@Chochlik20
Pewnie, można się spierać o przebieg i winnych incydentu w Gruzji, ale nie w tym rzecz. Jeśli ktoś pamięta narrację poprzedniej prezydentury i porównuje ją z oceną obecnej, to naprawdę trudno nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z jakimś rozdwojeniem jaźni. Gdyby Kaczyński popełniał takie gafy jak Komorowski, to w mediach trwałaby nieustanna debata nad tym, jak to "Kaczor" za każdym razem ośmiesza urząd prezydenta i wszystkich Polaków. Tymczasem "bul" przeszedł bez echa, a kolejne makaronizmy o zgodnej zgodzie, nieustannym budowaniu oraz bezpieczeństwie łykane są jak ciepłe bułeczki. Naprawdę, trudno oprzeć się wrażeniu, że jednego prezydenta można krytykować bardziej, a drugiego mniej. Polacy popierają Komorowskiego dlatego, że sprawuje urząd wraz ze swoim zapleczem politycznym. Gdyby do władzy doszedł PiS, gwarantuję, że spokojny i jowialny Komorowski, stałby się takim samym utrapieniem dla Jarosław Kaczyńskiego, jakim Lech Kaczyński był dla Donalda Tuska. I sondaże zaufania publicznego oraz ocena prezydentury od razu poleciałaby na łeb, na szyję. Tak to wygląda, a dowodem na to jest fakt, że wystarczy lekko potrząsnąć fotelem prezydenta, zmusić go do jakiejś aktywności i okazuje się, że robi podobne błędy jak jego poprzednik. Tylko, że tego pierwszego odsądzano od czci i wiary, a tego maskuje się i tłumaczy. Nie piszę tego jako zwolennik tego lub tamtego prezydenta, ale jako obserwator, który dostrzega rażące rozbieżności w tym, co wolno, a czego nie wolno, w stosunku do osoby prezydenta, w zależności od tego, kim ta osoba jest, i z jakiego ugrupowania pochodzi.

Każdy jest zmęczony kłótniami, ale demokracja na tym właśnie polega. Na kłótniach i sporach. Ich jakość zawsze zależy od jakości wyborców i reprezentujących ich polityków, ale natura ustroju pozostaje niezmienna. Alternatywą dla obrzucania się błotem jest sztylet i trucizna w dawnych czasach a w obecnych obozy dla przeciwników politycznych i zabójstwa polityczne.