W kwestii dyskusji na temat pracodawców, każdy powinien podać ile lat przepracował, u ilu pracodawców i w jakich branżach. Bo z doświadczenia wiem, że wiele osób wypowiadających się na takie tematy to licealiści i studenci. Osobiście mam dobrego pracodawcę i nie narzekam, jednak z opowieści znajomych wynika, że jest to raczej wyjątek. Ja wychodzę maks o 16:05 bo szef mi tak każe, nie muszę ustalać urlopu na kilka m-c przed tylko biorę z dnia na dzień jeśli nie ma wyjątkowo dużo do pisania, płaca też w miarę ok, przerwa 30 minut, czasem postawi obiad itd. Kiedyś zażartowałem - "startuje pan w jakimś konkursie na pracodawcę roku?" Niestety to wyjątek. Mój kolega, z którym chciałem się ostatnio umówić na piwo, pracuje u komornika jako aplikant. Z wizytówki wynika, że kończy o 16:30, a ostatnio pracował do 21, potem do 19... no, ale on ma pecha do pracodawców. Wśród moich znajomych z tej branży to powszechne. Niepłatne nadgodziny, umowy o dzieło, zlecenie, samozatrudnienie, minimalne pensje, brak umów, darmowe staże.
Jeśli ktoś uważa, że przepisy chroniące pracownika w KP nie są potrzebne to niech zobaczy jak sytuacja wygląda w państwach, w których takich przepisów nie ma np. Chiny. Ewentualnie niech się zastanowi czy pracodawcy sami z własnej woli na podstawie prawa popytu i podaży dali nam 20/26 dni urlopu i 8/40 tydzień pracy czy zostało to ustalone przez przepisy, którym się zresztą sprzeciwiali zaciekle, argumentując że zrujnuje to gospodarkę, co nie nastąpiło?
Rozważania teoretycznie mają niewielki sens z tego względu, że przy pomocy teorii da się udowodnić wszystko. Czytałem wiele książek, w których autorzy uzasadniali sprzeczne poglądy w logiczny sposób. Czasem trudno odkryć, gdzie znajduje się to błędne założenie.
W teorii płaca minimalna i wysokie opodatkowanie pracy zwiększa bezrobocie tudzież powoduje je. W teorii można to jakoś logicznie uzasadnić. Jednak w praktyce w czasach, w których nie było ani płacy minimalnej, ani opodatkowania pracy, bezrobocie także istniało i było większym problemem niż dzisiaj. Pomijając Hiszpanie, w krajach Europy Zachodniej bezrobocie 2-3% jest uznawane za stan normalny, 5% za podwyższone, a 10% za wysokie. W XIX wieku w Europie w czasach kryzysów (a dużych kryzysów było w XIX wieku 6-7) bezrobocie sięgało około 15-20%. Np. podczas kryzysu po wojnach napoleońskich, bezrobocie w amerykańskich miastach (wsi nie liczę bo na wsi wśród farmerów i niewolników bezrobocie miało charakter ukryty), pozostawało bez pracy 20% (tych co chcieli pracować). Jeden człowiek ukradł konia i zgłosił się do władz, aby pójść do więzienia - nie mial co jeść. Sama praktyka obala tak naprawdę wszystkie twierdzenia Nowej Prawicy.
Tyle sie mowi o wplywie płacy minimalnej na bezrobocie, a nie ma ani jednych badań, które dowodziłyby, że ów wpływ jest negatywny. Dziwne. Wedlug mnie płaca minimalna to po prostu mały socjalny przywilej dla najmniej zarabiających. Ot bogatsi płacą trochę więcej za usługi świadczone przez tych, którzy bez płacy minimalnej zarabialiby mniej niż minimalna, a ci, ktorzy te usługi świadczą dostają trochę więcej kasy i tyle. Zresztą płaca minimalna w Polsce jest tak żenująco niska, że nie rozumiem dla kogo ona w ogóle jest problemem.
Przyjmuję do wiadomości fakt, że wykropkowane przekleństwa to wciąż przekleństwa, ale dyskusja o zwierzętach mieści się w ramach tego tematu albowiem rozchodzi się tutaj o zakres interwencji czy też nieinterwencji państwa, a jest to kwintesencja sporu między prawicą, a lewicą. Z tego względu pozwolę sobie na kontynuowanie dyskusji na ten temat, ale nie tylko.Cytat:
Ostatni raz upominam o trzymanie się tematu dyskusji. Chcecie sobie porozmawiać o zwierzętach to załóżcie odpowiedni temat. Pampa
PS Wygwiazdkowane przekleństwa to cały czas przekleństwa, więc Izabelin traktuj to jako upomnienie słowne.
Zakapior-san
Nie raz słyszałem od JKM i nie tylko, ze socjaliści tudzież lewacy traktują ludzi jak zwierzęta. Kiedyś JKM wspomniał nawet coś o jakiś rurkowcach, które chcą tylko żyć i żryć. JKM stoi na stanowisku, że ludzie różnią się od zwierząt. I to jedna z kilkunastu rzeczy, co do których się z nim zgadzam.
Tak to już jest, natura dała nam znaczny intelekt, nieco empatii, samoświadomość, a sami sobie daliśmy coś takiego jak moralność. Nawet delfiny czy inne naczelne, mimo znacznej dozy intelektu, empatii i świadomości nie dorównują nam w tej kwestii. Z tego względu od człowieka wymaga się czegoś więcej niż od zwierząt. Np. jeśli człowiek morduje człowieka albo poluje na rzadki gatunek dla walorów smakowych jego mięsa to jest to jednoznacznie moralnie złe. Zwierzęta nie mają moralności - nie możemy potępiać małpy za to, że poturbowała na śmierć szympansa z innego stada w walce o banany albo kota, który zabił mysz, wcześniej się nad nią bawiąc. To zwierzęta. Zwierze nie zdaje sobie sprawy z tego, że zabija rzadki gatunek, człowiek jak najbardziej. Ostatnio jakiś lew albo tygrys zagryzł czlowieka, ktory wskoczył do wybiegu zrobić zdjęcie - wszyscy pochylają się nad tragedią, ale nikt nie ma pretensji do kota. Taka natura i dzikość.
W końcu zwierzęta od ludzi różnią się tym, że tygrys, wilk czy dziki kot polują, aby przeżyć - nie mają nawet za bardzo możliwości na bycie humanitarnym. Mają nogi i zęby - najpierw doganiają zestresowaną ofiarę, a potem rozszarpują ją na kawałki. Ludzie po pierwsze, przy obecnym poziomie technologii nie muszą spożywać mięsa, a jeśli chcą to robić to istnieje możliwość, aby hodowlana zwierzyna miała humanitarne warunki.
Ogólnie jeśli chcesz się porównywać do zwierząt to powodzenia. Ja mam wyższe aspiracje, no ale to może przez moje lewicowe poglądy.
Wspomniałeś o łańcuchu pokarmowym. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale prezentujesz faszystowskie podejście. Faszyści włoscy i niemieccy naziści także uzasadniali swoją ideologię, powołując się na łańcuch pokarmowy i ewolucje. Ot silniejsi "zjadają" słabszych. Słabsze państwa muszą zrobić miejsce silniejszym. Powoływali się na proste prawidło historyczne. Przecież cała historia ludzkości to historia wojen, w których słabsi byli eksterminowali albo niewoleni przez silniejszych. Faszyści i naziści powoływali się na ten fakt i podnosili, że to co sami robią jest całkowicie naturalne bo ma uzasadnienie w historii. Bardziej cywilizowane narody, patrzyły już w owym czasie na te sprawy zupełnie inaczej i dzisiaj powszechnym konsensusem w cywilizowanym świecie jest to, że prawo silniejszego nie obowiązuje. Te kraje, które naruszają tą zasadę są potępiane i poddawane sankcjom gospodarczym.
Tekst o dinozaurach jest całkowicie bezsensu. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że A zabił B. Ty byś stwierdził, że przecież C też umarł 100 lat temu, pytając - czy C też został zabity przez A? A dlaczego miałby skoro nie żyli nawet w tym samym okresie? Jaki jest sens takiego pytania? Negujesz to, że człowiek przyczynia się do wymierania gatunków? Jeśli tak to zapraszam do książek - mamut, tur, żyjący jeszcze w średniowieczu, zdobiący wiele herbów. Ba, zwyczajny żubr - dzisiaj to oczywiste, że żyje w puszczy białowieskiej i podchodzi nocą. Niestety - pod koniec I Wojny Światowej jego populacja była już na wymarciu. Ostatnie sztuki powystrzelali wygłodniali żołnierze Kaisera. Żubry zniknęły z Bialowieży na wiele lat.
Na szczęście znaleźli się lewacy, którzy za ukradzione z podatków pieniądze przywrócili Polsce i Europie ten gatunek. Udało się pozyskać kilka sztuk z ogrodów zoologicznych w Europie, rozmnożyć te osobniki, sukcesywnie wypuszczając na wolność i selekcjonując stado (mała pula DNA wymuszała selekcje bo osobniki były bardzo spokrewnione i narażone na choroby). Dzisiaj program jest kontynuowany i żubry przeszczepiono także na inne obszary. To co zniszczył człowiek udało się naprawić. Niestety ideologia korwinistyczna jest zbyt prymitywna, aby zrozumieć takie proste prawdy i przede wszystkim ogromną wartość tego, że dzisiaj żubr jest z nami i można go obejrzeć i dotknąć :)
Zmuszanie do łożenia pieniędzy na żubry to totalitaryzm. Muszę to sobie zapisać. To znaczy, że II RP i III RP to totalitarne państwa (co do lat 30' II RP można by się od biedy zgodzić, że były obecne tendencje totalitarne, ale żubry zaczęto finansować już w latach 20' za czasów demokratycznych).

