http://archiwum.nf.pl/27698-kontrola...sob-bez-pracy/
http://www.money.pl/gospodarka/wiado...0,2133764.html
Dwa pierwsze z brzegu linki
Cytat:
Wymieniasz wiele czynników i masz rację że to one decydują. Ale gdy przychodzi firma i chce inwestować, to takich czynników jak dostęp do ośrodków badawczych, poziom wykształcenia i fachowość potencjalnych pracowników albo poziom infrastruktury transportowej szybko nie zmienisz. zmienić możesz stopę podatków przyznając jakieś ulgi i udogodnienia. Bezpośrednia rywalizacja więc, jeżeli do niej dochodzi, to najczęściej skupia się właśnie na tym. I przyznasz, że jeżeli tak się dzieje to ma ona charakter polityczny a nie rynkowy. Ze wspólnym rynkiem (z wolnym rynkiem w ogóle!) nie ma więc nic wspólnego.
I co z tego, że niektóre z tych czynników buduje się latami? Państwo ma nadal na to jakiś wpływ. Biorąc pod uwagę największe firmy to ma ona charakter polityczny obecnie. Może się tym coś kiedyś zmieni. Przedsiębiorcy przy granicach często mają wybór gdzie założyć działalność - wprawdzie niewielki, ale zawsze jest.
Cytat:
Nie przesadzaj. Poziom wykształcenia (przygotowania zawodowego) naszych pracowników na ogół oceniany jest wysoko. Infrastruktura (nie tylko transportowa, te przysłowiowe aquaparki, ścieżki rowerowe itd. też mogą mieć jakieś znaczenie) się poprawia. Nie rywalizujemy tylko na ulgi - fakt, że do tej pory często przegrywaliśmy ze Słowakami czy Węgrami paradoksalnie o tym częściowo świadczy (choć oczywiście przyczyny owych "porażek" też bywały różne).
Nie oceniam negatywnie powyższych, ale priorytetem naszych władz od długiego czasu były te ulgi właśnie.
Cytat:
To można uznać za rywalizację na poziomie państw. Tyle, że ma ona mało co wspólnego z wolnym rynkiem, to raz. A dwa, w kontekście tego wątku to jest to rywalizacja pomiędzy państwami pewnej wspólnoty gospodarczej (która do wspólnego rynku zmierza, chcąc m.in. wyeliminować podobne czynniki) - czyli nie można tu dzielić rywalizujące podmioty na te z "zachodu" i nasze.
Jeśli gospodarkę w każdym kraju uważa się za mniej lub bardziej wolnorynkową a przedsiębiorca może wybrać i w dość łatwy sposób założyć bądź przenieść działalność do innego kraju wspólnoty to to jest wolny rynek.
Cytat:
W krótkim okresie czasu - jak wspomniałem. W dłuższym, to rynek wpłynie na te nieracjonalne, podejmowane "ze względów psychologicznych" decyzje eliminując je.
Cytat:
Jeżeli ktoś nieracjonalnie inwestuje, to zainwestowane pieniądze straci (najczęściej). I ich mieć już nie będzie. Przetrwają ci, którzy będą podejmowali działania w myśl zasady, że 2+2=4 (albo jak wolisz 1+2=3). Realia skorygują zachowania nieracjonalne. O to mi chodzi. W krótkim okresie czasu może być tak jak piszesz. Większość kryzysów wybuchała z przyczyn "psychologicznych" (poza strukturalnymi) - gdy np. inwestowano nadmiernie wierząc w ciągły wzrost gospodarczy. Ale realia takie zachowania skorygowały - i kryzys stanowił taką naturalną korektę.
Zawsze, ale to zawsze się znajdzie ktoś kto podejmie nieracjonalną decyzję. Choćby popełniło ten sam błąd już 100 osób zawsze znajdzie się 101.