Jak w temacie, miejsce rozmowy na temat gry tą frakcją.
Jak w temacie, miejsce rozmowy na temat gry tą frakcją.
Nie jest tak źle jak voitek przedstawiał
W 3 turze jeżeli nic niespodziewanego się nie wydarzy, można już zaczepić Wizygotów i rozwalić jedną z ich armii, bo wtedy mamy już w okolicach Salonik 3 armie, oraz 2 w Konstantynopolu, w tym jedna pewnie będzie mogła już pomóc w bitwie. Tak naprawdę to wahałbym się czy na wschodzie, gdzieś w okolicach Jerozolimy nie zostawić tylko 1 armii, a jeszcze jedną dać do Grecji.... Na pewno na początku Tracja idzie na stracenie, ale Grecji poprzez Saloniki można śmiało bronić.
Kwestia co będzie później, ale nie chce tego odkrywać i psuć sobie przyjemności z gry...
Visca el Barca!!!
Dobra, skoro nikt nie raczył pociągnąć tematu, napiszę kilka zdań.
Kampanii poziom b. trudny.
Na początku zadbałem o żywność - głodny żołdak to zły żołdak. Przeniosłem jedną armię z Azji na północne Bałkany. Także trzy garnizony strzegą północnych rubieży.
Tu mała dygresja - zauważyłem, że postawienie armii w granicznym mieście skutecznie hamuje agresywne zapędy sąsiada, tzn. wypowiada wojnę jeśli garnizonu brak, odpuszcza, jeśli stoi choć kilka oddziałów.
Zachodnie cesarstwo praktycznie co turę proponuje mi dołączenie do wojny z jakimś odległym wrogiem. Przyjmuję bo 2000-3000 złota to dobry zastrzyk finansowy na początek.
Praktykowałem postawę pasywną - miecz szedł w ruch tylko w przypadku inwazji. W sumie to jedyna rozsądna droga...
Na mój teren wlazły hordy - czyli to, co wkurzone misie lubią najbardziej :].
Pierwsi w piach poszli Wizygoci, siódma tura.
Jazygowie - dziewiąta tura.
Alanom popiół w tyłkach zrobiłem w trzynastej.
W okolicy piętnastej tury wpadli z wizytą Madziarzy. Wprawdzie chyba tylko chcieli się przetransferować przez moje terytoria, ale jakieś trzy tury później i tak zrobiłem im z tyłków jesień średniowiecza .
Nie wiem jakim cudem odparłem inwazję Hunów, właściwie jej pierwszy etap. 4 i pół pełnych armii kontra moje dwie (16/20 i 14/20) plus garnizon miejski, jakieś 6 jednostek. Poszedłem za ciosem, pognałem za parchami, udało mi się wyciąć w pień kolejną armię - wprawdzie tylko 11/20, ale zawsze to coś!!
W tak zwanym międzyczasie użeram się w Afryce z Garamantami. To nie jest wojna na pełen gwizdek, raczej pojedyncze potyczki co dwie tury. Ogólnie jadę pastuchów, ale jakimś cudem ciągle mają pełne armie...
Rozwaliłem również armię Ostrogotów, ale bydlaki po jakimś czasie powrócili 20/20, nie wiem skąd się wzięli, ale raczej prędko nie wrócą.
Dygresja - nie wiem jeszcze jaką taktykę mam stosować. W romku było to banalne - na leszczach wytrenować dwóch szpiegów, i po kilkunastu turach miałem ich na maksa wykoksowanych, po czym kusiłem jeszcze dwóch, trzech i tak stworzona forpoczta mojej armii, była niezawodna. Szybkość podbijania terenów była uzależniona od prędkości armii. Póki co nie znalazłem ich efektywnego zastosowania tych agentów, ale myślę, że to kwestia ogrania.
Ogólnie ta kampania wymaga zmysłu strażaka - trzeba gasić pożary gdzie wubuchną, ale również zanim wybuchną. Strasznie dobijają epidemie - nawet 1% ryzyka czasem powoduje rozp@#$%^....
Widzę, że Sasanidzi ostrzą na mnie pazury - zbierają armię, zerwali nieagresję...
Także będzie wojna!
Nie jest łatwo, ale daje satysfakcję .
Co do walki z armiamii hord - trzeba taką całkowicie wybić, zanim zdąży rozbić obóz. W obozach armie koczownicze bardzo szybko odzyskują swe siły.
Jeśli chodzi o agentów, szczególnie o szpiegów to proponuje takich dołączyć do armii jako zwiad i wbijać w ten sposób kolejne poziomy. Wraz ze wzrostem doświadczenia szpiedzy będą zyskiwać perki np do zabójstwa, zatrucie żywności itp, oprócz dołączania do armii też w miarę idzie zdobywanie expa za pomocą pomieszania rozkazów na wrogiej armii, swoją drogą świetnie się to sprawdza w mojej kampanii hunowie na granicy wystarczy zabić jednego generała szpiegiem już uciekają
W temacie coś cicho, ale zaczynam od Ces. Wsch. Póki co przegryzam się przez prolog, ale chyba sobie odpuszczę i zacznę kampanię.
"Będziemy walczyć na plażach, na polach, na ulicach. Będziemy walczyć na wzgórzach. Nigdy się nie poddamy!!!" Winston Churchill
"Godna śmierć wystarczy za nagrodę."
"Spartanie nie pytają ilu, tylko gdzie?" Agis II
Gram właśnie Cesarstwem Wschodnim, zacząłem od cywilnego rozwoju po II poziomie mam status Imperium, z Hunami pokój jak na razie, ale pewnie złamią za jakiś czas.
Mam 404 rok i 37 turą. Nieco rozwinąłem się gospodarczo. Chce zaatakować Aksum, a potem Sasanidów. Udało mi się na razie utrzymać spory łąd społeczny, buntów brak. Uważnie dobieram budowane budynki. Żywności mam sporo. Zerwałem sojusz z Zachodnim Rzymem i zawarłem pokój z kilkoma nacjami barbarzyńców na ich prośbę. zaczyna mi się podobać ten Attyla, ogarniam stopniowo zasady, bo w Rzym mało grałem. To wszystko nowe dla mnie.
Ostatnio edytowane przez Araven ; 20-03-2015 o 22:56
Chyba 37 turę. Grałem tylko Sasami i oni zaczynają około 390 r. Ces. Wsch. zaczyna wcześniej?
Tak 37 turę. Zagrałem od nowa rezygnacja z obrony w Europie poza Thessolnikami i Konstantynopolem. 2 armie zebrane i dorekrutowane w Azji i szybki atak na Sassanidów, zniszczyłem im kilka armii w ręcznych bitwach i 3 miasta splądrowałem i zburzyłem do gołej ziemi, w tym stolicę. To spowodowało że Armenia zawarła ze mną sojusz wojskowy po jakimś czasie, a Sassanidzi mocno osłabli. Na razie wysyłali na Amidę i Edessę po 2 3 armie a dawniej wysyłali po 5, rozwalę Aksum, to się za nich wezmę.
Wszyscy zaczynają tak samo.
Ja również zostawiłem sobie tylko dwa miasta w Europie i ruszyłem na Sasanidów prędzej czy później i tak nas zaatakują lepiej więc uprzedzić ich atak zanim nadmiernie się wzmocnią, po kilkunastu ciężkich turach zniszczyłem ich wszystkie miasta z wyjątkiem stolicy której obleganie pozwoliło mi uczynić z Imperium swoją marionetką, przy okazji marionetki Sasanidów stały się moimi. Za wschodnią granica miałem już spokój zacząłem rozwijać gospodarkę i powoli planować zajęcie środkowej Afryki by stamtąd ruszyć Półwysep Apeniński i odzyskać Italię z rąk barbarzyńców ....na planach się skończyło ...jakieś niedobitki koczowników zabłąkały się koło mojej stolicy a że nie lubię jak mi się ktoś kręci po mapie to wypowiedziałem im wojnę i jakie było moje zdziwienie kiedy żadna z moich marionetek(nawet te z którymi miałem relacje +100) nie dołączyła do mnie tylko solidarnie wypowiedziały mi wojnę. Zamiast podbojów mam teraz wojnę z każdej strony(nawet Piktowie z którymi mam wojnę mając tylko jedną prowincje też za swój priorytet uznają wysłanie co kilka tur pełnej armii na drugi koniec mapy), nie powiem jest ciekawie, drugi patch chyba coś zmienił w lojalności marionetek bo grając wcześniej Sasanidami takich numerów nie było.
Żadnych więcej wasali