PDA

Zobacz pełną wersję : PBF Trędowaty rycerz - Trypolis



Strony : 1 2 [3] 4 5

Lwie Serce
28-08-2015, 23:25
Agnes skinęła wam głową i odrzekła tylko - niech Bóg będzie z wami i pamiętajcie, strzeżcie hrabiego. Zaraz też wszyscy się rozstąpili i zrobili miejsce, wiedząc że żadną miarą nie powstrzymają zezłoszczonej żony Boemunda. Usłyszeć można szlochy na sali, pewno kobiet, które się z nią przyjaźnią. Oczy wielu rycerzy także wyrażają smutek, Rajmund zaś jakoby całkiem odpłynął...

Pani de Montmirail chwyciła miecz oburącz i przykuśtykała bliżej swego wroga. Ten zaśmiał się i runął na nią jak szalony. Agnes w ostatniej chwili jednak uniknęła ciosu z trudem odskakując. Zacisnęła zęby z bólu, gdy stanęła na zranionej stopie. De Montrose widząc to wykonał kolejny atak, przyjęty przez kobietę na miecz Bertranda. Zaczęli się wzajemnie atakować, sparowywać uderzenia przez jakiś czas, w końcu Gawain ciął hrabinę tuż pod piersią, straszliwą ranę jej zadając. O mało nie upadła, przeciwnik przebiegł za jej plecy. Spojrzała na Bertranda i Roberta, wydaje się że mimowolnie zakręciły się w jej pięknych oczach łzy. Jednak chwilę później wyprostowała się i zasypała Gawaina gradem zabójczych cięć, przed którymi ledwo się wybraniał, udało mu się też ciąć Agnes w prawą dłoń. Zajęczała z bólu, lecz zrobiła coś, za sprawą czego cała sala okazała niemal na głos swe zdziwienie - przerzuciła brzeszczot ze zranionej ręki do lewej i uderzyła na de Montrose'a z góry, aż ten wypuścił swój miecz z trudem ratując nędzny żywot. Od razu chwycili go Oswald z Baldwinem, zabierając ze środka sali, zaś pani de Montmirail osunęła się na ziemię krwawiąc...

Il Duce
28-08-2015, 23:29
Robert

Agnes - wykrzyknął i rzucił się do niej - szybko dawajcie materiały na opatrunki i zimną wodę bo nam tu z ran zejdzie - i natychmiast zatamował obiema dłońmi krew cieknącą z najgorszej rany

PanzerKampfWagen
28-08-2015, 23:35
Bertrand

Pobladł na twarzy, podbiegł do Agnes ratowanej już przez Roberta i spytał zdenerwowany wręcz nie wiedząc co się dzieje Panie, pomóc może w czym? Rany tamować, na stół ją przenieść, cokolwiek?

Il Duce
28-08-2015, 23:48
Robert

Ranę najgroźniejszą ja tamuję ale przenosić jej nie można bo tylko stan to pogorszy,sprowadź Waść jakiegoś cyrulika dobrego i dajcie no jakie bandaże na te rany i wodę co by je przemyć,ino chyżo! - ostatnie słowa niemal wykrzyczał

PanzerKampfWagen
28-08-2015, 23:56
Bertrand

Tak zrobię rzekł, po czym udał się do hrabiego i spytał z troską w głosie Panie, gdzie tu medyk na zamku jakowyś? widać było jak drżą mu ręce.

Lwie Serce
29-08-2015, 00:10
Medyka, chyżo! Wykrzyczał hrabia, po chwili jakiś pacholik pognał niczym strzała, by znaleźć medyka. Rajmund po tym uklęknął przy was, nad Agnes i wyraźnie zasmucony zaczął wpatrywać się w jej oblicze, a Oswald zaraz przybiegł z powrotem i chwycił ją za dłoń. Robertowi ledwie udaje się powstrzymać krwawienie, z oczu pani de Montmirail płyną łzy, widać że wielce cierpi.

Ale wnet na salę wpadł Godwyn Bjornsson niosąc na rękach córkę hrabiego Aurorę, krzycząc - Boże drogi panienkę Aurorę Niemiec zhańbił!

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 00:13
Bertrand

Gunter?! Jakoś zniknął, ale że córkę hrabiego zgwałcił?! Niee, to nie może być prawda! To nie może być prawda! krzyknął już na głos.

Andrij Marszałek
29-08-2015, 07:25
Arden

Co ty pleciesz. Przysięgam na Boga że sama go gdzieś ciągnęła.!

Il Duce
29-08-2015, 08:17
Robert

Panowie tu nam działaś trzeba! Wykrwawi się zanim ten medyk tu przybiegnie! Gdzie ta woda i bandaże! - krzyknął kompletnie nie zwracając uwagi na wykrzykującego jakieś słowa Godwina które docierały do niego jak przez mgłę

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 10:21
Bertrand

Usiadł na krześle i zaczął wpatrywać się w kamienną podłogę. Stracił na chwilę kontakt z rzeczywistością, nie słyszał służby, gości, nie zwracał na nic uwagi, pogrążył się w swych myślach. Panie Boże, powiedz mi, czemu wszyscy, którzy są mi drodzy umierają na mych oczach? Czemu kobieta w której się zakochałem zdaje się mnie zwodzić i bawić się mym kosztem? To jest to, co dla mnie przygotowałeś? To kara za życie jakie wiodłem? Przybyłem tutaj, do Twego domu, do Palestyny, by walczyć w obronie Twojego imienia, oraz żeby uciec od problemów. Jednak na miejscu spotkały mnie jedynie gorycz i smutek, oraz nowe problemy. A może to wszystko na moje własne życzenie? Zbaw mnie Panie. I powiedz mym rodzicom, jeśli są tam z Tobą, żeby się nie przejmowali moim losem, bo jutro i tak dopełnię swego żywota. Nie odtrącam ich, chcę jedynie żeby nie martwili się także po śmierci. Niech zwrócą wzrok na swe pozostałe dzieci. Łza mimowolnie spłynęła mu po policzku lecz szybko ją otarł ręką, żeby nikt tego nie dojrzał.

Po chwili wyciągnął z mieszka, w którym trzyma pieniądze, zawiniątko, list napisany piękną kaligrafią, przez kobietę niż duchownego prędzej. Bertrand nie potrafił czytać ni pisać, próbował się tego nauczyć, kiedy był jeszcze dzieckiem, lecz te wszystkie, okropne znaki zlewały się w jedną całość... Treść tego pisma znał jednak na pamięć.
Drogi Bracie

Zapomnijcie o mnie. Zapomnijcie, że jestem Waszym bratem. Mówcie innym że zawsze było Was sześciu, a ten najmłodszy, Bertrand, zmarł przy porodzie. Nie jestem godzien, by tytułować się synem tych samych rodziców, którzy spłodzili Was. Nie szukajcie mnie, i nie odpisujcie na ten list. Ugośćcie jeno mego służącego, który go dostarczy, a potem wypuśćcie go w pokoju.
Bertrand

Lwie Serce
29-08-2015, 10:24
Co!? Ryknął rozwścieczony hrabia, pierwszy raz widzicie go tak zezłoszczonego i wyprowadzonego z równowagi. Godwyn doniósł Aurorę bliżej a ta cała zapłakana zaczęła mówić - ojcze, ten nikczemny człowiek zwiódł mnie po tańcu, prosił bym mu pokazała piękne, gwieździste niebo nad Ziemią Świętą, to go poprowadziłam na piętro do okna, a ten siłą zaciągnął mnie do komnaty a tam... Och ciężko mi o tym mówić, on był taki okrutny, na szczęście pan Godwyn usłyszawszy mój krzyk rozpaczy wbiegł z mieczem do komnaty i ubił łotra, wyrzucając go zarazem z okna. Och ojcze cóż teraz będzie, o ja biedna...

Przeklęty Niemiec! Niech się smaży w piekle! Wykrzyczał hrabia, po czym wziął Aurorę na ręce, nagle uwaga wszystkich oczu na sali skupiła się na niej, przy Agnes zostali tylko Robert, Bertrand i trzymający troskliwie jej dłoń Oswald. Kobieta
cierpi dalej, zapłakana, a medyk jeszcze nie nadchodzi.

Jak śmiecie bronić tego parszywego łotra! Znam panienkę Aurorę od dziecka i wiem, że jest cnotliwa a oszczerstwa rzucane w jej stronę srogo ukarzę! Dodał Baldwin z Ibelinu.

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 10:29
Bertrand

Obrócił głowę zwracając wzrok na Baldwina i uśmiechnął się lekko Już ja wiem jak ty ją znasz, i jaka ona cnotliwa.

Il Duce
29-08-2015, 10:52
Robert

Gdzie te bandaże i medyk - krzyknął jeszcze głośniej ale widząc że wszyscy zajęci są Godwynem i jakąś kobietą którą właśnie hrabia wziął na ręce,powiedział gniewnie - Chędożyć to! Oswaldzie bierz mój płaszcz, z niego zrobimy opatrunek,nie po to pojedynek wygrała by teraz nam się tu wykrwawić!

Lwie Serce
29-08-2015, 11:04
Pan de Ibelin ma rację, panienka Aurora to cne dziewczę! Rozległy się nagle okrzyki ze strony rycerzy, chyba nie tylko Baldwin ją dobrze zna... Zaś Godwyn o mało się nie zadławił, jak to usłyszał i wykrzyczał - o to dokładnie! Jak swego konia kocham!

Tymczasem przy ciężko ranne Agnes, Oswald wykonał polecenie Roberta i wziął jego płaszcz, po czym naciął suknię kobiety i przewiązał ranę owym płaszczem. Pani de Montmirail ledwo wyjąkała do was - dziękuję wam... Dziękuję. Zaraz po tych słowach straciła przytomność.

Il Duce
29-08-2015, 11:13
Robert

Wydał z siebie głośne westchnięcie ulgi i powiedział do Oswalda i Bertranda,choć bardziej do tego pierwszego - Dobrze żeście Panowie przy niej ze mną ostali, inaczej nie chcę myśleć do czego by doszło......., nie ruszajmy jej już lepiej zanim medyk nie przyjdzie

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 11:19
Bertrand

Powstał, podszedł do leżącej Agnes, i spojrzał jeszcze w jej oblicze, potem wziął swój miecz z podłogi i schował go do pochwy. Trudno uwierzyć że niewiasta tak sprawnie brzytwą umie machać.

Andrij Marszałek
29-08-2015, 11:37
Adriano

W to nie wątpiłem od chwili naszego spotkania.

Lwie Serce
29-08-2015, 12:09
Hrabia Rajmund zakrzyknął - koniec uczty! Wybaczcie, ale z córką być muszę! Po tych słowach wszedł przez spore, drewniane drzwi do jakiegoś korytarza, towarzyszy mu dwóch nieznanych wam z imienia rycerzy. Goście zebrani na sali nie wydają się okazywać złości, ale raczej współczucie.

Tymczasem wreszcie przybiegł medyk, uklęknął nad Agnes i zabrał się do opatrywania jej ran. Och Panie Niebieski, dobrze żeście krwawienie jej zatrzymali bo już by żywot postradała - rzekł. Oswald klepnął Roberta w ramię, również na jego obliczu widać ulgę.

Il Duce
29-08-2015, 12:14
Robert

Nie raz się na polu walki było to i zimną krew się człowiek zachowywać nauczył i rannych ratował, pomóc ją gdzieś przenieść? - zapytał ze słyszalną troską w głosie

Lwie Serce
29-08-2015, 13:10
Ja ją wezmę, ale chodź za mną Robercie, ty Bertrandzie też i pan de Silan jeśli chcesz z nami - rzekł Oswald, po czym wziął delikatnie swą przyjaciółkę na ręce i zaczął iść ku jej komnacie mówiąc po drodze cicho - bez względu na to, kto spiskowcem uczta się zakończyła i zapewne dziś ataku na hrabiego nie przypuści, na turnieju być może spróbuje. Bardziej się boję o Agnes, Gawain może i jest durniem ale może chcieć pomsty na niej dokonać, dlatego... Pomożecie mi dziś jej strzec?

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 13:11
Bertrand

Ależ oczywiście, możemy przy pani czuwać na zmianę przez noc. rzekł po cichu.

Il Duce
29-08-2015, 13:12
Robert

Oczywiście,oka nie zmrużę jeśli taka będzie konieczność - powiedział z pewnością w głosie

Lwie Serce
29-08-2015, 14:40
Doszliście do komnaty Agnes, Oswald położył swa przyjaciółkę na łożu. Pomieszczenie jest spore i bogato wystrojone, są dwie szafy, stół oraz kilka mniejszych schowków. Co przykuwa waszą uwagę to miecz schowany do pochwy, oparty o ścianę i owinięty jakąś chorągwią, przedstawia ona czteropolowa szachownicę, dwa pola są białe, na nim wyszyte zielone krzyże, zaś pozostałe dwa przedstawiają złotą różę na czerwonym tle. Agnes coś zajęczała, chyba powoli zaczyna się zbudzać.

Il Duce
29-08-2015, 14:56
Robert

I jak się czujesz? Potrzeba Ci czegoś? - podszedł do Agnes i zapytał z sympatią w głosie nie kryjąc radości że widzi ją żywą

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 15:07
Bertrand

Uśmiechnął się jedynie widząc, że pani się budzi.

Lwie Serce
29-08-2015, 15:18
Tak, pałacu królewskiego, orszaku sług, kochającego męża u boku, wiernego konia i głowy de Montrose'a na palu - odparła Robertowi, uśmiechając się lekko. Co z Rajmundem? Spytała, a Oswald ucałował jej dłoń i podszedł do okna wyglądając, jakby usiłując coś dostrzec.

Il Duce
29-08-2015, 15:23
Robert

Podszedł do niej i powiedział szeptem tak że tylko ona go słyszy - Nasz znajomy Gunter podobno zgwałcił Aurorę,Bertrand i Adriano temu wiary nie dali na co niemal wszyscy rycerze na sali jak jeden mąż zakrzyknęli że cnotliwa a najgłośniejszy był Baldwin z Ibelinu,hrabia się nią właśnie zajmuje.

Lwie Serce
29-08-2015, 15:36
Agnes zaczęła się chichrać, jednocześnie dłoń kładąc na bolącą ranę, było to jednak silniejsze od niej i nie potrafiła powstrzymać śmiechu. Aurora... Jak ja lubię tę dziewczę, ona jest dobra tylko nieco zagubiona... I nie stroni od przyjemności w nadmiarze - znów się roześmiała.

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 15:38
Bertrand

Aurora? To ta, co ją Gunter ponoć zbrukał?

Il Duce
29-08-2015, 15:49
Robert

Tak Bertrandzie - odparł i od razu dodał - Panowie zostaniecie z nią pod moją nieobecność? Muszę jeszcze kilka słów z przyjacielem zamienić i zobaczyć co u niego.

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 15:54
Bertrand

Przecież po to tu jesteśmy, żeby bezpieczeństwo pani zapewnić. Nie krępuj się zatem Robercie i udaj się załatwić to co masz załatwić.

Il Duce
29-08-2015, 16:00
Robert

Skinął mu lekko głową z wdzięcznością po czym udał się do stajni odwiedzić swojego czworonożnego przyjaciela.

Lwie Serce
29-08-2015, 16:15
Jakie bezpieczeństwo? Ja umiem o siebie zadbać, nie potrzebuję niczyjej ochrony - rzekła Agnes z trudem siadając na łożu. Czekaj chwilę Robercie, najpierw powiedzcie mi, gdzie jest hrabia i z kim, sam z córką?

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 16:18
Bertrand

Z taką raną nawet mąż miałby trudności w bronieniu się jaśnie pani.

Il Duce
29-08-2015, 16:28
Robert

Poszedł z Aurorą na rękach jakimś korytarzem w asyście dwóch rycerzy - odparł schylając się by mogła podeprzeć się na ramieniu - A Ty Agnes winnaś odpoczywać ale siłą Cię tu trzymać nie będziem.

Lwie Serce
29-08-2015, 16:38
Dwóch rycerzy? Boże drogi, Bertrandzie idź tam natychmiast, zapewne poszli do komnaty Aurory. Jeden z nich, albo i obaj mogą dybać na żywot hrabiego, idź szybko! Rzekła wystraszona Agnes, po czym dokładnie wyjaśniła jak dojść do komnaty córki Rajmunda. Robercie, pójdę z tobą bo idziesz do stajni jak mniemam, a trzeba muszę zobaczyć, czy nie mają gotowych do jazdy koni. Jeśli mają... To znaczy że zamach na hrabiego odbędzie się jeszcze tej nocy. Pomóż mi - kobieta z trudem usiłuje się schylić po swoje jeździeckie buty, co wydaje się dziwne, czyżby zamierzała konia dosiadać?

Adriano, idź z Bertrandem, spieszajcie obaj! Zaraz dodała.

Il Duce
29-08-2015, 16:45
Robert

Agnes na Boga,chyba nie będziesz dosiadała konia! Twoje rany się nie zabliźniły,nie pozwolę Ci na niego wsiąść! Nie po to Cię ratowałem żebyś znów życie narażała - powiedział zdecydowanym głosem ale widać było że czyni to bardziej z troski o nią niż innych pobudek.

Andrij Marszałek
29-08-2015, 16:48
Adriano

Prowadź Betrandzie bo nie dosłyszałem jak dokładnie tam dojść. Biegiem.

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 16:49
Bertrand

Nie odzywając się kiwnął jedynie głową i zaraz wybiegł z komnaty, udając się drogą opisaną przez Agnes. Przed komnatą Aurory wyciąga miecz z pochwy.

Andrij Marszałek
29-08-2015, 17:03
Adriano

Biegnie za Betrandem

Lwie Serce
29-08-2015, 17:17
Adriano, Bertrand:

Wypadliście z komnaty Agnes z zamiarem ratowania hrabiego, biegniecie ile sił w nogach. W końcu gdy dotarliście, Bertrand dobył miecza i wpadł do komnaty Aurory... Niestety zbyt gwałtownie... Zastaliście tam dwóch rycerzy, którzy na widok tego jak wbiegacie szybko dobyli oręża i przygotowali się do walki. Nie widać nigdzie Rajmunda ani Aurory.

Robert:

Oswald wyszedł z komnaty, nie wiadomo gdzie ani po co. Agnes widząc, że nie zamierzasz jej pomóc sama sobie wzięła swe buty jeździeckie i zaczeła przyodziewać. Zabronisz dosiaść konia hrabinie? Spytała z lekkim uśmiechem.

Il Duce
29-08-2015, 17:21
Robert

Hrabia może zabronić Hrabinie - również odparł z uśmiechem i powiedział już poważniej - Agnes nie pozwolę Ci stąd wyjść, nie będę patrzył jak cierpisz a potem umierasz - rzekł wstając i biorąc klucz do komnaty, zajmuje miejsce przy drzwiach i mówi - Pokieruj mnie a dam radę, ale Tobie narażać się znów nie pozwolę

Lwie Serce
29-08-2015, 17:24
Robert:

Nie pokieruję, możesz iść za mną, ale jak mnie nie przepuscisz to jest większe prawdopodobieństwo że hrabia zginie w zamachu, a nigdy bym nie darowała i sobie i tobie, jeśli zaprzepaściłabym szansę ocalenia go przez baczenie na własny ból - rzekła podchodząc do drzwi - odsuń się Robercie.

Il Duce
29-08-2015, 17:35
Robert

Niech szlag trafi Twój upór - rzekł poirytowany determinacją kobiety,waląc pięścią w ścianę z bezsilności - i znowu będę musiał Cię ratować,ehh, ale widzę że nie odpuścisz,chodźmy zatem ale po drodze wezmę jakiś materiał żeby Ci rany przewiązać dodatkowo.

Lwie Serce
29-08-2015, 17:41
Robert:

Agnes zaczęła się chichrać i odparła wychodząc z komnaty- twa troska jest mi miła, ale czasem musisz we mnie uwierzyć, jakoś de Montrose'a pozbawiłam oręża. Najpierw sprawdzimy czy konie w stajni osiodłane, a potem pojedziemy do warty przy bramie, by nikogo z miasta nie wypuszczała.

Il Duce
29-08-2015, 17:44
Robert

Burknął coś pod nosem co brzmiało jak zgoda ale widać było że dalej jest zły na upór i lekkomyślność Agnes,po drodze do stajni na wszelki wypadek kazał pachołkom przynieść czystą tkaninę.

Lwie Serce
29-08-2015, 17:47
Robert:

Dotarliście do stajni, choć sporo wam czasu się zeszło, bo Agnes kuśtykając nie mogła zbyt szybko iść. Jest koło północy, na dziedzińcu ani w stajni nikogo nie spotkaliście. Twój rumak stoi spokojnie, od razu wyczuł Twą obecność. To on? Jak ma na imię? Spytała Agnes.

Il Duce
29-08-2015, 17:57
Robert

Tak to on,mój najwierniejszy przyjaciel,tyle potyczek wspólnie ze mną stoczył a przy tym jest mądry,szlachetny i nieustraszony,nigdy mnie nie zawiódł a na imię ma..... jak Twój mąż Agnes, sądząc z opowieści można powiedzieć że jest podobny do swego imiennika - rzekł patrząc na nią ze współczuciem ale nie mógł jej kłamać w żywe oczy co do imienia konia - I tak by się wydało prędzej czy później

Lwie Serce
29-08-2015, 18:02
Robert:

Piękny Percheron, konie z Francji i Fryzji są wspaniałe, takoż silne co i urodziwe - rzekła, po czym delikatnie zbliżyła dłoń do szyi konia. Parsknął wprawdzie nieco się denerwując, ale za dotknięciem jej dłoni od razu się uspokoił, zwłaszcza gdy przemówiła do niego po francusku. Obaj nie zrozumieliście... Ale dźwięczny głos wystarczył. Przypomina Ci się scena, gdy uspokajała swojego rumaka.

Il Duce
29-08-2015, 18:05
Robert

Ponownie wykazałaś się dużą odwagą,potrafi być bardzo agresywny,ale wyczuwa kogo darzę sympatię więc i Ciebie z miejsca polubił,powiedz mi jednak,cóż to za słowa do niego wypowiedziałaś? - po czym podszedł i sam zaczął pieścić swojego wierzchowca.

Lwie Serce
29-08-2015, 18:08
Robert:

"Widać, iż każdy Boemund to prawy mąż, bądź dumny walcząc jako wierzchowiec walecznego pana" - przetłumaczyła dokładnie swe słowa, po czym dodała - siodłaj go, zerknę na inne konie i swojego do jazdy wyprawię.

Il Duce
29-08-2015, 18:09
Robert

Na te słowa uśmiechnął się jedynie po czym zaczął siodłać Boemunda który posłusznie się ustawił pomagając w tej czynności swemu Panu.

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 18:16
Bertrand

Gdzie jest pan Rajmund? - rzekł głośno, pewnym tonem.

Andrij Marszałek
29-08-2015, 18:27
Adriano

Wchodzi za Betrandem i staje w pewnej odległości za Betrandem tak by mieć czas na ewentualną reakcje.

Lwie Serce
29-08-2015, 18:49
Robert:

Zdążyłeś dopiero założyć Boemundowi ogłowie, gdy dostrzegłeś jak Agnes na nieosiodłanym destrierze wypadła niczym huragan ze stajni, pędząc galopem, o mało przy okazji Cię nie potrącając. Widzisz teraz tylko jej oddalającą się sylwetkę na koniu i wyróżniającą się, białą pelerynę.

Adriano, Bertrand:

A więc to prawda, bronić hrabiego! Bronić hrabiego! Zdrada! Wykrzyczał na cały głos rycerz po czym podniósł tarczę i walnął w nią trzy razy mieczem. Drugi zaś chwycił swe ostrze oburącz, są gotowi do walki.

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 19:44
Bertrand

Zaraz, żadna zdrada! Jam jest Bertrand de Toulouse, a to jest mój towarzysz, Adriano de Silan, nie przyszliśmy tu dokonać zamachu, a zapobiec przed nim!

Andrij Marszałek
29-08-2015, 19:53
Adriano

Przysięgam na Boga że przysłała nas tu pani Agnes by ratować Rajmunda.

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 20:02
Bertrand

Takoż i ja podobną przysięgę złożyć mogę, gdyż waść Adriano prawdę rzecze.

Lwie Serce
29-08-2015, 20:24
Adriano, Bertrand:

Pani Agnes was przysłała!? Aaaa... Wy jesteście kompanami tego łotra, co to zhańbił panienkę Aurorę! Skąd pewność, że i hrabiego ubić nie próbujecie! Ktoś może poświadczyć!? Wydziera się wciąż rycerz.

PanzerKampfWagen
29-08-2015, 20:33
Bertrand

Pani Agnes we własne osobie mogłaby poręczyć, lecz do stajni się udała, sprawdzić czy zamachowcy koni gotowych nie mają. Jest jeszcze ten templariusz, Oswald ma chyba na imię, ale nie wiem gdzie on się udał. Błagam panowie, jak Bóg z góry samusieńki patrzy, przyrzekam że my tu hrabiego ratować chcemy! Gdzie pan Rajmund? rzekł z determinacją w głosie, ostatnie zdania prawie wykrzykując.

Il Duce
29-08-2015, 20:59
Robert - Włoski

A to wariatka jedna,niech fortuna jej sprzyja bo to dobra kobieta choć narwana bardziej niż ja sam - powiedział do Boemunda po czym kląc pod nosem na to jak łatwo dał się wyprowadzić w pole dokończył siodłanie konia gdyby było to potrzebne na później i oparł się o jego boks pogrążony w myślach na temat słów Julii i Agnes o byciu prawym i dobrym rycerzem.

Andrij Marszałek
29-08-2015, 21:21
Adriano

Nic mnie ten Niemiec nie interesuje teraz. Towarzysz z przypadku ot co. Pani Agnes i templariuszowi nie uwierzysz? Gdzie jest Rajmund. On zaraz może nie żyć rozumiecie?

Lwie Serce
30-08-2015, 10:05
Robert:

Panuje całkowita cisza, lecz nagle przypomniałeś sobie o słowach Agnes, która mówiła o osiodłanych koniach w stajni i tym, że należy kazać szczelnie zamknąć straży bramy miasta...

Adriano, Bertrand:

Ha! Posądzasz nas o zdradę człowieku? Zwrócił się do Adriano - strzeżemy pana Rajmunda jak oka w głowie, gdy nagle dwóch uzbrojonych durniów wpada do komnaty jego córki i o niego pyta! Tylko to, że powołaliście się na panią Agnes i pana Oswalda sprawia, że żywot wasz szczędzę! Ale nie powiem wam gdzie hrabia, póki jedno z nich nie przybędzie osobiście!

Il Duce
30-08-2015, 10:13
Robert

Otrząsnął się z zadumy po czym natychmiast udał się sprawdzić czy w stajni znajdują się jeszcze jakieś osiodłane konie.

Lwie Serce
30-08-2015, 10:25
Robert:

Dostrzegasz sześć gotowych do jazdy destrierów, dwa Percherony, trzy Fryzy i jeden największy ze wszystkich, angielski Shire - co pozwala się domyślać, iż jeden ze spiskowców jest Normanem. Również można wywnioskować po bogatym rzędzie i znakomitych rasach owych rumaków, że zamożni panowie stoją przeciw Rajmundowi...

PanzerKampfWagen
30-08-2015, 10:32
Bertrand

Możecie nas nawet przeszukać, a ujrzycie że prócz naszych mieczy nie mamy żadnych ukrytych sztyletów ni innych brzytw, a jedynie rozkaz naszej pani chcemy wykonać, i w obronie pana stanąć i żywota być może dopełnić. Wpuśćcie nas proszę, złych zamiarów nie mamy! A jeśli kłamię to niech najgorsze tortury mnie w piekle spotkają!

Il Duce
30-08-2015, 10:36
Robert

Nie namyślając się wiele wyprowadził Boemunda na dziedziniec i pobiegł z powrotem do sali na której przed chwilą miała miejsce uczta.

Lwie Serce
30-08-2015, 10:40
Robert:

Wpadłeś do sali rycerskiej, jest już dość opustoszała ale dostrzegasz troje ludzi - Godwyna, jego zonę Svenję i czarnowłosego rycerza potężnej postury, który wchodził na ucztę zaraz za Bertrandem, Adriano i Gunterem.

Il Duce
30-08-2015, 10:42
Robert

Podbiegł do Godwina i powiedział wyraźnie zaaferowany - Mogę Cię Panie prosić na słowo? To rzecz najwyższej wagi zwłoki nie cierpiąca.

Lwie Serce
30-08-2015, 10:56
Robert:

Godwyn spojrzał na Ciebie nieco zdziwiony, ale odparł - mogę panie, chodźmy więc. Oddalając się nieco, słyszycie jeszcze jak Svenja z czarnowłosym rycerzem rozmawiają w nieznajomym języku.

Il Duce
30-08-2015, 11:06
Robert

W stajni ujrzałem sześć destrierów gotowych do drogi, fryzy,percherony w tym jeden Shire, Pani Agnes podejrzewa że mogą to być konie zamachowców, ja muszę w te pędy jechać do straży by bramy zamknęli ale zaklinam Cię waszmość miej baczenie na hrabiego,dziś może zostać zamach na niego przeprowadzony zwłaszcza że zamieszanie temu sprzyja, i miej baczenie komu o tym mówisz,nie wiadomo kto może do spisku należeć - rzekł konspiracyjnym szeptem i nie czekając na odpowiedź wybiegł na zewnątrz natychmiast poganiając Boemunda do galopu i pędząc w stronę bram.

Lwie Serce
30-08-2015, 11:26
Robert:

Duncan, za mną! Svenja, do komnaty! Wykrzyczał Godwyn po łacinie, od razu gdy tylko zacząłeś biec ku wyjściu z palatio. Obaj wypadli wraz z tobą na dziedziniec, ale od razu wsiadając na Boemunda wyprzedziłeś ich gnając ku bramie wyjazdowej z miasta. Przekroczyłeś most za bramą Czerwonego Fortu i kawałek jechałeś przez opustoszałą już ulicę, gdy drogę zagrodziło Ci dziesięciu rycerzy w pełnym rynsztunku, na koniach. Stać! Wykrzyczał jeden po łacinie.

Il Duce
30-08-2015, 11:30
Robert

Ledwo wyhamował konia przed nimi i powiedział - Przepuśćcie mnie! Trzeba zamknąć bramy miasta! Dzisiejszej nocy może się odbyć zamach na Hrabiego Rajmunda i Pani Agnes poleciła podjąć takie środki ostrożności!

Lwie Serce
30-08-2015, 11:36
Robert:

Pani Agnes powiadasz? Odparł jeden z nich z uśmiechem, po czym wyciągnął z sakwy diadem, który pani de Montmirail nosiła na głowie, rzucił go pod kopyta Twego rumaka. Oddać życie w obronie hrabiego to piękna rzecz, pewno Bóg ją dobrze przyjął.

Andrij Marszałek
30-08-2015, 11:56
Adriano

Panowie uspokójmy się. Jak widzicie nawet nie dobyłem miecza. Betrand schowaj to. Pani Agnes nas tu wysłała po tym jak została poinformowana że dwóch nie znanych jej rycerzy odprowadza tu Pana Rajmunda.

Il Duce
30-08-2015, 12:05
Robert

Wy zdradzieckie psy,obyście się smażyli w piekle! - wydarł się na nich a łza popłynęła po jego policzku,również Boemund zarżał żałośnie i delikatnie ujął w swe zęby diadem który Agnes nosiła na głowie - a Wasz spisek jest skończony! Hrabia wie o wszystkim i zbrojni już zabezpieczają fort! - jednocześnie obrócił do nich konia bokiem tak aby od razu gdy zdrajcy na niego ruszą zawrócić i pomknąć z powrotem w stronę fortu.

Lwie Serce
30-08-2015, 12:37
Robert:

Ta mała żmija zapłaciła za to, że wybrała przeklętego de Moulinsa, a nie mnie - ozwał się jeden z rycerzy. Widzę panie, że droga ci była... To pewno ucieszy cię wieść, że nie cierpiała przed dokonaniem żywota. Nagle usłyszeliście przytłumiony grzmot wielu końskich kopyt, ale nie wiesz skąd on nadbiega. Na to wszyscy zdrajcy zaczęli niespokojnie się rozglądać wokół, opierając dłonie na rękojeściach swych mieczy.

Adriano, Bertrand:

Hrabia jest ze swą córką za tymi drzwiami, ale nie wpuszczę was tam, póki pani Agnes osobiście mi nie rozkaże - odparł stanowczo rycerz.

PanzerKampfWagen
30-08-2015, 12:45
Bertrand

Wpuszczać nas nie musicie, zostać nam tu jeno pozwólcie, cobyśmy z wami wejścia bronili i nikogo innego też nie wpuszczajcie. schował miecz z powrotem do pochwy.

Il Duce
30-08-2015, 12:46
Robert

Wychodzi na to że Wy również zapłacicie za swą zbrodnię - powiedział lodowatym tonem przeszywając wzrokiem przywódcę zdrajców.

Lwie Serce
30-08-2015, 12:54
Robert:

Grzmot końskich kopyt staje się coraz głośniejszy, zaraz zaś też słychać krótkie okrzyki popędzających wierzchowce jeźdźców. Zdrajcy zaczęli panikować i rozjeżdżać się w różne strony, wpadli zaś w popłoch gdy zagrzmiał róg wojenny. Kiedy spiskowcy się rozstąpili, dostrzegłeś tuman kurzu i choragiew z krzyżem w oddali, nie potrafisz rozpoznać jakiego koloru.

Il Duce
30-08-2015, 12:56
Robert

Jako że miał przy sobie jedynie sztylet zjechał na bok by zrobić miejsce dla rozpędzonych rycerzy,Boemund cały czas skwapliwie trzyma w zębach diadem przyjaciółki swego Pana jakoby to był najcenniejszy skarb.

Andrij Marszałek
30-08-2015, 13:05
Adriano

Tak będzie najlepiej. Może spytajcie czy nic się nie stało bo dziwne jest to że Pan Rajmund ani jego córka nie zareagowali na wasze okrzyki i dźwięki uderzeń miecza o tarcze.

Lwie Serce
30-08-2015, 13:37
Robert:

Ustąpiłeś przed nadjeżdżającym rycerstwem i z boku im się przyglądasz. To templariusze, około dziesięciu, poganiają swe piękne konie bojowe a obnażone, lśniące w księżycu miecze trzymają na ramionach. A prowadzi ich... Nikt inny jak pani de Montmirail, która wygląda na to, iż jest w całkiem niezłym stanie. Nie ma wprawdzie diademu, a spod włosów cieknie jej krew ale na Twój widok uśmiechnęła się wyraźnie. Widać, że ciężko jej się utrzymać na nieosiodłanym koniu. Zmierzają wprost do Czerwonego Fortu.

Adriano, Bertrand:

Jeden z rycerzy podszedł do drzwi i pochylił się, próbując usłyszeć co dzieje się wewnątrz. Na pewno tam są, słyszę płacz panienki Aurory - rzekł.

PanzerKampfWagen
30-08-2015, 13:41
Bertrand

Zajrzyj panie, albo samemu daj mi posłuchać, muszę mieć pewność, żeby mych przełożonych nie zawieść. podnosi ręce do góry Złych zamiarów nie mam, spójrz, że nieuzbrojony jestem.

Il Duce
30-08-2015, 13:41
Robert

Agnes! - wykrzyknął wyraźnie uradowany - To zdrajcy! Rzucili mi Twój diadem! Już myślałem że Cię dorwali! - wykrzyknął jeszcze głośniej by przekrzyczeć tętent kopyt i wskazując na spanikowanych spiskowców którzy rozpierzchli się przed templariuszami.

Lwie Serce
30-08-2015, 14:16
Robert:

Hrabina krzyknęła coś po francusku jednemu z templariuszy, a ten okrzykiem i gestem dłoni wstrzymał rycerzy, którzy natychmiast zatrzymali swe konie. Agnes podjechała do Ciebie i rzekła po łacinie - wiem, że zdrajcy, zaatakowali mnie jak jechałam po świątynników i strącili z głowy diadem. Przyłożyła sobie dłoń do czoła, wycierając krew. Ledwo z żywotem uszłam, Gawain z Curland, on stoi za tym wszystkim, widziałeś gdzie pojechał!? Nie możemy dopuścić, by dotarł do swoich zbrojnych, a trzyma ich w Trypolisie dwie setki! Doliczyć do tego poczty innych możnych stojących za nim, dojdzie do wojny jak go nie zatrzymamy!

Adriano, Bertrand:

Wejdź zatem, ale mam cię na oku - odparł rycerz Bertrandowi. Gdy weszliście do komnaty, zobaczyliście siedzącego hrabiego ze swą płaczącą córką na kolanach, są wtuleni w siebie. Czemuż zakłócacie nasz spokój! Ryknął Rajmund.

PanzerKampfWagen
30-08-2015, 14:24
Bertrand

Wybacz panie, przysłała mnie pani Agnes de Montmirail, cobym Cię przed zamachowcami bronił, jednak tym dwóm rycerzom uwierzyć nie mogłem, i sam musiałem obadać czy wszystko z tobą w porządku. Będziemy czuwać przed komnatą i na niebezpieczeństwa baczyć. po tych słowach wyszedł z komnaty córki hrabiego No dobrze panowie, wybaczcie żem wam nie uwierzył, lecz życie pana Rajmunda najważniejsze.

Andrij Marszałek
30-08-2015, 14:53
Adriano

Czyli wszystko w porządku. Coś mi tu się nie zgadza.

Techniczny
Lwie rycerz zaprosił Betranda a weszliśmy obaj. Nawet tak chciałem więc ok ;)

Lwie Serce
30-08-2015, 14:59
Adriano, Bertrand:

Hrabia nawet nie zdążył zareagować na wasze słowa, gdy uwagę jego i waszą przykuł dźwięk rogu wojennego, dobywający się gdzieś z miasta...

Techniczny

Tak myślałem, że Adriano też wejdzie za Bertrandem to dałem dla obydwu.

Il Duce
30-08-2015, 15:42
Robert

Przykro mi Agnes,pouciekali niczym szczury,każdy w inną uliczkę,nie mam pojęcia w którą z nich umknął Gawain - powiedział po czym dodał po Włosku do Boemunda - Oddaj Pani co do niej należy,widzę że też się zmartwiłeś jej krzywdą,od czasu Julii nikogo tak nie polubiłeś stary draniu - podrapał go za uchem na co ten zarżał radośnie i jak by wszystko rozumiejąc podszedł do Agnes i zaczął delikatnie trącać jej dłoń trzymanym diademem.

PanzerKampfWagen
30-08-2015, 15:47
Bertrand

Usłyszawszy róg wyjrzał przez okno wyszukując wzrokiem tego, który w niego zadął.

Lwie Serce
30-08-2015, 16:02
Bertrand, Adriano:

Francuz wyjrzał za okno i dostrzegł w oddali grupę rycerzy na głównej ulicy miasta, którzy właśnie się zatrzymali. Przed nimi jakoby pierzchają pojedynczy jeźdźcy. Ciemno jest, i niestety Bertrand nie potrafi rozpoznać barw w jakich są owi jeźdźcy. Tymczasem hrabia usadził troskliwie swą córkę, która swymi zapłakanymi oczyma spogląda na Adriano. Rajmund podszedł również do okna.

Robert:

Agnes zaśmiała się widząc rumaka podającego jej diadem, pochyliła się i ucałowała go delikatnie w czoło, po czym wyciągnęła przedmiot z jego zębów, wytarłszy go zaraz peleryną i założywszy na głowe. Dziękuję Boemundzie - rzekła wciąż z promiennym uśmiechem, zaraz jednak dodała - szukanie Gawaina w dwunastkę po całym Trypolisie nie ma sensu, musimy podażyć do Czerwonego Fortu i zamknąć tamtejsze bramy na noc. Obawiam się jednak, że teraz kiedy de Curland jest przyparty do muru, będzie starał się za wszelką cenę rozprawić się z Rajmundem.

PanzerKampfWagen
30-08-2015, 16:05
Bertrand

Uciekają przed nimi... Może ty panie lepszy wzrok od mojego masz, rozpoznasz co to oni mają na płaszczach?

Il Duce
30-08-2015, 16:10
Robert

Boemund wyszczerzył się jeszcze do Agnes,po czym zarżał radośnie, widząc całe zajście Robert również zaśmiał się lekko jednak szybko się opanował i powiedział poważnie - Nie mamy wyjścia Agnes,ach,i w stajni znalazłem 6 osiodłanych destrierów jednego Shire,rzadko spotykanego....., powiedziałem Godwynowi a ten wziął ze sobą jakiegoś Duncana i wybiegli za mną,jednak nie dojrzałem co czynić mieli w zamiarze gdyż ruszyłem pędem do bram miasta. Zatrzymały mnie te zdradzieckie świnie a resztę już znasz. Lepiej jednak wracajmy w te pędy na zamek by czym prędzej na szturm ewentualny go uszykować a i ja muszę wreszcie zbroję i broń swą przywdziać.

Lwie Serce
30-08-2015, 17:07
Adriano, Bertrand:

Wzroku dobrego Bóg mi nie poskąpił, ale zbyt ciemno i daleko bym rozpoznał barwy tych jeźdźców. Ademar, postaw straż w gotowości! Wykrzyczał, po czym wziął córkę na ręce rzecząc - za mną!

Robert:

Agnes skinęła Ci głową, po czym wykrzyczała coś po francusku do templariuszy a ci natychmiast ruszyli za nią. Podążając do Czerwonego Fortu, spotkaliście Godwyna Bjornssona i Duncana, spieszających w waszą stronę. Ten drugi dosiada tego samego kasztanowego Shire'a, którego widziałeś w stajni. Co się działo na Boga! Wykrzyczał Duńczyk. Agnes i rycerze wstrzymali konia.

PanzerKampfWagen
30-08-2015, 17:10
Bertrand

Tak jest panie. Ruszył za Rajmundem tym samym wykonując jego rozkaz.

Il Duce
30-08-2015, 17:22
Robert

Długo by opowiadać mości Godwynie a teraz trzeba nam wracać na zamek i Agnes ponownie opatrzyć a także do odparcia ataku się przygotować - jednak w głębi duszy był pełen podejrzeń,jakim cudem tak szybko zdążyli osiodłać konie? A jeśli nie to po co je już osiodłane w stajni trzymali?

Andrij Marszałek
30-08-2015, 17:51
Adriano

Ruszył za resztą.

Lwie Serce
30-08-2015, 18:05
Adriano, Bertrand:

Gdy wyszliście do sali rycerskiej, Rajmund zdecydowanym tonem powiedział - idźcie na zewnątrz, zbrójcie się, gotujcie do walki, nie wiadomo co się zaraz wydarzy. Sam udał się w stronę innych drzwi, tuląc do siebie ukochaną córkę.

Robert:

Godwyn i Duncan pognali z okrzykiem swoje konie oraz ruszyli razem z wami. W drodze Szkot krzyknął - zbiorę swój poczet, dołączę do was w Czerwonym Forcie niebawem! Nie czekając na odpowiedź zjechał w boczną uliczkę. Było to przed samą warownią, toteż po chwili już wjechaliście na jej dziedziniec.

PanzerKampfWagen
30-08-2015, 18:09
Bertrand

Stój panie! Gdzie się wybierasz? Nie idź sam, co jeśli na twe życie tam czyhają? krzyknął Bertrand za hrabią.

Il Duce
30-08-2015, 18:09
Robert

Zsiadł z konia,podszedł do Agnes i powiedział - Pomogę Ci,i tak cud że tak dobrze sobie dotąd radziłaś - wiedząc że jest tak poraniona że jej samej może być to trudno uczynić.

Lwie Serce
30-08-2015, 18:23
Adriano, Bertrand:

Wtem się z nimi sam rozprawię, idź i nie marnuj jęzora na czcze gadaniny! Odkrzyknął rozgniewany hrabia.

Robert:

Kobieta przystała na propozycję, podała Ci dłoń którą chwyciłeś, dopiero spostrzegłeś że wnętrze ma okrwawione. Przerzuciła nogę przez zad konia a Ty ją złapałeś, jednak odlecieliście nieco oboje do tyłu, niewiele zbrakło byście się przewrócili.

Zamknąć bramę, zamknąć bramę! Nikogo nie wpuszczać poza panem Duncanem i jego pocztem! Wykrzyczał Godwyn.

PanzerKampfWagen
30-08-2015, 18:25
Bertrand

Ależ oczywiście, jak sobie życzysz. rzekł, po czym wybiegł na dziedziniec.

Il Duce
30-08-2015, 18:25
Robert

Można ufać Duncanowi? Nie spodobał mi się........ - wyszeptał do Agnes

Lwie Serce
30-08-2015, 18:36
Wszyscy:

Na zewnątrz wyszli Bertrand z Adriano i ujrzeli Agnes, Roberta, Godwyna i dziesięciu templariuszy. Właśnie zsiadają z koni, a straże na murach fortu zamykają bramy. Nerwowo biegają po murze i dziedzińcu, jakoby przygotowując się do odparcia szturmu.

Nie znam go prawie wcale, niedawno przybył do Outremer, jest w dobrych relacjach z Godwynem, ale Duńczyk nigdy mi o nim nie opowiadał - odszepnęła Agnes.

PanzerKampfWagen
30-08-2015, 18:39
Bertrand

Ujrzawszy ranę na głowie Agnes podbiegł do niej i rzekł z troską w głosie Co się wydarzyło? Wszystko w porządku droga pani? Opatrzyć to trzeba!

Il Duce
30-08-2015, 18:40
Robert

Jego zdrada by oznaczała koniec dla nas wszystkich,a jego koń był jednym z tych osiodłanych w stadninie,nie wiem co o tym myśleć Agnes...... - ponownie powiedział do niej szeptem.

Andrij Marszałek
30-08-2015, 18:53
Adriano

Hrabia kazał nam się zbroić.

Lwie Serce
31-08-2015, 08:53
Wszyscy:

W porządku Bertrandzie w porządku, znów omal życia nie straciłam ale w porządku - odparła Agnes i się zaśmiała. Robertowi skinęła głową po czym powiedziała dalej do wszystkich - jak hrabia zbroić się kazał to czyńcie to, obawiam się że będziemy musieli stanąć do walki. Zasyczała znów z bólu i przyłożyła dłoń do swej rany.

Tymczasem z zamku wybiegło też kilku innych rycerzy, w tym Baldwin z Ibelinu, udają się do zbrojowni. Często słyszycie różne ich okrzyki, lecz tylko Bertrand z was je rozumie, są to polecenia przez nich wydawane do sierżantów. Templariusze wyczekują na dziedzińcu rozmawiając ze sobą, Czerwony Fort przypomina teraz twierdzę przygotowującą się do oblężenia.

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 09:01
Bertrand

Hrabia uparty człowiek, prosiłem, żeby sam w zamku nie zostawał, bo kto wie co się po kątach czai, lecz on nas odprawił.

Lwie Serce
31-08-2015, 09:07
Bo hrabia porządny rycerz a nie końska rzyć jak co poniektórzy z tutaj zebranych! Wtrącił się Godwyn, dodając zaraz - Duncan powinien przyprowadzić jak dobrze pójdzie, pięćdziesięciu zbrojnych, w tym dziesięciu konnych!

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 09:10
Bertrand

Po cichu do Agnes i Roberta A któż to ten Duncan? W ogóle powiedzcie co się wydarzyło, bo odpowiedzi wcześniej nie dostałem?

Il Duce
31-08-2015, 10:22
Robert

Odszepnął - Przyjaciel Godwyna ale nie ufam mu a Agnes nam pomoc przyprowadziła mimo ran ciężkich a i spiskowcom jej się umknąć udało,na których zresztą wpadłem jadąc z poleceniem zamknięcia bram......., teraz zbierają siły i szykują się zapewne do ataku - po czym dodał już do rannej przyjaciółki - Zanieść Cię do komnaty? Powinnaś jak najmniej o własnych siłach teraz chodzić a i medyk musi znów na Twe rany okiem rzucić.

Lwie Serce
31-08-2015, 10:27
Możesz zanieść, zabiorę miecz stamtąd - odparła, po czym zaraz wykrzyczała - służba! Siodłać mi konia! Na to zaraz pacholikowie pognali do siodlarni po siodło dla jej rumaka.

Godwyn tymczasem zaczął się bawić na swoim wierzchowcu, najpierw stanął mu dęba, a potem w miejscu zaczął dreptać inochodem, z gracją stawiając dwa lewe kopyta na ziemi, trzymając w powietrzu obydwa prawe, potem zaś na odwrót. Dobrze Harold, dobrze! Wykrzyczał po łacinie.

Il Duce
31-08-2015, 10:31
Robert

Nie będę protestował żebyś walczyła bo wiem że nic Cię od tego nie odwiedzie,ale proszę, daj się najpierw obejrzeć medykowi i rany swe na powrót do porządku przywrócić - rzekł biorąc ją na ręce i niosąc do komnaty,po chwili dodał po włosku do swego wierzchowca - Boemund! Czekaj tu na mnie,nie atakuj nikogo bez powodu i zachowuj się porządnie - na co rumak zarżał jak by wszystko rozumiejąc i ustawił się sprawnie przodem do bramy.

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 10:39
Bertrand

Poszedł do stajni, do boksu swego konia Witaj przyjacielu. rzekł cicho, po czym pogładził go po szyi. Tylko tyś mi prawdziwie wierny Guillaume, ale jutro pewnikiem Cię stracę... Do kogo byś po moim trupie nie trafił, bądź dla niego dobry. Guillaume zdawał się rozumieć swego pana i szturchnął go pyskiem w ramię, tak jakby chciał go pocieszyć i powiedzieć "Nie smuć się, wszystko będzie dobrze". Bertrand tymczasem zaczął go siodłać.

Lwie Serce
31-08-2015, 10:47
Robert:

Przywrócić rany do porządku? Nonsens, wszak już medyk mi je opatrzył a nie ma czasu na takie nic nie znaczące głupoty - odrzekła kobieta w drodze.

Bertrand:

Osiodłałeś swego konia i założyłeś mu ogłowie, Guillaume wtulił się do Ciebie głową. Dobry to rumak, wierny, szlachetnej krwi i piękny. Do stajni tymczasem wjechał Godwyn rzecząc z uśmiechem - żal tego wierzchowca ostrogami panie kłuć, chociaż mniej go zaboli niż panią de Montmirail, konie grubszą skórę mają hehe.

Adriano:

Na dziedzińcu dalej bez zmian... Wszyscy szykują się do walki, choć niewiadomo czy ta na pewno nadejdzie.

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 10:50
Bertrand

Tylko od tyłu mego przyjaciela panie nie zachodź! Bo nie ręczę za siebie, jak przy następnym spotkaniu zacznie dziwnie na twój widok rżeć, hehehe.

Il Duce
31-08-2015, 10:52
Robert

Nie żaden nonsens a zdrowy rozsądek,moja droga ledwo z konia zsiadłaś i widziałem jak się za ranę złapałaś,nie próbuj zaprzeczać,jeśli nie chcesz tego zrobić dla siebie to zrób to dla tych na których Ci zależy tak jak i dla nich sprowadziłaś tą pomoc - powiedział do niej zdecydowanym głosem po chwili krzycząc do jednego z pachołków - Sprowadź ponownie medyka do komnaty Pani de Montmirail!

Lwie Serce
31-08-2015, 11:44
Bertrand:

O! To widzę panie, że twój rumak już doświadczony w tej dziedzinie, skoro i wie jak się zachować, gdy go sodomita w zbroi od tyłu zachodzi! Zapewne miał dobrego nauczyciela?! Wykrzyczał Godwyn z uśmiechem.

Robert:

Agnes spojrzała na Ciebie, podpierając się na Twym ramieniu dłonią, zostawiając nieopatrznie ślad krwi na ubraniu - chyba tym razem nie odstąpisz, mam rację?

Il Duce
31-08-2015, 11:47
Robert

Masz rację - rzekł uśmiechając się do niej i kompletnie nie zwracając uwagi na zakrwawiony ślad na swym ubraniu.

Andrij Marszałek
31-08-2015, 11:56
Adriano
W szybkim tempie do miejsca w którym zostawił kolczugę i całą resztę wyposażenia. Ubiera ją, zbiera resztę i wraca do towarzyszy.

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 11:58
Bertrand

Wa! Mój rumak czysty, żaden sodomita w zbroi go od tyłu nie zachodził, czyżbyś panie o swych doświadczeniach teraz opowiadał? Pomyliłeś "twój" z "mój"? No cóż, nie wnikam jak wyglądają pańskie relacje z wierzchowcem, lecz czy ta rudowłosa dama o tym wie? wyszczerzył zęby w uśmiechu.

Lwie Serce
31-08-2015, 12:29
Bertrand:

Słuchaj uważnie, bo ci chyba panie twój ogier ucho przetkał tak, żeś problemów ze słuchem się nabawił! A ta rudowłosa dama wie o wszystkim, nic nie ukrywam przed nią, nawet tego żem z końską rzycią gadał jako teraz, czy wcześniej ha! Odkrzyknął Godwyn.

Robert:

Doniosłeś Agnes do jej komnaty, jako że miałeś zajęte ręce ona swymi okrwawionymi dłońmi otworzyła drzwi, a następnie zamknęła.

Adriano:

Na dziedziniec wyjechał Oswald de Chastelneuf na koniu, co dziwne bo wypadł wprost z sali rycerskiej... Gestem dłoni przywitał zebranych templariuszy, oni zaś poczynili to samo. Rycerze! Wykrzyczał do wszystkich - Gawain de Montrose został wtrącony do lochu za zdradę, przyznał się że był jednym ze spiskowców i wspierał niejakiego Gawaina de Curland, zagorzałego wroga pani de Montmirail i hrabiego Rajmunda! Jeśli gdziekolwiek bydlaka znajdziecie, macie go ubić bez wahania!

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 12:33
Bertrand

Mój słuch dobry panie, może ty problemy z mową masz, od tego cóżeś w ustach trzymał, jak ze swym koniem żeś się zaznajamiał!

Il Duce
31-08-2015, 12:35
Robert

Postawił ją delikatnie na ziemi i powiedział - Usiądź na łożu,pomogę Ci zdjąć buty - widząc jak już otwiera usta by się sprzeciwić szybko uciął dyskusję mówiąc - Żadnych ale,nogi tym bardziej wymagają opatrzenia,po tym jak ten niezdarny niedźwiedź Ci ostrogą po nich przejechał.....

Lwie Serce
31-08-2015, 12:48
Bertrand:

Godwyn się zaśmiał i odrzekł - ha! Może obaj żeśmy siebie warci, jam z zatkanymi ustami, a tyś z uszami! Ale jak to powiadają, nie jest dobry ten rycerz, któren konia swego dogłębnie nie poznał ha!

Robert:

Musisz być taki uparty? Traktujesz mnie jako gdybym królową była, a teraz już nawet mój tytuł hrabiny niewiele znaczy ehhh... Ale skoro musisz, proszę, rób co należy, a medyk zaraz pewno przyjdzie - odparła siadając na łożu, z całych sił starając się nie dotknąć pościeli zakrwawionymi dłońmi.

Il Duce
31-08-2015, 12:52
Robert

Traktuje Cię jak ranną przyjaciółkę,która pilnie potrzebuje pomocy samemu z tego sobie nie zdając sprawy - powiedział uśmiechając się do niej i delikatnie,tak aby jak najmniejszy ból u niej spowodować począł buty z jej nóg zdejmować.

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 12:52
Bertrand

Odrzekł żartobliwie do konia Godwyna Powiedz mi no, mości Haroldzie, cóż tam z tym swym panem po nocach odprawiacie za harce? Hehe

Lwie Serce
31-08-2015, 13:12
Bertrand:

Koń Godwyna stanął za sprawą swego jeźdźca dęba i zaczął bić kopytami przed samym Twym nosem... Widać że jest znakomicie wyszkolony, zaś Duńczyk ma z tego wielki ubaw i chyba póki co nie zamierza kazać mu opaść na cztery kopyta...

Robert:

Agnes zacisnęła zęby z bólu, gdy zdjąłeś jej buty wylała się z nich krew. Takoż bandaż na jej ranie jest cały przesiąknięty jej krwią, jak i prawie całe stopy aż po łydki. Boże drogi, mój dywan! Najpiękniejszy, z Persji wprost sprowadzony, a teraz cały w plamach ehhh... Wykrzyczała załamana, patrząc na kilka czerwonych plam na pomarańczowo-niebieskim dywanie. I teraz do prania tylko się nadaje, a dlaczego? Bo przez błahostkę go zaplamiłam!

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 13:14
Bertrand

Nie spadnij pan z niego jeno, bo jak spadniesz to zaraz przed zadem wylądujesz, i kto wie, czy okazji nie wykorzystasz, hehehe odsunął się nieznacznie do tyłu, by kopytem nie oberwać.

Il Duce
31-08-2015, 13:21
Robert

Nie ma nic ważniejszego od życia Agnes,nic..... - powiedział do niej i zastygł w wyczekiwaniu na medyka.

Lwie Serce
31-08-2015, 13:26
Bertrand:

Już raz żem tak poczynić próbował, tom skończył nabity na coś, na co nabić się nikt nie chce i nie mówię tu o włóczni bynajmniej! Odkrzyknął Godwyn, po czym jego rumak opadł na cztery kopyta. Na zewnątrz słyszycie dość głośny krzyk, to chyba głos Oswalda de Chastelneuf.

Robert:

Ajjj mój dywan, o Boże pościel! Drygnęła jak poparzona, gdy zorientowała się że trzyma rekę na swej poduszce, zostawiając na niej czerwoną plamę. W międzyczasie rozległo się pukanie do drzwi, słyszycie krzyk po łacinie - to ja, medyk hrabiowski do pani de Montmirail!

Il Duce
31-08-2015, 13:27
Robert

Odkrzyknął - Wejść! Pani pilnie pomocy potrzebuje

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 13:30
Bertrand

Cosik na dziedzińcu zawierucha, chodźmy obadać. dosiadł Guillaume'a i wyskoczył z boksu kierując się do miejsca, z którego słychać okrzyk.

Andrij Marszałek
31-08-2015, 13:44
Adriano
Biegiem pokonuje resztę trasy po usłyszeniu odezwy do templariuszy.

Lwie Serce
31-08-2015, 15:29
Bertrand:

Na dziedzińcu ujrzałeś Oswalda, który właśnie skończył przemawiać do templariuszy i innych rycerzy zebranych wokół. Z sali rycerskiej co i rusz wychodzą kolejni panowie, gotujący się do walki a z miasta dobiega dźwięk rogów w odstępach kilku minut. Wygląda na to, że podstawiony pod ścianą Gawain nie mając nic do stracenia zbiera wszystkich swoich zbrojnych i stronników...

Adriano:

Widzisz i słyszysz dokładnie to co Bertrand...

Bertrand i Adriano:

Wnet jednak Oswald podjechał do was i spytał donośnym głosem - przysięgacie walczyć po naszej stronie, jeśli do boju dojdzie? Poprzecie hrabiego Rajmunda w walce o utrzymanie swej władzy w Trypolisie? Władzy z Bożej łaski, prawnie odziedziczonej?

Robert:

Wpuściłeś medyka do komnaty pani de Montmirail, ten niosąc w dużej sakwie wszelakie potrzebne sobie rzeczy natychmiast podszedł do niej i rzekł po łacinie:

- Proszę się położyć, szlachetna pani, muszę zmienić opatrunki, oraz sprawdzić czy z ranami wszystko w porzadku.
- Żartujesz? Całą pościel sobie zaplamię, mogę siedzieć! I tak już spójrz co się z moim dywanem stało!
- Pani, nalegam...
- Nie ma mowy!

Przy okazji słyszysz co jakiś czas przytłumiony dźwięk rogów wojennych...

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 15:34
Bertrand

Wyjął miecz z pochwy i uniósł go w górę, po czym wykrzyczał Niech zdrajcy od naszych mieczy giną i w piekle płoną! Przysięgam, iż prawowitego władcę poprę i w boju za niego stanę jak Bóg nakazał!

Andrij Marszałek
31-08-2015, 16:07
Adriano

Dobył miecza, uniósł go w górę, Przysięgam jak Boga kocham że będę bronił prawowitej władzy hrabiego Rajmunda.! Zezwól Oswaldzie że pobiegnę do zbrojowni by resztę ekwipunku zebrać i dołączyć do was dozbrojony.

Il Duce
31-08-2015, 16:28
Robert

Westchnął ciężko ale szybko powiedział jak gdyby nagle olśniony - Zatem położysz się na moim łożu, Hrabia przydzielił mi komnatę tuż obok,medyk zrobi opatrunki a ja tymczasem zbroję przywdzieję - podszedł szykując się by ją wziąć na ręce i dodał - Weź swój miecz Agnes a Ty ponieś jej buty,tylko uważaj bo sporo w nich krwi....

Lwie Serce
31-08-2015, 16:38
Adriano, Betrand:

Zatem idź panie de Silan i zbrój się - odparł Oswald dodając zaraz - przyjmuję waszą przysięgę. Za dotrzymanie jej nagrodzeni zostaniecie, za złamanie... Niech Bóg ma was w opiece - zaśmiał się. Nagle usłyszeliście dźwięk rogu jakoby przed samą bramą, róg ten jednak brzmi inaczej... Spieszać po hrabiego! Jakiś rycerz z niebiesko-białym sztandarem i dwunastoma jeźdźcami jest przed bramą! Wydarł się kusznik z baszty.

Robert:

Agnes zdenerwowana pokręciła głową, po czym wzięła swój miecz owinięty w chorągiew z jakimś herbem, zaś medyk chwycił jej buty. Zaniosłeś ją do komnaty obok i ułożyłeś na swym łożu, cały czas zaciska zęby z bólu ale widać, że stara się nie dać po sobie poznać cierpienia. Medyk wziął się do ponownego opatrywania jej najcięższej rany, tuż pod piersią.

Il Duce
31-08-2015, 16:41
Robert

Wiedząc że nie ma czasu do stracenia zaczął szybko przywdziewać swój rynsztunek co jakiś czas zerkając medykowi na ręce czy aby na pewno wszystko dobrze robi.

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 16:46
Bertand

Schował miecz z powrotem do pochwy Czyż to nie ten ów rycerz Duncan? Swoją drogą nie podoba mi się on zbytnio... powiedział Bertrand po cichu do Oswalda, tak że tylko on słyszał.

Lwie Serce
31-08-2015, 16:57
Bertrand:

Zapewne Duncan, harde ma spojrzenie jak wielu z nas, rycerzy, ale jaki on jest to sam nie wiem, Godwyna lepiej podpytaj, znają się dobrze z tego co mi wiadomo - odparł Oswald.

Robert:

W trakcie opatrywania Agnes, gdy przyodziałeś już swą kolczugę, kobieta nagle krzyknęła głośno z bólu. Wybacz pani, wybacz! To nie było celowe! Krzyknął wystraszony medyk. Widzisz jak wąski strumień krwi spływa z łoża.

Il Duce
31-08-2015, 17:04
Robert

Uważaj co robisz! - warknął,po chwili dodał już nieco spokojniej - Dokończ ją opatrywać ale skup się bardziej nad tym co czynisz! - i wrócił do zakładania reszty uzbrojenia,stara się już nie wbijać wzroku w medyka by dać mu nieco więcej spokoju jednak dalej co jakiś czas zerka czy wszystko w porządku.

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 17:14
Bertand

Za cichy mi się wydaje, ot choćby w odróżnieniu od Godwyna. Może i coś ukrywa? No nic, wywiem się trochę więcej to na pewno Ci panie powiem.

Lwie Serce
31-08-2015, 17:52
Bertrand:

To idź się wywiedzieć, a ja tu dopilnuję wszystkiego, tak czy owak bez rozkazu hrabiego go nie wpuszczę do fortu - rzekł Oswald, po czym wrócił do doglądania przygotowań do obrony.

Robert:

Agnes przez dalszą część opatrywania rany pod piersią jęczała jeszcze z bólu, po tym zaś medyk zdjął przesiąkły całkowicie krwią bandaż na stopie i założył nowy. Kobieta wtem rzekła do medyka - możesz już odejść, dziękuję. Ten skłonił się pani de Montmirail po czym opuścił komnatę. W międzyczasie zdążyłeś się uzbroić, jesteś gotowy do boju.

Il Duce
31-08-2015, 18:16
Robert

No,już dużo lepiej wyglądasz,pomóc Ci w czymś jeszcze?

Andrij Marszałek
31-08-2015, 18:16
Adriano

Biegnie do zbrojowni, odnajduję swoją kolczugę, ubiera ją, zabiera tarczę i wraca na dziedziniec.

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 18:22
Bertrand

Podchodzi do Godwyna Czyż to nie Twój towarzysz Duncan pod bramą stoi, i w róg dmie, mości Godwynie?

Lwie Serce
31-08-2015, 18:43
Bertrand:

To on, psia mać a Oswald czeka na rozkaz od hrabiego by go wpuścić. Przecież żem mówił, że to zacny rycerz jest to mi nikt wiary nie daje! Odkrzyknął rozgniewany Godwyn.

Adriano:

Słyszysz całą rozmowę Bertranda z Godwynem.

Robert:

Nie, już nie - odparła, przyodziała swe buty, przypięła miecz do pasa i ruszyła ku wyjściu z komnaty chwiejnym krokiem. Wyjdźmy na dziedziniec sprawdzić co się tam dzieje. Ach i wybacz za tą pościel, ale mówiłam żeby nie marnować na błahostki! Teraz całe łoże masz we krwi...

Il Duce
31-08-2015, 18:53
Robert

Wolę nie mieć łóżka niż widzieć jak cierpisz i krwawisz....... - powiedział do niej choć wiedział że to bezcelowe i Agnes i tak nie zmieni zdania na temat przywiązywania takiej wagi do przedmiotów

Andrij Marszałek
31-08-2015, 19:31
Adriano

Nie zwraca zbytniej uwagi na rozmowę Betranda z Godwynem lecz biegnie dalej.

PanzerKampfWagen
31-08-2015, 19:43
Bedtrand

Wiary nie dają bo on coś strasznie cichy. Mówi ten Duncan w ogóle po łacinie?

Lwie Serce
01-09-2015, 11:32
Bertrand:

A cichy, bo po próżnicy nie gada jak większość ludzi, łacinę też zna dobrze. Zaprawiony on w bojach z dzikusami w swej rodzinnej Szkocji, zacny z niego szlachcic, ponoć ze swymi rycerzami wybił cały klan górali, któren począł wojnę z Normanami prowokować ha! Odrzekł Duńczyk, wyraźnie będący pod wrażeniem wyczynu wojennego Duncana.

Na dziedziniec wyszedł Robert z poranioną Agnes, która ma przypięty miecz do pasa.

Robert:

Agnes nic Ci już nie odpowiedziała. Doszliście na dziedziniec warowni, są na nim Bertrand rozmawiający z Godwynem, Adriano, Oswald oraz templariusze. Panuje ogólne zamieszanie, żołnierze biegają po murach i dziedzińcu, za bramą dostrzegasz jakąś ponurą postać na ogromnym koniu, wyczekującą na coś.

Adriano:

W pełni uzbrojony jesteś na dziedzińcu, na którym nie zaszły żadne zmiany, może poza tym iż przybyli na niego Agnes i Robert.

Il Duce
01-09-2015, 11:37
Robert

Szybko ten poczet zebrał......- powiedział pod nosem a po chwili zapytał templariusza - Czekasz na decyzję hrabiego mości Oswaldzie?

PanzerKampfWagen
01-09-2015, 11:38
Bertrand

Ach w Szkocji, czyli zapewne takoż jak i my, Francuzi, muszą oni jarzmo potomków Saksonów znosić... Poszedł kto po hrabiego, coby zezwolił ich wpuścić w końcu?

Lwie Serce
01-09-2015, 11:48
Tak, posłałem już jednego z sierżantów po hrabiego, powinien go sprowadzić lada chwila, wtem zadecyduje czy go wpuścić mamy - odparł Oswald. Tymczasem Agnes coś robi przy siodle, chyba opuszcza sobie bardzo nisko strzemię by mogła wsiąść z takimi ranami...

Ponury jeździec stojący za bramą bacznie się przygląda wszystkiemu, co jest w stanie dostrzec na dziedzińcu przez kraty. Jego koń jest niespokojny, co chwila potrząsa głową i stuka przednimi kopytami w ziemię.

Il Duce
01-09-2015, 12:01
Robert

Boemund widząc swego Pana i Agnes zarżał przyjaźnie, zaś Robert gdy tylko ujrzał co robi Agnes podszedł do niej i zrezygnowanym głosem powiedział - Znowu chcesz gdzieś gnać na złamanie karku? Po co tym razem? Życie Ci nie miłe? - a jego wierzchowiec mimowolnie podszedł i stanął obok niego.

Lwie Serce
01-09-2015, 12:14
Robert:

Agnes włożyła nogę w opuszczone strzemię i spróbowała się wybić z ziemi, ale w trakcie zakuła ją rana, przez co jęknęła a próba zakończyła się fiaskiem. Życie mi miłe, ale są ważniejsze rzeczy od tego daru od Boga. Po to nam je daje, byśmy mogli żyć czyniąc tak by Mu być miłym, a jak potrzeba oddać je z powrotem, gdy dobra sprawa nam przyświeca - odparła, szykując się do kolejnej próby wskoczenia w siodło.

Il Duce
01-09-2015, 12:20
Robert

Twój upór jest wręcz niemożliwy,wiesz? - bardziej stwierdził niż zapytał po czym podszedł i powiedział - Ehh,podsadzę Cię - godząc się z faktem że z nim czy bez niego i tak wyląduje w siodle a tak najwyżej jej nadwyrężania ran oszczędzi.

PanzerKampfWagen
01-09-2015, 12:47
Bertrand

Spojrzał na Agnes i rzekł po cichu do Godwyna, tak że tylko on słyszał. Azaliż nie jest to ciekawa kobieta? Waleczność i odwagę mężczyzny z wdziękiem i urodą delikatną, kobiecą łączy... Jak choćby teraz, poraniona jak niejeden mąż w bitwie, a wierzchowca chce dosiadać, i urok przy tym nieziemski od niej bije... Ale co Ty tam panie wiesz, końskie rzycie jeno waszmościowi w głowie, hehehe

Lwie Serce
01-09-2015, 13:17
Robert:

Bez trudu podsadziłeś hrabinę, ta zamaszyście przerzuciła nogę przez zad konia, znajdując się po chwili w siodle, choć łatwo jej nie było. Owinęła sobie wodze wokół jednej dłoni, by nie musieć cały czas ich ściskać rannym jej wnętrzem. Dzięki mojemu uporowi mamy przy sobie zacnych świątynników i wiemy, kim jest zdrajca Robercie, no i przyznać muszę, że lubie przygody - zaśmiała się po tych słowach, potem zaś znów gdy usłyszała Godwyna (patrz wpis dla Bertranda).

Bertrand:

A wiem bardzo dużo, sam żem serce miłej Svenji zawojował pieśniami i odwagą. I widzę też, żeś panie się chyba w hrabinie de Montmirail zadurzył, czyżbym racji nie miał? Odparł Godwyn, choć ostatnie zdanie wymówił już głośno, tak że Agnes usłyszała, co doprowadziło ją do ponownego śmiechu...

PanzerKampfWagen
01-09-2015, 13:36
Bertrand

Odwrócił się tak, żeby Agnes nie widziała jego oblicza, przyprószonego niewielkim rumieńcem, lecz tak, by wciąż móc rozmawiać z Godwynem, rzucił mu tylko groźne spojrzenie i począł do niego mówić, wciąż bardzo cicho Panie Godwynie... Musiał pan? Eh... No ale jeszcze odbiegając od tej sprawy, mam prośbę do pana. Jutro z Baldwinem z Ibelinu na śmierć walczę i chcę, żebyś się mym Guillaumem zajął jeśli skonam, a to raczej pewne, bo widziałem co Ibelin potrafi w pojedynku. Za luzaka go panie weź, czy oddaj komu, jeśli Ci wadził będzie, żona może wierzchowca sobie życzy, byle w dobre ręce trafił, dobry to koń, wyszkolony, mądry, a oddać go nie ma komu tak naprawdę, a pan sympatyczny się wydajesz... posmutniał, zniknął rumieniec z jego twarzy, Guillaume tymczasem zadarł łeb, spojrzał na Godwyna i zarżał cicho.

Lwie Serce
01-09-2015, 13:45
Bertrand:

Duńczyk wysłuchał z uwagą Twych słów, klepnął w trakcie kilka razy Twego konia po szyi, po czym przemówił - żal takiego rumaka zostawiać prawdą jest, zajmę się nim a i Svenja lubi konie, to pewno się złączą więzami przyjaźni. Ale może Ibelin Cię nie ubije...

W głosie Godwyna po raz pierwszy słyszałeś całkowitą powagę. Gdy jednak skończył mówić, Agnes usłyszawszy jego słowa podjechała bliżej i rzekła - czyżbyś mi Bertrandzie wiary nie dawał? Przecież obiecałam że z panem de Ibelinem pomówię, a zwłaszcza żem twym obiektem westchnień, to chyba winieneś mi ufać - spojrzała Ci wtem prosto w oczy swym pięknym obliczem, co sprawiło że Twa męskość od razu zareagowała... Gdy kobieta skończyła mówić, widać było iż ledwie się od śmiechu wstrzymuje.

PanzerKampfWagen
01-09-2015, 14:02
Bertrand

Wybacz pani, sądziłem że o naszej rozmowie już zapomniałaś, gdyż tyle się dziś wydarzyło... ściszył głos Zresztą nawet nie wiem czy Twe słowo tutaj pomoże, gdyż panu Baldwinowi jeszcze czym innym podpadłem, lecz to dłuższa historia... W razie czego wolę się więc zabezpieczyć, coby po mojej śmierci problemów nie robić.

Andrij Marszałek
01-09-2015, 14:07
Adriano

Widząc towarzyszy na koniach i sam pobiegł by dosiąść swego wierzchowca zostawionego w stajni.

Il Duce
01-09-2015, 16:55
Robert

Nic już nie odpowiedział tylko pogrążył się w myślach opierając się o bok swego wierzchowca.

Lwie Serce
01-09-2015, 17:30
Nagle z sali rycerskiej wypadł sierżant posłany przez Oswalda do hrabiego Rajmunda. Krzyknął - hrabia wzywa was przed swe oblicze w sali rycerskiej! Wszyscy szlachetni kawalerowie mają przybyć!

Murwa! Ryknął Godwyn - Duncan tam czeka a hrabia jakieś narady zwołuje, ehhh... Mimo, że rozgniewany to skierował się do palatio. Takoż Agnes pognała do sali na swym koniu, za nią zaś Oswald. Wtem jeszcze raz zagrzmiał róg wojenny Szkota...

PanzerKampfWagen
01-09-2015, 17:33
Bertrand

A może i wcześniej, w obronie fortu przed zdrajcami przyjdzie mi upaść? pomyślawszy, podążył do sali.

Il Duce
01-09-2015, 17:41
Robert

Nad czym on tu radzić chce?! Trzeba utrzymać fort za wszelką cenę a nie wymyślne strategie obmyślać........, do tego Duncan nie wyglądał mi na cierpliwą osobą a i hrabia mu afront czyni tak długo zwlekając,jak tak dalej pójdzie spiskowcy o 50 ludzi bogatsi będą,a może już są? - tak rozmyślając poszedł za resztą rycerzy do fortu

Lwie Serce
01-09-2015, 17:50
Gdy stawiliście się na sali, ujrzeliście czekającego już na was hrabiego w pełnym rynsztunku, któren do was przemówił głosem hardym - doszły mnie słuchy, że zdrajców jest więcej niż tylko jeden, jak się uprzednio domyślałem, choć jeszcze nie wiem któż to dokładnie był. Sprawia to, że pod wasze rozważenie i rady chcę postawić, czy wpuścić tu rycerza, którego nie znam, a to ten Szkot Duncan z... Pokrętna nazwa, nie pamiętam skąd, ale ten co przed bramą w róg teraz dmie. Opinię Godwyna Bjornssona już znam, czekam na resztę!

PanzerKampfWagen
01-09-2015, 18:14
Bertrand

Nie znam tego człowieka panie, jedynie co mości Godwyn mi opowiadał. Widziałem go może ze dwa razy w życiu. Wstrzymuję się toteż od opinii.

Il Duce
01-09-2015, 18:36
Robert

Panie,również nie znam tego człowieka.......,ale gdyby tak użyć jego sił w inny sposób? Mianowicie nakazać uderzenie na tyły spiskowców? Taki atak wspomożony wypadem z fortu w odpowiednim momencie mógł by nam dać całkowite zwycięstwo już pierwszego dnia.

Lwie Serce
01-09-2015, 18:54
Pomysł hrabiego de Modica wydaje się rozsądny - stwierdziła Agnes, wracając za chwilę do gładzenia sierści swego konia. Można tak uczynić, ale pozostaje kwestia przekonania do tego Duncana. Może wpaść w wielki gniew, jeśli istotnie jest zdrajcą, po usłyszeniu tego planu. Ktoś się tego podejmie? Spytał hrabia. Pani de Montmirail natychmiast rzekła - niestraszny mi Szkot, mogę z nim pomówić.

PanzerKampfWagen
01-09-2015, 19:04
Bertrand

Nie idź pani, rannaś mocno, ja z nim porozmawiam.

Il Duce
01-09-2015, 19:16
Robert

Bertrand dobrze prawi,zamiast Ciebie Pani może mości Godwyn iść powinien,on najlepiej Duncana zna i i pewnikiem najlepiej z nas wszystkich się z nim dogada,co o tym sądzisz Panie? - ostatnie zdanie wypowiedział patrząc na Godwyna.

PanzerKampfWagen
01-09-2015, 19:17
Bertrand

Albo i tak jak pan Robert mówi, Godwyn się z nim powinien dogadać. Możemy więc udać się we dwójkę.

Andrij Marszałek
01-09-2015, 19:58
Adriano

To świetny plan Robercie. Od razu się przekonamy po której stronie jest Pan Duncan. Mogę iść z wami jeśli chcecie. Trzy osoby zwiększą powagę polecenia w oczach Duncan. Przynajmniej tak myślę.

Lwie Serce
02-09-2015, 15:50
Więc idę z panami: Godwynem, Bertrandem i Adriano. Chyba żeście nie liczyli, że usłucham was i tu zostanę? Powiedziała Agnes, ruszając po tym na dziedziniec zamku. Rycerz Bjornsson również za nią podążył.

Niechaj więc się dzieje wola Boga, powodzenia cna pani i szlachetni panowie! Wykrzyczał do was hrabia, kierując się na dziedziniec, za nim podążyli wszyscy zebrani.

PanzerKampfWagen
02-09-2015, 16:31
Bertrand

Ehh, czy upór tej niewiasty zna granice? Oby tylko kiedyś za to nie zapłaciła. pomyślał, po czym udał się w stronę brony i czekał aż zostanie podniesiona.

Il Duce
02-09-2015, 16:32
Robert

Niech fortuna Wam sprzyja - rzekł i dodał już ciszej - oby Duncan okazał się przychylny dla mojego planu........- po czym podążył za Hrabią cały czas złorzecząc w myślach na upór Agnes i jej zamiłowanie do pakowania się w kłopoty.

Lwie Serce
02-09-2015, 17:14
Bertrand, Adriano:

Bramy zostały otwarte, podążyliście przez dziedziniec do Duncana odprowadzani wzrokiem rycerzy i żołnierzy. Jednakoż gdy przekroczyliście próg, kraty natychmiast opadły, ale dobrą wiadomością jest, iż na murach są gotowi do działania kusznicy. Zwlekam już tyle czasu u diabła! Ile można wyczekiwać, nie dość żem pomoc i lojalność zaoferował, to jeszcze muszę sterczeć tu kuś wie ile czasu! Wykrzyczał rozgniewany Szkot.

Robert:

Wszyscy z uwagą przyglądają się z zapadniętych krat rozmowom. Pani de Montmirail stoi prawym bokiem do Szkota, widzisz, że dłoń trzyma na rękojeści miecza gotowa by go dobyć.

Il Duce
02-09-2015, 17:26
Robert

Agnes żeby tylko Ci nic głupiego do głowy nie przyszło!Rannaś a Szkot na wprawnego woja wygląda - pomyślał patrząc się z dużym zdenerwowaniem na reakcje ludzi uczestniczących w rozmowach.

PanzerKampfWagen
02-09-2015, 17:44
Bertrand

Wybacz panie za zwłokę, lecz z hrabią plan działania obmyślaliśmy. Uznaliśmy, że należy wykorzystać element zaskoczenia, aby zdezorientować wrogów. Jesteśmy tutaj, by przekazać Ci rozkaz od pana Rajmunda, byś z wojskami swymi się wśród uliczek miasta przyczaił, i na tyły przeciwnika uderzył, kiedy ten na bramę fortu będzie napierał i najmniej się tego spodziewał.

Lwie Serce
02-09-2015, 17:54
Bertrand, Adriano:

Chyba żarty sobie robisz Franku! Wszędzie panoszą się zdrajcy a ty chcesz, bym ludzi swoich i żywot na zatracenie dał! Przysłużyć się pragnę, nie zaś samobójstwo popełniać!

Leczy gdy tylko Duncan skończył mówić, zagrzmiał dźwięk rogu wojennego, niedaleko ukazali się wam pędzący jeźdźcy. Nie są to rycerze ale konni sierżanci, co widzicie po ich uzbrojeniu, zbyt biednym na rycerstwo. Nie otwierać bramy, nie mogą wpaść do środka! Wykrzyczała Agnes dobywając miecza, za nią reszta poczyniła to samo wykrzykując swoje okrzyki wojenne między innymi "Alba! Alba! Alba!" i "Deus lo Vult!"

Na śmierć, na śmierć ku chwale Bożej i ocaleniu żywota pozostałych w zamku! Wydarła się pani de Montmirail a zawtórował jej Godwyn. Kusznicy na murach szykują się do oddania salwy na nacierających.

Robert:

Słyszysz wszystko, co się dzieje za bramą... Rycerze na dziedzińcu dobywają mieczy, a hrabia dosiadłszy konia gotuje się do boju. Nie wiadomo jednak, czy zamierza ocalić tych na zewnątrz...

Il Duce
02-09-2015, 17:59
Robert

Panie,jest jakaś boczna furta?! Kusznicy nie wystarczą i jeśli czegoś nie zrobimy posiekają wszystkich za bramą na kawałki....,jeśli nie ma to otwórzmy bramę nim za późno będzie.

PanzerKampfWagen
02-09-2015, 18:04
Bertrand

Godną śmierć Panie ześlij, nawet szybka nie musi być, bylebyś towarzyszy mych ocalił... Dobył miecza i uniósłszy go w górę wykrzyczał jedynie krótkie Amen! Wyczekiwał na salwę kuszników, aby móc po niej przypuścić swą ostatnią szarżę...

Andrij Marszałek
03-09-2015, 14:08
Adriano

Dio Con Noi - Wykrzyczał Adriano z przyzwyczajenia po włosku po czym dobył miecza i czeka na salwę kuszników.

Techniczny
Adriano jest na koniu na pewno tak?

Lwie Serce
03-09-2015, 15:18
Bertrand, Adriano:

Szarżujących na was jeźdźców jest kilkunastu, zbyt wiele się dzieje by policzyć ich dokładnie. Kusznicy oddali salwę, bełty przecięły powietrze wbijając się w lekkie kolczugi zbrojnych, trzech z nich spadło z koni. Bóg tak chce, szarża! Niech was piekło pochłonie jeśli bramę otworzycie! Wykrzyczała Agnes po łacinie, za chwilę dodając po francusku "Montjoie Saint Denis!"*. Wszyscy inni wykrzyczeli raz jeszcze swój okrzyk bojowy, ruszając za galopującą na czele panią de Montmirail. Tętent końskich kopyt, głos poganiających je jeźdźców, dźwięk ostrzy wyjmowanych z pochew... To ta najpiękniejsza chwila przed i w trakcie szarży... Nie ma odwrotu, jest już tylko zwycięstwo albo śmierć.

Rozliczenie walki będzie pewnie jutro, dzisiaj... Słabo się czuje po wczorajszym delektowaniu się Perłą Export. ;D Tak, Adriano jest na koniu.

* Montjoie Saint Denis - Góra Chwały Świętego Dionizego, okrzyk bojowy francuskich rycerzy.

Robert:

Słyszysz wszystko co się dzieje na zewnątrz i widzisz zza krat szarżujących rycerzy z Agnes na czele. Nie ma żadnej furtki, módlmy się do Boga by lojalni rycerze zwyciężyli... Nie mogę kazać podnieść krat, bo jeśli to pułapka i tak już nie ocalimy im żywota, a jeśli nie, to mają szansę zwyciężyć - odparł hrabia, widać było że z ciężkim sercem.

Il Duce
03-09-2015, 16:26
Robert

Zaklął siarczyście przeklinając w myślach hrabiego i jego decyzję ale w głębi duszy wiedział że ma rację i nie można narazić całej fortecy dla garstki na zewnątrz,jak by nie było Agnes to też jego przyjaciółka a tą decyzję podjął z pozycji nie Rajmunda tylko Seniora odpowiedzialnego za wszystkich poddanych. Nie mógł wydać innego rozkazu choć zapewne sam się teraz za niego przeklinał....

Lwie Serce
04-09-2015, 15:51
Bertrand, Adriano:

Doszło do zdecydowanego starcia wręcz, w którym wy, którzy pozostaliście lojalni hrabiemu, rozgromiliście zdrajców. Mieliście wielkie szczęście, iż nie byli to rycerze tylko zwykli zbrojni, choć też biegli w wojennym rzemiośle. Bertrand i Adriano usiekli po jednym żołnierzu, nie odnosząc sami ran. Wszyscy walczyli jak lwy, co sprawiło iż zdrajcy po odniesieniu dużych strat, sięgających kilkunastu poległych i ciężko rannych, uciekli przed wami w popłochu. Duncan okazał się wierny, narażał życie swoje i swych rycerzy w bitwie. La Victoire! La Victoire! Wykrzyczała uradowana Agnes unosząc miecz do góry, a reszta rycerzy poczęła wiwatować w swoich językach.

Robert:

Po kilku minutach wrzejącej potyczki usłyszałeś znajomy, przepiękny i pełen radości kobiecy głos wykrzykujący - La Victoire! La Victoire! Zaraz podniósł się krzyk radości rycerstwa, dumnego ze swego zwycięstwa. Otworzyć brame! Podnieść kraty! Wykrzyczał hrabia po łacinie.

PanzerKampfWagen
04-09-2015, 15:58
Bertrand

Zwrócił wzrok ku niebu Przyjmij Panie Boże te zagubione dusze, co to prawemu władcy się sprzeciwili i przebacz nam, że swych braci w wierze, co takoż Ciebie wyznawali bić musielim. Amen.

Il Duce
04-09-2015, 16:09
Robert

Odetchnął z wyraźną ulgą widząc że lojaliści a zwłaszcza Agnes wyszli bez szwanku,wiedział jednak że to zaledwie początek a zdrajcy zaraz uderzą na nich w dużo większej sile i nie poddadzą się tak łatwo - Ktoś postawiony pod ścianą nie cofnie się przed żadnym czynem.....

Lwie Serce
04-09-2015, 16:26
Bertrand, Adriano:

Bramy wnet zostały otwarte, a wy wszyscy ruszyliście z powrotem na dziedziniec Czerwonego Fortu. Duncan również nie pytając już nikogo także wjechał do środka, obok Godwyna. Agnes jak zwykle wychyliła się na czoło, jedną dłoń dumnie trzymając na biodrze, tak że Bertrand jak zwykle oczu oderwać nie może, w myślach wyobrażając sobie przeróżne rzeczy... Patrzą na was uradowani rycerze wewnątrz, w tym hrabia, wyraźnie przybity niemal nie mogąc spojrzeć w oczy pani de Montmirail.

Robert:

Zwycięscy powrócili na dziedziniec, wjechał także Duncan ze swymi rycerzami rzucając groźne spojrzenia wszystkim. Na czele kolumny jedzie Agnes w dumnej postawie, z lewą dłonią na biodrze a prawą trzymając swój miecz oparty o ramię.

PanzerKampfWagen
04-09-2015, 16:37
Bertrand

Nie bacząc na swój wygląd otarł miecz z krwi we własny tabard, po czym schował go do pochwy. Kiedyś wypiorę. Albo burgundowy kupię, coby jucha się nie odznaczała. Popatrzył wtem na bok Agnes Psiakrew, co ja bym dał żeby swoją dłoń tam położyć?... Albo i niżej trochę?... hehehe

Il Duce
04-09-2015, 16:44
Robert

Podjechał do hrabiego i szepnął - Panie proszę wybaczyć śmiałe słowa..........,wiem że jest Ci teraz ciężko i wyrzucasz sobie że ją i innych cnych rycerzy na groźbę śmierci zostawiłeś ale innej decyzji nie mogłeś podjąć,nikt nie mógł wiedzieć czy owi konni zbrojni to nie ariergarda,gdyby bramy zostały otwarte równie dobrze wróg mógł by już fortecę zdobywać a my sami martwi leżeć......,nie czujcie więc winy a i myślę że ona również to rozumie i żalu nie chowa - tu wskazał głową na Agnes po czym skłonił mu się w siodle i zostawił hrabiego samego z myślami

Andrij Marszałek
04-09-2015, 17:39
Adriano

W Italii jedynie z bandytami walczyłem. Spodziewałem się tu walki z Saracenami ale te zdradzieckie psy są nawet gorsi. Wybacz im Panie Boże a mi i mym towarzyszom daj siłę by rozbić ten spisek. - Po tych przemyśleniach Adriano spojrzał na chwile w niebo po czym tak jak Betrand wytarł miecz o swój kaftan.

Lwie Serce
04-09-2015, 18:13
Panie, przestańże się gapić cały czas na tą biedną panią de Montmirail, bo ją wzrokiem zaraz rozdziejesz - rzekł Godwyn patrząc na Bertranda, po czym wybuchł śmiechem. Na to ona również się roześmiała i mrugnęła okiem Francuzowi. Tymczasem hrabia spokojnie wysłuchał Roberta, po tym zaś zamyślił się chwilę... Wykrzyczał w końcu - spocznijcie ale tu, na dziedzińcu, bowiem mamy być gotowi na odparcie kolejnego ataku. Zamknąć bramę! Ach... I dzielnie dziś walczyliście.

Il Duce
04-09-2015, 18:17
Robert

Zsiadł z konia po czym rozpiął mu popręg i kolejny już raz tego dnia pogrążył się w sobie tylko wiadomych myślach.....

PanzerKampfWagen
04-09-2015, 18:45
Bertrand

Wyrwany z transu wydukał jedynie Co? Ależ ja?... Niemożliwe, nie patrzyłem przecież na panią... kunszt inżynierów zamkowych w myślach podziwiałem i na fundamenty fortecy spoglądałem...

Lwie Serce
04-09-2015, 19:11
Godwyn znów wybuchł śmiechem i zsiadł z konia, również popręg mu rozpinając. To samo poczynili wszyscy rycerze, a Duncan udał się na rozmowę z Rajmundem. Agnes zsiadła z konia dzięki pomocy Oswalda, który zaraz ułożył ją wygodnie, podkładając jej kropierz swego rumaka pod ciało oraz czaprak pod głowę. Następnie usiadł przy niej i zaczął ją głaskać po głowie, czule jak gdyby to jego siostra była... Co wprawiło Bertranda w dziwne uczucie, chyba zazdrość bowiem wielce pragnąłby teraz być na miejscu pana de Chastelneuf.

Wygląda na to, że wszyscy spoczywają radząc sobie jak tylko można, z sali rycerskiej wychodzą też damy niektórych rycerzy, by dotrzymać swym mężom towarzystwa.

PanzerKampfWagen
04-09-2015, 19:22
Bertrand

Zmierzył całą sytuację wzrokiem Zakonnik od siedmiu boleści. Zeskoczył ze swego konia, rozkulbaczył go, po czym rzekł mu cicho po francusku na ucho Nie zakochuj się nigdy towarzyszu, bowiem jak ja skończysz, albo co gorsza odwrócisz się ode mnie. uśmiechnął się szeroko, poklepał go po szyi i usiadł na wyścielonym przedtem kropierzu Guillaume'a i oparł się o mur. Wyjął krzyżyk spod koszuli, co to zazwyczaj na jego piersi wisi, ucałował go, po czym oczy przymknął i pogrążył się w półśnie.

Lwie Serce
04-09-2015, 22:08
Bertrand:

Po kilku minutach zmorzył Cię sen, zapadłeś w niego szybko za sprawą zmęczenia po walce i całym dniu, w czasie którego tak wiele się wydarzyło... Jednakoż większość Twych myśli krąży wokół tej kobiety, której uroda, cudny głos i obycie sprawiły, iż się zakochałeś... Takoż we śnie dostrzegłeś ją na koniu, pełną swego wdzięku oraz dumy, patrzącą na Ciebie. Mimowolnie podszedłeś do niej i chwyciłeś za śliczną dłoń, całując ją zarazem. Uśmiechnęła się do Ciebie i pochyliła w siodle, spoglądając tak przez chwile w Twe oczy, oraz gładząc dłonią po policzku. Masz wrażenie, że jesteś w raju... Po pewnym czasie, objęła Cię oburącz za szyję i przybliżyła swe usta do Twoich, ten najwspanialszy pocałunek w Twym życiu zaraz nadejdzie... Lecz gdy już poczułeś słodycz ust pani de Montmirail, rozległ się potężny okrzyk... Poczułeś straszliwy ból jakoby coś ostrego weszło Ci w plecy, jednakoż przeszedł on przez całe ciało. Ledwo dałeś radę się odwrócić, Twym oczom ukazał się postawny rycerz na czarnym koniu, ma długie włosy a przez nos znad prawego ucha pod lewe przechodzi zakrwawiony jego bandaż. Na sobie ma kolczugę z białą tuniką z naszytym zielonym krzyżem, cała również jest splamiona czerwoną posoką. W dłoni trzyma skruszoną kopię, spogląda na Ciebie swym rozgniewanym obliczem. Z przerażeniem dostrzegłeś też, że spomiędzy Twych piersi wystaje długi drzewiec zakończony żelaznym grotem... Wnet ogarnął Cię mrok, zniknęła słodycz dana Ci przez Agnes, zastąpiło ją cierpienie oraz ból...

Na całe szczęście był to tylko sen, zbudziłeś się cały przepocony i wystraszony. Co gorsza, czujesz coś mokrego między nogami...

Robert, Adriano:

Wielu rycerzy ułożyło się na ziemi, kładąc pod głowy płaszcze alibo czapraki swych rumaków. Warto chyba również iść spać, bowiem wreszcie jest czas by wypocząć.

Andrij Marszałek
04-09-2015, 22:09
Adriano

Zeskoczył z wierzchowca, rozpiął mu popręg, zdjął kropierz i usiadł na nim przy murze po czym zaczął rozmyślać o minionych wydarzeniach starając się zapaść w sen.

Techniczny

Edit o śnie z powodu wiadomości od MG

Il Duce
05-09-2015, 09:13
Robert

Boemund położył się na ziemi a Robert rozłożył koło niego kropierz układając się na nim i próbując zapaść w sen opierając się plecami o bok swojego wierzchowca.

PanzerKampfWagen
05-09-2015, 09:49
Bertrand

Spojrzał w dół, w okolice swego krocza.Ach, dokroćset! Od samego pocałunku żem się... Ech... I to przez sen na dodatek! Oby widać przez kolczugę nie było i samo wyschło... Przeklęte mary! Guillaume tymczasem ujrzawszy, że jego pan się wybudził, zarżał radośnie, podszedł do niego i szturchnął go pyskiem w ramię. Bertrand ujął jego głowę i począł głaskać mówiąc przy tym po francusku Tylko Ty mi o swym śnie nie opowiadaj, bo już dość mam dziś wrażeń w tej dziedzinie.

Lwie Serce
05-09-2015, 11:05
Adriano, Robert:

Za sprawą przemęczenia prędko zmorzył was sen...

Techniczny

Wam dam dopiero dalej akcję już następnego dnia w pbfie, czyli zaraz po skończeniu rozmowy Godwyna z Bertrandem.

Bertrand:

Blisko Ciebie ujrzałeś ucieszonego Godwyna trzymającego w objęciach swą śpiącą żonę Svenję, wygląda ona niczym aniołek. Oswald dalej czuwa nad Agnes, zaś reszta w większości już śpi. Duńczyk ozwał się w twą stronę niezbyt głośno - panie, czemu żeś jęczał w nocy i się po kroczu masował, czyżby śniła ci się pani....? Ledwo powstrzymał wybuch śmiechu.

PanzerKampfWagen
05-09-2015, 11:09
Bertrand

Odpowiedział mu zdziwionym tonem, także dosyć cicho Ja żem jęczał i po kroczu się masował? Wybacz panie, lecz snu swego nie pamiętam. Może coś Ci się pomieszało i Tobie się jakieś końskie zady śniły?

Lwie Serce
05-09-2015, 11:19
Bertrand:

Mi końskie zady? Ależ skąd, żonę śliczną w objęciach trzymam i o zadach koni myśleć mam? Odparł Godwyn. W międzyczasie też słyszysz jakiś przytłumiony, kobiecy chichot...

PanzerKampfWagen
05-09-2015, 11:24
Bertrand

A daj mnie panie spokój, koszmar okrutny mi się przyśnił i tyle... W nowym miejscu człowiek śpi i sny figle płatają...

Lwie Serce
05-09-2015, 11:35
Bertrand:

Duńczyk nic nie odrzekł już, tylko ułożył się do snu, wciąż ledwo powstrzymując śmiech. Ty położywszy się znów, ciągle słyszysz kobiecy chichot, który ustał dopiero po jakimś czasie. Domyślasz się, że to Agnes widziała oraz słyszała całe zajście... Ach jakże nieszczęśliwa ta miłość, choć ta kobieta nie jest temu winna... Po godzinie chcąc nie chcąc zasnąłeś, umęczony wszak jesteś. Znów przez sen widziałeś oblicze pani de Montmirail, lecz już nie było dla Ciebie nic, poza podziwianiem owego pięknego widoku...

Wszyscy:

Zbudzić się rycerze! Już świta, rozbudzić się i gotować! Usłyszeliście nagle potężny głos Oswalda, któren natychmiast wyrwał was ze snu. Już brzask, widocznie noc minęła spokojnie. Agnes jeszcze słodko śpi, Bertrand wie że nocy nie przespała, toteż teraz nawet krzyk templariusza jej zbudzić nie był w stanie.

PanzerKampfWagen
05-09-2015, 11:38
Bertrand

Ziewnął, przetarł zaropiałe od snu oczy, po czym wstał i zaczął siodłać swego wierzchowca.

Il Duce
05-09-2015, 11:39
Robert

Wstał nie ociągając się ani chwili po czym rozprostował kości ziewając przy tym potężnie

Andrij Marszałek
05-09-2015, 12:21
Adriano

Wstał po czym rozprostował kości, przetarł oczy i zaczął również siodłać konia.

Lwie Serce
05-09-2015, 19:00
Rozprostowaliście kości po śnie na ziemi, choć nie było tak źle biorąc pod uwagę, że niektórzy podkładali sobie kropierze i czapraki rumaków. Na dziedzińcu znów jest poruszenie, rycerze wstają spacerując, zakładając rękawice, przypinając pasy, i zapinając popręgi w siodłach. Damy, które niektórym towarzyszyły całą noc również wstały pomagając w tych czynnościach mężom. Agnes dalej śpi, a tak słodko wygląda we śnie iż nikt nie ma sumienia jej zbudzić. Wnet rozległ się okrzyk z najwyższej baszty - jakaś niewiasta na siwym wierzchowcu samotnie zbliża się powoli do murów miasta! Daleko jest, ale po złotych jej włosach, czerwonym płaszczu i siwym koniu zastanawiam się, czy to nie pani de Moulins!

PanzerKampfWagen
05-09-2015, 19:17
Bertrand

Usłyszawszy nazwisko pobladł De Moulins?! Jak się dowie, co do Agnes czuję, i temu Boemundowi powie... Oby Godwyn nic nie wygadał... Chyba że ta niewiasta nie jest w żaden sposób z tym człowiekiem powiązana, lecz to niemożliwe, by taki zbieg okoliczności nastąpił...

Il Duce
06-09-2015, 08:45
Robert

De Moulins? Jeżeli jest choć w połowie tak szalona jak Agnes możemy z nią nie wytrzymać - pomyślał i zaśmiał się w myślach,nie tracąc jednak czasu przygotował swego wierzchowca do ewentualnej jazdy,wiedział że jeśli jest spowinowacona z Agnes spiskowcy nie przepuszczą tej okazji.......

Lwie Serce
06-09-2015, 09:31
Wnet Oswald wbiegł do baszty, by po chwili znaleźć się na jej szczycie. Zaczął uważnie przypatrywać się przybyłej niewieście, jednakoż niezbyt długo. Prędko zbiegł z powrotem na dół i podszedł do was rzecząc - panowie de Tolouse, Modica, Silan i Bjornsson, do Trypolisu przybyła siostra męża Agnes, Charlotte de Moulins. Jak wiecie, w mieście roi się wręcz od zdrajców, którzy czekają na dogodny moment by uderzyć. Znają panienkę Charlotte, wiedzą, że pojmanie jej da im wielki atut... Nie możemy do tego dopuścić, musimy chyżo wypaść z Czerwonego Fortu i wyjść jej na spotkanie, po tym zaś bezpiecznie tu odprowadzić!

Wtem jednak Agnes się zbudziła i jak poparzona wstała na równe nogi, podbiegając do was, pytając - Charlotte!?

PanzerKampfWagen
06-09-2015, 09:41
Bertrand

Czyli to jednak nie jest zbieg okoliczności... Jak mnie Baldwin nie utłucze, to ten Boemund z pewnością. Dosiadł swego Guillaume'a po czym gotowy do drogi stanął przed bramą oczekując dalszych rozkazów.

Il Duce
06-09-2015, 10:04
Robert

Zatem każda chwila się liczy - rzekł błyskawicznie dosiadając Boemunda i ruszając na nim w stronę bramy - ruszajmy nim będzie za późno!

Lwie Serce
06-09-2015, 10:20
Oswald takoż dosiadł wnet swego destriera i wykrzyknął - otworzyć bramy, w gotowość całą załogę fortu stawić! Na te słowa zapanowało ogólne zamieszanie, sierżanci zaczęli biegać po całym dziedzińcu, a kusznicy ustawiać się na murach z napiętym orężem. Agnes nie odpuściła i też od razu pobiegła do swego konia, zakładając mu czaprak oraz siodło. Po tym zaś z wyskoku, z trudem weszła na jego grzbiet. Brama została podniesiona, wyruszyliście w sześcioro gnając galopem...

Pędzicie przez główną ulicę, szczęściem wiele przebywać nie trzeba, bo Czerwony Fort blisko głównej bramy Trypolisu się znajduje. Wyjechaliście przez nią na otwartą przestrzeń nie niepokojeni przez nikogo, co was nieco zdziwiło, a wnet waszym oczom ukazała się panienka de Moulins.
1201

Wygląda na piękne, młodziutkie dziewczę, co nawet 20 lat jeszcze nie ma. Na sobie nosi czerwony płaszcz oraz białą suknię, dosiada siwego, lekkiego konia. Jej głowę zdobi przedni, złoty diadem. Panienka jest bardzo zmęczona, pot ocieka jej z czoła, wygląda na to że nie jadła i nie piła od dość długiego czasu. Charlotte! Krzyknęła Agnes, wtem obie wpadły sobie w ramiona, przytulając się z wielką czułością.

Techniczny

Przyjąłem, że Adriano wyruszył za resztą.

Il Duce
06-09-2015, 10:31
Robert

Czas na czułości przyjdzie później teraz musimy pędem wracać do fortu póki spiskowcy nas nie dostrzegli! - powiedział stanowczym głosem

Lwie Serce
06-09-2015, 10:55
Agnes z Charlotte zdały się nie usłyszeć słów Roberta, zajęte czułym powitaniem ze sobą. Wnet jednak główna brama do Trypolisu została zamknięta a z miasta słychać grzmienie rogu wojennego... Oswald i Godwyn natychmiast dobyli oręża, nerwowo się rozglądając a Agnes objęła troskliwie panienkę de Moulins tuląc do siebie oraz również się rozglądając.

PanzerKampfWagen
06-09-2015, 11:04
Bertrand

Usłyszawszy dźwięk rogu dobył miecza i tarczy i ponownie do boju się szykował. Jak panowie myślicie, dużo ich będzie? Więcej niźli poprzednio?

Il Duce
06-09-2015, 11:17
Robert

Niech to szlag,wszyscy zginiemy bo na czułości akurat teraz im się zebrało! - pieklił się w myślach,na głos powiedział tylko zachowując zimną krew - Agnes jest jakaś inna droga prowadząca do miasta?

Lwie Serce
06-09-2015, 11:45
Wszystkie na pewno zamknęli, nic tu po nas, jedziemy w stronę Botron! Krzyknęła Agnes poganiając konia do galopu, chwytając za rękę swoją szwagierkę. To jakieś dwie godziny drogi stąd wzdłuż wybrzeża! Dodał Oswald. Wnet kilka strzał wbiło się w ziemię obok was, łucznicy z murów strzelają w waszą stronę. Jedna z nich drasnęła ramię pani de Montmirail, która widząc że grot zaraz wbije się w Charlotte, natychmiast odsunęła ją w siodle, sama niestety będąc raniona.

Il Duce
06-09-2015, 11:48
Robert

Natychmiast podjechał do dam osłaniając je tarczą przed nadlatującymi strzałami samemu krzycząc - Nic tu po nas,uciekajmy!

PanzerKampfWagen
06-09-2015, 11:55
Bertrand

Czyli łuczników też przeciągnęli na swą stronę?! Jedźmy zatem, nim nas wystrzelają!

Lwie Serce
06-09-2015, 12:22
Odjechaliście szybkim galopem jak najdalej od miasta, jadąc wzdłuż wybrzeża po plaży. Wasz rajd mocno spowalnia Charlotte, która jest bardzo zmęczona i dosiada takoż wyczerpanego wierzchowca. Chmurzy się, zaraz może lunąć ostry deszcz, a wiatr wieje bardzo silny rozwiewając piękne włosy obu dam. Po około pół godziny szybkiej jazdy Agnes ozwała się wreszcie - na Boga zatrzymajmy się, Charlotte zaraz padnie z wycieńczenia!

Il Duce
06-09-2015, 12:26
Robert

Przygryzł wargę ale skinął jej głową i powiedział tylko wyciągając do Charlotte bukłak z wodą - Masz Pani,napij się,faktycznie źle wyglądasz,odpocznij nieco a ja tymczasem wypatrywał będę czy aby pogoń za nami nie ruszyła.

PanzerKampfWagen
06-09-2015, 12:39
Bertrand

Zatrzymać się możem, skoro panie sobie życzą, jeśli o mnie chodzi to nie mam nic przeciw.

Andrij Marszałek
06-09-2015, 12:55
Adriano

Cholerni łucznicy. Nie jest dobrze. Widać że sporo oddziałów przeciągneli na swoją stronę.

Lwie Serce
06-09-2015, 13:09
Charlotte chwyciła bukłak z wodą i się z niego ochoczo napiła, ciężko dysząc ze zmęczenia, odrzekła po tym po łacinie - dziękuję ci panie, dziękuję ci... Oddała Ci wtem bukłak, a Agnes z Oswaldem wysadzili ją z konia, układając na plaży przy samej wodzie. Pani de Montmirail zdjęła jej buty i obmyła stopy z troską w oczach, traktując ją niemal jak siostrę.

Godwyn gdy już zsiadł z konia rozgniewany wielce kopnął w piasek ze złości, wykrzykując - przeklęty Gawain! Moja Svenja! Upadł zaraz na kolana zakrywając sobie dłonią twarz, pierwszy raz widzicie go załamanego i wręcz bezsilnego...

Oswald ze smutkiem przygląda się całej sytuacji podchodząc do Roberta - nie masz co stać na straży panie, jak ktoś będzie jechał na tej równinie to od razu go dostrzeżemy.

Il Duce
06-09-2015, 13:11
Robert

Masz rację - odrzekł zsiadając z konia,równie zmęczonym głosem co pozostali - A mi Pani nie dziękuj,moim obowiązkiem było by się z damą zapasami podzielić

PanzerKampfWagen
06-09-2015, 13:20
Bertrand

Rzekł cicho do Duńczyka z troską w głosie Nie smuć się Godwynie, z panem Rajmundem i pozostałymi rycerzami została, oni jej nie pozwolą nic zrobić...

Andrij Marszałek
06-09-2015, 13:46
Adriano
Zsiada z konia i bierze niewielki łyk wody po czym zaczyna obserwować otaczającą ich równie.

Lwie Serce
06-09-2015, 13:56
Robert:

Za rycerskość okazaną wobec mnie też dziękuję - odparła Charlotte, opierając zaraz głowę o ciało swej szwagierki, która wciąż troskliwie ją do siebie tuli.
- Ach... Boemund wysłał mnie z listem do ciebie Agnes, to dowód na zdradę de Curlanda. Rzekła siostra konstabla, wyjmując zza płaszcza dwa pergaminy.
- Jego zdrada już jest jawna, spóźniłaś się kochana... Ale pokaż, przeczytam. Pani de Montmirail wzięła pergaminy od Charlotte i oddaliła się kawałek, czytając je.

Nie znam cię, a wydajesz się dobrym znajomym Agnes skoro pozwala zwracać się do niej po imieniu... Stwierdziła dziewczyna.

Bertrand:

Godwyn odparł - nie pozwolą, ale co jak wszyscy tam polegną, zdrajców jest tak wielu... Boże, czemu zostawiasz mnie bezsilnego, czemu ja tu pojechałem miast próbować na zamek powrócić!

Adriano:

Równina jest piękna i spokojna, bardzo przypomina Ci rodzimą Italię. Nic się na niej nie dzieje, słyszysz tylko śpiew mew, kojący powiew wiatru i szum fal...

Il Duce
06-09-2015, 14:04
Robert

Wybacz Pani,me miano Robert de Modica,istotnie mimo zaledwie kilku dni trwania naszej znajomości darzymy się przyjaźnią......,kiedy ostatnio jadłaś? Mam spory prowiant,może nie jest to wytworny posiłek ale pozwoli zaspokoić głód

Lwie Serce
06-09-2015, 14:31
Robert:

Wczoraj rano, jak w Jerozolimie jeszcze byłam - odparła Charlotte. Nie proszę cię o jadło, ale jeśli podzielić się zechcesz... Dodała z uśmieszkiem.

Il Duce
06-09-2015, 14:35
Robert

Zechcę - w odpowiedzi również się uśmiechnął - nie mógłbym czegoś żałować przyjaciółce Agnes - po czym podał jej solidną porcję ze swego prowiantu a sam począł prowadzić konia w stronę rosnącej nieopodal trawy,gdy to zrobił uświadomił sobie że sam nic nie jadł,rozpiął mu popręg i sam przygotował sobie lekki posiłek popijając go wodą z bukłaku

PanzerKampfWagen
06-09-2015, 14:53
Bertrand

Gdybyśmy do fortu próbowali wrócić to by nas niechybnie trupem położyli, a wtedy jeszcze większy zawód byś jej sprawił, gdyby o Twej śmierci się dowiedziała. A fortecy ot tak nie oddadzą bez walki, wrogów dużo, lecz sierżantów i kuszników na zamku równie tyle, a i zapasów pewno na tyle nasi mają, byśmy im mogli z odsieczą przyjść nim głodem przymrą. A jeśli o głodzie wspominamy, to zjedz coś, byś siły miał na resztę podróży.

Lwie Serce
06-09-2015, 15:24
Robert:

Charlotte zaczęła zajadać się z apetytem podarowanym przez Ciebie posiłkiem. Ty również wreszcie zaspokoiłeś swój głód, tak jak i Boemund. Gdy jednak skończyłeś jeść, usłyszałeś anielski głos, śpiewający piękną pieśń... Dobywa się on od strony panienki de Moulins, choć nie widzisz jej twarzy to wiesz, iż prawie na pewno ona to śpiewa, skończywszy jedzenie.

Douce dame jolie,
Pour dieu ne pensés mie
Que nulle ait signorie
Seur moy fors vous seulement.

Qu'adès sans tricherie
Chierie
Vous ay et humblement

Tous les jours de ma vie
Servie
Sans villain pensement.

Helas! et je mendie
D'esperance et d'aïe;
Dont ma joie est fenie,
Se pité ne vous en prent.

Douce dame jolie...

Mais vo douce maistrie
Maistrie
Mon cuer si durement

Qu'elle le contralie
Et lie
En amour tellement

Qu'il n'a de riens envie
Fors d'estre en vo baillie;
Et se ne li ottrie
Vos cuers nul aligement.

Douce dame jolie...

Et quant ma maladie
Garie
Ne sera nullement

Sans vous, douce anemie,
Qui lie
Estes de mon tourment,

A jointes mains deprie
Vo cuer, puis qu'il m'oublie,
Que temprement m'ocie,
Car trop langui longuement.

https://www.youtube.com/watch?v=8Z8rt3hHUEY

Bertrand:

Godwyn klepnął Cię po ramieniu rzecząc - dobry z ciebie człek. Usiadł po tym na piasku, usłyszeliście wtem to samo co Robert...

Adriano:

Również słyszysz piękną pieśń śpiewaną przez Charlotte...

Il Duce
06-09-2015, 15:31
Robert

Położył się na piasku z rękami pod głową wsłuchując się w pieśń,tą samą którą tak często śpiewała jego umiłowana Julia, i anielski głos Charlotte był również niezwykle do głosu jego żony podobny,kilka łez mimowolnie pociekło mu po twarzy jednak były to raczej łzy radości a uśmiech zagościł na jego twarzy,gdy pieśń dobiegła końca otarł twarz z łez i powiedział lekko nie swoim głosem - Pani,właśnie z nawiązką odpłaciłaś mi za te drobne gesty,masz anielski głos,istny dar od Boga,sporo czasu upłynęło od kiedy słyszałem tak cudowny śpiew

PanzerKampfWagen
06-09-2015, 15:34
Bertrand

Ładnie ćwierkasz ptaszku...

Andrij Marszałek
06-09-2015, 16:09
Adriano

Cóż za kojąca melodia. Dziękuje pani bo chodź na chwile zapomniałem dzięki niej o naszym trudnym położeniu.

Lwie Serce
06-09-2015, 16:17
Charlotte zarumieniła się na słowa Normana i Adriana - och naprawdę? Dziękuję, lubię śpiewać, to daje ukojenie dla serca, śpiewałam codziennie swemu bratu, gdy się dowiedział że jest chory, by go uspokoić...

Gdy jednak Charlotte skończyła mówić, usłyszeliście płacz Agnes...

Il Duce
06-09-2015, 16:22
Robert

Wstał i podszedł do Agnes na odległość kilku metrów po czym zapytał miłym głosem - Agnes,wszystko w porządku?

PanzerKampfWagen
06-09-2015, 16:26
Bertrand

Usłyszawszy płacz Agnes poczuł jakieś ukłucie w sercu Czyli ona go wciąż kocha, bowiem ten płacz znikąd się nie wziął... Pierwej pieśń o miłości męża do swej wybranki usłyszała, a potem jeszcze słowa tej Charlotte. Trudno mi się będzie odkochać na pewno, lecz ranić też jej nie mogę...

Lwie Serce
06-09-2015, 16:45
W porządku, przeczytałam tylko list od męża i... Nieważne... Usiądźcie spokojnie wszyscy tutaj, porozmawiamy - odrzekła Agnes mając wciąż załzawione oblicze, Charlotte natychmiast podbiegła do niej całując w policzek i wtulając się w nią. Takoż Oswald i Godwyn usiedli obok, zastanawiając się co ona ma do powiedzenia.