
Zamieszczone przez
Ponury Joe
Myślę, że przesadzasz. Rozróżnijmy znieważenie za pomocą słów powszechnie odbieranych za obraźliwe (czyli przeważnie zwrotów uważanych za wulgarne) od zwykłych ironicznych lub złośliwych przezwisk. Inaczej dojdziemy do jakichś absurdalnych wniosków. Przypominam, że poprzedniego prezydenta, Lecha Kaczyńskiego, nazywano "kaczorem", "mlaskaczem", "kartoflem" itp. Czy to już jest powód do sięgania po kodeks karny? Nie wydaje mi się. Polityk, jako osoba publiczna, musi liczyć się z tym, że jego działalność będzie podlegać osądom, które nie zawsze będą osądami pochlebnymi. Musi mieć zatem "grubą skórę". Pomijając już zasadność "czepiania" się o to, czy o tamto, to każdy obywatel ma prawo do wyrażania własnego zdania. Chodzi tylko o to, aby z tego przywileju korzystał w granicach prawa. Nie można jednak dopuścić do tego, aby argument prawny był używany w stosunku do każdego, kto wyrazi się niepochlebnie o prezydencie, bo to może stać się groźnym narzędziem do kneblowania opozycji. Oczywiście sposób wypowiadania się o kimś zawsze świadczy w jakiś sposób o człowieku, ale nie ma nigdzie nakazu, aby każdy obywatel był osobą kulturalną. Demokracja polega na wolności słowa, nawet jeśli czasami wydaje nam się, że wolność ta jest zbyt daleko posunięta. To prawo i sądy winny określać ostateczne granice, ale jest to sprawa dość złożona i trudna do jednoznacznej oceny. Na pewno jednak nazwanie prezydenta Gajowym nie podlega pod ww. artykuł KK.