Tak, twój ród zawsze będzie wierny.
Sent from my SM-T815 using Tapatalk
Wersja do druku
Wróciłem do Romka rozochocony zmianami w polityce wewnętrznej. Jednak moja kampania wkroczyła w ostateczny etap i pojawiły się pewne trudności związane właśnie z polityką. W jaki sposób mogę zwiększyć poparcie swojej partii? Generałowie awansowani, puchną od gravitas, a mimo to pozostałe partie pojawiają się jak grzyby po deszczu i zwiększają swoje wpływy. Czy ktoś jest w stanie wypisać czynniki, które o tym decydują?
W zakładce polityki wewn. opłacaj obce stronnictwa. Także podglądając na jednej z pomocniczych mapek jaka frakcja ma jaką prowincję, możesz odpowiednim edyktem wzmocnić jej poparcie.
Bardzo dziękuję, ale zapytałem o zwiększenie wpływów swojej partii, nie o pozyskanie lojalności innych ugrupowań :) Lojalność pozyskuję przez edykty i podarki. Wspomniane wpływy są niezbędne np. do zmiany ustroju i dają fajne bonusy. Wszędzie piszą, że najlepszą metodą jest kontrolować gravitas (swoich postaci oraz opozycji), ale nie zauważyłem żadnego wzrostu wpływów. Oscylują około 50-60%.
Edit:
Znalazłem wreszcie coś, co wydaje się być pomocne - https://steamcommunity.com/sharedfil...?id=1237207803
Przede wszystkim nie daj się naexpić ziomkom z obcych stronnictw, w ostateczności jeśli twoim ustrojem jest królestwo bądź imperium możesz ich zmusić do buntu i zneutralizować ;)
Aby zwiększyć swoje poparcie na dworze musisz:
-Zdobywać generałami z twojego rodu miasta. W ten sposób zdobywają gravitas.
-Zawsze mieć dobrze jednego polityka z naszej rodziny wolnego bo a to zastąpi rannego generała albo poślesz go na misje. Za pomocą tych misji np. emisariusz czy igrzyska możesz zwiększać swój gravitas i poparcie. Odbiję się to na lojalności.
-Zapewniaj awanse swoim. Zwiększa to rośnięcie gravitas.
Sumując należy stwierdzić, że z czasem tak zdominujesz dwór a przy tym inne partie bedą ci lojalne :D
Co prawda pogrywałem w Empire i Shoguna 2 ale w sumie taki świeżak ze mnie. I tu pojawia się Rome2. Kupiłem go dobre 2 lata temu pograłem chwilę i odłożyłem. Teraz wracam i.. odnaleźć się nie mogę.
Otóż na razie próbowałem grać Spartą i teraz Swebami? (dobrze to odmieniam?).
I na razie jest cały czas ten sam problem startowy. Od bidy udaje się zdobyć 1 miasto i na tym gra się kończy, bo jestem atakowany z każdej strony, kasy brak, oddziałów tylko tyle by trzymać w kupie te 2 prowincje ale na oddział nr 3 kasy już nie ma - a miast zostawić bez obrony nie można bo A)są od razu atakowane B) ludność się buntuje.
Do tego pytanie proste.. to klasyk, że sztuczna inteligencja tak bardzo oszukuje? Praktycznie każda tura to udane dywersje ze strony komputera.
I kwestie handlowe - od czego to zależy? Nawet jak są wolne drogi handlowe to kompletnie nikt nie chce handlować, nawet jeśli z kimś relacje są blisko 70pkt na +. I czemu handlować drogą morską w przypadku Greków da się tylko przez Ateny? Nim przejąłem prowincję powyżej Sparty - kij wie jak to się tam zwie, komputer handlował z tego portu.
Tak za pewne mam problemy jak większość na start i gdzieś pewnie było.. ale chyba nikt nie oczekuje, że przeczytam 174 strony od deski do deski?;p
P.S. W trybie szybkiej bitwy tak sobie testowałem różne nacje i jednostki to szczerze.. ustawiając tryb np trudny i robiąc choćby 1 na 1.. ciężko się dowiedzieć jaki będzie efekt, bo to komputer prawie na pewno w takiej bitwie wygra. Czy wezmę spartan vs rzymian, czy odwrotnie - efekt ten sam.. CPU win ;p
Krótki przepis na dobry start: biedarmia - konny wódz z biedną pierd... ą piechotą na pół z procarzami (miotaczy może być nawet więcej), rozwój technologii cywilnych, ostrożna inwestycja w dochodowe budynki. Z upływającym czasem inne frakcje będą przychylniejsze do negocjacji i zaczną zgadzać się w kolejności na handel, nieagresję, sojusz obronny, pełen sojusz. Otrzymasz nagrody za spełnione misje i wtedy ekonomicznie staniesz na nogi.
Podpisuj umowy handlowe z kim się da, inwestuj w miasta na równi z armią. Wyślij swą flotę (wystarczy okręt wodza) by odkrywał mapę ile się da, co któreś odkryte państwo podpisze handel co wraz z czasem da ci spore pieniążki. Fakt, feler ze Spartanami polega na wymaganym zdobyciu portu w... Atenach by im się ów handel morski rozwijał :evil:
Ale biedaarmia - tak próbowałem tego odruchowo... to koniec gry w kilka tur. Po prostu komputer mnie klepie i tyle.
Rozwijać próbuje przemiennie technologie cywilne i wojskowe - z jednej strony zwiększające wpływy z drugiej zmniejszające koszt utrzymanie ale to są tak śmieszne wartości, że tego się kompletnie nie da zauważyć.
A które to są dochodowe? Bo w ogóle drzewka tutaj to jakiś żart programistów :P Mogę podejrzeć następnym budynek ale nie wiem co będzie dalej. Co mi dadzą budynki o większym poziomie etc.
Znalazłem jeszcze inne problemy takie jak wróg na moim terenie - w trybie plądrowania. Wtedy żarcie na minus -kasa na minus.. a ja nie mogę go zaatakować. Wokół niego jest jakieś czerwone pole.. cholera wie co oznacza ale nie mogę go przekroczyć i go obić.
Swoją drogą - mocno widać wałki CPU, który zawsze wie gdzie jest armia czy też zmasowane ataki 3 frakcji - zbiegiem okoliczności jedna na każde miasto w tym samym czasie.
W ogóle to jakoś nie widzę zbyt dużych różnic między jednostkami. W sensie nie ma jakichś naprawdę mocnych, bo nawet te doświadczone i niby statystycznie lepsze mają ogromne straty przy wygranych. A jeszcze jak atakują dzikusy z konnymi łucznikami... to włączam walkę automatyczną, bo z fajną bitwą to nie ma nic wspólnego.
Próbuje bazować na doświadczeniach z empire, którą lubiłem (oczywiście tylko na "darthmod") ale tu się to kompletnie nie sprawdza.
P.S. Sparta jedyną konnice to ma te lekkie leszcze?
P.S.2 Łucznicy, procarze czy miotacze dzid?;p W ogóle czy przy maksymalnym rozwoju, jednostki strzelające są w stanie podjąć walkę wręcz czy to zawsze tak jest, że po tym jak amunicja się kończy kompletnie do niczego się nie przydają, bo 10 włóczników ich klepie?
P.S.3 niestety edycja stratpos nic mi nie dała - jakiś modzik na wydłużenie liczby tur na rok? Bo 1 tura =1 rok to słabo nieco. Za szybko mi się generałowie starzeją.
Gajusz.. no ale właśnie się nie da. Nikt nie chce handlować, kompletnie nikt niezależnie od relacji. Jedyne co ktoś tam chciał to pakt o nieagresji, który i tak złamany został 2 tury później.
Teraz jak pisałem, gram dzikusami .. chyba z Wielkopolski tak patrząc na mapę :P Chciałem mapkę odkrywać zwiadowcą.. ale okazał się konieczny w kraju, by męczyć armie wroga.
Najlepsza jazda spartańska to jazda Tarencka która jako tako daję radę w zwarciu ze słabszą piechotą.
Są niektóre jednostki miotające które dają radę w zwarciu, Pergamon na przykład posiada Doborowych Peltastów którzy bez problemu pokonają słabsze jednostki piechoty.
Co do podglądu budynków i jednostek, to po kliknięciu PPM mamy dokładne opisy, wraz z opcjami rozwoju, w growej encyklopedii.
Sparta ma dostęp do jazdy obywatelskiej, która jest całkiem uchodliwą jednostką, dopóki nie trafi na jakąś elitarną konnicę wroga.
Automatyczna bitwa na początkowym etapie gry to prosty przepis na klęskę. Receptą na sukces jest właśnie wygrywanie manualne bitew, które w automacie byłyby przegrane. Im bardziej heroiczne zwycięstwo, tym lepiej. Narób taniej piechoty z włóczniami do zatrzymania przeciwnika oraz ewentualnej flankującej jazdy. W drugiej linii masa najlepiej procarzy. Nie zważając na "friendly fire" walisz w jazdę wroga (najlepiej gdy już oskrzydliła i związała się walką z piechotą), konny wódz goniąc i docinając niedobitki, wychodzi na flanki, przegania miotaczy wroga i uderza od tyłu w słabe punkty. W tym czasie procarze walą już po piechocie wroga, olewasz "friendly fire", chyba że własny wódz w okolicy. W walce wręcz pamiętaj o zasadzie punktu, tzn. lepiej mieć masę wojska w kluczowym miejscu, niż rozrzuconych równomiernie, gdzie zużyją się w starciach 1:1.
Po kilku turach handel z "zielonymi" (wysokie prawdopodobieństwo zawarcia umowy) będzie nie tylko możliwy, ale jeszcze z 1000 - 2000 wyciągniesz.
roman ale do czego Ty się odnosisz? Bo nie bardzo wiem dlaczego piszesz mi o automatycznych bitwach... a potem taktyce samych bitew? Ale ja wcale o to nie pytałem.
Cóż na poziomie normalnym sparta już stała się grywalna ale kluczem był atak nie na Epir, a na Ateny w pierwszych turach nim byli mocni.
Teraz jest w drugą stronę.. nudnawo wręcz :P
@ Ulthion,
Sparta na starcie cierpi z powodu braku portu, co uniemożliwia handel drogą morską. Natomiast droga lądowa prowadzi wyłącznie do jedynego sąsiada - Aten. Jeżeli Twoje plany nie uwzględniają podboju Aten, to nie ma sensu zwiedzanie mapy w poszukiwaniu partnerów handlowych. Natomiast jakiekolwiek inne pakty na początku gry zazwyczaj wpędzają w kłopoty. Po pierwsze atakując kogokolwiek przy obowiązujących traktatach obniżasz swoją reputację, a to prowadzi do braku możliwości zawarcia kolejnych porozumień i zaognia stosunki z sąsiadami, którzy chętniej wypowiedzą Ci wojnę. Po drugie zazwyczaj sąsiadujące regiony i prowincje będziesz chciał sobie przywłaszczyć, żeby się rozwinąć i przygotować do właściwej ekspansji. Staraj się wykorzystywać konflikty innych. Taka taktyka sępa w początkowych turach zwykle popłaca, bo nie dość, że sprzątniesz komuś z przed nosa upadający region jego wroga, to jeszcze będą Cię za to szanowali.
Swebowie wojny mają we krwi. Tutaj polecam zapoznanie się z mapą dyplomatyczną i zapamiętaniu stosunków pomiędzy sąsiadami. Każdy traktat będzie miał znaczące odbicie w nastawieniu do Ciebie innych frakcji, a masz ich całkiem sporo w bezpośrednim sąsiedztwie, a wszyscy w tym regionie z natury pragną wojny. Wg mnie mimo wszystko najlepiej zrobisz nastawiając się na massówkę. Po pierwsze jeżeli walczysz poprzez auto-walki, to w takim przypadku w co najmniej 90% potyczek, ilość chłopa (teraz również kobiet) będzie determinowała poziom magicznego suwaczka, od którego zależy wynik. Po drugie, północ zamieszkują biedne ludy z buntowniczymi skłonnościami, więc zyskasz większą mobilność dwiema słabszymi armiami, niż jedną silniejszą. Po trzecie, staraj się dostosowywać skład armii do wroga, bo bez dobrego zarządzania armią, w szczególności podczas bitew, niczego nie zwojujesz. Weź pod uwagę, że ludy celtyckie nie będą skłonne do współpracy, dlatego każdy region na południe od Twojej stolicy będzie domyślnie wrogo nastawiony, więc może lepiej nie pozbywać się od razu na północy współbratymców kulturowych, poza wyjątkami. Z drugiej strony Germanie będą się wzajemnie napadać, więc pakty z nimi wszystkimi i tak skończą się wojnami.
Miło wspominam. Przeszedłem obie kampanie w podstawce na VH.
A jeszcze takie dwie kwestie. Bo nie da się jak w Empire handlować prowincjami czy złożyć propozycji z groźbą, a da się wyzwolić jakąś prowincje? Bo tak jak CPU czasem zdobywa coś i powstaje nowa/stara frakcja. Ja nie mam takich opcji, gdy coś przejmuję - mimo, że kiedyś była tam inna frakcja.
Druga rzecz, to gdy walczę z kimś, kto zostaje satrapią, pojawia się okno wyboru zawrzeć pokój lub iść na wojnę z protektorem. Natomiast, gdy ja biorę pod swoje skrzydła jakąś frakcję, która ma wojnę z innymi.. to tą wojnę mają dalej ale ze mną już nie. Coś tu się chyba potentegowało z mechaniką
P.S. Z samymi bitwami naprawdę akurat problemu nie mam by mając 2k chłopa obić 4k, choć trochę to trwa - zwyczajnie używam konnicy do 'wkurzania" i rozdzielania armii wroga i zmuszam ich do ganiania konnicy, w tym czasie bijąc resztę.. a potem Ci zasapani to już raczej formalność. Bardziej kwestia mapy kampanii no i ewentualnie brak czasu na uzupełnienie armii po2-3 bitwach.
Prowincję można wyzwolić, prawie na pewno, kiedy podbijamy teren, który był kiedyś stolicą jakiejś frakcji.
Co do wasali, to są dwa rodzaje. Zachodnie protektoraty, które mogą prowadzić wojny niezależnie od swojego "przełożonego" i wschodnie satrapie nie mające możliwości na żadną samodzielność w tej kwestii.
Satrapia, protektorat i wyzwolenie frakcji zostały przypisanych do różnych kultur. Tzn. że te opcje nigdy nie są dostępne jednocześnie. Możliwość wyzwalania innych ludów posiadają barbarzyńcy. Z tym jednak doradzam ostrożność, bo o ile na początku dobrze jest zabezpieczyć flankę w taki sposób, to do finału kampanii barbarzyńskich nacji, nie są wliczane regiony zajmowane przez sojuszników.
Satrapię lub protektorat będziesz mógł utworzyć atakując ostatni region danej frakcji. Natomiast wyzwolić kogoś, możesz jeżeli oczywiście został już pokonany i zaatakujesz jeden ze startowych regionów danej frakcji.
Czyli spartą nie wyzwolę.
Pytanie nr 7905279052. Czy gdy użyje konnicy czy w sumie czegokolwiek do szarży jest jakakolwiek szansa na wycofanie tego by przeprowadzić ponowną szarżę? Bo co bym nie robił niestety "inteligencja" jednostek nie ogarnia "wycofaj się" czy kliknięcia w jakieś pole gdzie mają jechać.
Chyba z raz mi się udało.. tzn ciężko nazwać to, że się udało, bo konnica podczas odwrotu.. nagle zaczęła tracić jednostki jakby były z papieru i zostało z 5ciu..
Trochę to powoduje, że jednostki mające duży bonus do szarży ale słabo walczą w zwarciu są zwyczajnie bezużyteczne gdy nie da się ich wycofać.
Moim zdaniem w dójce jednostki są o wiele bardziej niesforne, niż miało to miejsce w jedynce. Z drugiej strony, dzięki temu nie rozjeżdżasz wszystkiego konnicą niczym pociągiem i jest ciekawiej. Jeżeli markujesz szarżę i spróbujesz zawrócić kilkanaście metrów od przeciwnika, to pewnie się uda, tyle że Twoja jazda zazwyczaj dostanie czymś ostro po plecach, wg mnie manewr nieopłacalny. Natomiast jeżeli planujesz wycofać się, gdy już Twój oddział został związany walką, to jest o wiele trudniejsze i rozciągnięte w czasie. Zebranie jednostek niestety trwa na tyle długo, że straty będą, a ich skala zleży po prostu od statystyk przeciwnika. Wojacy mają dość realistyczne animacje i jeżeli taki jeździec próbuje się wycofać, to stara się utorować sobie jakoś tę drogę odwrotu i nie rzuca się w galop przenikając przeciwników i pobratymców jak powietrze. Koń też musi jakoś odwrócić się do kierunku jazdy. Jeśli mogę Ci doradzić, to jednostki z bonusami do szarszy, staraj się posyłać na lekko uzbrojonego wroga, który będzie się starał wycofać, albo po prostu traci swoje morale z uderzeniem konnicy. Natomiast jeżeli wrogie armie opierają się na bardziej wytrzymałych jednostkach, a Ty mimo wszystko ubóstwiasz konie, to lepiej rekrutować takie, które będą miały bonusy do walki w zwarciu. Wiem, że brzmi to jak wyjaśnienie, że słońca wschodzi na wschodzie, a zachodzi na zachodzie, ale tak to po prostu działa.
Nie grałem w 1nkę w ogóle. Przygodę zaczynałem od empire total war i bardzo mi się podobała tamta część choć nieco zbyt nudna - ale z darthmodem jednostki zwykle robiły co chciałem.
Ale wiesz, konnica nie jest tu OP jak w atilli, którą to część uważam za najbardziej zepsutą (kto ma więcej konnicy wygrywa), bez żadnego kamień papier nożyczki, po prostu koń= zwycięstwo ale tam to ich po prostu poniosło ze statystykami konnicy i ma też kilka innych zrąbanych kwestii jak nieistniejące morale ale to inna para kaloszy...
Tu jednak tak nie jest więc chciałem to jakoś wykorzystać CPU i tak ma zawsze przewagę bo "widzi" wszystko i steruje każdym oddziałem jednocześnie. Człowiek nie jest w stanie kliknąć 40 oddziałów w tej samej sekundzie i wydać im oddzielne instrukcje. A tu się okazuje, że dodatkowo jednostki przeciwnika nie mają problemu z wycofaniem się w przeciwieństwie do moich.
Konnicy nie uwielbiam po prostu staram się używać wszystkiego. Na razie to co zauważyłem.. to warto mieć 1 onager/balistę cokolwiek i to nie po to by to wysiekało wszystko, po prostu sprawia, że przeciwnik od razu leci na pałę i tu najlepszy set jest z pikinierami.., znaczy kucharzami robiącymi szaszłyki ;P Nawet jeśli to ja atakuję wioskę.
Co do konnicy - tu mam na myśli najemną, bo na razie wciąż sparta w użyciu. To która jest najlepsza w stosunku szarży i walki? Cena nie ważna ale żebym tylko wiedział w którą stronę świata jechać by ich nabyć :P
A inna sprawa - co posyłać na strzelającą konnicę? Innych strzelców? Bo to strasznie męczące i nudne jest ganianie ich 10 min po mapie w koło.
W puli ogólnej najemników raczej szału z jazdą nie ma (no chyba że słonie, które też są, w sumie, jazdą). Najlepsze co można zdobyć to jazda kampańska (Sycylia i chyba południowa Italia) i jazda kapadocka (Galacja i Kapadocja). Ta pierwsza ma miecze, więc gorzej radzi sobie przeciwko innym jeźdźcom, ale ogólnie jest mocna. Kapadocka jest mocna i uniwersalna, ale do elity trochę jej brakuje.
Mimo wszystko warto jednak zostać przy obywatelskiej i stosować ją raczej defensywnie żeby przechwycić wrogich jeźdźców, którzy chcą nas flankować. Jak trafią na coś mocnego to powinni wytrzymać na tyle długo, żeby można było podesłać im wsparcie z np. włóczników. Do ataku nadają się w sytuacji kiedy zabezpieczymy sobie skrzydła i najlepiej wpadać nimi w strzelców, artylerię i plecy jednostek związanych walką.
Strzelającą konnicę staram się pieszymi strzelcami lub artylerią odgonić. Ewentualnie lepszą jazdą strzelecką ich zaatakować.
Jeszcze co do wycofywania się, jak wciśniesz J albo K, to oddział wraca we w miarę zorganizowany sposób na poprzednią pozycję.
W kampanii zawsze masz możliwość spowolnienia czasu lub pauzę na wydawanie komend. Nie jestem takim hardcorowcem, żeby wejść dwiema armiami i w czasie rzeczywistym wydawać sprawnie wszystkie komendy, chyba że jestem pewien zwycięstwa i nie dbam o straty. Poza tym skróty klawiszowe faktycznie sporo ułatwiają. Miotacze konni w stylu nomadów to przekleństwo. Jeżeli mogę to korzystam z auto walki.
Właśnie, nie grałeś w Rome1. Wiesz jak tam fajnie się grało i przyjemnie nacjami konnymi z rydwanami/słoniami? Brało się katafraktów, cztery słonie, albo cztery rydwany i wjeżdżało w legiony, nie jakiś tam hastatów, principes i triarii(chociaż to najlepsi włócznicy Rzymu, podobnie chyba w rome2)
Generalnie granie na komputer nawet jeśli masz x oddziałów, nawet 40 (chociaż to zależy czy ustawiasz się by je jak najszybciej połączyć, czy atakujesz przeciwnika z dwóch stron, nie testowałem tego i nie wiem co zrobiłby komputer, w bitwach multiplayer 2v2 jeśli masz blok 40 jednostek i ty ze sprzymierzeńcem rozdzielicie swoje siły na dwie strony to naturalnym efektem będzie zwrócenie się przeciwników na odseparowane armie, być może i pc wykonałby rush swoimi 40 jednostkami na Twoje 20) nie jest żadnym wyzwaniem, zwłaszcza na oryginalnym ai, gdzie armie pc są po prostu słabe.
Polecam moda better ai recruitment, nigdy wcześniej nie widziałem takich jednostek jak szermierze w Kolczugach u Aten i Syrakuz np, a tu proszę, można trochę sobie powalczyć, choć to nadal mniej niż 10% strat własnych, a jak się zagapisz, czy masz 40 oddziałów i nie jesteś wprawiony w mikrozarządzanie to może stracisz z dwa oddziały konnicy, bo będzie stała z włócznikami, i dwa oddziały łuczników, bo ci pc podjedzie jakimś niedobitkiem kawalerii.
Właśnie to jest największa wada grania na komputer, leci na pałe, nawet jak ma 40 na 20 to wiadomo, że pierwsza armia poleci na pałe a druga z końca mapy zaraz za nią, czyli dobiegną na wyczerpaniu. Jedyne co widziałem to Rzym mi w ostatniej rundzie oblężenia(gram Nabateą i mam trochę falangi oraz opancerzonych hoplitów, a to do zdobywania murów średnio się nadaje gdy obrońcy to cały słupek syfu+garnizon) najpierw zgrupował dwie armie, a potem ruszył całością, no nie powiem, Nabatejska Szlachta konna z rydwanami na jednej flance musiały sobie radzić ze spamem hastatów, roarii i dwoma oddziałami jazdy pomocniczej, musiałem aż( xD) dosłać ciężkich hoplitów i jednych falangitów, bo by mi tą konnice te śmieci wybiły mimo ponawianych szarż i rzezi od rydwanów.
Lepiej dać sobie wystrzelać 300 ludzi(przy założeniu, ze jedna balista zbije 150 ludzi), niż przystąpić do walki na wyczerpaniu, wtedy tak armia leci jak domek z kart.
wystarczą łucznicy, łucznicy, bo oszczepnicy mają dość krótki zasięg i nie zawsze można wyjść nimi do konnych łuczników, poza tym nie każda nacja ma jakiś lepszych peltastów, oszczepników, ale i zwykli się nadadzą. Jeśli chodzi o nacje wschodnie to może to być nawet 6 jednostek strzelców kosztem mniejszej linii piechoty/konnicy.
Problem jest taki, że na automacie jeśli masz słonie i rydwany w pełnym słupku armii, to potrafią zejść do czerwonego stanu przy walce na automacie z garnizonem siedmiu oddziałów.
Ogólnie nie opłaca się grać na automacie, nawet jeśli wg komputera masz 95% szans na wygraną i tak algorytm odejmie Ci rydwany z jednostki generalskiej np.
Ostatnio sporo się mówi o genetyce vs. pochodzeniu naszych przodków vs. zagranicznych zwojach, księgach traktujące o Lechii. Czy kojarzycie jakąś modyfikację, która pozwalała by zagrać lechickimi plemionami?
Jasne. Wstawiając w lokacje nieudokumentowane, inne nieudokumentowane plemiona, a może raczej konfederacje plemienne. Taka sama fantazja, więc czemu ktoś nie miałby zrobić jakiegoś moda z alternatywą. Przejrzałem ile mogłem, niczego nie znalazłem, więc zakładam, że nie ma.
Które DLC z dodatkową kampanią najbardziej byście mi polecali?
Mi najbardziej Hannibal i Rise of the Republic podeszły.
Hannibal i Cezar w Galii
Empire Divided i Emperor Augustus
Mam jeszcze jedno pytanie, chodzi mi o bitwy morskie. Dziwi mnie fakt, że zrobiłem sobie grając Kuszem jakąś budżetową flotę na 10 jednostek, same tanie statki, następnie wysłałem ich do bitwy przeciwko pełnej armii lądowej, która się przemieszczała po morzu. Autorozstrzygnięcie dawało mi 90% szans na wygraną, natomiast gdy z ciekawości rozegrałem tą bitwę samemu, okazało się, że okrętu wroga wcale nie ustępowały wiele mojej zawodowej flocie i pokonali mnie zwyczajnie dwukrotną przewagą liczebną. Nie wydaje mi się, że aż tak źle to rozegrałem, że wróg, którego siła w porównaniu do mojej wynosiła 1 do 9, bez problemu sobie poradził. Ktoś wie z czym to jest związane, bo w chwili obecnej nie widzę sensu posiadania floty?
A taranowałeś ich czy to oni cię taranowali ?
Z tego co wiem, to w tych bitwach jedynie taranowanie ma sens i tak też robiłem tym razem.
W takie razie wzięli cie na ilość. Radze zrobić flotę z 20 okrętów ,wtedy nie będą mieli przewagi .
No tyle wiem, tylko zastanawia mnie czemu autorozstrzygnięcie w tym przypadku dawało mi pewną przewagę przy niewielkich stratach, dodam, że gram na poziomie legendarnym.
Uważam, że na auto rozstrzygnięcie w ogóle nie ma sensu zwracać uwagi, o ile chcesz rozgrywać bitwy manualnie. Na wstępie podejrzewałem, że szalę zwycięstwa przechyla wyłącznie liczebność armii, ale po dłuższym posiedzeniu z Romkiem, jednak muszę przyznać, że tak to nie działa, choć wiadomo, że ma znaczenie. W większości przypadków skazani jesteśmy zdać się na własny rozsądek w ocenie sytuacji i przyznam, że jest to całkiem urealniające grę rozwiązanie.
W pierwszych wersjach gry całkiem ciekawie rozgrywały się również scenariusze. Niemal w każdej kampanii musiałem rywalizować z nowymi rosnącymi potęgami. Obecnie wiodące frakcje są kompletnie powtarzalne, więc właściwie jedyną różnicą jest moja obecność na mapie kampanii. Być może, to tylko takie moje szczęście do losowania scenariusza, ale ostatnio przechodzę grę kolejno każdą dostępną frakcją i sytuacja się powtarza, aż do bólu.
Dziwne, bo wszelkie okręty transportowe wytrzymują jedno taranowanie, więc na start każdy z Towich dziesięciu okrętów jest w stanie zatopić jeden wrogi przy pierwszej "szarży", zostaje 10, a wiadomo jak ai ustawia statki, nie w dwóch liniach, a w trzech, czy nawet czterech?, automatycznie niwelując przewagę, jeśli jakąś posiada
Może mieli kilka oddziałów procarzy, którzy z daleka wystrzelali Twoje podstawowe okręty?
Witam serdecznie społeczność graczy!
Mam jedno konretne pytanie. Jak wygląda sytuacja jeśli chodzi o multiplayer w Rome 2? Czy jest wystarczająca ilość graczy by czasem rozegrać epicką bitwę? :)
Pozdrawiam
Niestety, obecnie liczba graczy pozwala jedynie na liryczne bitwy.