Świetne pojęcie "szeroko pojęta prawica" czyli wszyscy od prawa do lewa którzy mają inny pogląd. W sumie nic dziwnego że w polskim bagnie politycznym dodatkowo jeszcze komplikuje się kwestie i tak przestarzałego podziału na prawicę i lewicę.U nas w Polsce na szeroko pojętej prawicy.
Był zbyt rosyjski dla Ukraińców i zbyt zachodni dla Rosjan. Waląc takimi tekstami zaraz można udowadniać że za Majdanem stał Putin bo Janukowycz był dla niego zbyt prozachodni i bał się że w końcu do tej UE dołączy, w końcu to byłaby tylko kolejna teoria bez pokrycia więc czemu nie.Patrząc z perspektywy zysków i strat to najwięcej zyskała Rosja w osobie Putina. Wcześniej czy później Janukowycz i tak by został obalony, bo był zbyt rosyjski dla Ukraińców.
To że prędzej czy później zostałby obalony jak mniemam wynika z jakiegoś przypisywania Ukraińcom metki "nienawidzą Moskali prędzej czy później pójdą do UE choćby mieli stracić przez to ostatnią parę butów". Choć może jest w tym jakieś ziarno prawdy. Zachód robiąc z Ukraińców idiotów prędzej czy później być może faktycznie doprowadziłby do zamachu stanu, jednak nie wynikałoby to z niechęci wobec Janukowycza a z obiecania gruszek na wierzbie w kraju w którym korupcja jest równie naturalna jak oddychanie. Nie mam tu na myśli żadnego spisku, obstawiam zwykłą głupią brukselską nowomowę. W końcu z jednej strony Zachód ma problem z imigrantami i rosnącym eurosceptycyzmem, a z drugiej strony kusi do dołączenia do UE kraju który przebiłby pewnie w kwestii problemów Rumunię, Bułgarię i Polskę razem wzięte. Po tym jak zachowują się przedsiębiorcy francuscy czy niemieccy widać że im cała ta afera z Ukrainą też nie pasuje. Dla nich Ukraina pod berłem rosyjskim byłaby pewnie nawet czymś pozytywnym, upraszczającym kwestie handlu na wschodzie. Więc nie tylko wejście Ukrainy do UE byłoby problemem, samo zdestabilizowanie tego kraju się nim okazało. Obiecanki-cacanki tak czy siak skazane więc były na efekt który wielu w Europie nie odpowiada.
Litwa mimo że Polska jest dla niej ważnym partnerem handlowym potrafi z nami pogrywać i to w ramach UE. Polska nie potrafi ugrać nic na Ukrainie mimo iż jej pozycja wobec nas w chwili obecnej jest pewnie jeszcze słabsza niż Litwy. Mentalność że "to my powinniśmy", "to nasze zadanie" jest Ukrainie bardzo na rękę; w chwili gdy Kijów ma nóż na gardle (czy może raczej już się wykrwawia) Warszawa jest jedynie straszona jakimiś odległymi mglistymi rosyjskimi zapędami. Mimo to jednak to my mamy być tym mądrzejszym, tym który się poświęca i to w imię czego? Nacjonalistycznej Ukrainy mającej świadomość narodową zbudowaną na wrogości wobec sąsiada? Polska może dziś zacząć iść śladami Węgier, Czech bądź Słowacji i nic się nam nie stanie. Na Zachodzie oleją to tak samo jak olewają nasz "mesjanizm", w Rosji się nawet może ucieszą, za to na Ukrainie będą mieli problem. Pozycja Kijowa nie pogorszy się jednak tak jak co poniektórzy straszą, Rosjanie nie wjadą nagle do Lwowa ze sztandarami "jesteśmy tu dzięki Polsce".





Odpowiedz z cytatem