasteczka pojawiło się 40 szalikowców gości. Ekipa z Pruszkowa jechała dobrym autem, jednak wracając z meczu, jeszcze przed Poznaniem, wóz zdefektował. Tylko dzięki temu zostali dorwani przez patrolującą tę samą trasę ekipę „Kolejorzy”. Legioniści zamiast podjąć walkę, do której byli wyekwipowani, rzucili się do ucieczki w pobliskie chaszcze. Jedynym obitym został... samochód. Ciekawe, czy jego właściciel, Rzeka, dostał za niego odszkodowanie. Aby zmłócić Lecha legioniści wyprawili się na 1/16 pucharu Polski do Mławy. Zrobili to z partyzanta, czyli bez pokazywania własnych barw. A to dla tego, że warszawiaków było czternastu, natomiast poznaniaków trzy dychy i to konkretnej załogi.
Dobre, możesz podać namiary biblio, ew. odezwać się na priv? swoją droga słyszałem podobne teksty i z naszej strony. Znam tylko jednego gostka który potrafił się przyznać, że na ustawce dostali wpi***, koleś był z Kielc szacunek dla niego.
To raczej wy nas :D Dla nas zwłaszcza w czasach dawniejszych ważniejsze były mecze z Górnikiem Zabrze m.in. co wspomina do dziś mój ojciec :D no i z Łodzią. Lech to stosunkowo młoda niechęć.Cytat:
Największą nienawiścią, przez długi okres fani ze stolicy darzyli poznaniaków.
Wczoraj skończyłem "Sztukmistrza z Lublina" autorstwa Isaaca Bashevis Singera, kolejna ciekawa książka jaką udało mi się przeczytać ostatnimi czasy. Obecnie czytam również pewną pozycję na temat III Rzeszy, jak skończę to podzielę się jakimiś opiniami bo narazie jest dość ciekawa, mimo że temat znam bardzo dobrze.