Jesteś w błędzie w tym wypadku, ale nie będę się sprzeczał. Mam rodziców humanistów i mówią to samo. Zresztą dlaczego mówi się o LUDZKIM czyli HUMANITARNYM traktowaniu zwierząt? Z kosmosu?
Wersja do druku
Jesteś w błędzie w tym wypadku, ale nie będę się sprzeczał. Mam rodziców humanistów i mówią to samo. Zresztą dlaczego mówi się o LUDZKIM czyli HUMANITARNYM traktowaniu zwierząt? Z kosmosu?
Humanistyczny a humanitarny to pewna różnica. Ale i tak w obu tych hasłach najważniejszy jest człowiek a nie zwierzę.Cytat:
Mam rodziców humanistów i mówią to samo.
Mówi się tak aby podciągnąć swoje idee pod jakieś chwytliwe hasło by nadać im większej siły przebicia.Cytat:
Zresztą dlaczego mówi się o LUDZKIM czyli HUMANITARNYM traktowaniu zwierząt? Z kosmosu?
Anachronizmem jest np. stwierdzenie " zwierzętom należy się humanitarny sposób zabijania"- no bo jak można zabijać zwierzęta w sposób właściwy człowiekowi w czasie gdy zniesiono dla ludzi karę śmierci? Tu wychodzi lewacka hipokryzja i niewiedza. Poza tym zwierzę zdycha a człowiek umiera.
No to jak to wreszcie jest- kłamie encyklopedia czy ludzie używający pojęć których nie rozumieją lub zakłamują celowo?Cytat:
Jesteś w błędzie w tym wypadku, ale nie będę się sprzeczał.
Poza tym- do tych którzy chcą nadawać równe prawa zwierzętom i ludziom- oprócz praw ma się też obowiązki a spróbujcie nałożyć obowiązki na zwierzęta. Sorry- jak sam termin wskazuje- "humanitarny" (od humanus) odnosi się do człowieka.
Miło, że tak stwierdziłeś, bo odniosę się dzięki temu do innego pojęcia - wolny rynek. Czyli albo miałem rację, opierając się na encyklopedycznym wyjaśnieniu tego pojęcia albo też posługując się nim nie rozumiałeś go lub zakłamałeś go celowo? Skoro pojęcie humanitaryzmu mamy traktować z encyklopedycznym spojrzeniem, w takim razie to także.
O humanitaryzmie wobec zwierząt:
http://lukaszrokicki.pl/2012/12/23/humanitarne-traktowanie-zwierzat/
http://www.rsoz.org/?c=mdAktualnosci...zTresc-170-457
Tak, wszyscy kłamią zakapiorze. Humanizm z humanitaryzmem idzie w parze. Rozumiem, że dla Ciebie humanitaryzm to jest tylko jak człowiek człowiekowi jest bratem, ale jak robi zwierzętom świadomą krzywdę(nie mówię o pozyskiwaniu mięsa) to jest dalej jest humanitarny? W końcu zwierzęta nie mają uczuć? Kocham zwierzęta, ba, nawet bardziej je szanuje od ludzi bo nic nie robią nieszczerze. Powtarzam, humanitarny człowiek jest to osoba która ma cechy ludzkie do ludzi, ale przekłada je też na całe życie i otoczenie którym również są zwierzęta... inaczej byłaby to zwykła hipokryzja.
EDIT: Jak dla mnie zwierze też umiera. Zdychanie jest dla mnie aktualnie pejoratywnym określeniem.
Kłócicie się o definicję jakby było to coś warte, z drugiej strony jeżeli chcecie udowodnić swoje racje to podajcie jakąś oficjalną definicję bo na zasadzie "tak jest bo tak" to możecie sobie pisać ile chcecie. Koniec końców i tak ostateczny wniosek będzie pewnie taki że humanitaryzm pierwotnie dotyczył ludzi ale ostatnio pewne kręgi zaczęły używać go także w stosunku do przyrody ożywionej a pewnie i nieożywionej. Miałem się włączyć w dyskusję ale w sumie to nie wiem nawet jak. Wychodzi na to że w temacie o Nowej Prawicy piszecie o humanitaryzmie poszczególnych użytkowników :confused: . Załóżcie może nowy temat i jakoś zakreślcie o czym mowa bo nawet nie wiadomo czy teraz wypada pisać o KNP, definicji humanitaryzmu, prawach zwierząt, podatkach, czynach ludzi, prawie III RP czy może o tym jaki jest Zakapior-san.
No nie róbmy sobie jak... wszelkie humanitaryzmy, humanizmy itd. podchodzą od słowa hominem, sprawdźcie sobie co to znaczy.
Dagorad zresztą mnie już wyręczył tym:
Dla mnie humanitaryzm dotyczy tylko i wyłącznie ludzi... empatia itd. wobec zwierząt powinna być określana inaczej, po prostu te słowo nie pasuję i tyle.Cytat:
Koniec końców i tak ostateczny wniosek będzie pewnie taki że humanitaryzm pierwotnie dotyczył ludzi ale ostatnio pewne kręgi zaczęły używać go także w stosunku do przyrody ożywionej a pewnie i nieożywionej
Podałem definicję- humanitaryzm nie ma nic wspólnego ze zwierzętami. Poza tym można być totalnym zerem humanitaryzmu ale kochać zwierzęta np. Adolf Hitler i jego pies.Cytat:
Rozumiem, że dla Ciebie humanitaryzm to jest tylko jak człowiek człowiekowi jest bratem, ale jak robi zwierzętom świadomą krzywdę(nie mówię o pozyskiwaniu mięsa) to jest dalej jest humanitarny?
Jeśli o mnie chodzi podałem już definicję PWN humanitaryzmu:Cytat:
Kłócicie się o definicję jakby było to coś warte, z drugiej strony jeżeli chcecie udowodnić swoje racje to podajcie jakąś oficjalną definicję bo na zasadzie "tak jest bo tak" to możecie sobie pisać ile chcecie.
http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/hum...m;4011204.html
Humanitaryzm [fr. < łac.], postawa pełna wyrozumiałości i życzliwości, nacechowana szacunkiem dla człowieka i pragnieniem oszczędzenia mu cierpień.
Strona przeciwna nie jest w stanie podać definicji humanitaryzmu odnoszącego się do zwierząt bo takiej po prostu nie ma. Hasło jest tak jak pisze Dagorad ostatnio bezczelnie nadużywane przez ekoterrorystów i innych lewackich relatywistów pojęciowych.
Kolejny relatywizm pojęciowy.Cytat:
Jak dla mnie zwierze też umiera.
"Umieranie" robi śmierć ważniejszą i bardziej wartościową. O człowieku nie mówi się że "zdechł", bo to wulgarne i wyraża dla kogoś takiego kompletną pogardę. Przy zwierzęciu oznacza nie pogardę lecz odróżnienie od człowieka. No skoro jesteś na równi ze zwierzęciem to gratuluję. Może zaczniemy robić im pogrzeby na równi z ludźmi, z księdzem i krzyżem na grobie? Szokujące? Ale to Ty twierdzisz ,że pies i człowiek są na równi!Cytat:
Zdychanie jest dla mnie aktualnie pejoratywnym określeniem.
To może zmieńmy i inne określenia odróżniające nas od zwierząt: nie mówmy psi pysk czy krowia morda, tylko twarz, nie mówmy łapy/racice/kopyta tylko stopy, nie mówmy psia sierść czy końska grzywa tylko włosy itd.
Pełna zgoda.Cytat:
Dla mnie humanitaryzm dotyczy tylko i wyłącznie ludzi... empatia itd. wobec zwierząt powinna być określana inaczej, po prostu te słowo nie pasuję i tyle.
Skoro drążymy kwestie nazewnictwa to:
To nie są określenia odróżniające nas od zwierząt. Kopyta to w końcu nie jest synonim stóp. To są określenia odróżniające poszczególne gatunki ale z powodu ich fizycznych różnić i nie ma co tu chyba robić jakiejś nadbudowy.Cytat:
To może zmieńmy i inne określenia odróżniające nas od zwierząt: nie mówmy psi pysk czy krowia morda, tylko twarz, nie mówmy łapy/racice/kopyta tylko stopy, nie mówmy psia sierść czy końska grzywa tylko włosy itd.
http://www.englishstory.pl/nauczanie...zykowe/93.html Także to wszystko zależy od osobistego podchodzenia do sprawy. W przypadku przestępców czasami mówi się że "gnida wreszcie zdechła" i tym podobne. Ja często słyszę że pszczoły i ludzie umierają a reszta zdycha. Nie ma przecież jednak określonej definicji, zagłębiając się w pochodzenie słowa nie znajdziemy tam faktów świadczących że zwierzę nie może umierać. Co najwyżej dojdziemy do wniosku że człowiek w większości przypadków nie umiera bo w końcu nie ginie z powodu zarazy. Na szybko chciałem coś znaleźć to wyszło że zwierzę zdycha bo ludziom ciężko byłoby powiedzieć że świnia którą jedzą umarła. Wychodziłoby więc że to moralność niejako podświadomie sprawiła że ludzie dali słowu zdychać pejoratywne znaczenie i przywiązali je zwierzętom żeby było łatwiej. Ja tam nie widzę problemu w tym żeby powiedzieć że zwierzę umarło, zwłaszcza jeżeli coś dla człowieka znaczyło ,choć oczywiście z powodu "przyzwyczajenia" dziwnie się to jednak wymawia. Dla rolnika śmierć krowy nawet jeżeli sam ją zabija może być bardzo bolesna, są też kultury które żyją/żyły bardzo blisko natury i też podchodzą do śmierci zwierząt poważnie nawet jeżeli jedyny ich kontakt z nimi to było polowanie na nie.Cytat:
"Umieranie" robi śmierć ważniejszą i bardziej wartościową. O człowieku nie mówi się że "zdechł", bo to wulgarne i wyraża dla kogoś takiego kompletną pogardę. Przy zwierzęciu oznacza nie pogardę lecz odróżnienie od człowieka.
Jeżeli ktoś chce pochować zwierzaka to w czym problem? Oczywiście kościół się na to nie zgodzi ale pomijając to czemu nie? Przecież nie znaczy to że degradujemy ludzi do poziomu zwierząt.Cytat:
Może zaczniemy robić im pogrzeby na równi z ludźmi, z księdzem i krzyżem na grobie? Szokujące? Ale to Ty twierdzisz ,że pies i człowiek są na równi!
Co prawda sam jakoś się szczególnie nad tym nie zastanawiałem bo i to bezcelowe dywagacje ale jakby co pewnie moje zwierzaki znaczyłyby dla mnie więcej niż jakiś obcy człowiek po drugiej stronie świata. W końcu śmiercią któregoś z nich przejmę się bardziej niż gdybym miał się dowiedzieć że w Japonii kogoś śmiertelnie potrącili, nie znaczy to jednak że uważam życie tamtego Japończyka za mniej istotne. Łatwo jednak raczej zauważyć różnicę kiedy usłyszymy że w Japonii potrącili człowieka a na Filipinach psa więc to nie jest tak że zwierzęta są ważniejsze.
Z pewnością nie przesadzałbym jednak z idealizowaniem zwierząt. Dwa dni temu moja mała kotka skręciła prawdopodobnie kark (czy też raczej skręcił jej go rottweiler), ginąc głośno zawodziła, zaniosłem do niej matkę i ta biegnąć do miejsca w którym się ją karmi prawdopodobnie staranowała swoje dziecko w ogóle się nim nie przejmując. Co prawda ta kotka jakoś dziwnie dbała o swoje małe ale takie akcje w naturze to przecież norma, a u ludzi patologia.
Zwierzęta jak dać im odpowiednie warunki będą się mnożyć ile wlezie, tego nie da się kontrolować. Traktowanie więc ich jak ludzi odpada, co prawda w grę wchodzi sterylizacja czy izolacja ale ciężko to przecież uznać za normalne pośród ludzi. W dodatku sterylizacja z jednej strony jest droga a z drugiej nie masz pojęcia czy kotka przeżyje jeszcze 5 lat rodząc w tym czasie 25 małych czy może zginie tego samego dnia pod kołami samochodu. Dla zwierząt śmierć to normalka, sterylizacja czy ignorowanie okresu godowego z kolei jest czymś obcym. Próba traktowania zwierząt humanitarnie jest więc jak zabieranie zwierząt z ich naturalnego środowiska do zoo w imię ratowania dziewictwa natury.
Schroniska powinny być więc raczej kwestią danego społeczeństwa, jeżeli chce utrzymywać "niczyje" zwierzęta to ma do tego prawo. Próba dania prawa zwierzętom do życia takie jak mają ludzie łatwo jednak może doprowadzić do sytuacji w której np. sukom zabierałoby się ich małe bo te je same nie wykarmią albo porzucą. Oczywista głupota ale przecież w przypadku ludzi norma i to czasami nadużywana.
Zwierzęta też mają prawo do życia i godnego traktowania.Człowiek jest istotą wyjątkową na tej planecie ale nie jedyną i najważniejszą. Ja cenię bardziej życie zwierząt niż ludzi ponieważ zwierzęta jak mój kot nigdy mnie nie zdradzą i nie wyśmieją, nie ocenią pochopnie. To że nie potrafią wyrażać odczuć jak my nie stawia ich w gorszym położeniu. Dziś umiemy niszczyć naturę w imię pozyskania jak największej liczby bogactw i luksusów za nic mając ekosystem i sami kierujemy się ku zagładzie. Krzywdząc zwierzęta w sposób który proponuje KNP oznacza brak inteligencji naszej rasy. Podziwiam kultury prehistoryczne oraz te podobne kulturom prekolumbijskim które polowały aby zaspokoić swe potrzeby nie zagrażając populacji danego gatunku. A usypianie zwierząt? To wstrętne usprawiedliwienie naszej żądzy władzy i dominacji każdej sfery naszego życia i jak widać cudzego. Człowiek nigdy nie będzie zdolny do współistnienia- nasza historia tylko to potwierdza.
Tylko czemu w przypadku schronisk to ludzie mają im to życie zapewniać? Jeżeli jesteśmy tylko jedną z wielu istot i to w dodatku jak sam piszesz niektóre zwierzęta cenisz wyżej niż ludzi to czemu ci ludzie mają za swoje pieniądze utrzymywać te zwierzęta?Cytat:
Zwierzęta też mają prawo do życia i godnego traktowania.
Ciężko żeby Cię wyśmiały. Zdradzić jednak mogą choć oczywiście automatycznie to pewnie zwalisz na ich naturę i zresztą słusznie. Jeżeli kobieta pójdzie do innego bo ten kupi jej brylant to nazwiesz to zdradą, jeżeli kot pójdzie do innego bo ten go zacznie karmić nazwiesz to naturą. Obcy kot oceni cię pochopnie, albo uzna że jesteś kolejnym dobrym człowiekiem i się zacznie do ciebie łasić albo ucieknie. Także gdzie tu brak pochopnej oceny? Pochopnie nie oceni Cię bliskie Ci zwierzę, znajdź sobie dobrą żonę to też nie będzie Cię pochopnie oceniała.Cytat:
Ja cenię bardziej życie zwierząt niż ludzi ponieważ zwierzęta jak mój kot nigdy mnie nie zdradzą i nie wyśmieją, nie ocenią pochopnie.
Przecież kultury prehistoryczne wytępiły niejeden gatunek zwierząt. Polowały aby zaspokoić swoje potrzeby, jeżeli mieli potrzebę noszenia futra to wybili okoliczne zwierzęta futerkowe. Jeżeli tego nie zrobili to znaczy że ich populacja była za mała i przez to miała mniejsze potrzeby, mogło to wynikać też z religii czy szacunku do zwierząt ale wszystkich prehistorycznych kultur to raczej nie dotyczyło. Nie wiem jak kultury prekolumbijskie wokół których wyrosło wiele mitów ale zakładam że też przetrzebili niejeden gatunek. My dzisiaj zasadniczo też zabijamy żeby zaspokoić swoje potrzeby, ewentualnie robimy to aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Wyjątki to osobniki patologiczne które są napiętnowane albo myśliwi. Z tymi ostatnimi jest jednak taki problem że jak słyszałem to w chwili kiedy ekoterroryści wywalczyli zakazy polowania na dzikie zwierzęta w Afryce ich populacja zaczęła maleć, po tym jak myśliwi przestali dawać kasę nieopłacalne stało się miejscowym utrzymywanie przy życiu niebezpiecznej populacji zwierząt. Także w tej kwestii osiągnęliśmy już złoty środek który jednak co poniektórzy próbują zburzyć wyświadczając niedźwiedzią przysługę często zwyczajnie próbując się nachapać.Cytat:
Podziwiam kultury prehistoryczne oraz te podobne kulturom prekolumbijskim które polowały aby zaspokoić swe potrzeby nie zagrażając populacji danego gatunku.
Zwierzęta się usypia bo to one nie potrafią z nami współżyć. Przekonaj bezpańskie psy żeby przestrzegały prawa to nikt nie będzie ich usypiał. Ludzie zabijają je bo czasami potrafią nawet zagryźć dziecko. Wiem że to ludzie wybudowali miasta itd. ale co to zmienia? Matka-zwierzę broniąca dzieci zabija inne zwierzęta, inne gatunki zazwyczaj unikają niepotrzebnej konfrontacji jeżeli nie mogą nic z tego mieć. W przypadku ludzi różnica jest taka że my się osiedliliśmy i zamiast unikać dzikich psów je zabijamy, możesz nazwać to okrutnym ale nie wierzę żeby pasowało ci żeby Twoje dziecko idąc do szkoły miało uciekać przed watahami zdziczałych psów. Zresztą spróbuj wejść do siedliska niedźwiedzicy mającej młode i podziel się później wrażeniami jak to zwierzęta nie próbują zdominować danego obszaru.Cytat:
A usypianie zwierząt? To wstrętne usprawiedliwienie naszej żądzy władzy i dominacji każdej sfery naszego życia i jak widać cudzego.
Myślę że temat zwierząt jest już wyczerpany, i wracamy do dyskusji o KNP. Pampa
Jak chcecie dbać o zwierzęta, bo są lepsze od ludzi to załóżcie schronisko za własne pieniądze a nie cudze. (Zresztą skoro są lepsze od ludzi to dlaczego o nas nie dbają tylko my o nie...).
A skoro koniec o zwierzętach to:
http://praca.interia.pl/news-praca-u...=business_news
Dla tych, którzy twierdzą, że wraz z emigracją Polaków, będzie spadać bezrobocie i nie potrzeba reform proponowanych przez KNP.
Mianowicie Ty i adriankowaty. Bezrobocie zlikwidowane pełnym zatrudnieniem wprowadzonym ustawą, roczne zasiłki i obywatelstwo dla ciapatych imigrantów adriankowatego oraz Twoje skale podatkowe i dopłaty dla upadających firm+ zwiększone kontrole państwowe w zakładach pracy:lol2:Cytat:
W jaki sposób mają być przeprowadzone te reformy, to już wie chyba tylko garstka wtajemniczonych.
Po tych reformach wreszcie wejdziemy na drogę postępu. Jak Korea Północna:lol2:
Z przykrością muszę stwierdzić, że nie należę do ścisłego grona tej partii, ba nawet nie jestem jej członkiem, ani tym bardziej sympatykiem. Za Ty ty jak rozumiem masz szklaną kulkę, dzięki której wiesz, że będzie lepiej, ba nawet okres przejściowy będzie nie uciążliwy dla obywateli. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że ktoś z KNP ma czarodziejską gumkę, która w magiczny sposób zetrze przyszłość jeżeli coś pójdzie źle lub też magiczną różdżkę, która odmieni oblicze Polski. A ponieważ nie wierzę w smoki ani w czarodziei tak również nie wierzę Korwinowi.
http://emotikona.pl/emotikony/pic/027.gifi stało się państwo Korwina!
Ale za to wierzysz Tuskowi, Kaczyńskiemu, Millerowi, Pawlakowi i Palikotowi. Ci nas doprowadzą do świetlanej przyszłości!Cytat:
A ponieważ nie wierzę w smoki ani w czarodziei tak również nie wierzę Korwinowi.
Zanim zabierzesz się do "masakrowania" wszystkiego, co ty uznajesz za lewicę, pozwolę się odwołać do aspektów ekonomicznych (może te do ciebie przemówią).
Wyobraź sobie taką sytuację - ot, deregulujemy rynek, upraszczamy procedury sądowe, słowem - tworzymy państwo "przyjazne" kapitaliście.
I teraz tak: przez pewien okres (30-50 lat) wszystko działa w najlepsze, rozwój wspomaga nadwyżka kapitału wygenerowana w wyniku zmniejszenia "kosztów pracy", ale to nie będzie trwało w nieskończoność. Otóż tak - płace będą rosły nieregularnie (zależnie od możliwości finansowych firmy i decyzji rady nadzorczej) a w efekcie spadnie popyt na dobra konsumpcyjne. Ów spadek popytu wygeneruje spadek cen, czyli popadniemy w deflację. Niby nic złego, ceny będą maleć, a więc będzie można obniżyć płace w firmie, prawda? Ale. Ów wzrost wartości pieniądza spowoduje spadek dochodów firm, gdyż będzie ubywało konsumentów ich dóbr i usług, zatem te będą zmuszone obniżyć koszta pracy. A jak najlepiej obniżyć koszta? Obniżając płace. W efekcie przysłowiowe koło się zamyka. Maleje popyt = maleją dochody firm = maleją płace = maleje popyt. Owszem, bardziej przedsiębiorcze i agresywne firmy będą próbowały poszerzyć grono nabywców ich dóbr kosztem konkurencji, wydając więcej na reklamę i obniżając koszta (spadek płac i masowe zwolnienia). Dochody obywateli będą wciąż spadały - w efekcie wciąż będzie spadał popyt. Zgodnie z zasadą popytu i podaży, będzie się tworzyć samonapędzająca się nadwyżka podaży nad popytem. Sytuacja doprowadzi do masowych zwolnień - bo nie da się w nieskończoność obniżać płace, prawda? W końcu firmy będą musiały zbankrutować jedna po drugiej, bo nie będą miały ani pracowników, ani sprzętu (ten przecież kosztuje), ani pieniędzy na utrzymanie. Rozwój biedy doprowadzi do wzrostu korupcji, bo ludzie, zarabiając nie dość, aby kupić podstawowe dobra, będą płacić "pod ladą" za ochłapy tego, co produkuje firma. Spadek dochodów wpłynie też na spadek wykształcenia - bo ludzie nie będą mieli na to, żeby kupić książki i zapłacić czesne. Gdy już firmy zbankrutują - a to w tym scenariuszu jest nieuniknione, spadnie wreszcie podaż, generując hiperinflację - bo towarów będzie zbyt mało, aby ktokolwiek mógłby je kupić. Jeśli do tego dodać masowy spadek populacji (bo brak podstawowych dóbr i wykształcenia będzie generował choroby i spadek długości życia) i stale kurczące się zasoby naturalne, to scenariusz nie wygląda różowo, prawda?
A teraz odpowiedz, w jaki sposób zamierzasz na to zareagować - też będziesz sięgał po argumenty rodem ze szkół sofistów i utarte frazesy?
Gospodarka to nie zegar który można nastawić i zostawić samemu sobie, to skomplikowany proces który wymaga od nas:
1) Znajomości procesów gospodarczych
2) Rozsądku i stanowczości
3)Odwagi
Żadna reforma chociaż nie wiem jak piękna w założeniach, nie ma szans na realizację bez tych cech, a pan Korwin nie posiada cechy numer 2( i prawdopodobnie cechy numer 1 przynajmniej połowicznie).
Wobec emigracji osób młodych oraz przyszłego spadku demograficznego reformy to kwestia paląca ale muszą być opracowane i zdolne do wdrożenia w obecnej sytuacji a KNP podobnie jak inne duże partie umieją rzucać populistycznymi hasłami.
Jedna z najgłupszych wypowiedzi jakie przeczytałem w tym roku.
Ludzie tak dbają o zwierzęta, że zabijają delfiny i wieloryby, hodują w gnoju setki milionów, jeśli nie kilka miliardów trzody chlewnej, hodują miliardy kurczaków, które nigdy nie widzą światła dziennego, porzucają tylko w samej Polsce dziesiątki tysięcy psów, katują je, polują na zwierzęta, czesto zagrożone wyginięciem, człowiek przyczynia się do tego, że rocznie znikają z powierzechni ziemi tysiące, jesli nie dziesiątki tysięcy gatunków.... no, ale to my dbamy o zwierzęta!
Za to co człowiek robi zwierzętom, ma psi obowiązek, aby o nie dbać. Niestety ludzie są durni, kupują psy, a potem je wywalają jak im się znudzą. Psy wałęsają się po ulicach i albo zachowamy się jak k***wy i będziemy je zabijać albo wszyscy zapłacą z podatków na schroniska - bo niestety wizja, że ci co chcą się zrzucą i będzie ok to science-fiction. Społeczna zrzutka nigdy nie zaspokoi takich potrzeb w pełni. Jeśli mam wybierać między życiem zwierząt, a cząstką wolności finansowej to wybór jest dla mnie oczywisty. I chętnie zmuszę całą resztę społeczeństwa do tego, aby zrobiła to samo.
Ciekaw jestem skąd ten spadek popytu.Cytat:
I teraz tak: przez pewien okres (30-50 lat) wszystko działa w najlepsze, rozwój wspomaga nadwyżka kapitału wygenerowana w wyniku zmniejszenia "kosztów pracy", ale to nie będzie trwało w nieskończoność. Otóż tak - płace będą rosły nieregularnie (zależnie od możliwości finansowych firmy i decyzji rady nadzorczej) a w efekcie spadnie popyt na dobra konsumpcyjne.
Reszty nawet nie będę komentował bo to jakaś bzdura oparta na jakimś dziwnym założeniu
Przeanalizujmy zatem twoje wypociny:Cytat:
Jedna z najgłupszych wypowiedzi jakie przeczytałem w tym roku.
Przykro mi ale ludzie nie będą przepraszać zwierząt za to, że mają nad nimi przewagę i hodują dla własnych korzyści. Byłeś kiedyś w szkole? Słyszałeś co to takiego łańcuch pokarmowy i kto jest na jego szczycie? Nie? Wracaj do podstawówki.Cytat:
Ludzie tak dbają o zwierzęta, że zabijają delfiny i wieloryby, hodują w gnoju setki milionów, jeśli nie kilka miliardów trzody chlewnej, hodują miliardy kurczaków
No eureka- bo akurat zwierzęta nie polują na gatunki zagrożone wyginięciem tylko sami ludzie:lol2:Cytat:
polują na zwierzęta, czesto zagrożone wyginięciem
Dinozaury też wyginęły przez człowieka?:lol2: I jakoś świat się potem nie skończył. Dziwne, co?Cytat:
człowiek przyczynia się do tego, że rocznie znikają z powierzechni ziemi tysiące, jesli nie dziesiątki tysięcy gatunków....
Taaa a za to, że wilk poluje na sarny powinien im zapewnić darmowe sianko na zimę:lol2:Cytat:
Za to co człowiek robi zwierzętom, ma psi obowiązek, aby o nie dbać.
Przykro mi, że nie każdy podziela twoich wzniosłych ideałów:PCytat:
bo niestety wizja, że ci co chcą się zrzucą i będzie ok to science-fiction. Społeczna zrzutka nigdy nie zaspokoi takich potrzeb w pełni.
Chcesz ratować zwierzęta- ratuj je ale na swój koszt, ewentualnie przekonuj ludzi ale nikogo do tego nie przymuszaj bo to totalitaryzm.Cytat:
Jeśli mam wybierać między życiem zwierząt, a cząstką wolności finansowej to wybór jest dla mnie oczywisty. I chętnie zmuszę całą resztę społeczeństwa do tego, aby zrobiła to samo.
Ps: No to tyle na temat najgłupszej wypowiedzi roku:cool:
Ps2: temat o zwierzętach miał być skończony, kontynuowałem go tylko ze względu na ten ostry i zresztą kiepski atak na mnie.
Ostatni raz upominam o trzymanie się tematu dyskusji. Chcecie sobie porozmawiać o zwierzętach to załóżcie odpowiedni temat. Pampa
PS Wygwiazdkowane przekleństwa to cały czas przekleństwa, więc Izabelin traktuj to jako upomnienie słowne.
Oho, podejrzewam, żeś student (były lub obecny) ekonomii. Skoro tak, to przyrównaj ów nierównomierny wzrost dochodów do stale rosnących podatków. Co się dzieje, gdy maleją realne dochody konsumentów? Maleje popyt, bo owi konsumenci mają coraz mniej pieniędzy na swoje potrzeby. Wiesz przynajmniej, czym de facto jest deflacja, a czym inflacja? Odpowiednio deficytem i nadwyżką kapitału w porównaniu do potrzeb gospodarki i jej produktywności. A teraz zastanów się, biorąc na chłodną logikę takie czynniki jak wzrost populacji, koszta badań naukowych czy wahania popytu i podaży, co jest lepsze? Deflacja, brak zmian cen (co na dłuższą metę jest po prostu awykonalne), niewielka (1-2%) inflacja, która generuje optymalną nadwyżkę kapitału względem potrzeb czy hiperinflacja? Rzecz jasna, opcja trzecia.
A co do założenia, podałem je na samym początku mojego poprzedniego wywodu. Było nim stwierdzenie, że deregulujemy rynek i zostawiamy go samemu sobie. Słowem - uznałem za założenie postulaty Korwina.
Oj, chyba zupełnie nie trafiłeś.Cytat:
Oho, podejrzewam, żeś student (były lub obecny) ekonomii. Skoro tak, to przyrównaj ów nierównomierny wzrost dochodów do stale rosnących podatków. Co się dzieje, gdy maleją realne dochody konsumentów? Maleje popyt, bo owi konsumenci mają coraz mniej pieniędzy na swoje potrzeby. Wiesz przynajmniej, czym de facto jest deflacja, a czym inflacja? Odpowiednio deficytem i nadwyżką kapitału w porównaniu do potrzeb gospodarki i jej produktywności. A teraz zastanów się, biorąc na chłodną logikę takie czynniki jak wzrost populacji, koszta badań naukowych czy wahania popytu i podaży, co jest lepsze? Deflacja, brak zmian cen (co na dłuższą metę jest po prostu awykonalne), niewielka (1-2%) inflacja, która generuje optymalną nadwyżkę kapitału względem potrzeb czy hiperinflacja? Rzecz jasna, opcja trzecia.
A co do założenia, podałem je na samym początku mojego poprzedniego wywodu. Było nim stwierdzenie, że deregulujemy rynek i zostawiamy go samemu sobie. Słowem - uznałem za założenie postulaty Korwina.
I znowu kolejne założenie nie wiadomo skąd o spadku realnych dochodów.
Aha, czyli ludzie będą zarabiać więcej, ale w magiczny sposób będą mniej głodni.Cytat:
Otóż tak - płace będą rosły nieregularnie (zależnie od możliwości finansowych firmy i decyzji rady nadzorczej) a w efekcie spadnie popyt na dobra konsumpcyjne.
Widzę, że lubisz czepiać się szczegółów, ja? A zatem, rozwinę swoją myśl po raz ostatni - znosimy płacę minimalną, płace rosną wedle "potrzeb rynku" czyli de facto najwięcej zyskują nieliczni. W tym okresie, tzn. świeżo po deregulacji, panuje jeszcze inflacja spowodowana nagłym napływem kapitału (przypominam, deregulacja, niskie podatki i uproszczenie procedur sądowych), lecz powoli wygasa, bo kapitał się wyczerpuje. Największe dochody o najwyższej dynamice wzrostu ma zarząd i prezes, najniższe i do tego najwolniej rosnące - szeregowi pracownicy. I zaczyna się spirala dysproporcji dochodów. W pewnym momencie płace robotników rosną wolniej niż wynosi stopa inflacji, czyli ich realne dochody maleją. Ponieważ to klasa niska i średnia stanowią fundament gospodarki (najwięcej produkują i konsumują, co wynika z ich miażdżącej przewagi liczebnej nad kapitalistami), maleje popyt na dobra konsumpcyjne i, w efekcie, z inflacji robi się deflacja. Oczywiście, możesz stwierdzić, że wzrośnie popyt na dobra luksusowe, ale ponieważ główny konsument tych dóbr (kapitaliści i klasa wyższa) jest stosunkowo nieliczny, jak i produkcja tych dóbr wymaga nakładów, tak finansowych jak i surowcowych, na dłuższą metę jest to nieopłacalne (poza tym, w wyniku deflacji oni też będą biednieć, bo ich fabryki i przedsiębiorstwa będą notować straty w wyniku spadku dochodów ze sprzedaży dóbr podstawowych).
Powtarzam: chłodna logika, oparta o podstawowe prawa rynku i założenie, że wedle postulatów Korwina tworzymy państwo minimalne, które w ogóle nie ingeruje w gospodarkę, stosuje podatki o wartości bliskiej błędowi statystycznemu i upraszczamy przepisy.
Dość jasne? Alles verstanden?
Podstawowy błąd- gdyż na tym zyska większość. Mniejszość (aferzyści, oszuści, sprzedawczyki) zyskuje akurat w obecnym systemie. Poza tym wzrost płac spowoduje wzrost popytu na towary a więc powstaną nowe miejsca pracy+ nastąpi dalszy wzrost wynagrodzeń. Polacy przez biedę w kraju mają strasznie duży popyt odłożony, który uruchomią dzięki posiadaniu pracy i podwyżkom.Cytat:
A zatem, rozwinę swoją myśl po raz ostatni - znosimy płacę minimalną, płace rosną wedle "potrzeb rynku" czyli de facto najwięcej zyskują nieliczni.
Panie kolego- opisał Pan (w sposób nawet całkiem dobry) stan obecny. Takie mamy dysproporcje dochodów w kapitalizmie kompradorskim III RP Tuska, Kaczyńskiego i reszty ferajny. Poza tym dysproporcje w zarobkach nie bolą jeżeli nawet zwykłego pracownika na pensji minimalnej stać na normalne życie a nie zgryzoty jak dotrwać do wypłaty i które rachunki zapłacić a które nie.Cytat:
Największe dochody o najwyższej dynamice wzrostu ma zarząd i prezes, najniższe i do tego najwolniej rosnące - szeregowi pracownicy. I zaczyna się spirala dysproporcji dochodów. W pewnym momencie płace robotników rosną wolniej niż wynosi stopa inflacji, czyli ich realne dochody maleją.
Dla mnie mało przekonujące- opisałeś stan obecny jako rzekomy finał reform KNP, co jest totalną abstrakcją i nadużyciem.Cytat:
Dość jasne?
Jak rozumiem Zakapiorze, możesz się podeprzeć jakimś przykładem państwa/systemu w którym tak się stało? A po drugie, czy ktoś będzie zarabiał więcej to już zależy tylko od dobrej woli pracodawcy. Nie zmusisz swojego szefa, by dał Ci podwyżkę tylko dla tego, że firma ma większe obroty. W Polsce nie brakuje chętnych do pracy.
Jak dobrzy pracownicy zaczną uciekać do lepiej płacących, będzie musiał podnieść wynagrodzenia aby ich zatrzymać. Logika się kłania.Cytat:
czy ktoś będzie zarabiał więcej to już zależy tylko od dobrej woli pracodawcy. Nie zmusisz swojego szefa, by dał Ci podwyżkę tylko dla tego, że firma ma większe obroty.
Dlatego są niskie pensje- po co je podwyższać skoro nawet za grosze znajdzie się pracownika przy tym bezrobociu. Znów logika się kłania.Cytat:
W Polsce nie brakuje chętnych do pracy.
Oj, coś widzę u Ciebie kiepską z nią. Jak rozumiem zlikwidujesz bezrobocie,? Każdy po studiach/technikum/liceum będzie miał zapewnioną pracę, i nagle pracodawcy zaczną się bić o pracownika, bo zacznie ich brakować. Po drugie - i chyba najważniejsze, to jakim jesteś pracownikiem decyduje Twój szef, dla siebie możesz być i pracownikiem miesiąca, a dla niego nierobem i leniem. Każdego można zresztą zastąpić.
No oczywiście, że każdego można zastąpić tylko, który pracodawca będzie zmieniał pracowników jak rękawiczki. Przecież każdego co i raz trzeba będzie "wdrażać" w firmę. W dodatku kto będzie pracował efektywnie z taką świadomością.Cytat:
Oj, coś widzę u Ciebie kiepską z nią. Jak rozumiem zlikwidujesz bezrobocie,? Każdy po studiach/technikum/liceum będzie miał zapewnioną pracę, i nagle pracodawcy zaczną się bić o pracownika, bo zacznie ich brakować. Po drugie - i chyba najważniejsze, to jakim jesteś pracownikiem decyduje Twój szef, dla siebie możesz być i pracownikiem miesiąca, a dla niego nierobem i leniem. Każdego można zresztą zastąpić.
"Chłodna logika oparta o podstawowe prawa rynku" A te prawa rynku to wg której szkoły ekonomicznej?;)Cytat:
Powtarzam: chłodna logika, oparta o podstawowe prawa rynku i założenie, że wedle postulatów Korwina tworzymy państwo minimalne, które w ogóle nie ingeruje w gospodarkę, stosuje podatki o wartości bliskiej błędowi statystycznemu i upraszczamy przepisy.
Dość jasne? Alles verstanden?
To prawda, ale który pracodawca ugnie się pod presją pracownika, że ten zagrozi, że odejdzie, gdy nie dostanie wyższej pensji? Postawi na szali swój autorytet jako szefa? Wdrożenie się nowego pracownika, jest minusem, ale istnieje szansa, że nowy umysł w firmie może przynieść nowe pomysły, a tym samym mogą się zwiększyć obroty. Wszystko ma swoje plusy i minusy.
Zresztą, ktoś kto zażądałby podwyżki i ją dostał, musiałby być wybitnie uzdolnioną osobą, której strata była by nieoceniona, gdyby zagroziła ona odejściem. Szeregowy pracownik ma niewielkie szanse, że wymusi podwyżkę pensji, chociaż firma zarabiała by mln. Nikt i nic nie zmusi pracodawcę by ten dawał swoim pracownikom więcej, gdy zyski firmy będą rosły.
Jakie patologie. Z jednej strony samo nakręcający się wieczny kryzys z drugiej pracodawca która doi z pracowników ile wlezie i zmienia ich jak rękawiczki bo ot tak mu pasuje. No i żeby dostać podwyżkę trzeba być jednostką wybitną bo szef nikomu innemu jej nie da z powodu strachu o autorytet. Dobrze że rządy lewicy są na tyle skuteczne że same doją kogo wlezie, bo przy takim patrzeniu na rynek strach żeby ktoś inny niż państwo wydawało pieniądze ludzi. Przecież wystarczy żeby Kowalski zarabiał więcej i zaraz misternie stworzona machina się rozleci. Rozumowanie niczym z manifestu komunistycznego. Ludzie są źli i pieniądze powodują tylko problemy, dlatego trzeba dać każdemu miskę ryżu i walnąć pałką po łbie gdyby poprosił o dokładkę.
Aha, czyli jak rozumiem rządy prawicy dadzą każdemu podwyżkę, bo tak chce kto? Prawica ma jakiś misterny plan, który wcieli w życie a następnie każdy pracodawca da biednemu Kowalskiemu podwyżkę? A zrobi to tylko dla tego, że firma zacznie zarabiać więcej? A jak firma zacznie zarabiać mniej, bo spadnie popyt na jej usługi lub towary przez nie produkowane, to płace zgodnie z prawicową logiką powinny zostać obniżone. Prawica strasznie się burzy, że podobno lewica chce kierować ludźmi, teraz sama pokazuje, że to czy pracodawca da podwyżkę czy też nie, nie zależy już od niego, sytuacji na rynku tylko od logiki rządzących, której musi się podporządkować. Iście państwo totalitarne.
eeetam, gadacie głupoty ;)
Co tam z tym Wiperem wreszcie wyszło, bo ja nie w temacie... Na nagraniu to widać, że pijany, ale żeby zaraz na glebę i pałą... ;/
https://www.youtube.com/watch?v=RE-uFM5XgaQ
Tu jest wszystko- nagranie z monitoringu, zeznania "świadka" oraz komentarz Wiplera.
Sralis smargalis, koleś się schlał zaczął szaleć i Policja użyła siły. Na tym nagraniu nie słychać nic, ale wnioski na podstawie tego nagrania można wyciągnąć takie, że próbuje teraz zgrywać niewiniątko (wybory? dziwne, że dopiero teraz wyciąga takie rzeczy) a niewinny nie jest, jeszcze nie zauważyłem żeby policja za sam wygląd dała komuś w czapę i wysmarowała gazem. Krótko, popełnił głupotę a teraz próbuje się tłumaczyć złymi policjantami.
"wymachiwałem nogami" :lol2: i tak jakoś się złożyło, że trafił nogą policjanta...śmiechu warte.
https://www.youtube.com/watch?v=XYp-BBzUH6Y polecam obejrzeć nagranie z całego zdarzenia. Jak wół, widać że Wiplerek zaczyna wymachiwać rękoma do policjantów....
Ponownie teksty niczym z manifestu komunistycznego. "Koło w którym pracodawca daje pracownikowi coraz mniej i mniej aż w końcu wybucha rewolucja komunistyczna bo uciśniony lud chce zmian, komunizm jako naturalna kontynuacja kapitalizmu." "Szkoda" że takie idee Marksa obalono jeszcze za jego życia i robiła to też lewica. Fakty mówią same za siebie, spójrz na zarobki w Polsce. Jeżeli pracodawca zawsze na siłę nawet kosztem jakości pracownika (pomijając jedynie jednostki wybitne) dąży do obniżenia pensji to czemu już teraz wszyscy nie robią za najniższą krajową? W Polskim prawie jest nakaz że trzeba płacić tyle i tyle? Informatycy lub inne dobrze płatne zawody mają inną pensję minimalną? Nie mają, pracodawca daje niektórym więcej niż musi bo tak mu się opłaca.Cytat:
Aha, czyli jak rozumiem rządy prawicy dadzą każdemu podwyżkę, bo tak chce kto? Prawica ma jakiś misterny plan, który wcieli w życie a następnie każdy pracodawca da biednemu Kowalskiemu podwyżkę? A zrobi to tylko dla tego, że firma zacznie zarabiać więcej? A jak firma zacznie zarabiać mniej, bo spadnie popyt na jej usługi lub towary przez nie produkowane, to płace zgodnie z prawicową logiką powinny zostać obniżone. Prawica strasznie się burzy, że podobno lewica chce kierować ludźmi, teraz sama pokazuje, że to czy pracodawca da podwyżkę czy też nie, nie zależy już od niego, sytuacji na rynku tylko od logiki rządzących, której musi się podporządkować. Iście państwo totalitarne.
Widzę że pojęcia nie masz o pracy i rynku skoro piszesz że: "to jakim jesteś pracownikiem decyduje Twój szef, dla siebie możesz być i pracownikiem miesiąca, a dla niego nierobem i leniem. Każdego można zresztą zastąpić." Tak to może być w firmach publicznych, jeżeli w prywatnej szef traktuje w takim stopniu swojego pracownika według własnego widzimisię to długo nie pociągnie. Rozejrzyj się chociażby po internecie w celu znalezienia punktu widzenia pracodawcy, tego jak ciężko im nieraz znaleźć godną zaufania osobę którą mogą zatrudnić. Później może przestaniesz szerzyć jakąś komunistyczną propagandę na temat kapitalizmu. Oczywiście są wyjątki i jakiś pracodawca może zwolnić nielubianą osobę, z pewnością nie jest to jednak reguła i większe szanse na to są w zakładach publicznych.
To co wypisujesz nie ma wiele wspólnego z KNP ani latami dzisiejszymi. To jakieś teksty z XIX wieku, banialuki wygadywane przez komunistów w latach w których jednak miały więcej sensu niż teraz. Dzisiaj pogląd na pracodawcę jak na jakiegoś szefa placówki kolonialnej który obcina dzieciom ręce żeby zmusić ogół do pracy jest śmieszny. Czasy się zmieniły i społeczeństwo dorosło, a pogląd jaki przedstawiasz został obalony przeszło sto lat temu i to nie raz. Przeczytaj może cokolwiek na ten temat albo choć w minimalnym stopniu zainteresuj się tematem bo póki co wygląda że jedyne co czytałeś to "czerwone książeczki".
Chochlik- czy zgadzasz się z tym tekstem?Cytat:
rozwijając siły wytwórcze do olbrzymich rozmiarów kapitalizm
uwikłał się w nierozwiązalnych dla siebie sprzecznościach.
Produkując coraz to więcej towarów i zniżając ceny na towary
kapitalizm zaostrza konkurencję, rujnuje masy drobnych i średnich
właścicieli prywatnych, przekształca ich w proletariuszy i obniża
ich siłę nabywczą, wskutek czego zbyt wyprodukowanych towarów
staje się niemożliwy. Rozszerzając zaś produkcję i skupiając miliony
robotników w ogromnych fabrykach kapitalizm nadaje procesowi
produkcji charakter społeczny i podważa w ten sposób własną podstawę,
ponieważ społeczny charakter procesu produkcji wymaga społecznej
własności środków produkcji, a tymczasem własność środków
produkcji ma w dalszym ciągu charakter prywatno-kapitalistyczny,
który się nie daje pogodzić ze społecznym charakterem procesu
produkcji.
Ta nie dająca się pogodzić sprzeczność między charakterem sił
wytwórczych a stosunkami produkcji ujawnia się w periodycznych
kryzysach nadprodukcji, kiedy kapitaliści nie znajdując zdolnych do
zapłaty za towar nabywców, gdyż sami doprowadzili masy ludności
do ruiny, muszą palić produkty, niszczyć gotowe towary, zawieszać
produkcję, niszczyć siły wytwórcze, gdy tymczasem miliony ludzi
muszą cierpieć wskutek bezrobocia i znosić głód nie z powodu braku
towarów, lecz ponieważ wyprodukowano ich zbyt dużo.
Zakapior, czemu to ma służyć? Prowokacji? Jak wywiąże się pyskówka to możesz liczyć na nagrodę.