@ A to niby dlaczego ma dojść do wojny? Wojny w Europie byłaby totalnie nieopłacalna dla nikogo.@
Nie czytasz uważnie tego co piszę - ano dlatego, że coraz częściej decyzje podejmowane są (i przez wyborców i przez rządzących) pod wpływem emocji. To znaczy tak głównie reaguje społeczeństwo a rządzący starają się potencjalnym wyborcom przypodobać. Klasycznym przykładem jest to co stało się ostatnio w W. Brytanii. Fakt, że dzień po plebiscycie ludzie na internecie zaczęli szukać co to jest ta UE, świadczy tylko o tym, że kampanię referendalną zdominowały emocje i że mało kto myslał racjonalnie. A jeżeli już to tylko kierując się swymi wąskimi i partykularnymi interesami (jak np. rybacy).
To czy wojna w takim wypadku jest czy nie jest opłacalna nie ma znaczenia. Bo nie racjonalne decyzje stoją u jej źródeł. Czy Niemcom przed II wojną konieczna była "przestrzeń życiowa"? Czy Żydzi im zagrażali? A przecież te argumenty, zupełnie nieracjonalne (ekonomicznie wręcz szkodliwe), stanowiły uzasadnienie wojny i prześladowań Żydów.

@ Znajdujemy się w takim położeniu, że albo pozostają nam Niemcy, albo Rosja, a z dwojga złego w obecnych czasach wolę te pierwsze państwo.@
Nie gniewaj się Chochliku20, ale i Ty ulegasz emocjom. Bo nie wiem dlaczego piszesz o Niemczech jako o czymś "złym" (choć jest to "zło mniejsze"). Naleciałości historyczne w tym przypadku nie mają znaczenia - Niemcy to obecnie zupełnie inny kraj niż wiek czy 80 lat temu. Niemcy są obecnie naszym partnerem. O tyle budzącym kontrowersje, że znacznie silniejszym co niesie za sobą też pewne niebezpieczeństwa. Ale ich skala jest nieporównywalna i takie niebezpieczeństwa pojawiają się często. Rosja to zupełnie inna sprawa. Należałoby raczej mówić o Wschodzie i Zachodzie (co by pod tym nie rozumieć) jako modelu rozwoju. wybierając określony model zbliżylibyśmy się więc albo do Zachodu (a więc i w pierwszej kolejności do Niemiec, choć nie tylko) albo do Wschodu - czyli w praktyce Rosji. Ten model funkcjonowania dotyczyłby i kwestii politycznych i gospodarczych. W tej chwili PiS wyraźnie oscyluje na wschód, choć na szczęście jesteśmy zakotwiczeni w Unii a więc i skutki tego kierunku polityki są przynajmniej na razie ograniczone (w sensie negatywnym). I tu choćby widać zbawienny wpływ istnienia UE, także dla nas. Tyle, że to się może zmienić - a Pampa, mam takie wrażenie, tego chce. I to jest właśnie przykład owego emocjonalnego i przez to bardzo niebezpiecznego myślenia.