PDA

Zobacz pełną wersję : PBF Trędowaty rycerz - Trypolis



Strony : 1 2 3 4 [5]

Lwie Serce
20-09-2015, 14:40
Zgodnie ze swym jednogłośnym postanowieniem, nie czekaliście na rozwój wydarzeń w Belvoir tylko pomknęliście dalej do Jerozolimy. Jadąc przez most zwodzony ku otwartej przestrzeni, poczuliście jakoby tęsknotę, pragnienie ciepłego łoża, odpoczynku i beztroski. Po jakimś czasie jadąc galopem, jednak dość spokojnym, Charlotte się ozwała - może panowie rycerze coś opowiecie, by rozweselić alibo i uczynić tą podróż ciekawszą?

Andrij Marszałek
20-09-2015, 15:17
Adriano

Raz w Wenecji widziałem jak ktoś kupił skórzane rękawice za 20 złotych monet więc nie jestem taki najgorszy. heh

Il Duce
20-09-2015, 16:03
Robert

Rozweselić Cię Pani w tej chwili nie jestem w stanie ale opowiedzieć coś mogę - powiedział po czym wziął głęboki oddech i zaczął swą historię....

Anno Domini 1166


Był to czas wielce niespokojny na mej rodzimej wyspie, władza królewska była świeża i nie ugruntowana co wywoływało liczne lokalne konflikty pomiędzy miejscowymi możnowładcami którzy zwietrzyli łatwą okazję na poszerzenie swych posiadłości a ambicje mieli większe od możliwości, istny raj dla najemników którzy zatrudniani byli wielce ochoczo a za swe usługi żądali nieziemskich opłat wiedząc że zaślepieni żądzą władzy arystokraci zapłacą każdą cenę jaką usłyszą..... Konflikty były krótkie lecz krwawe i intensywne, wiele istnień na śmierć poszło korzyści tym którzy je na nią wysłali zwykle nie przynosząc. Szybko pojawiły się skutki owych wojen w postaci żądnych łupów zbrojnych band najeżdżających i plądrujących sioła czy rabujących ludzi na drogach.....

I moje ziemie ta zaraza dopadła mimo żem nie brał udziału w owych lokalnych przepychankach, kilkuset najmitów naszło me ziemie paląc i plądrując wieś, mieszkańców wybijając a trzodę uprowadzając. Nie mogłem tej zniewagi płazem puścić nie tylko z powodu że ziemie pod moją ochroną najechali ale i dlatego że innych śmiałków mój brak reakcji by mógł zachęcić i pomyśleć by mogli że młody senior nos z zamku się wyściubić boi....... Dlatego zebrałem swych zbrojnych i postanowiłem uderzyć na uchodzących z łupami grabieżców przy rzecznej przeprawie, nie znali oni tych terenów a i wolno się poruszali, pieszo idąc i łupy dźwigając, rozprężenie wśród nich panowało a i ostrożności nie wykazywali pewnie się czując. Z łatwością dogoniłem ich nieregularną kolumnę tuż przed wejściem na most, widząc ławę konnych w przerażeniu poczęli szyki formować łupy na wozy odrzucając..... Nie dając im chwili na organizację poprowadziłem szarżę ku ich zgubie, teren sprzyjał szarży był bowiem niemal płaski.... Ruszyliśmy najpierw stępa, potem w kłusa przechodząc by następnie w zwarty szyk się uformować i galopem ruszyć, oddali salwę w naszą stronę, kilkunastu mych ludzi z koni się zwaliło a od mojego hełmu strzała się odbiła nie było to jednak w stanie nas powstrzymać, włócznicy wyszli naprzód drzewce swe wystawiając jednak tego dnia nic nie mogło ich uratować. Wpadliśmy na nich z hukiem, przeszywając włóczniami i tratując pierwsze szeregi, po polu bitwy rozległy się przerażone krzyki ranionych i umierających, rozbita tłuszcza poczęła uciekać jak najdalej od naszego oręża prosto w stronę wartkiego strumienia rzeki gdyż inne drogi ucieczki im odcięte zostały, wielu z tych co naszej sprawiedliwości umknęło w wodzie się potopiło, ledwie kilkunastu ludzi z pogromu ocalało wieść o naszym zwycięstwie po okolicznych ziemiach roznosząc.....

Lwie Serce
20-09-2015, 16:08
Charlotte słuchała opowieści Normana jak zaczarowana, snując sobie w głowie wyobrażenie bitwy, o której mówił. Cóż za piękna chwila to musiała być, gdy zwyciężyliście! I ta szarża, te emocje! Ahhh jak ja bym chciała tego zaznać... Ale ani Agnes, ani Boemund nie chcieli mnie nigdy nauczyć walki, mimo mych próśb...

Il Duce
20-09-2015, 16:11
Robert

Cieszę się że Ci się spodobała Pani,zaiste piękna to była chwila - odparł z lekkim uśmiechem

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 16:17
Bertrand

Ach, gdybym tylko ja mógł serce sobie pokrzepiać pięknymi wspomnieniami... Niestety w moim przypadku tych okropnych jest zdecydowanie więcej...

Lwie Serce
20-09-2015, 16:20
Każde z nas ma okropne wspomnienia, ale czy piękne chwile nie stają się wtem cudowniejsze, jeśli są pośród tych strasznych? Spytała Charlotte, Agnes uśmiechnęła się, głaszcząc ją po głowie jakoby młodszą siostrę.

Il Duce
20-09-2015, 16:23
Robert

Masz rację Pani, te dobre chwile są niczym promienie światła pośród tych złych i tym bardziej takie wspomnienie się docenia mogąc do niego uciec w złej chwili

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 16:26
Bertrand

Gorzej jeśli pięknych chwil nie ma wcale i człek musi rozdzielać wspomnienia na te bardziej i mniej złe. Na szczęście od jakiegoś czasu u mnie te mniej straszne przodują.

Lwie Serce
20-09-2015, 16:28
Tak, ja wiem jakie - rzekła Agnes na słowa Bertranda, chichrając po tym znów.

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 16:38
Bertrand

Zwrócił się do Charlotte Ekhm, no nic, jeśli panienka tak łaknie opowieści, to mogę powiedzieć o odejściu tej, za którą tak tęsknię, o czym już Robertowi wspominałem.

Lwie Serce
20-09-2015, 16:39
Zatem opowiadaj panie, chętnie posłucham - odparła.

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 17:40
Bertrand

Wiesz zapewne, że konflikty między możnowładcami Francuskimi a Normanami toczą się od zawsze. Granica ciągle pozostaje ruchoma, a angielskie wypady sięgają ziem położonych nawet daleko wgłąb kraju. Oczywiście moi ziomkowie nie pozostają świętymi i także normańskie prowincje na kontynencie plądrują, lecz nie o tym ta historia.
W każdym razie mój ojciec był hrabią, właścicielem sporego połacia ziemi podlegającego wsi, położonej niedaleko na północny zachód od Tuluzy. We wsi tej fort stał, z trzech murów na krzyż, dwóch niewielkich baszt i donżonu składający się. Nigdy wróg nas nie nękał, więc pomimo ostrzeżeń ojciec często pozwalał sobie na opłacenie mniejszej straży. Aż do pewnego feralnego dnia...
Mając zaledwie dwa lata nieświadom byłem do końca otaczającego mnie świata, lecz o dziwo sporo z tamtego okresu pamiętam. Pewnego razu mój ojciec wyjechał gdzieś, na polowanie zapewne, bardzo lubił na dziką zwierzynę czyhać. Zabrał ze sobą część dworu i wszystkich sześciu mych braci, z których najmłodszy sześć lat liczył zaledwie. Ja, jako dziecko zbyt małe jeszcze na polowanie, z matką zostałem. W godzinach popołudniowych, kiedy słońce z wolna po tarczy nieba w stronę widnokręgu się kierowało, mać moja przez okno ze stołpu ujrzała jeźdźców zmierzających w stronę wsi. Wrażenia na niej to zbytniego nie zrobiło, lecz już po chwili zorientowała się, że jest ich za dużo jest i herbu naszego na tunikach nie mają, więc nie może to być jej mąż. Zaraz usłyszeliśmy okrzyki chłopstwa, dźwięk tłukących się naczyń, wrzaski śmiertelne... Wrogowie rozproszyli się, część chaty zaczęła przeszukiwać, a część w stronę fortu od razu pognała. Strażników oczywiście zbyt mało było, a i bramy głupcy nie zdążyli zamknąć na czas. Zostali wycięci w pień, podczas gdy grabieżcy małe straty ponosząc wtargnęli do donżonu. Usłyszeliśmy jak biegają po korytarzu od komnaty do komnaty w poszukiwaniu kosztowności. Kiedy kroki blisko naszych odrzwi usłyszeliśmy, matka pod łóżko kazała mi czym prędzej czmychać, a ja, brzdąc wystraszony prędko jej polecenie wykonałem. Wtem do sypialni jakiś oprych w kolczudze i z kaftanem heraldycznym wpadł. Ujrzawszy niewiastę wykrzywił twarz w okropnym grymasie uśmiechu, ukazując swe braki w uzębieniu. Krzyknął coś w tym barbarzyńskim języku, po czym moją rodzicielkę na podłogę silnym pchnięciem rzucił. Złapał ją za włosy i wytargał za nie z komnaty. Kiedy tylko odrzwia przeraźliwie trzasnęły ja wybiegłem ze swej kryjówki, uchyliłem je nieznacznie i przez niewielką szparę obserwowałem co się dzieje. Ten... zwierz zatargał ją aż do głównej sali, gdzie zazwyczaj ucztowaliśmy. W jednej chwili jeszcze dwóch się obok zjawiło. Na stół ją rzucili, suknię rozerwali... A ja stałem tam bezbronny jedynie patrząc, no bo cóż więcej mogłem zrobić?... Kiedy oni... skończyli, z powrotem za włosy na dziedziniec ją wytargali. Na gałęzi jabłoni rosnącej na dziedzińcu ją powiesili... łza w jego oku się pojawiła, lecz otarł ją zrazu Zaraz potem ojciec mój z odsieczą wrócił, najeźdźców wszystkich wybił, ale dla niej było już za późno...

Lwie Serce
20-09-2015, 17:47
Panienka słuchała historii z takim samym zaciekawieniem, co Roberta. W miarę wymawiania przez rycerza kolejnych słów, ta coraz bardziej smutniała, aż na końcu kilka łez spłynęło po jej policzkach, opowieść wyraźnie ją wzruszyła. To... Okropne, jak tak można było uczynić...

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 17:56
Bertrand

Niektórzy ludzie to zwierzęta i nic tego nie zmieni. Nie płacz panienko, ja już dawno przestałem się tym smucić, wiem że nic tych wydarzeń nie odwróci i ich nie zapomnę, pogodziłem się z przeszłością.

Il Duce
20-09-2015, 18:21
Robert

Zaiste przykra Twa historia Bertrandzie - powiedział do niego po czym dodał do Charlotte - niestety Pani,wojna to nie tylko bohaterskie czyny i potyczki,zdarzają się podczas niej również takie straszne rzeczy - gdy skończył pogrzebał chwilę w jukach i wyciągnął w jej stronę czystą chustę na otarcie łez

Lwie Serce
21-09-2015, 16:07
Charlotte nie wyciągnęła ręki po chustę, zaczęła tylko spoglądać na Normana jakoby czekając... Opowiedziałbym wam nieco o mych wyprawach wojennych w Danii, ale skoro panienka i tak już poruszona, to chyba o tamtejszym sposobie wojny prowadzenia mówić nie warto hehe - rzekł Godwyn.

PanzerKampfWagen
21-09-2015, 16:12
Bertrand

Przypomniawszy sobie opowieść o włochatej piczy uśmiechnął się nieznacznie na słowa Godwyna.

Il Duce
21-09-2015, 16:13
Robert

Nie smuć się już Pani, i mnie smutek ogarnia gdy łzy na Twej ślicznej twarzy widzę - powiedział podjeżdżając do niej i delikatnie ocierając jej łzy,wielką staranność i uwagę przy tym wykazując

Andrij Marszałek
21-09-2015, 16:26
Adriano

Różnie w życiu bywa. Ja Betandzie miałem kiedyś starszego brata. Był dla mnie jak ojciec bo nasz prawdziwy nigdy nie miał dla mnie czasu. Pewnego dnia odpłynął do Ziemi Świętej i więcej nie wrócił choć przyrzekał że znów stanie na rodzinnej ziemi. Pogodziłem się z tym że prawdopodobnie zginął. Jedną jego lekcję zapamiętałem szczególnie. Powiedział bym po prostu robił swoje, to co uważam za słuszne Może dlatego jestem taki cichy. - uśmiechnął się nieznacznie.

Lwie Serce
21-09-2015, 16:47
Och... Dziewczyna zarumieniła się cała. Dziękuję - powiedziała nieśmiało.

Zaraz też Agnes wyrwana z dotychczasowej zadumy, poprawiła sobie włosy dłonią i zaczęła mówić - tysiące pięknych opowieści o chwale, waleczności, odwadze, a także tych smutnych o okrucieństwie, mordzie i grabieżach krąży po dworach, rozpowiadanych przez rycerzy i trubadurów. Jest też jedna mniej znana o pewnym szlachetnym rycerzu... O włosach czarnych niczym noc, pięknych zawiniętych wąsach i niedługiej, ale dodającej powagi brodzie. Serca wszystkich dam podbić mógłby, ale obrał sobie jedną... Uśmiechnęła się - pewnego wieczoru przybył na zamek... Którego nazwy wspominać nie warto. Ale ów zamek nieopodal Paryża się dumnie unosi na wzgórzu. Los chciał, iż tedy potężny zagon Normanów z Anglii wyprawę wojenną przygotował, a nasz dzielny kawaler przybył przed samym ich nadejściem, zupełnie przypadkowo, jako wędrowny wojownik szukając rycerskiej przygody. Ujrzała... Pewna panna ujrzała go wtedy, wjeżdżającego do zamku, na jego dziedziniec, na hełmie miał opaskę bannareta, co znaczyło iż to dość wpływowy pan. Dosiadał konia karej maści z Fryzji, jak mi... Jak później wyznał tej pannie, rumak nosił imię Amalryk, na cześć króla Jerozolimy, z której rycerz niedawno powrócił. Tak więc owa młoda panna nieco wystraszona z powodu nadjeżdżającej armii normańskiej, bardzo się uradowała na przybycie tak dumnie wyglądającego rycerza. Tedy wszystko się zaczęło... Niewielkie mury zamku i nieliczni obrońcy nie mogli długo powstrzymać atakujących. Wnet zniszczyli bramę taranem a pan zamku poległ, próbując bronić przejścia. Młoda dziewczyna rozpłakała się, gdyż był to jej wuj, ale wydarzyło się coś, co sprawiło iż jej serce zaznało nadziei... Nowo przybyły rycerz, na swym wielkim koniu, dobył swego pięknego ostrza ustawiając się na dziedzińcu i wykrzykując na cały swój donośny głos - Montjoeie Saint Denis! Na to wszyscy obrońcy zebrali się za nim i jak jeden mąż ruszyli na grabieżców, podchwycając ten okrzyk francuskich rycerzy. Wnet runęli na Normanów, siekąc ich z wielką determinacją, nie okazując litości. Tak oto zostali angielscy najeźdźcy pokonani u bramy niewielkiego zamku, dzięki bohaterstwie tego rycerza, dzięki temu iż w chwili zdawałoby się bez nadziei, on stanął do walki podrywając dzielnych Francuzów. Niedługo po tym, młoda panna, której w ciągu kolejnych dni rycerz serce podbił, wyruszyła z nim za morze... Tam, gdzie oboje przeżyli wiele chwil pieknych i smutnych...

Il Duce
21-09-2015, 17:22
Robert

Nic nie odparł na słowa Charlotte tylko uśmiechnął się do niej ciepło z trudem powstrzymując się by ją po policzku pogładzić,gdy zawstydzenie swe okazała tym piękniejszą i bardziej urokliwą damą mu się wydała, po czym spojrzał na Agnes ze zrozumieniem w oczach i powiedział - Piękna historia,nic dziwnego że owa dama serce swe mu ofiarowała....

Andrij Marszałek
21-09-2015, 17:57
Adriano

Piękna historia pani.

Lwie Serce
21-09-2015, 18:29
Tak Robercie, też jej się nie dziwię - odparła Agnes z uśmiechem, dodając - a skoro już przy tematyce miłości jesteśmy, opowiedz nam Bertrandzie o swych zalotach do panien we Francji, bo nie uwierzę iż żadnej w twym życiu nie było.

PanzerKampfWagen
21-09-2015, 18:35
Bertrand

Moich zalotach? odparł zdziwiony Przecież nie opowiem o tych wszystkich... damach

Lwie Serce
21-09-2015, 18:37
Dobrześ słyszał, chyba nie odmówisz mi przyjemności wysłuchania opowieści o twych miłosnych przygodach? Spytała z uśmiechem pani de Montmirail.

Il Duce
21-09-2015, 18:40
Robert

Spojrzał ze zdziwieniem na Bertranda - Czyżby żadnej prawdziwej kobiety w jego życiu nigdy nie było? Odpowiada jakoby nigdy do żadnej szlachetnej damy się nie zalecał......

PanzerKampfWagen
21-09-2015, 18:54
Bertrand

Posmutniał trochę bardziej, tak jak wtedy gdy historię swą opowiadał, specjalnie, coby rozmówcy więcej wiary mu dali. Wybacz, lecz nie mam zbytniego humoru by o miłościach swych rozmawiać. Oby się odczepiła, oby się odczepiła!

Lwie Serce
21-09-2015, 18:55
A cóż lepiej humor poprawia od upojnych wspomnień? Wszak miłość jest piękna - mówiła dalej Agnes, wciąż z uśmiechem.

Il Duce
21-09-2015, 18:58
Robert

Zrobił wielkie oczy nie mogąc słowa wydusić - Jak miłość może o smutek przyprawiać? Przecież chwile spędzane z bliską osobą są tymi najpiękniejszymi i najwspanialszymi....., jeśli nikogo w życiu nie pokochał z wzajemnością smutne ono doprawdy być musiało

PanzerKampfWagen
21-09-2015, 19:13
Bertrand

Cóż tak ślepia wbijasz Robercie? Nie chcę już po prostu rozmawiać o kobietach w moim życiu się przewijających.

Il Duce
21-09-2015, 19:21
Robert

Skoro tak twierdzisz......, a ja jeno podzielam zdanie Agnes że wspomnienia o chwilach z ukochaną osobą są tymi z najcudowniejszych, miłość to piękna rzecz i nic nie może się z nią równać,dziwi mnie że inaczej uważasz.....

Lwie Serce
22-09-2015, 14:02
No cóż, skoro nie chcesz mnie opowieścią uraczyć to trudno, ale ciężko zdobyć serce damy, nie znając opowieści o miłości, a cóż lepszym natchnieniem na wymyślanie ich, niż własne przeżycia? Spytała Agnes.

PanzerKampfWagen
22-09-2015, 15:15
Bertrand

Może kiedy indziej, gdyż dziś tak jak wspominałem nie mam humoru na więcej historii.

Lwie Serce
22-09-2015, 15:31
Agnes zaczęła chichrać usłyszawszy słowa rycerza, pewno wyczuła że to nie przez brak humoru ten nie chce nic już opowiedzieć...

Il Duce
22-09-2015, 15:39
Robert

Uśmiechnął się pod nosem po czym zapytał Charlotte - Pani czy sprawiła byś nam wszystkim przyjemność i zaśpiewała jakąś pieśń swym anielskim głosem?

PanzerKampfWagen
22-09-2015, 15:40
Bertrand

Kiedyś będę musiał chyba prawdę powiedzieć...

Lwie Serce
22-09-2015, 16:00
Charlotte znów się nieco zarumieniła, ale nic nie odpowiadając zamyśliła się chwilę i po niedługim czasie zaczęła śpiewać. Najpierw powoli i nieśmiało, ale potem rozweseliła się wielce, śpiewając coraz głośniej i bardziej żywiołowo w swoim rodzimym języku:

Seigneurs, sachez : qui point de s'en ira
En cette terre où Dieu fut mort et vif,
Et qui la croix d'outre-mer ne prendra,
A dure peine ira en paradis;
Qui n'a en soi pitié ni souvenance,
Au haut Seigneur doit chercher sa vengeance,
Et délivrer sa terre et son pays.

Tous les mauvais resteront à l'arrière
Qui, n'aimant Dieu, ne l'honorent, le prient.
Et chacun dit : "Ma femme que fera ?
La laisserai à nul, fut-il ami",
Serait tomber en bien trop folle errance;
Il n'est amis hors celui, sans doutance,
Qui pour nous fut en la vraie croix mis.

Or, s'en iront ces vaillants écuyers
Qui aiment Dieu et l'honneur de ce mont,
Qui sagement veulent à Dieu aller;
Et les morveux, les cendreux resteront.
Aveugle soit - de ce, ne doute mie -
Qui n'aide Dieu une fois en sa vie,
Et pour si peu perd la gloire du monde.

Douce dame, reine couronnée,
Priez pour nous, Vierge bienheureuse !
Et après nul mal ne nous peut échoir.


Wiedzcie, panowie, kto nie ruszy dziś
Tam, gdzie Bóg poniósł śmierć i z martwych wstał,
Kogo zamorski nie ozdobi krzyż,
Tego zapewne też ominie Raj.
Czyja więc litość w kim jest nieuboga,
Niechaj rusza, ażeby pomścić Boga,
Oswobodzić jego ojczysty kraj.

Gnuśnych i podłych zostanie tu ćma;
Tych nie obchodzą ni honor, ni Bóg;
Mówią: 'Cóż pocznie tu małżonka ma,
Gdzieżbym przyjaciół mych opuścić mógł?!'
Takich szaleństwo zupełne ośmiela;
Wszak jednego mamy tu przyjaciela,
Który za nas Krzyż na Golgotę wlókł.

Ale młodzieńców huf ruszy na wieść -
Aby swe życie nieść dla Bożych służb;
Pójdą młodzieńcy po sławę i cześć,
Tutaj zostanie zaś jedynie tchórz.
Ślepym jest - widzę to sam znakomicie -
Kto dla Boga swoje oszczędza życie;
Sławy u świata ten nie zyska już.

Panno Czcigodna, ukoronowana,
Łaski pełna, prośże za nami Pana,
A nieszczęście wszelkie ominie nas!

Il Duce
22-09-2015, 16:05
Robert

Słuchał w wielkim skupieniu i mimo że słów nie rozumiał to wielką radość mu ta pieśń sprawiła,wyraźnie zadowolony powiedział - Dziękuję, mimo że nie dane mi było treści zrozumieć to radość mi sprawiło samo jej słuchanie,o czym była?

Lwie Serce
22-09-2015, 16:12
Charlotte pokłoniła się w siodle z uśmiechem rzecząc słodkim głosem - zawsze do usług jeśli o śpiew chodzi panie, a pieśń jest wezwaniem do krucjaty. Zaczęła po tym przekładać Robertowi słowo w słowo pieśń na łacinę.

Il Duce
22-09-2015, 16:21
Robert

Nic już nie powiedział tylko zamyślił się wielce uprzednio przed nią w rewanżu za ukłon głowę pochylając i również uśmiechem ją obdarzając.

PanzerKampfWagen
22-09-2015, 16:32
Bertrand

Prawie w ogóle uwagi na pieśń Charlotte nie zwracając, głowę nieznacznie ku niebu uniósł i zamyślił się. Panie Boże, wiem że Tobie się już z tego wszystkiego spowiadałem, lecz proszę Cię, wybacz mi raz jeszcze za mój żywot rozpustny dotychczasowy i pozwól, aby ta, którą prawdziwie i jedynie pokochałem pokochała także i mnie. Prośba ma wymagająca, lecz to jedyne czego szczerze pragnę. Amen. Wyciągnął swój krzyżyk spod koszuli i ucałował go lekko, po czym schował z powrotem.

Lwie Serce
22-09-2015, 17:18
O czym tak rozmyślasz, panie? Spytała Roberta Charlotte. Agnes tymczasem przestała się chichrać i ze zdumieniem spojrzała na Bertranda, prosto w jego oczy, jakoby coś ujrzała... Coś cudownego... Coś niewyjaśnionego...

Andrij Marszałek
22-09-2015, 17:22
Adriano

Pięknie śpiewasz pani.

PanzerKampfWagen
22-09-2015, 17:33
Bertrand

Coś Cię zadumiło, pani? Zawsze krzyż ze sobą noszę, wierzę że dzięki niemu rodzice i Pan Bóg mnie słyszą...

Il Duce
22-09-2015, 17:34
Robert

Nad słowami tej pieśni Pani,myślę że duże przesłanie ona niesie i właśnie nad nim teraz myślałem - odparł jej z powagą wpatrując się w jej oczy

Lwie Serce
22-09-2015, 17:44
Agnes wpatrywała się jeszcze chwilę w oczy swego rodaka, odrzekła po tym wyjmując swój amulet zza dekoltu, czym przyciągnęła jego wzrok. Tak... Też noszę przy sobie rodową pamiątkę... Rzekła cicho po francusku trzymając amulet w dłoni i spoglądając na niego. Bertrand dalej jednak jak zaczarowany wpatruje się w niestety przysłonięte suknią piersi Francuzki, aż otworzył usta wyobrażając je sobie bez tej zasłony...

Charlotte zaś powiedziała do Normana - istotnie przesłanie niesie, to piękne zawołanie do udziału w odbiciu Ziemi Świętej... Hm... I to też dzielni rycerze uczynili, szkoda że teraz przyjdzie nam to stracić... Westchnęła, wyraźnie smutniejąc.

Il Duce
22-09-2015, 17:53
Robert

Głowa do góry Pani,mimo że nieprzyjaciel liczniejszy to rycerstwo wielce bitne i w szarży niepowstrzymane,dopóki są rycerze w Królestwie należy mieć nadzieję i wiarę w zwycięstwo - powiedział uśmiechając się do niej ciepło

PanzerKampfWagen
22-09-2015, 18:03
Bertrand

Trzymaj ręce przy sobie Bertrandzie... Piękny amulet pani. A mój krzyżyk to nie pamiątka rodowa a bardziej moja osobista. wzrok od pokusy odwrócić próbuje.

Lwie Serce
22-09-2015, 18:10
Bertrand mimo swych usilnych prób wymawiał swe słowa dalej do piersi Agnes, a nie jej twarzy... Kobieta zaraz schowała swój amulet z powrotem, odchylając nieco dekolt, pozwalając rodakowi ujrzeć nieco więcej niż poprzednio... Wnet zorientowała się, że rycerz wpatruje się z otwartymi ustami w jej piersi, ale nic nie rzekła tylko zaczęła chichrać.

Charlotte odwzajemniła uśmiech ale nic nie odpowiedziała, położyła się na szyi swego konia by nieco odpocząć.

Il Duce
22-09-2015, 18:16
Robert

Widząc że Charlotte nie ma ochoty kontynuować rozmowy ponownie wrócił do swych myśli nie zwracając uwagi na śmiech przyjaciółki

PanzerKampfWagen
22-09-2015, 18:22
Bertrand

Takie piękne... usłyszawszy śmiech kobiety oprzytomniał, zęby zacisnął i znów wzrok próbował odwrócić...

Lwie Serce
22-09-2015, 18:25
Bertrandowi tym razem udało się odwrócić wzrok od swej pięknej towarzyszki, ta jednak nie przestała się chichrać, śmiała się jeszcze jakiś czas przez dalszą podróż...

Jest już popołudnie, gdy posuwając się wzdłuż rzeki Jordan, Godwyn nagle stwierdził - konie trzeba nam napoić, a i my chwilę odpocząć musimy.

Il Duce
22-09-2015, 18:29
Robert

Mądrze prawisz mości Godwynie - powiedział drapiąc Boemunda za uchem i podjeżdżając w stronę wodopoju

Andrij Marszałek
22-09-2015, 19:04
Adriano

Podążył za Robertem.

PanzerKampfWagen
22-09-2015, 19:23
Bertrand

Zlustrował okolicę wzrokiem. Jak ta rzeka się zowie? spytał pozostałych.

Lwie Serce
23-09-2015, 07:43
Kobiety wraz z Godwynem rozkulbaczyły swoje konie oraz poprowadziły je do rzeki, by te mogły się napić. Na pewno słyszałeś o rzece Jordan Bertrandzie - odpowiedziała Agnes, za chwilę znów chichrając. Charlotte w tym czasie dodała - chciałabym wziąć kąpiel, więc pozwolicie panowie, że się oddalę nieco. Kochana, idziesz ze mną? Pani de Montmirail skinęła jej głową.

Il Duce
23-09-2015, 08:32
Robert

Oczywiście drogie Panie - odparł skinąwszy im głową, po czym sam podszedł do wody by twarz i ręce obmyć, gdy skończył rozpiął popręg swemu wierzchowcowi i gdy uznał że zaspokoił pragnienie poprowadził go do trawy

Andrij Marszałek
23-09-2015, 14:16
Adriano

Obmył twarz i dłonie po czym rozpiął koniu popręg, dał mu czas na napojenie się i zaprowadził go do trawy.

PanzerKampfWagen
23-09-2015, 15:00
Bertrand

Powiedział do siebie Ach Jordan... To tu Jan chrztów udzielał... zszedł z Guillaume'a i podprowadził go do wodopoju za wodze. Koń nachylił się i zaczął żłopać, a rycerz sam uklęknął nad wodą i bukłak jeden zapełnił. Następnie rozsiodłał swego przyjaciela, gdy ten już się nawodnił i usiadł na ziemi, Guillaume także obok niego się położył i pyskiem zaczął go szturchać. Bertrand uśmiechnął się widząc jego poczynania i wtulił się w jego szyję.

Lwie Serce
24-09-2015, 15:20
Kobiety odeszły od was dość daleko, straciliście je ze swego wzroku, bowiem poszły tam, gdzie zasłaniają je drzewa i krzaki rosnące u brzegu wód Jordanu. Jednak minęło już sporo czasu, a one dalej nie wracają, co jest niepokojące bo Agnes wygląda na odpowiedzialną kobietę...

Il Duce
24-09-2015, 15:26
Robert po Włosku

Ruszaj Boemundzie,sprawdź co u Pań słychać - powiedział do swojego konia po czym sam zaczął powoli iść w stronę gdzie zniknęły kobiety zatrzymując się jednak tuż przed linią drzew tak aby przypadkiem ich nie dostrzec.

Lwie Serce
24-09-2015, 15:42
Bertrandzie idź z nim, ja popilnuję koni. Jak kłopoty mają, to we dwóch więcej zdziałacie - rzekł Godwyn.

PanzerKampfWagen
24-09-2015, 15:44
Bertrand

Zostań z Godwynem rzekł do swego wierzchowca, po czym wstał i ruszył w stronę Roberta.

Lwie Serce
24-09-2015, 15:46
Koń Roberta - Boemund galopem wpadł między drzewa, straciliście go z oczu, przysłaniają bowiem widok pnie drzew oraz krzaki. Nie słyszycie też jego głosu. W międzyczasie dotarliście na skraj zagajnika, zatrzymując się przed nim. Co postanawiacie?

PanzerKampfWagen
24-09-2015, 15:47
Bertrand

Ekhm, chyba trza sprawdzić co tam się dzieje... powiedział do Roberta.

Il Duce
24-09-2015, 15:48
Robert

No trzeba,trzeba......,ruszaj przodem Bertrandzie,będę tuż za Tobą

PanzerKampfWagen
24-09-2015, 15:49
Bertrand

Ja? Eee... no skoro tak sobie życzysz. odrzekł mu, po czym w stronę drzew zaczął się powoli kierować.

Il Duce
24-09-2015, 15:53
Robert

Powoli idzie za Bertrandem, wcześniej krzycząc donośnie - Drogie Panie wszystko w porządku? - jeśli nie doczeka się żadnej odpowiedzi dodaje ponownie ostrzegawczo jak gdyby umywając ręce przed ewentualnym dostrzeżeniem ich nago - Idziemy!

Lwie Serce
24-09-2015, 16:08
Robertowi nie odpowiedziało nic poza pluskami wody, jakoby ktoś biegł po niej nerwowo, ale pluśnięcia są chyba zbyt głośne, by to stopy pięknych pań takowe powodowały. Rycerze ruszyli więc i po chwili wyszli z niewielkiego zagajnika. Wtedy ich oczom ukazał się oszałamiający widok... Obydwie kobiety pędzą ku wam po zalanym płytką wodą brzegu Jordanu dosiadając rumaka Roberta. Są całe nagie, swe suknie zostawiły nieopodal was pod drzewem. Bertrand wpatruje się na Agnes z otwartymi ustami, w końcu nie mogąc się powstrzymać wykrzyczał jej imię i począł iść ku niej rozpinając swój pas jedną ręką, drugą zaś trzymając sobie i wodząc po kroczu, wciąż nie spuszczając z kobiety wzroku. Robert zaś zapatrzył się w panienkę Charlotte, wtuloną w prowadzącą rumaka szwagierkę. Ma ona niemal tak samo piękne oraz delikatne ciało jak Julia...

Techniczny

Rzuty na urok i SW wyszły kolejno:

Dla Agnes na Bertranda razem 8.

Dla Charlotte na Roberta razem 2.

Il Duce
24-09-2015, 16:13
Robert

Zarumienił się i przez krótką chwilę nie mógł oderwać wzroku od piękna Charlotte jednak szybko otrzeźwiał widząc wyczyny Bertranda......,doskoczył do niego i mocno szarpnął za ramię obracając go do tyłu sycząc przy tym - Opamiętaj się na Boga! -samemu stając tyłem i mówiąc - Wybaczcie mi Panie.....,ale czemuż to żadnej odpowiedzi na me słowa nie dałyście?

PanzerKampfWagen
24-09-2015, 16:18
Bertrand

Schwycony za ramię przez Roberta wydukał jedynie Co, co ja? Co Ty mi robisz Robercie? Czemu... O nie... Opamiętał się zaraz i odwrócił czym prędzej do Roberta, klamrę pasa na powrót zapinając.

Lwie Serce
24-09-2015, 16:29
Myślałam, że zdążymy dojechać do sukni zanim wy przyjdziecie, ale byliście szybsi jak widzę - odparła Agnes, po czym wybuchła śmiechem. Charlotte zaś dodała zawstydzonym głosem - pójdźmy się odziać teraz, a wy panowie jak możecie to wróćcie do reszty, my za chwilę dołączymy.

Il Duce
24-09-2015, 16:31
Robert

Oczywiście,jeszcze raz raczcie mi wybaczyć Panie - powiedział po czym gdy uznał że Bertrand doszedł do siebie puścił go i zaczął wracać do obozu kręcąc głową na jego zachowanie. Gdy wracał z powrotem dojrzał piękne kwiaty rosnące nieopodal,postanowił zrobić z nich wianek by przeprosić Charlotte za całą sytuację, Agnes nie wydawała się tym zbyt przejęta,wręcz wyraźnie ją to rozbawiło ale młoda dziewczyna źle ją zniosła, mocno się nią zawstydzając.....

PanzerKampfWagen
24-09-2015, 16:36
Zawstydzony i zawiedziony swoim zachowaniem także wrócił do obozu.

Lwie Serce
24-09-2015, 16:43
Bertrand wrócił do obozu, ujrzał w nim Godwyna siodłającego konie Agnes i Charlotte. I gdzie kobiety, Roberta też gdzieś posiało? Spytał Duńczyk.

Robert tymczasem zabrał się za robienie wianka dla Charlotte. Akurat gdy skończył, kobiety, już pięknie odziane, nadjechały na jego rumaku stępa. Mam nadzieję, że nie obrazisz się Robercie iż pożyczyłam na moment Boemunda? Spytała Agnes, głaszcząc konia po szyi.

PanzerKampfWagen
24-09-2015, 16:45
Bertrand

Usłyszawszy Godwyna spojrzał na niego jedynie, przypomniał sobie iż to on go wysłał żeby Robertowi pomóc, pokręcił głową zawiedziony i udał się kulbaczyć Guillaume'a.

Il Duce
24-09-2015, 16:46
Robert

Nie, w żadnym wypadku - odparł uśmiechając się do niej po czym podszedł do Charlotte trzymając wianek za plecami i powiedział lekko się rumieniąc - Panienko,w ramach przeprosin chciałbym Ci ten wianek ofiarować.....,mam nadzieję że zechcesz go przyjąć - wyciągając go przed siebie na otwartych dłoniach.

Lwie Serce
24-09-2015, 16:53
Co murwa, zacząłeś się kuśką bawić na ich widok że nic nie gadasz?! Wykrzyczał Godwyn z uśmiechem.

W międzyczasie Charlotte spojrzała na Roberta, cała zaczerwieniona nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa. Po chwili pochyliła się na grzbiecie rumaka w stronę Normana, nadstawiając mu swą głowę, przytrzymywana za rękę przez Agnes.

PanzerKampfWagen
24-09-2015, 16:55
Bertrand

Gorzej. Syknął przez zęby zrezygnowany.

Andrij Marszałek
24-09-2015, 16:57
Adriano

Bertrandzie możesz nam powiedzieć co się stało? - Szykuje konia do drogi.

Il Duce
24-09-2015, 16:57
Robert

Nieco się zmieszał reakcją kobiety jednak zdobył się na to by delikatnie zaczesać jej opadające włosy za ucho po czym z wielkim namaszczeniem nałożyć wianek na jej głowę, gdy skończył odsunął się nieco pochylając jeszcze głowę na znak przeprosin.

PanzerKampfWagen
24-09-2015, 17:00
Bertrand

Przeszył gniewnie wzrokiem tym razem Adriana, westchnął ciężko i warknął Roberta pytaj!

Lwie Serce
24-09-2015, 17:07
Godwyn zaśmiał się, wracając do gotowania konia do jazdy.

W zagajniku tymczasem, Charlotte, wyglądająca przepięknie z wiankiem na głowie, dalej nie może wymówić ani słowa będąc w szczerym szoku. Wnet jednak Agnes stwierdziła - widzisz kochana, mówiłam ci tyle razy że i ty kiedyś odnajdziesz swego Boemunda. Po tych słowach, popędziła rumaka Roberta do stępa.

Il Duce
24-09-2015, 17:12
Robert

Patrzył za odjeżdżającą Charlotte - Czyżbym właśnie tutaj,w ziemi świętej odnalazł drugą Julię? Jest taka niewinna i dobra...., a gdy się zawstydza wygląda jeszcze piękniej,a jaki ma niebiański głos, może to przeznaczenie bym ją za drugą żonę pojął? Ale czy będzie chciała,w końcu wiele wiosen różnicy między nami..... - tak rozmyślając ruszył z powrotem w stronę obozowiska.

PanzerKampfWagen
24-09-2015, 17:13
Bertrand

No i co się cieszysz konowale?

Andrij Marszałek
24-09-2015, 18:15
Adriano

Wzruszył ramionami - Nie omieszkam

Lwie Serce
24-09-2015, 19:00
Wszyscy są już z powrotem w obozie. Godwyn postanowił już się nie odzywać, poprzestając na śmiechu. Kobiety zsiadły z potężnego konia Roberta, Agnes powiedziała do niego - oddaję ci przyjaciela, dobrze się na nim jeździ.

PanzerKampfWagen
24-09-2015, 19:13
Bertrand

Podszedłszy do Roberta powiedział cicho, tak, że tylko Włoch słyszał Czy mógłbym zająć Ci chwilę?

Il Duce
25-09-2015, 11:18
Robert

Boemund polizał po twarzy najpierw Agnes a potem Charlotte po czym zarżał radośnie na co Robert powiedział z uśmiechem - On też tak uważa - gdy usłyszał słowa Bertranda spoważniał i odparł mu - Dobrze,odejdźmy nieco na bok

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 13:55
Bertrand

Odszedł kawałek razem z Włochem po czym zaczął mówić ściszonym głosem Dziękuję żeś mnie... ekhm, powstrzymał w chwili słabości, bo... bo kto wie co był bym zdolny zaślepiony zrobić. Nie byłem do Ciebie wcześniej zbytnio przychylnie nastawiony Robercie, lecz mimo to pomogłeś mi... rzekł to wszystko wyraźnie zażenowany.

Il Duce
25-09-2015, 14:04
Robert

Ja też dla Ciebie nie byłem....., zaś to co zrobiłem wynikało z pewnego poczucia obowiązku, gdy to robiłem nie myślałem by Ciebie ratować lecz wdzięki Pań przed niepożądanym wzrokiem uchować, wiedz jednak że nie zamierzam rozpowiadać tego co tam zaszło......, nie licz jednak że u Agnes się wstawię by tak samo postąpiła, na moje oko sam ją winieneś przeprosić ale zrób jak uważasz - odparł Bertrandowi szczerym głosem patrząc mu w oczy.

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 14:12
Bertrand

A zatem jeszcze raz muszę Ci podziękować, za to, że nie powiesz o tym nikomu... A co do pani, nie chciałem byś się u niej wstawiał, sam z nią porozmawiam, Tobie chciałem jedynie podziękować i przeprosić, że oschły wobec Ciebie wcześniej byłem. kiwnął mu głową na znak zgody i odszedł z powrotem do Guillaume'a. Po drodze jednak zapytał Agnes Pani, czy mógłbym zamienić z Tobą słowo na osobności nim wyruszymy?

Il Duce
25-09-2015, 14:14
Robert

Również skinął mu głową na znak zgody po czym podszedł do swego wierzchowca aby poczynić ostatnie przygotowania do drogi wcześniej odprowadzając go nieco na bok by dać nieszczęsnemu rycerzowi więcej prywatności.

Lwie Serce
25-09-2015, 14:20
Agnes zaczęła się chichrać przez chwilę, zaraz jednak się uspokoiła i odparła po francusku - tak, możemy.

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 14:52
Betrand po francusku

Guillaume ujrzawszy, że jego pan oddala się przyszedł do niego i parsknął radośnie. A może otuchy chciał mu dodać? Bertrand jego zachowanie skwitował No, tośmy porozmawiali na osobności. po czym spojrzał na niego wymownie. Guillaume znów prychnął i szturchnął Bertranda w ramię. Ten tymczasem rzekł do kobiety No nic, w każdym razie chciałem Cię przeprosić za tą sytuację nad wodą... Nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło, wytłumaczenia na to sensownego nie mam...

Lwie Serce
25-09-2015, 14:56
Pani de Montmirail pogłaskała Twego rumaka po czole uśmiechając się. Przeproś lepiej samego siebie i Boga, a nie mnie, mi bowiem humor twój piękny występ tylko poprawił. Choć Charlotte się nieco zgorszyła tym... Ale to młoda dziewczyna, jeszcze niewiele widziała w swym życiu.

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 15:08
Betrand po francusku

Skoro już tu rozmawiamy w cztery, a właściwie sześć oczu, to chciałbym o jeszcze jednym Ci powiedzieć.

Lwie Serce
25-09-2015, 15:45
Mów więc... Rzekła kobieta.

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 16:19
Betrand po francusku

Westchnął ciężko składając myśli i zaczął mówić patrząc kobiecie prosto w oczy Agnes... Twą urodę można porównać do pułapki, w którą zostało schwytane moje serce... Chcę po prostu powiedzieć... Kocham Cię. Wiem, że jestem nieporadny, i zapewne wiele razy dawałem temu dowód, lecz to głównie przez uczucie, które do Ciebie żywię... A uczucie to prawdziwe, szczere... Guillaume wysłuchawszy swego pana musnął Francuzkę delikatnie w ramię, jakby pchając ją do niego. Bertrand tymczasem poczuł się o wiele lepiej, dzięki temu, że powiedział w końcu to co mu na sercu leżało.

Lwie Serce
25-09-2015, 16:31
Agnes oniemiała wręcz z wrażenia, wpatrywała się przez dłuższą chwilę w oczy Bertranda, nie mogąc nic rzec. W międzyczasie delikatnie dłonią głaskała konia rycerza po szyi. W końcu zdobyła się na odwagę i powiedziała - Bertrandzie... Ja... Cię bardzo lubię, jesteś dobrym i zabawnym kompanem, ale... Zrozum... Nie jest to miłość, kocham Boemunda... A miłość między nami... Może pewnego dnia umiłuję cię jak brata, jeśli dalej będziesz mi towarzyszył. W przyszłości... Może... Eh...

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 16:57
Bertrand po francusku

Ach tak, Boemund... Zapomniałem że masz już swego wybranka... Po com w ogóle zaczynał tę rozmowę... rzucił przygnębiony, po czym ruszył w stronę obozu. Guillaume z kolei został przy Agnes i znów pyskiem ją trącił, teraz trochę mocniej, lecz wciąż delikatnie, coby jej krzywdy nie zrobić.

Lwie Serce
25-09-2015, 17:09
Nie smuć się Bertrandzie, Bóg da ci jeszcze upragnione szczęście, tutaj, czy w swym królestwie. Zaufaj mi - Agnes się uśmiechnęła serdecznie, obejmując za szyję Guillaume'a.

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 17:26
Bertrand po francusku

Teraz najbardziej bym się cieszył, gdyby mi jakowyś miecz saraceński zesłał, coby mi do piekła drogę otworzył. Chodź Guillaume. Rzekł jeszcze na odchodne. Wierzchowiec popatrzył na Agnes i niechętnie wyrwał się z jej uścisku udając się za swym panem.

Lwie Serce
25-09-2015, 19:25
Agnes wróciła do obozu zaraz za Bertrandem. Wasze konie są już gotowe do drogi, możecie wyruszać wreszcie ku Jerozolimie... Pani de Montmirail dosiadła swego rumaka i podjechała do Bertranda ze smutnym obliczem, gładząc delikatnie palcami grzywę Guillaume'a.

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 19:31
Bertrand

Czemu posmutniałaś? spytał po francusku, a troskę dało się w jego słowach wyczuć. Wierzchowiec poczuwszy dłoń niewiasty znów parsknął szczęśliwie, podobały mu się jej pieszczoty.

Lwie Serce
25-09-2015, 19:35
Wiesz przecież... Odparła w tym samym języku, przez chwilę jeszcze gładząc grzywę wierzchowca Bertranda. Zaraz jednak pokręciła głową i galopem ruszyła przed siebie wykrzykując po łacinie - z Bogiem, naprzód! Charlotte i Godwyn ruszyli za nią.

Il Duce
25-09-2015, 19:46
Robert

Przez cały czas stał oparty o bok swego wierzchowca pogrążając się w myślach o tym czy jego związek z Charlotte w ogóle jest możliwy oraz.....czy na pewno sam tego chce i jest gotowy na związek z kolejną kobietą - Nie zasłużyła na to by ją ranić a czy którąkolwiek kobietę na ziemi mogę pokochać równie mocno co Julię? I czy którakolwiek może ją zastąpić? - z zamyślenia wyrwał go głos Agnes, dosiadł Boemunda i natychmiast popędził go do galopu by zbytnio nie zostać za resztą.

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 19:57
Bertrand

Westchnął ciężko i nachylił się nad uchem Guillaume'a, by szepnąć mu po francusku Widzę że i Tobie się spodobała... Lecz patrząc w drugą stronę Ty jej także, a niestety ja... Jeszcze w smutek żem ją na dodatek wtrącił. Guillaume zarżał dosyć głośno, jakby powiedzieć coś chciał. Lecz nie było to rżenie nerwowe, smutne czy obrażone, lecz wesołe, podnoszące na duchu, jakby chciał powiedzieć "Próbuj dalej Bertrandzie i nie troskaj się!". Rycerz pognał go w stronę odjeżdżających.

Lwie Serce
25-09-2015, 20:24
Podążyliście dalej, jadąc niestrudzenie galopem przez równiny Outremer. Po około godzinie drogi, przed sobą ujrzeliście w oddali dziesięciu rycerzy na koniach. Na długich kolczugach mają białe tuniki z zielonymi krzyżami, w takich samych barwach piękne płaszcze oraz kropierze. Stoją w kręgu, w środku którego coś jest... Nie możecie dostrzec co. Takoż nie widzicie twarzy tych rycerzy. Agnes zatrzymała się i jak zaczarowana poczęła spoglądać na wojowników...

Il Duce
25-09-2015, 20:27
Robert

Ze zdziwieniem popatrzył na reakcję przyjaciółki - A cóż jej się znów stało? Może kolejna wizja ją dręczy......, jak ja dobrze ją rozumiem.... - pomyślał po czym minął ją i począł jechać w stronę rycerzy przynależących najwyraźniej do któregoś z miejscowych zakonów.

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 20:32
Bertrand

Tacy jak w mym śnie... pomyślał, po czym także do zakonników podjechał.

Lwie Serce
25-09-2015, 20:45
Dojechaliście do rycerzy we czwórkę z Godwynem. Kobiety pozostały z tyłu, Agnes spłynęły łzy po policzkach, Charlotte chwyciła ją za dłoń by dodać jej otuchy. Wnet jeden z rycerzy obrócił się ku wam, ukazując wam swe straszliwe oblicze. Nie ma na głowie hełmu, włosy jego długie ale niezbyt gęste. Na licu ma wiele ran - jedna tuż pod nosem, zapuchnięta i ropiejąca, druga na policzku, pod oczami również nieznacznie popuchnięta jego skóra, kolejna na pomarszczonym czole. Jeszcze następna ciągnie się od brody aż po szyję. Cera jego dość ciemna, zapewne nie przez opaleniznę, bowiem w niektórych miejscach wokół ran pobladła. Minę ma ponurą, takoż i oczy, wydaje wam się że oto sama śmierć na was nimi spogląda. Rycerz dosiada siwego rumaka, noszącego zakrwawiony, biały kropierz z zielonym krzyżem.

Reszta z rycerzy takoż spojrzała ku wam, ich oblicza są równie ponure ale większość ma bandaże na twarzach, wszyscy zaś hełmy, niektórzy garnczkowe. Milczą... Zebrani zaś są wokół stosu trupów, to martwi saraceni.

Il Duce
25-09-2015, 20:50
Robert

W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, w życiu nie widziałem tak okropnych twarzy, jakąż trwogę muszą wzbudzać w sercach nieprzyjaciół samym swoim wyglądem, szarżująca śmierć niejednemu by odwagę mogła odebrać......, zaiste straszny los ich spotkał,ciekawym czym sobie zasłużyli że tak ich los okrutnie pokarał...... - pomyślał po czym zmierzył wzrokiem stos trupów i dodał znów w myślach - ale choroba im umiejętności nie odebrała,ładnie się z tymi saracenami sprawili

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 20:56
Bertrand

Niech Bóg zmiłuje się nad tymi grzesznymi duszami, które się od niego odwróciły, a z którymi się roprawiliście... zdołał z siebie jedynie wykrztusić, ujrzawszy stos ciał i okropne twarze rycerzy.

Lwie Serce
25-09-2015, 21:00
Jeden z rycerzy rzucił pochodnie w stos ciał, tak że te zaczęły płonąć. Niechaj płoną w ogniu Bożym... Rzekł rycerz, którego twarz was przeraziła, po łacinie, dodając zaraz - kim jesteście i czemu wędrujecie po kraju wojną ogarniętym tak nieliczna grupą? Głos jego przejawia zmęczenie, cierpienie, ale także hardość.

Il Duce
25-09-2015, 21:04
Robert

Jesteśmy rycerzami przybyłymi do ziemi świętej z....... różnych powodów - odparł bez cienia strachu po chwili dodając - a zmierzamy właśnie do Jerozolimy,pod zamek Belvoir podeszli saraceni w wielkiej sile a na dodatek w Trypolisie wybuchła wojna domowa przeciwko hrabiemu Rajmundowi, trzeba zdać o tym relację królowi.

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 21:07
Bertrand

Gdyby moje powody znali to bym skończył na tym stosie razem z poganami...

Lwie Serce
25-09-2015, 21:17
Wojna domowa w Trypolisie? Zdziwił się rycerz. Nieważne, i tak zgubieni jesteśmy, naszą teraz powinnością odesłać jak najwiecej saracenów do piekła by Bogu miłym być... Widzę, iż z wami podróżuje też była żona oraz siostra naszego konstabla... Rzekł po łacinie.

Il Duce
25-09-2015, 21:20
Robert

Tak to prawda, a my niejako za eskortę owych cnych dam na tej niegościnnej ziemi robimy......, zaś skoro chcecie walczyć z saracenami szlachetni rycerze może wyruszcie z nami do Jerozolimy? Jestem pewien że król w tej czarnej godzinie każdego miecza będzie potrzebował a Wy widzę że zaprawieni i wprawni w boju jesteście.

Lwie Serce
25-09-2015, 21:30
Możemy zatem wyruszyć z wami - odparł rycerz, dłonią wykonując też gest pozdrowienia w waszą stronę. W międzyczasie podjechały do was obydwie kobiety, Agnes nie wytrzymała gdy ujrzała rany na twarzy lazaryty i rozkleiła się całkowicie, nie mogąc powstrzymać płaczu. Takoż Charlotte starająca się ją pocieszyć, zaczęła łzawić.

Il Duce
25-09-2015, 21:32
Robert

Podjechał do Agnes i zdobył się na podobny gest co wcześniej ona wobec niego,kładąc jej swą dłoń na ramieniu zaś na Charlotte spojrzał z wyraźnym współczuciem, Boemund nie pozostał bierny i począł delikatnie lizać dłoń przyjaciółki swego Pana.

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 21:44
Bertrand

Posmutniał wyraźnie widząc płaczącą Agnes, także w sercu go coś ukłuło gdy jej szlochanie usłyszał. Podjechał bliżej i za dłoń ją czule ujął.

Lwie Serce
25-09-2015, 21:57
Agnes spojrzała z wdzięcznością w oczach na Roberta najpierw, potem zaś na jego konia, głaszcząc go dłonią, którą jej polizał. Gdy jednak Bertrand ujął jej rękę... Spojrzała na niego zaskoczona, ale nie wyjmując swej dłoni z uścisku. Bertrandzie, ja... Wyjąkała po francusku.

Godwyn tymczasem powiedział do lazarytów - dajmy im chwilę na wzajemne czułości, może nawet dobre widowisko nam zapewnią, jeśli wiecie do mam na myśli - po czym wybuchł śmiechem. Roześmiali się takoż lekko ponurzy, trędowaci kawalerowie, odjeżdżając kawałek wraz z Duńczykiem.

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 22:01
Bertrand

Cofnął rękę, wypuszczając jej dłoń. Wybacz, nie powinienem był... rzekł po francusku.

Il Duce
25-09-2015, 22:07
Robert

Spojrzał nieco zdziwiony na reakcję Agnes na dotyk Bertranda i na zawstydzenie jakie u niego wywołała, pozostawił to jednak bez komentarza i pogłaskał ją jeszcze po ramieniu by dodać w ten sposób więcej otuchy. Gdy odebrała od niego chustę zdjął rękawice i począł ją delikatnie wyciągać w stronę twarzy Charlotte.

Techniczny
Jeśli szarlotka nie cofnie głowy bądź nie da innego sygnału że sobie tego nie życzy delikatnie ociera jej łzy ręką.

Lwie Serce
25-09-2015, 22:27
Moi rycerze... Rzekła Agnes uśmiechając się do was. Charlotte nie opierała się Normanowi, pozwoliła otrzeć łzy ze swych policzków. Przymknęła na ten czas oczy, odgarniając przy okazji swe włosy do tyłu.

Il Duce
25-09-2015, 22:30
Robert

Zawsze do usług - rzekł odwzajemniając uśmiech Agnes,uścisnął ją jeszcze za dłoń po czym na powrót założył rękawice i zawrócił konia z wolna ruszając w stronę Godwyna wraz z naznaczonymi chorobą rycerzami.

PanzerKampfWagen
25-09-2015, 22:30
Bertrand

Odwzajemnił jej nieznacznie uśmiech i także udał się w stronę Godwyna i Lazarytów.

Andrij Marszałek
26-09-2015, 06:27
Adriano

Ruszył za resztą.

Lwie Serce
27-09-2015, 15:36
W związku ze złączeniem grup, całość gra znów w jednym temacie, toteż ten zamykam.