Choć dla wielu na zachodzie pewnie faktycznie dopiero to zestrzelenie uczyniło wojnę na Ukrainie "europejską".
Dokładnie...
Tym bardziej wątpliwe jest więc że za wszystkim świadomie stała Rosja, cała katastrofa wydaje się być jednym wielkim prezentem dla Ukrainy. Rosja i separatyści nagle zrobili ogromny krok w kwestii zbliżania się do "kolejnych czerwonych linii", równocześnie jednak nic nie zyskali a Ukraina nic nie straciła (przynajmniej jeszcze).
Może za bardzo wierzę w ludzi, ale dla mnie to przypadkowe zestrzelenie tak jak wpierw pochwalili się separatyści. Czy Ukraina nic nie zyskała? Myślę (może fantazjuję, mówię na czuja) że wraz ze zdobywaną przewagą wojsk rządowych dojrzewała data oficjalnej interwencji (w mediach rosyjskich jakieś ostrzały ze strony ukraińskiej- a jest na odwrót...itd) aż tu nagle... . Jeżeli zupełnie uniemożliwia to Putinowi zaangażowanie w walki regularnych jednostek armii, to na pewno oddala je na czas późniejszy. Ale jak mówię, to piszę na swój nos. Bez żadnego pokrycia w materiałach. Po prostu myślę że sprawa wiąże ręce Rosjanom w sprawie szybkich posunięć militarnych.
Zresztą podział na separatystów i zielonych ludków to wymysł zachodu, na miejscu to pewnie większego znaczenia nie ma. Już podczas referendum na Krymie okazało się że dla Moskwy Rosjanin z Rosji równie dobrze może uchodzić za mieszkańca Krymu. No ale dyplomacja europejska przynajmniej oficjalnie uważa że pomiędzy separatystami a Putinem jest jakiś wyraźny podział, że można ich traktować jako oddzielne podmioty.
Chodzi o zakłamanie, żeby oficjalnie wspierać Ukrainę w walce, ale nie z Rosją. Zresztą Rosji to też na rękę. Też nie chce oficjalnie być łączona z tymi wydarzeniami, żeby oficjalnie być traktowany jako przyszły rozjemca w potencjalnych rozmowach rozejmowych.