Strona 22 z 127 PierwszyPierwszy ... 1220212223243272122 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 211 do 220 z 1267

Wątek: KORWiN i KNP

  1. #211
    Pan Nienawiści Awatar Mefisto7
    Dołączył
    Sep 2009
    Lokalizacja
    Wrocław
    Postów
    3 885
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    49
    Otrzymał 74 podziękowań w 57 postach
    Cytat Zamieszczone przez Witia Zobacz posta
    Mały smaczek
    https://www.youtube.com/watch?v=OZTO6x7usKQ
    Sory panowie, ale jeżeli ktoś mówi, że Korwin jest jedyną osobą w polskiej polityce mówiącą merytorycznie, to polecam sobie kupić słownik języka polskiego.
    To jest niestety ten poziom populizmu który trafia to średniej statystycznej na poziomie 13 lat. No nie można inaczej tego skomentować.
    Mówienie o tym jako o "populizmie" bardzo zabawnie kłóci się z radzeniem innym zaglądnięcia do słownika języka polskiego. ^^ Może i opowiada swoje teorie, bardzo oryginalne, ale ni trochę nie podpadają pod "populizm". Populistyczne jest np: ciągłe na Putina utyskiwanie. Osobiście niekoniecznie podchodzę pod opinie Korwina, aczkolwiek również nie traktuję sprawy czarno-biało. Na pewno nie. Pójście z prądem wiadomości z telewizji na pewno nie jest inteligentnym podejściem. Oczywiście nie twierdząc, że jego wystąpienie w tym wywiadzie było bardzo korzystne - jednak zapytam - do czego w zasadzie pijesz i co nazwiesz tym "brakiem merytoryki"? Tak z ciekawości, dla rozwinięcia dyskusji pytam.

    No dobra - a teraz Witia - po kolei odnośnie ostatniego postu:

    I: No i właśnie. Pracodawca miałby mieć płacić jakieś składki na robotników? Z jakiej racji? "Bo tamtym się należy", bo tak jest "społecznie sprawiedliwie"? O tym właśnie mówię - takie były czasy. Mający kapitał tworzyli "fabryki" - zatrudniali w nich ludzi, dawali im za tę pracę płacę, za którą ci utrzymywali tę swoją żonę i kilka dzieciaków. Z jakiej racji NATURALNIE kapitaliści mieli cokolwiek komuś opłacać? (Już pomijając sam absurd państwowych ubezpieczeń.) Porównując do naszych czasów: robotnicy - w warunkach gdyby kobiety też pracowały, a dziecko rodzina miałaby jedno, dwoje - to nie wiem czy nie mogliby sobie odkładać. Ale czasy i tendencje obyczajowe były inne, to i żyli jak żyli. Możemy potępiać poziom ich egzystencji, ale na pewno sprawiedliwym - biorąc pod uwagę genezę stosunków kapitalista - robotnik - nie było potem demokratycznie obciążyć pracodawców przymusową składką, na której głównie państwo uzyskało. Ostatecznie możemy być radzi, że socjaliści tamtych czasów ugadali co ugadali, bo teraz w zmodyfikowanym świecie pewnych zdobyczy ludzi pracy - można powrócić do wolnego rynku, w którym jednak te ugruntowane zdobycze już zostaną. PO chciało umiarkowanego liberalizmu to wyszedł im socjalizm - więc jeżeli będzie promowany radykalny liberalizm, to uda się uzyskać ten umiarkowany.

    II NFZ. Jak to nie mieszajmy stanu polskiej służby zdrowia?! Przecież to podstawowa sprawa. Jak się chce coś zreformować to się opiera na tym jak to działa w rzeczywistości, a nie w teorii. Polacy są takim narodem, że prywatyzowanie aspektów życia jest konieczne. Jak u Polaków coś jest państwowe, to jest do dupy i się kradnie. Nawet państwowa drużyna narodowa w gałę się w to wpasowuje. Sorry, taki mamy klimat. Dopiero jak się ludzi weźmie za ryj prywatą, to się nauczą dyscypliny. Odwołuję się do kwestii ducha narodu, gdyż państwowa służba zdrowia potrafi dobrze funkcjonować w innych krajach, to trzeba przyznać. (Co nie zmienia faktu, że są w założeniu już, jak dla mnie, wadliwe). Postulat niemieszania jakości naszej służby zdrowia do rozmowy o potrzebie zmiany systemu jest nie na miejscu. Mieszając ją właśnie dojdziemy do faktu o istnieniu obecnie wielkiego bubla.
    Ponownie myślisz w kategoriach obecnego stanu rynku prywatnego usług medycznych sąsiadującego z NFZem, co jest błędne, jak już wskazałem powyżej. W sferze naturalnego 100% wolnego rynku, po uwolnieniu założonych 70% klientów budżetówki - będzie to wyglądało zupełnie inaczej, gdyż w dużej mierze to klienci wyznaczają ceny. Dlatego mówienie o 12 000zł złożonych przez 5 lat przez moją matkę - wystarczających na 3 zabiegi też jest błędne. Chyba, że mówisz o sytuacji, gdzie nie likwidujemy NFZu, a tylko matka nie ma przymusu płacenia na składki. Ale nie o tym mówimy. A nawet jeśli to rozpatrujemy, to też o jakich zabiegach mówisz? Podobnych powagą laserowej korekcji oczu? Operacji zaćmy? Rzeczywiście często spotykane schorzenia, nawracają się jak przeziębienie... Co mi z tego, że taki nfz mnie przyjmie zawsze, skoro na byle jaki poważniejszy zabieg z tych twoich trzech muszę czekać choćby i lata całe w kolejce.(Czyli w naszych obliczeniach to są kolejne lata odkładania całych tysięcy złotych mojej matki) Fuszera goni fuszerę, lekarze wszystko mają w dupie. (Wystarczy trochę pochorować i się pohospitalizować by tego doświadczyć, ah te śniadania gorszej jakości niż w więzieniu). Na sam koniec rozważań, zupełnie bonusowo, jak najbardziej naturalnym stwierdzeniem jest takie, że czasem po prostu się zachoruje i umrze. Shit happens. Już to też raz powyżej mówiłem - że kto choruje więcej, ten ma bardziej przewalone. Nie ma w tym nic dziwnego i nienaturalnego. Silny wygrywa.

    Co do tych ubezpieczycieli, to odpowiedziałem ci, pewnie nie zauważyłeś. Nie było tego dużo i nie było konkretnie. (Nie nazwałbym tego aspektu najważniejszym) Najpierw wyjaśnij co masz na myśli przy słowie "cena" - rzeczywisty koszt usługi w prywatnej placówce czy wysokość zakładanej składki oddawanej rocznie ubezpieczycielowi? Mógłbym już wyrazić dezaprobatę ku istnieniu przedstawionego przez ciebie problemu, ale poczekam na odpowiedź.

    III - Indywidualizm i brak przymusu solidarności nie muszą prowadzić do wymazania zbiorowości. Ludzie nieprzymuszeni - sami z siebie tworzą grupę, taką mamy naturę. W zasadzie nie wiem czy to w jakiś sposób ci odpowiada. Wziąłeś na pręgierz "definicyjnie rozumiany liberalizm", który niekoniecznie muszę czuć się zobowiązany bronić. Jestem indywidualną jednostką, która może mieć zmodyfikowany pogląd. Jakby się pojawiło coś, co chciałbym skontrować - to bym to zrobił, ale nie ma. Oczywiście kiełkuje mi w twej wypowiedzi zarzewie czegoś z czym chciałbym dyskutować, ale jest jeszcze zakryte ogólnymi stwierdzeniami, które na razie nie spieszno mi zaczepiać. O dzieciach może przy innej okazji.
    _________________________

    Pludraku, a czy przeczytałeś te wszystkie 67 stron, że z butą wybijasz tu ze swym inwektywnym linkiem. Ja po przeczytaniu trzech stron już wiem, że mam do czynienia z bałwanem. Wystarczy sposób w jaki odpowiedział na punkt drugi. Już pierwsze zdanie odpowiedzi określa w jakim stylu nakreślone będą punkty następne, a to następne lanie wody o niczym i odnośnie niczego tylko mnie w tym utwierdzają. W 2a gość krytykuje "rewizję" wedle swojego widzimisię, następnie się nad definicją tego słowa się zastanawiając i nie wiedząc, którą na myśli miał projektodawca. A najprostsza definicja owego daje racjonalny obraz mało kontrowersyjnego podpunktu. Naraz błędnie przyznaje, że "lex retro non agit" bezwzględnie działa, potem jednak narzuca nam pogląd, że bezwzględnie działać nie może, "co przyzna każdy średnio myślący prawnik". Jestem studentem prawa i ... nie - nie przyznam. Mogłem nawet przeprowadzić całkiem udaną dysputę z profesurą na ten temat i nie pogrążyła mnie.
    Może dalej pojawić mogłoby się coś sensownego, ale biorąc pod uwagę pierwsze trzy strony mam wrażenie, że nie mam do czynienia z chłodnym wypunktowaniem faktów, a butnym pierdzieleniem gościa o innych horyzontach myślowych i innych umiejętnościach logicznego i konsekwentnego rozumowania, z którym zwyczajnie "się nie dogadam".

    To może i ode mnie smaczek:
    Załączone obrazki Załączone obrazki

  2. #212
    Witia
    Gość
    Cytat Zamieszczone przez Mefisto7 Zobacz posta
    I: No i właśnie. Pracodawca miałby mieć płacić jakieś składki na robotników? Z jakiej racji? "Bo tamtym się należy", bo tak jest "społecznie sprawiedliwie"? O tym właśnie mówię - takie były czasy. Mający kapitał tworzyli "fabryki" - zatrudniali w nich ludzi, dawali im za tę pracę płacę, za którą ci utrzymywali tę swoją żonę i kilka dzieciaków. Z jakiej racji NATURALNIE kapitaliści mieli cokolwiek komuś opłacać? (Już pomijając sam absurd państwowych ubezpieczeń.) Porównując do naszych czasów: robotnicy - w warunkach gdyby kobiety też pracowały, a dziecko rodzina miałaby jedno, dwoje - to nie wiem czy nie mogliby sobie odkładać. Ale czasy i tendencje obyczajowe były inne, to i żyli jak żyli. Możemy potępiać poziom ich egzystencji, ale na pewno sprawiedliwym - biorąc pod uwagę genezę stosunków kapitalista - robotnik - nie było potem demokratycznie obciążyć pracodawców przymusową składką, na której głównie państwo uzyskało. Ostatecznie możemy być radzi, że socjaliści tamtych czasów ugadali co ugadali, bo teraz w zmodyfikowanym świecie pewnych zdobyczy ludzi pracy - można powrócić do wolnego rynku, w którym jednak te ugruntowane zdobycze już zostaną. PO chciało umiarkowanego liberalizmu to wyszedł im socjalizm - więc jeżeli będzie promowany radykalny liberalizm, to uda się uzyskać ten umiarkowany.
    Istnieje takie coś jak przymus ekonomiczny. Robotnik szedł do fabryki bo za pieniądze tam zarobione mógł utrzymać siebie i rodzinę na poziomie wyższym niż w sytuacji, w której utrzymywałby ją mieszkając na wsi (przykład uproszczony, ale chyba rozumiemy myśl). Problem polegał jednak na tym, że XIX wieczny kapitalista miał głęboko w dupie w jakich warunkach i na jakich zasadach ten robotnik pracował. To właśnie XIX wieczna myśl głosiła, że skoro ja daję pracę, to ja mam prawo wymagać od pracownika wszystkiego, nawet rzeczy kompletnie nieludzkich. W tamtym okresie robotnik, człowiek, nie miał kompletnie żadnej ochrony przez, bądź co bądź, tyranią i patologią od strony pracodawcy, ale że przymus ekonomiczny był jest i będzie, to godził się i na to.
    Teraz powiedz mi, czy uważasz taką sytuację za moralnie dobrą? Bo ja uważam, że to była społeczna patologia. Dlatego właśnie powstały ruchy socjalistyczne, dlatego powstawały idee kodeksu pracy i praw człowieka, bo na pewnym poziomie intelektualnym i rozwojowym ludzie zrozumieli, że człowiek sam w sobie jest pewną wartością, większą niż ideologia ekonomiczna. Dlatego nie widzę nic szczytnego w ideach tamtych czasów, i w tamtych czasach samych w sobie. Rozwój rozwojem, z tym się nikt nie kłóci, ale można to było zrobić inaczej, a efekt byłby podobny, jeżeli nie lepszy. Jeżeli zwolennicy JKM mówią, że należy wrócić do zasad, które wtedy panowały, to moja prywatna moralność i emocje każą mi twierdzić, że taki człowiek jest po prostu socjopatą (to naprawdę nie ma na celu nikogo urazić, chce po prostu wyrazić swoje zdanie). W ogóle samo mówienie o wolności w kontekście definicyjnego kapitalizmu jest dla mnie jakimś intelektualnym sajgonem. Jak można mówić o wolności w systemie, który był czystym, chłodnym, cynicznym wyzyskiem? Na czym miała polegać ta wolność? że rolnik mógł wybrać, czy będzie głodował na roli, czy umrze z przepracowania w fabryce?

    II NFZ. Jak to nie mieszajmy stanu polskiej służby zdrowia?! Przecież to podstawowa sprawa. Jak się chce coś zreformować to się opiera na tym jak to działa w rzeczywistości, a nie w teorii. Polacy są takim narodem, że prywatyzowanie aspektów życia jest konieczne. Jak u Polaków coś jest państwowe, to jest do dupy i się kradnie. Nawet państwowa drużyna narodowa w gałę się w to wpasowuje. Sorry, taki mamy klimat. Dopiero jak się ludzi weźmie za ryj prywatą, to się nauczą dyscypliny. Odwołuję się do kwestii ducha narodu, gdyż państwowa służba zdrowia potrafi dobrze funkcjonować w innych krajach, to trzeba przyznać. (Co nie zmienia faktu, że są w założeniu już, jak dla mnie, wadliwe). Postulat niemieszania jakości naszej służby zdrowia do rozmowy o potrzebie zmiany systemu jest nie na miejscu. Mieszając ją właśnie dojdziemy do faktu o istnieniu obecnie wielkiego bubla.
    Ponownie myślisz w kategoriach obecnego stanu rynku prywatnego usług medycznych sąsiadującego z NFZem, co jest błędne, jak już wskazałem powyżej. W sferze naturalnego 100% wolnego rynku, po uwolnieniu założonych 70% klientów budżetówki - będzie to wyglądało zupełnie inaczej, gdyż w dużej mierze to klienci wyznaczają ceny. Dlatego mówienie o 12 000zł złożonych przez 5 lat przez moją matkę - wystarczających na 3 zabiegi też jest błędne. Chyba, że mówisz o sytuacji, gdzie nie likwidujemy NFZu, a tylko matka nie ma przymusu płacenia na składki. Ale nie o tym mówimy. A nawet jeśli to rozpatrujemy, to też o jakich zabiegach mówisz? Podobnych powagą laserowej korekcji oczu? Operacji zaćmy? Rzeczywiście często spotykane schorzenia, nawracają się jak przeziębienie... Co mi z tego, że taki nfz mnie przyjmie zawsze, skoro na byle jaki poważniejszy zabieg z tych twoich trzech muszę czekać choćby i lata całe w kolejce.(Czyli w naszych obliczeniach to są kolejne lata odkładania całych tysięcy złotych mojej matki) Fuszera goni fuszerę, lekarze wszystko mają w dupie. (Wystarczy trochę pochorować i się pohospitalizować by tego doświadczyć, ah te śniadania gorszej jakości niż w więzieniu). Na sam koniec rozważań, zupełnie bonusowo, jak najbardziej naturalnym stwierdzeniem jest takie, że czasem po prostu się zachoruje i umrze. Shit happens. Już to też raz powyżej mówiłem - że kto choruje więcej, ten ma bardziej przewalone. Nie ma w tym nic dziwnego i nienaturalnego. Silny wygrywa.

    Nie mieszajmy dlatego, że idea opieki socjalnej nie jest powiązana z polskim systemem politycznym, prawda?
    A wracając do sedna... Ja doskonale rozumiem, że przy obecnym systemie, cytując klasyka, musimy utrzymywać "ministra, ministerstwo, urzędników, lekarzy", a w systemie wolnorynkowym musielibyśmy utrzymywać tylko lekarzy. Tylko sprawa wygląda następująco: mamy dwa systemy - w jednym płacimy do wspólnej skarbonki, w drugim każdy radzi sobie sam. Charakterystyka systemów jest taka, że w systemie pierwszym istnieje duża pula pieniędzy, z której każdy obywatel może skorzystać w razie potrzeby. Biorąc pod uwagę, że zabiegi dzielą się na tanie i drogie, a drogie przytrafiają się rzadziej, pieniędzy w optymalnych warunkach wystarcza. W systemie drugim natomiast występuje pewien istotny problem - jeżeli każdy ma decydować za siebie na zasadach wolnorynkowych, to po pierwsze część osób się nie ubezpieczy, a po drugie pozostałe osoby będą podzielone między prywatnych ubezpieczycieli, co w skutku wiąże się z rozmyciem kapitału i jego zmniejszeniem. Jeżeli kapitał jest rozmyty, to znaczy, że aby zapewnić ten sam poziom gwarancji świadczenia usług co w systemie pierwszym, trzeba albo zwiększyć składki, albo obniżyć koszty usług. Koszt usług nie może być łatwo obniżony, bo ceny środków potrzebnych do przeprowadzenia skomplikowanych operacji nie zależą od tego, czy PIT wynosi 19 czy 5%, ani od tego czy istnieje NFZ czy nie, tylko od ceny, jaką koncerny farmaceutyczne i zaawansowane ośrodki badawcze narzucą, od kosztów produkcji skomplikowanych urządzeń, itd, itd. Pozostaje więc podniesienie składek. Jeżeli nie podniesiesz składek, to znaczy że gwarancja świadczenia usług przez danego ubezpieczyciela drastycznie spada, bo nie dysponuje on wystarczającym kapitałem, aby pokryć wszelkie anomalie od średniej statystycznej.

    Ta teoria rozpada się tylko w jednym przypadku - jeżeli ktoś znajdzie sposób obniżenia usług medycznych. Tutaj likwidacja NFZ-u nie ma żadnego znaczenia, no bo jak ma mieć? to NFZ pokrywa szpitalom koszty operacyjne. Oczywiście pieniądze na ten cel idą z podatków + obsługa samego NFZ-u, ale fakt pozostaje faktem - cena usługi medycznej nie jest zależna od istnienia NFZ.

    III - Indywidualizm i brak przymusu solidarności nie muszą prowadzić do wymazania zbiorowości. Ludzie nieprzymuszeni - sami z siebie tworzą grupę, taką mamy naturę. W zasadzie nie wiem czy to w jakiś sposób ci odpowiada. Wziąłeś na pręgierz "definicyjnie rozumiany liberalizm", który niekoniecznie muszę czuć się zobowiązany bronić. Jestem indywidualną jednostką, która może mieć zmodyfikowany pogląd. Jakby się pojawiło coś, co chciałbym skontrować - to bym to zrobił, ale nie ma. Oczywiście kiełkuje mi w twej wypowiedzi zarzewie czegoś z czym chciałbym dyskutować, ale jest jeszcze zakryte ogólnymi stwierdzeniami, które na razie nie spieszno mi zaczepiać. O dzieciach może przy innej okazji.

    Tym bardziej cieszę się, że nie rozmawiam z gimbusem tylko świadomym człowiekiem
    Powiem tak - nie jestem zwolennikiem poglądu, że najważniejsze jest dobro jednostki, że jeżeli wszystko będzie prywatne to będzie raj na ziemi, że państwo jest wrogiem obywatela. Niestety, ale skrajny liberalizm łączy te myśli w sobie, co nie oznacza, że Ty je wyznajesz i oczekuje że będziesz ich bronić. Ale niestety, jeżeli mówimy o liberalizmie w rozumieniu Koriwnowskim, o tych ideach które są 100% egoistyczne , antypaństwowe i aspołeczne, to czuje się w obowiązku walczyć z tymi ideami do usranej śmierci Bo moim zdaniem tak rozumiany liberalizm, liberalizm kultu jednostki i wrogości systemowej, jest prostą drogą do unicestwienia społeczeństwa. Nie tędy droga. Jeżeli ktoś jest zwolennikiem skrajnie wolnego rynku - mogę to zrozumieć. Jeżeli ktoś jest 100% liberałem na płaszczyźnie światopoglądowej - nie mogę tego zrozumieć.

  3. #213
    Kapitan królów i król kapitanów. Awatar PaskudnyPludrak
    Dołączył
    Jan 2010
    Lokalizacja
    Kraków
    Postów
    1 603
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    148
    Otrzymał 237 podziękowań w 155 postach
    Cytat Zamieszczone przez Mefisto7 Zobacz posta
    Pludraku, a czy przeczytałeś te wszystkie 67 stron, że z butą wybijasz tu ze swym inwektywnym linkiem. Ja po przeczytaniu trzech stron już wiem, że mam do czynienia z bałwanem.
    Jak najbardziej przeczytałem, szkoda, że Ty przeczytałeś zaledwie 3 strony i już 'masakra'
    A sami wymagacie zapoznania się z programem KNP, i płaczecie, że ludzie go nie czytają.
    Cytat Zamieszczone przez Mefisto7 Zobacz posta
    Naraz błędnie przyznaje, że "lex retro non agit" bezwzględnie działa, potem jednak narzuca nam pogląd, że bezwzględnie działać nie może,
    No właśnie nie przyznaje, że bezwzględnie działa.W tym momencie Ty ewidentnie lejesz wodę, lepiej odpowiedz na proste pytania z punktu 2a
    Co w ogóle oznacza „rewizja systemu ustawodawstwa”?
    Anulowanie wszystkich ustaw wydanych po roku XXXX?
    A co z ustawami, które konkretyzują te właśnie w/w podstawowe zasady?
    Co z orzeczeniami sądowymi kształtującymi treść tych zasad?
    Cytat Zamieszczone przez Mefisto7 Zobacz posta
    Jestem studentem prawa i ... nie - nie przyznam.
    Wybacz, ale od studenta prawa do prawnika(aktywnego w zawodzie) to jeszcze długaaa droga.
    480423_401680839928935_1563334615_n.jpg
    ...a sławny generał Wit-tenberg poprzedza go tak ,jak jutrzenka poprzedza słońce.-W.Kochowski "Lata potopu"
    "Nie wykuwać tarcz utopii. I nie kruszyć o nie kopii "

  4. #214
    Podkomorzy Awatar Zakapior-san
    Dołączył
    Sep 2009
    Lokalizacja
    dzikie Bieszczady
    Postów
    1 891
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    21
    Otrzymał 33 podziękowań w 17 postach
    Istnieje takie coś jak przymus ekonomiczny. Robotnik szedł do fabryki bo za pieniądze tam zarobione mógł utrzymać siebie i rodzinę na poziomie wyższym niż w sytuacji, w której utrzymywałby ją mieszkając na wsi (przykład uproszczony, ale chyba rozumiemy myśl). Problem polegał jednak na tym, że
    Za to teraz nie ma przymusu ekonomicznego i ludzie nie biorą się za gównianą pracę na śmieciówkach za 1200 zł i nie słyszą że jest stu na ich miejsce przy takim poziomie bezrobocia. Oskar temu kto zna pracodawcę stosującego 100% kodeksu pracy. Nie ma? Bo stosujący 100% kodeksu pracy zwija interes po 2 miechach.
    XIX wieczny kapitalista miał głęboko w dupie w jakich warunkach i na jakich zasadach ten robotnik pracował.
    Teraz natomiast kapitalista jest głęboko zatroskany o swoich pracowników (śmiech).
    W tamtym okresie robotnik, człowiek, nie miał kompletnie żadnej ochrony przez, bądź co bądź, tyranią i patologią od strony pracodawcy, ale że przymus ekonomiczny był jest i będzie, to godził się i na to.
    Z jednym się zgadzam- przymus ekonomiczny był, jest i będzie- póki istnieje chociaż odrobina zdrowej gospodarki. Za komuny nie było przymusu ekonomicznego i robole tak się lenili że aż władza (jak każda socjalistyczna bohatersko zwalczająca problemy które sama wytworzyła) zaganiała ludzi pałami milicyjnymi do roboty.
    Powtarzam jeszcze raz- zdrowy ustrój to taki w którym jest przymus ekonomiczny a nie taki gdzie ktoś dostaje coś za darmo (zasiłki, zapomogi). Państwo opiekuńcze demoralizuje i rozleniwia ludzi, czego zwolennikiem jak widać jesteś.
    W XIX wieku ludzi rypali tylko kapitaliści, dzisiaj ludzi rypią kapitaliści i jeszcze państwo. Z czystej logiki wolę jednego złodzieja niż dwóch, tym bardziej że od kapitalisty można uciec i samemu nim zostać.
    Teraz powiedz mi, czy uważasz taką sytuację za moralnie dobrą? Bo ja uważam, że to była społeczna patologia.
    Społeczna patologia to ustrój niewolniczy albo feudalny gdzie z góry ma się określony status i nie mozna go zmienić swoim działaniem. Ustrój XIX wieku, w którym można dzięki swoim zdolnościom, pracowitości i zaradności awansować np. z pracownika najemnego na przedsiębiorcę pracującego na własny rachunek jest ustrojem jedynie słusznym. Dla socjalistów oczywiście jest to patologia bo chcieliby mieć zasiłek za darmo zamiast ruszyć dupę do roboty. Gratuluję autorytetów.
    Rozwój rozwojem, z tym się nikt nie kłóci, ale można to było zrobić inaczej, a efekt byłby podobny, jeżeli nie lepszy.
    Niestety ekonomia jest bezlitosna dla lewicowych idei zbawienia świata. Tam gdzie socjalizm tam brak zdrowego rozsądku i kryzys gospodarczy (chyba nie trzeba podawać przykładów?).
    Jeżeli zwolennicy JKM mówią, że należy wrócić do zasad, które wtedy panowały, to moja prywatna moralność i emocje każą mi twierdzić, że taki człowiek jest po prostu socjopatą (to naprawdę nie ma na celu nikogo urazić, chce po prostu wyrazić swoje zdanie).
    Natomiast moja moralność mówi, że socjopatą jest ten, który przymusowo odbiera człowiekowi pracowitemu pieniądze aby dać zasiłki zwykłym leniom tudzież kombinatorom robiącym na czarno/za granicą/zawieszona działalność/menelom dzieciorobom itd.
    Jak można mówić o wolności w systemie, który był czystym, chłodnym, cynicznym wyzyskiem?
    Jw jest to jedyny racjonalny system, system w którym mozna było awansować dzięki swoim zdolnościom. Lepszego nie było i nie będzie. W USA w XIX wieku był jak to mówisz "wyzysk" pracowników ale to właśnie robol z USA pierwszy jeździł samochodem, dzięki niskim kosztom pracy były też niskie ceny towarów i usług. Teraz mamy wysokie koszty pracy, wysokie podatki i wysokie koszty towarów (głównie przez podatki i durne przepisy). To jest lepsze co? Bredzisz o wolności ale odpowiedz czy dzisiejszy człowiek leniwy pobierający zapomogę "na biedaka" według ciebie jest wolny? Żebractwo od państwa nie jest żebractwem? Żebractwo jest najwyższą formą wolności ekonomicznej?
    A wracając do sedna... Ja doskonale rozumiem, że przy obecnym systemie, cytując klasyka, musimy utrzymywać "ministra, ministerstwo, urzędników, lekarzy", a w systemie wolnorynkowym musielibyśmy utrzymywać tylko lekarzy. Tylko sprawa wygląda następująco: mamy dwa systemy - w jednym płacimy do wspólnej skarbonki, w drugim każdy radzi sobie sam. Charakterystyka systemów jest taka, że w systemie pierwszym istnieje duża pula pieniędzy, z której każdy obywatel może skorzystać w razie potrzeby. Biorąc pod uwagę, że zabiegi dzielą się na tanie i drogie, a drogie przytrafiają się rzadziej, pieniędzy w optymalnych warunkach wystarcza. W systemie drugim natomiast występuje pewien istotny problem - jeżeli każdy ma decydować za siebie na zasadach wolnorynkowych, to po pierwsze część osób się nie ubezpieczy, a po drugie pozostałe osoby będą podzielone między prywatnych ubezpieczycieli, co w skutku wiąże się z rozmyciem kapitału i jego zmniejszeniem.
    Kapitał się zmniejszy ale będzie lepiej rozdysponowany i nie tak marnotrawiony jak dziś na pałace ZUS i NFZ, horrendalne premie i sztuczne etaty dla pociotków (a co tam, kasa państwowa i zero odpowiedzialności to się kradnie).
    Ta teoria rozpada się tylko w jednym przypadku - jeżeli ktoś znajdzie sposób obniżenia usług medycznych. Tutaj likwidacja NFZ-u nie ma żadnego znaczenia, no bo jak ma mieć? to NFZ pokrywa szpitalom koszty operacyjne. Oczywiście pieniądze na ten cel idą z podatków + obsługa samego NFZ-u, ale fakt pozostaje faktem - cena usługi medycznej nie jest zależna od istnienia NFZ.
    Mylisz się i to znacznie. NFZ jest państwowym monopolistą i już samo to powoduje, że koszty są wysokie dokładnie z tych powodów co podano- oprócz lekarza i pielęgniarki utrzymuje się jeszcze całą otoczkę biurokratyczną. Z publicznymi pieniądzmi nikt się nie liczy tak jak z prywatnymi. Do tego dochodzą przekręty z lekami refundowanymi i stosowanymi przez NFZ (np. są dwa leki o takich samych właściwościach ale NFZ refunduje tylko droższy bo ktoś wziął w łapę), przekręty przy dopisywaniu ilości wykonanych zabiegów byleby tylko dostać więcej kasy z NFZ itd można wymieniać godzinami. Żeby obniżyć społeczne koszty usług medycznych trzeba sprywatyzować rynek tychże usług medycznych, to jedyna droga.
    Koszt usług nie może być łatwo obniżony, bo ceny środków potrzebnych do przeprowadzenia skomplikowanych operacji nie zależą od tego, czy PIT wynosi 19 czy 5%, ani od tego czy istnieje NFZ czy nie, tylko od ceny, jaką koncerny farmaceutyczne i zaawansowane ośrodki badawcze narzucą, od kosztów produkcji skomplikowanych urządzeń, itd, itd.
    Nie zgadza się- koncerny farmaceutyczne i producenci urządzeń oczywiście narzucają ceny NFZtowi, na wolnym rynku jednak musiałyby się bić o klientów obniżaniem cen i wzrostem jakości produktów.
    Ale niestety, jeżeli mówimy o liberalizmie w rozumieniu Koriwnowskim, o tych ideach które są 100% egoistyczne , antypaństwowe i aspołeczne, to czuje się w obowiązku walczyć z tymi ideami do usranej śmierci
    Brednie, liberalizm Korwina nie jest egoistyczny lecz jedynie przedkłada dobro jednostki nad dobro ogółu, nie jest antypaństwowy- jest pro dla państwa minimum, nie jest wreszcie aspołeczny lecz prospołeczny. Antysołeczny jest demoralizujący ludzi socjalizm, którego bronisz.
    A walcz sobie z ideami ko-lib nawet o jeden dzień dłużej od śmierci, rzeczą ludzką jest błądzić

  5. #215
    Kapitan królów i król kapitanów. Awatar PaskudnyPludrak
    Dołączył
    Jan 2010
    Lokalizacja
    Kraków
    Postów
    1 603
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    148
    Otrzymał 237 podziękowań w 155 postach
    Cytat Zamieszczone przez Zakapior-san Zobacz posta
    W USA w XIX wieku był jak to mówisz "wyzysk" pracowników ale to właśnie robol z USA pierwszy jeździł samochodem, dzięki niskim kosztom pracy były też niskie ceny towarów i usług.
    Wypadałoby jednak zaznaczyć, że robol z USA mógł sobie pozwolić na to auto (konkretnie pierwsze modele Forda) przede wszystkim dzięki zastosowaniu taśmy produkcyjnej na masową skalę, co znacznie obniżyło ich cenę.Wcześniej jakoś i w USA niewielu było stać na auto, zresztą później też już tak kolorowo nie było.

    ...a sławny generał Wit-tenberg poprzedza go tak ,jak jutrzenka poprzedza słońce.-W.Kochowski "Lata potopu"
    "Nie wykuwać tarcz utopii. I nie kruszyć o nie kopii "

  6. #216
    Podkomorzy Awatar Zakapior-san
    Dołączył
    Sep 2009
    Lokalizacja
    dzikie Bieszczady
    Postów
    1 891
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    21
    Otrzymał 33 podziękowań w 17 postach
    Wypadałoby jednak zaznaczyć, że robol z USA mógł sobie pozwolić na to auto (konkretnie pierwsze modele Forda) przede wszystkim dzięki zastosowaniu taśmy produkcyjnej na masową skalę, co znacznie obniżyło ich cenę.Wcześniej jakoś i w USA niewielu było stać na auto, zresztą później też już tak kolorowo nie było.
    No proszę, dało się coś wymyśleć i produkować bez dotacji unijnych (śmiech). Dobrze, że jeszcze nie było zielonych żeby oprotestować te taśmy produkcyjne

  7. #217
    Witia
    Gość
    Cytat Zamieszczone przez Zakapior-san Zobacz posta
    Za to teraz nie ma przymusu ekonomicznego i ludzie nie biorą się za gównianą pracę na śmieciówkach za 1200 zł i nie słyszą że jest stu na ich miejsce przy takim poziomie bezrobocia. Oskar temu kto zna pracodawcę stosującego 100% kodeksu pracy. Nie ma? Bo stosujący 100% kodeksu pracy zwija interes po 2 miechach.
    Oczywiście że jest. Na podstawie którego fragmentu mojej wypowiedzi wywnioskowałeś, że sądzę inaczej?

    Teraz natomiast kapitalista jest głęboko zatroskany o swoich pracowników (śmiech).

    Właśnie na tym polega zdobycz cywilizacyjna, że mamy prawo, które narzuca pewne normy, tak aby nieistotne było, czy kapitalista jest zdrowym społecznie człowiekiem, czy socjopatą.

    Z jednym się zgadzam- przymus ekonomiczny był, jest i będzie-póki istnieje chociaż odrobina zdrowej gospodarki.Za komuny nie było przymusu ekonomicznego i robole tak się lenili że aż władza (jak każda socjalistyczna bohatersko zwalczająca problemy które sama wytworzyła) zaganiała ludzi pałami milicyjnymi do roboty.
    Powtarzam jeszcze raz- zdrowy ustrój to taki w którym jest przymus ekonomiczny a nie taki gdzie ktoś dostaje coś za darmo (zasiłki, zapomogi). Państwo opiekuńcze demoralizuje i rozleniwia ludzi, czego zwolennikiem jak widać jesteś.
    W XIX wieku ludzi rypali tylko kapitaliści, dzisiaj ludzi rypią kapitaliści i jeszcze państwo. Z czystej logiki wolę jednego złodzieja niż dwóch, tym bardziej że od kapitalisty można uciec i samemu nim zostać.

    Nie jestem zwolennikiem żadnego rozleniwiania ludzi, nie wiem skąd bierzesz tak zawiłe powiązania, tylko zwolennikiem zagwarantowania ludziom pewnego minimum socjalnego, zgodnie z moralnością, w której życie i zdrowie człowieka są istotniejsze od pieniędzy (tak wiem, to moja zgniła ateistyczna moralność). Kodeks pracy, a przynajmniej jego część, to przykład wspomnianych gwarancji. Skoro przymus ekonomiczny istnieje, to warto postarać się rozwiązania, zgodnie z którymi człowiek nawet pod silnym przymusem ekonomicznym nie będzie się musiał bać o normalne warunki pracy.
    Jeżeli na podstawie tego wyciągasz wnioski o jakimś rozleniwianiu, kradzieży, i czym tam jeszcze, to naprawdę, szczerze gratuluję wyobraźni

    Społeczna patologia to ustrój niewolniczy albo feudalny gdzie z góry ma się określony status i nie mozna go zmienić swoim działaniem. Ustrój XIX wieku, w którym można dzięki swoim zdolnościom, pracowitości i zaradności awansować np. z pracownika najemnego na przedsiębiorcę pracującego na własny rachunek jest ustrojem jedynie słusznym. Dla socjalistów oczywiście jest to patologia bo chcieliby mieć zasiłek za darmo zamiast ruszyć dupę do roboty. Gratuluję autorytetów.

    Dzisiaj też można zajść wysoko dzięki swoim zdolnościom i umiejętnościom. Jeżeli tego nie doświadczyłeś, to nie moja wina, natomiast generalizacja której się dopuszczasz jest co najmniej nieusprawiedliwiona.
    Ja nie proponuje ustroju feudalnego, tylko system, w którym człowiek nie będzie wyzyskiwany i poniżany. Jeżeli dla Ciebie to synonimy to chętnie posłucham wyjaśnienia.

    Niestety ekonomia jest bezlitosna dla lewicowych idei zbawienia świata. Tam gdzie socjalizm tam brak zdrowego rozsądku i kryzys gospodarczy (chyba nie trzeba podawać przykładów?).

    Kto mówi o lewicowej ekonomii? Ochłoń i zacznij czytać, a nie tylko pisać.

    Natomiast moja moralność mówi, że socjopatą jest ten, który przymusowo odbiera człowiekowi pracowitemu pieniądze aby dać zasiłki zwykłym leniom tudzież kombinatorom robiącym na czarno/za granicą/zawieszona działalność/menelom dzieciorobom itd.

    Kolejny przykład - kto mówił o zasiłkach? Na pewno nie ja.

    Jw jest to jedyny racjonalny system, system w którym mozna było awansować dzięki swoim zdolnościom. Lepszego nie było i nie będzie. W USA w XIX wieku był jak to mówisz "wyzysk" pracowników ale to właśnie robol z USA pierwszy jeździł samochodem, dzięki niskim kosztom pracy były też niskie ceny towarów i usług. Teraz mamy wysokie koszty pracy, wysokie podatki i wysokie koszty towarów (głównie przez podatki i durne przepisy). To jest lepsze co? Bredzisz o wolności ale odpowiedz czy dzisiejszy człowiek leniwy pobierający zapomogę "na biedaka" według ciebie jest wolny? Żebractwo od państwa nie jest żebractwem? Żebractwo jest najwyższą formą wolności ekonomicznej?

    Widzę że jesteś na fali uniesienia Kto mówił o potrzebie utrzymania zbędnych przepisów, zwiększaniu biurokracji, itd?
    Człowiek biorący zasiłek i niepracujący z własnej woli jest społecznym pasożytem. Nie wiem w ogóle co tutaj komentować. Może naprawdę najpierw przeczytaj co ktoś pisze.

    Kapitał się zmniejszy ale będzie lepiej rozdysponowany i nie tak marnotrawiony jak dziś na pałace ZUS i NFZ, horrendalne premie i sztuczne etaty dla pociotków (a co tam, kasa państwowa i zero odpowiedzialności to się kradnie).

    Znaczy to 'lepiej rozdysponowany', to jak rozumiem życzenie prawda?
    Realia matematyczne są takie, że jak 10 ludzi zrzuci się 100zł na wspólny fundusz to mogą za te pieniądze kupić więcej usług, niż gdy każdy z nich zapłaci 100zł tylko na siebie. Tutaj nie ma z czym dyskutować.

    Mylisz się i to znacznie. NFZ jest państwowym monopolistą i już samo to powoduje, że koszty są wysokie dokładnie z tych powodów co podano- oprócz lekarza i pielęgniarki utrzymuje się jeszcze całą otoczkę biurokratyczną. Z publicznymi pieniądzmi nikt się nie liczy tak jak z prywatnymi. Do tego dochodzą przekręty z lekami refundowanymi i stosowanymi przez NFZ (np. są dwa leki o takich samych właściwościach ale NFZ refunduje tylko droższy bo ktoś wziął w łapę), przekręty przy dopisywaniu ilości wykonanych zabiegów byleby tylko dostać więcej kasy z NFZ itd można wymieniać godzinami. Żeby obniżyć społeczne koszty usług medycznych trzeba sprywatyzować rynek tychże usług medycznych, to jedyna droga.

    Po raz kolejny... nie bronię NFZ-u jako takiego, bo mam mózg i oczy, nie jestem też samobójcą.
    Dyskutuję jedynie nad istotą publicznej opieki zdrowotnej. Jeżeli NFZ działa źle, to trzeba go zlikwidować i postawić inny system, który będzie mniej zbiurokratyzowany, inaczej zarządzany, ale nadal pozostanie systemem ubezpieczeń społecznych.

    Nie zgadza się- koncerny farmaceutyczne i producenci urządzeń oczywiście narzucają ceny NFZtowi, na wolnym rynku jednak musiałyby się bić o klientów obniżaniem cen i wzrostem jakości produktów.

    To również życzenie do niebios. Zastanawia mnie jakie konkretne ekonomiczne argumenty jesteś w stanie przedstawić na poparcie takiej teorii. Bo to co stosujesz jest właśnie typowym poziomem dyskusji zwolenników JKM - na wolnym rynku musiałby robić tak, srak i owak. Dlaczego? Powiedz mi jaki mechanizm wolnego rynku pozwala Ci twierdzić, że zmowy cenowe nie są na nim możliwe? Jaki mechanizm daje gwarancje, że w wyniku procesów wolnorynkowych nie dojdzie do monopolizacji? Co powiesz? że konkurencja zaniża ceny? Myślisz że tego się nie da obejść? Myślisz że zmowa w celu eliminacji konkurencji nie wystąpi na wolnym rynku bo bozia ukarze przedsiębiorców?
    Wiesz jak żydzi w 20-leciu radzili sobie z polską konkurencją? Kiedy pojawiał się Polak ze swoim interesem, żydzi dopłacali swojemu rodakowi do interesu byle by tylko ten mógł zejść z cenami na tyle nisko, że interes Polaka po prostu przestawał być opłacalny. Przykład udokumentowany na co drugiej polskiej wsi i w co drugim małym miasteczku.
    Czy Ty nie rozumiesz że brak jakiejkolwiek kontroli jest równoważny kontroli całkowitej? Ja wiem, że krul mówi, że wolny rynek działa sam i sam sie naprawia, ale może warto zastanowić się czasem nad tym co kurl mówi i użyć głowy do analizy?

    Brednie, liberalizm Korwina nie jest egoistyczny lecz jedynie przedkłada dobro jednostki nad dobro ogółu, nie jest antypaństwowy- jest pro dla państwa minimum, nie jest wreszcie aspołeczny lecz prospołeczny. Antysołeczny jest demoralizujący ludzi socjalizm, którego bronisz.
    A walcz sobie z ideami ko-lib nawet o jeden dzień dłużej od śmierci, rzeczą ludzką jest błądzić
    Rozumiem, że to wszystko wyciągasz na podstawie słów Korwina typu 'państwo okrada obywateli', 'urzędnicy to banda złodziei', itd? Faktycznie, bardzo propaństwowe nastawienie. Nie wiem od której strony zacząć się zaciągać.
    Ja nie bronie socjalizmu panie kolego. Mógłbyś się wysilić na chociażby takie minimum inteligencji i kultury, żeby nie wmawiać dyskutantowi słów, których nie wypowiedział, i nie dorabiać mu maski, której nie zakłada.
    Jeżeli czegoś bronię, to gospodarki możliwie mało kontrolowanej, przy zachowaniu pewnych mechanizmów socjalnych zgodnych z poziomem rozwoju cywilizacyjnego na którym się znaleźliśmy, jak również idei republikańskich w kontekście światopoglądowym i społecznym. Faktycznie, socjalista ze mnie większy niż Lenin i Barosso razem wzięci.




  8. #218
    Podkomorzy Awatar Zakapior-san
    Dołączył
    Sep 2009
    Lokalizacja
    dzikie Bieszczady
    Postów
    1 891
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    21
    Otrzymał 33 podziękowań w 17 postach
    Właśnie na tym polega zdobycz cywilizacyjna, że mamy prawo, które narzuca pewne normy, tak aby nieistotne było, czy kapitalista jest zdrowym społecznie człowiekiem, czy socjopatą.
    Jak pisałem- socjopatia kapitalisty miałaby wtedy bezwzględny wpływ na pracownika gdyby ten ostatni był do niego uwiązany jak w systemie niewolniczym/feudalnym. Póki można zmienić pracę nie widzę problemu. No chyba że uważasz iż wszyscy kapitaliści są socjopatami, wtedy proponuję ci zostać kapitalistą, będziesz wśród swoich
    A normy prawne kodeksu pracy i tak nie chronią przed znęcaniem się psychicznym, to tylko propaganda. Nikt nie sprawdzi każdego pracodawcy jak traktuje danego pracownika, obłęd.
    Nie jestem zwolennikiem żadnego rozleniwiania ludzi, nie wiem skąd bierzesz tak zawiłe powiązania, tylko zwolennikiem zagwarantowania ludziom pewnego minimum socjalnego, zgodnie z moralnością, w której życie i zdrowie człowieka są istotniejsze od pieniędzy
    "Pewne minimum socjalne" to konkretnie jakie? Zasiłek 1000 zł będzie je spełniał czy za mało? Darmowy dach nad głową będzie wystarczający? A może darmowy chleb dla wszystkich od państwa zapewni minimum socjalne? Chętnie zgodziłbym się a co mi zależy, nie jestem egoistą ale co jeśli piekarz stwierdzi że woli dostać chleb za darmo niż męczyć się i go wypiekać? To jest właśnie to co nazywam utopią socjalizmu.
    A skoro jak twierdzisz życie ludzkie jest ważniejsze od pieniędzy to dlaczego tak wielu je ryzykuje właśnie dla pieniędzy
    Dzisiaj też można zajść wysoko dzięki swoim zdolnościom i umiejętnościom. Jeżeli tego nie doświadczyłeś, to nie moja wina, natomiast generalizacja której się dopuszczasz jest co najmniej nieusprawiedliwiona.
    Można ale o ile więcej byłoby ludzi nobilitowanych dzięki swej pracy gdybyśmy mieli normalny kapitalizm a nie kompradorski?
    Człowiek biorący zasiłek i niepracujący z własnej woli jest społecznym pasożytem.
    W jaki inny sposób można to pasożytnictwo skutecznie zwalczyć jeśli nie całkowitą likwidacją tychże zasiłków? Pusty śmiech ogarnia mnie jak czytam statystyki iż w Polsce jest 5 milionów niepełnosprawnych (bardziej pasuje osób z grupami inwalidzkimi). Zlikwidujmy dodatki dla zatrudniających ludzi z grupami a okaże się że po pół roku liczba inwalidów wróci do właściwego poziomu. Ech ten socjalizm i jego pomysły jak tu ludziom pomóc
    Znaczy to 'lepiej rozdysponowany', to jak rozumiem życzenie prawda?
    Realia matematyczne są takie, że jak 10 ludzi zrzuci się 100zł na wspólny fundusz to mogą za te pieniądze kupić więcej usług, niż gdy każdy z nich zapłaci 100zł tylko na siebie. Tutaj nie ma z czym dyskutować.
    A jak 10 ludzi zrzuci się do prywatnej ubezpieczalni po 100 zł to jaka będzie różnica efektywności? Ano taka, że biurokracja zeżre 10 zł na koszty działalności zamiast 50 jak teraz ZUSy i NFZty. Prywaciarz zawsze dba o małą ilość biurokracji i dobrą organizację pracy a państwowe molochy... jest sens komentować dalej?
    Dyskutuję jedynie nad istotą publicznej opieki zdrowotnej. Jeżeli NFZ działa źle, to trzeba go zlikwidować i postawić inny system, który będzie mniej zbiurokratyzowany, inaczej zarządzany, ale nadal pozostanie systemem ubezpieczeń społecznych.
    Proponuję więc system ubezpieczeń społecznych oparty na prywatnych ubezpieczalniach- lepiej zarządzanych i mniej zbiurokratyzowanych od ZUS, KRUS i NFZ.
    To również życzenie do niebios. Zastanawia mnie jakie konkretne ekonomiczne argumenty jesteś w stanie przedstawić na poparcie takiej teorii. Bo to co stosujesz jest właśnie typowym poziomem dyskusji zwolenników JKM - na wolnym rynku musiałby robić tak, srak i owak. Dlaczego? Powiedz mi jaki mechanizm wolnego rynku pozwala Ci twierdzić, że zmowy cenowe nie są na nim możliwe? Jaki mechanizm daje gwarancje, że w wyniku procesów wolnorynkowych nie dojdzie do monopolizacji? Co powiesz? że konkurencja zaniża ceny? Myślisz że tego się nie da obejść? Myślisz że zmowa w celu eliminacji konkurencji nie wystąpi na wolnym rynku bo bozia ukarze przedsiębiorców?
    Trwałe monopole mają miejsce tylko w socjaliźmie i kapitaliźmie kompradorskim gdzie utrzymują się dzięki koneksjom i lobbowaniu władzy na rzecz niedopuszczenia na rynek ewentualnej konkurencji. W prawdziwych kapitaliźmie przedsiębiorca, który skutecznie osiągnął monopol, oczywiście tak samo jak w socjaliźmie i kapitaliźmie kompradorskim podnosi cenę produktu i obniża jego jakość dążąc do maksymalizacji zysku jednak ta passa trwa tylko chwilę. Zaraz powstaje konkurencja, która produkuje taniej i lepiej odbierając klientów monopoliście. Prawdziwy kapitalizm nie uznaje trwałych monopolów czy zmów cenowych.
    Wiesz jak żydzi w 20-leciu radzili sobie z polską konkurencją? Kiedy pojawiał się Polak ze swoim interesem, żydzi dopłacali swojemu rodakowi do interesu byle by tylko ten mógł zejść z cenami na tyle nisko, że interes Polaka po prostu przestawał być opłacalny.
    Po pierwsze efektem było to, że klienci mieli tanie towary i usługi. Po drugie nikt nie zabraniał Polakom stworzyć takiej samej "spółdzielni". W zaborze pruskim Polacy tak samo zrzucali się na rodaków w obronie przed nawałą kapitału niemieckiego. Po trzecie jakby żydzi się co chwilę zrzucali na innych żydów, żeby sprzedawać coś poniżej opłacalności to wszyscy zbankrutowaliby. Po czwarte w jaki sposób chciałbyś zabronić jednemu żydowi wspomagać z własnej kieszeni drugiego żyda? Jakiś nowy urząd kontrolny, co? Po piąte skąd te ataki na żydów za to że pilnowali swojego interesu i diaspory co jest rzeczą naturalną? Wyczuwam nutkę nacjonalizmu...

    Jeżeli czegoś bronię, to gospodarki możliwie mało kontrolowanej, przy zachowaniu pewnych mechanizmów socjalnych zgodnych z poziomem rozwoju cywilizacyjnego na którym się znaleźliśmy, jak również idei republikańskich w kontekście światopoglądowym i społecznym.
    Phi, jakbym spytał Tuska to powiedziałby dokładnie to samo, wszak pojęcia "gospodarki możliwie mało kontrolowanej" i "mechanizmów socjalnych zgodnych z poziomem rozwoju cywilizowanego" są baaardzo pojemne
    Ostatnio edytowane przez Zakapior-san ; 08-06-2014 o 12:07

  9. #219
    Witia
    Gość
    Cytat Zamieszczone przez Zakapior-san Zobacz posta
    Jak pisałem- socjopatia kapitalisty miałaby wtedy bezwzględny wpływ na pracownika gdyby ten ostatni był do niego uwiązany jak w systemie niewolniczym/feudalnym. Póki można zmienić pracę nie widzę problemu. No chyba że uważasz iż wszyscy kapitaliści są socjopatami, wtedy proponuję ci zostać kapitalistą, będziesz wśród swoich
    A normy prawne kodeksu pracy i tak nie chronią przed znęcaniem się psychicznym, to tylko propaganda. Nikt nie sprawdzi każdego pracodawcy jak traktuje danego pracownika, obłęd
    Nie obyło się bez docinki
    Ale to co piszesz, czyli wybór między pracą i jej brakiem (bo o takich przypadkach mówimy), to nie jest wybór. Wolność polegająca na tym, że jeżeli pracodawca mnie gnębi, to zawsze mogę wylądować na bruku bez szansy na inne zatrudnienie (teraz pije oczywiście do sytuacji, które miały realnie miejsce w XIX modelu gospodarczym), to nie wolność, tylko coś, co nazwałbym 'świadomym niewolnictwem'. Wolność polega na tym, że mogę wybrać między ofertami pracy, szukać najkorzystniejszych dla siebie rozwiązań, nie bojąc się, że wybranie jednej z nich będzie stanowiło zagrożenie dla mojego zdrowia, życia i godności. Czy naprawdę tego nie dostrzegasz?


    Co do kodeksu pracy w Polsce, ja rozumiem jak on czasami działa w praktyce, ale to znów nie argument za absurdem kodeksu samego w sobie, tylko za niesprawnym działaniem jednostkowej realizacji koncepcji kodeksu pracy.


    "Pewne minimum socjalne" to konkretnie jakie? Zasiłek 1000 zł będzie je spełniał czy za mało? Darmowy dach nad głową będzie wystarczający? A może darmowy chleb dla wszystkich od państwa zapewni minimum socjalne? Chętnie zgodziłbym się a co mi zależy, nie jestem egoistą ale co jeśli piekarz stwierdzi że woli dostać chleb za darmo niż męczyć się i go wypiekać? To jest właśnie to co nazywam utopią socjalizmu.
    A skoro jak twierdzisz życie ludzkie jest ważniejsze od pieniędzy to dlaczego tak wielu je ryzykuje właśnie dla pieniędzy


    W jaki inny sposób można to pasożytnictwo skutecznie zwalczyć jeśli nie całkowitą likwidacją tychże zasiłków? Pusty śmiech ogarnia mnie jak czytam statystyki iż w Polsce jest 5 milionów niepełnosprawnych (bardziej pasuje osób z grupami inwalidzkimi). Zlikwidujmy dodatki dla zatrudniających ludzi z grupami a okaże się że po pół roku liczba inwalidów wróci do właściwego poziomu. Ech ten socjalizm i jego pomysły jak tu ludziom pomóc
    Rozbijamy się o indywidualną moralność. Dla mnie np. sam fakt że istnieją ludzie bezdomni, jest hańbą dla naszej niby najbardziej rozwiniętej cywilizacji europejskiej. Oczywiście to nie oznacza, że oczekuję aby państwo zapewniło każdemu bezdomnemu lokum z pieniędzy publicznych...
    Wiesz, jeden stwierdzi, że chora jest sytuacja, w której ktoś nie ma co jeść (z dowolnej przyczyny), inny stwierdzi, że chora sytuacja to ta, w której pracodawca nie może zwolnić pracownika, itd... Takie przekrzykiwanie się czyja moralność jest lepsza czy gorsza się mija się z celem. Demokracja polega własnie na tym, aby umieć dojść do kompromisu, bo ludzie są różni, a chcą żyć w ramach jednej wspólnoty. Dlatego próba zbudowania systemu który podoba się 5% społeczeństwa i całkowicie gardzi pozostałą częścią, no jakby to powiedzieć... nie jest kwintesencją kompromisu i racjonalnej polityki. Choć to by tłumaczyło autorytarne zapędy wyznawców Korwina W końcu jak ktoś 'wie lepiej' niż inni, to powinno się go słuchać nie?


    Można ale o ile więcej byłoby ludzi nobilitowanych dzięki swej pracy gdybyśmy mieli normalny kapitalizm a nie kompradorski?
    No właśnie gdybyśmy mieli XIX wieczny kapitalizm to mielibyśmy powtórkę z XIX wieku. Nobilitacja dosięgła by garstkę, a pozostała część żyłaby jak w gułagu.

    W jaki inny sposób można to pasożytnictwo skutecznie zwalczyć jeśli nie całkowitą likwidacją tychże zasiłków? Pusty śmiech ogarnia mnie jak czytam statystyki iż w Polsce jest 5 milionów niepełnosprawnych (bardziej pasuje osób z grupami inwalidzkimi). Zlikwidujmy dodatki dla zatrudniających ludzi z grupami a okaże się że po pół roku liczba inwalidów wróci do właściwego poziomu. Ech ten socjalizm i jego pomysły jak tu ludziom pomóc
    Nikt się z tym nie kłóci. Tylko odróżniaj słabość ludzką i wykorzystywanie dziurawego prawa, od idei samej w sobie. Jak ktoś tworzy idiotyczny przepis, dzięki któremu można płacić mniej, parkować w miejscach w których inni nie mogą, etc, tylko część ludzi nie będzie widziała niczego złego w wykorzystaniu takiego prawa.

    A jak 10 ludzi zrzuci się do prywatnej ubezpieczalni po 100 zł to jaka będzie różnica efektywności? Ano taka, że biurokracja zeżre 10 zł na koszty działalności zamiast 50 jak teraz ZUSy i NFZty. Prywaciarz zawsze dba o małą ilość biurokracji i dobrą organizację pracy a państwowe molochy... jest sens komentować dalej?

    Hehehe huhuhu... no właśnie tutaj jest haczyk. Na wolnym rynku 10 osób nie zrzucało by się po 100zł do prywatnego ubezpieczyciela. Na wolnym rynku 10 osób zrzucałoby się po 100zł do prywatnych ubezpieczycieli. To jest właśnie problem, o którym wspominałem w rozmowie z Mefistem - rozmycie kapitału. Im bardziej działać będzie konkurencja, tylko mniejszy kapitał składowy będzie miał ubezpieczyciel. Zresztą, pisałem o tym w poście do Mefista. To nie jest istotne, o co dba prywaciarz, i co robi NFZ. Mówimy o kosztach świadczenia usług. NFZ płaci szpitalowi tyle samo, ile potrzebuje prywatna klinika (różnice są kosmetyczne).

    Proponuję więc system ubezpieczeń społecznych oparty na prywatnych ubezpieczalniach- lepiej zarządzanych i mniej zbiurokratyzowanych od ZUS, KRUS i NFZ.

    A ja proponuję normalnie działający system opieki publicznej w którym ktoś odważy się wreszcie pozbyć swojego elektoratu i usunąć znaczną część zbędnych urzędników.

    Trwałe monopole mają miejsce tylko w socjaliźmie i kapitaliźmie kompradorskim gdzie utrzymują się dzięki koneksjom i lobbowaniu władzy na rzecz niedopuszczenia na rynek ewentualnej konkurencji. W prawdziwych kapitaliźmie przedsiębiorca, który skutecznie osiągnął monopol, oczywiście tak samo jak w socjaliźmie i kapitaliźmie kompradorskim podnosi cenę produktu i obniża jego jakość dążąc do maksymalizacji zysku jednak ta passa trwa tylko chwilę. Zaraz powstaje konkurencja, która produkuje taniej i lepiej odbierając klientów monopoliście. Prawdziwy kapitalizm nie uznaje trwałych monopolów czy zmów cenowych.

    Zakapiorze - bzdura. To są twoje pobożne życzenia. Jak na wolnym rynku ktokolwiek może podważyć monopolistę, jeżeli ten monopolista będzie mógł wszystkich wykupić, jak również nie będzie ograniczany w żaden sposób przed działaniami mającymi na celu podkopanie interesu oponenta, wszelkiej maści lobby, łapówki dla pośredników, itd?
    Sprawa jest prosta - w wolnym rynku nie ma kontroli nad wymianą dóbr i usług. Jeżeli tak, to znaczy że rządzi ten, kto ma pieniądze. Im bardziej niemoralny będzie, tym brutalniej będzie się pozbywał konkurencji korzystając z instrumentów które posiada (głównie finansowych). Nie masz żadnej postawy twierdzić, że komukolwiek uda się przebić monopol, to jest po prostu widzimisię i życzenie do zębowej wróżki. Ja natomiast postuluję wprowadzenie mechanizmów, które jednak będą kontrolowały takie sytuacje. Wiem, że to oznaczać będzie brak wolnego rynku, no ale politykę prowadzi się w oparciu o realia a nie doktryniarstwo.

    Po pierwsze efektem było to, że klienci mieli tanie towary i usługi. Po drugie nikt nie zabraniał Polakom stworzyć takiej samej "spółdzielni". W zaborze pruskim Polacy tak samo zrzucali się na rodaków w obronie przed nawałą kapitału niemieckiego. Po trzecie jakby żydzi się co chwilę zrzucali na innych żydów, żeby sprzedawać coś poniżej opłacalności to wszyscy zbankrutowaliby. Po czwarte w jaki sposób chciałbyś zabronić jednemu żydowi wspomagać z własnej kieszeni drugiego żyda? Jakiś nowy urząd kontrolny, co? Po piąte skąd te ataki na żydów za to że pilnowali swojego interesu i diaspory co jest rzeczą naturalną? Wyczuwam nutkę nacjonalizmu...

    To był tylko przykład pokazujący słabość totalnie niekontrolowanej wymiany handlowej i mechanizmów wolnorynkowych, a raczej patologii która z nich wynika. Efekt był taki, że udawało się tworzyć monopol - koniec.

    Phi, jakbym spytał Tuska to powiedziałby dokładnie to samo wszak pojęcia "gospodarki możliwie mało kontrolowanej" i "mechanizmów socjalnych zgodnych z poziomem rozwoju cywilizowanego" są baaardzo pojemne
    Tylko że mnie nie interesuje co by powiedział Tusk Wiem co mówię i myślę ja. Jeżeli chcesz to bardzo chętnie, w tym lub innym temacie, porozmawiam o kwestii światopoglądowej. Niestety ale według mnie liberalizm klasyczny, czyli ideologia kultu jednostki, jak również neoliberalne idee państwa minimum, mówiące że im więcej w rękach prywatnych tym lepiej, a najlepiej jakby nic nie było państwowe, bo przecież państwo to pasożyt społeczeństwa, jest drogą do upadku każdej cywilizacji. To, że człowiek może się rozwijać stabilnie nie wynika z tego, że jest genialną jednostką, tylko z tego, że jego OTOCZENIE, dało mu taką możliwość. To, że mogłeś pójść do szkoły i wyrosnąć na normalnego człowieka wynika z tego, że Twoje bezpośrednie otoczenie dało Ci taką możliwość. Gdybyś urodził się we wiosce, o którą biją się dwa afrykańskie plemiona, to przez najważniejsze lata życia zajmowałbyś się spieprzaniem z jednej palmy na drugą. Niestety ale realia historyczne i socjologiczne są takie, że jeżeli nie zadbamy najpierw o otoczenie, środowisko, bazę na której funkcjonujemy, to nawet najwybitniejsza jednostka będzie wytłumiona do zera. Oczywiście można podawać jednostkowe przykłady, ale tendencja jest jasna i oczywista.
    Liberalizm światopoglądowy jest po prostu idiotyczny Silne państwa i społeczeństwa wyrastały na kulcie republikanizmu. USA, ideał Korwina i innych wyznawców, wyrastał na ideach republikańskich, a nie liberalnych. Starożytny Rzym wyrastał na ideach republikańskich, a nie monarchicznych. Jak się nie zakrzewi w pokoleniu świadomości, że ich życie jest powiązane ze stanem otoczenia, w którym się znajdują, to będziemy mieli jeden wielki syf. To się właśnie dzieje. Tak wychwalany przez Ciebie liberalizm światopoglądowy skutkuje min. tym, że 2 mln Polaków woli wyjechać do Anglii i korzystać z cudzego, niż zostać i powalczyć o własne. To jest bezpośredni skutek tego, że ludzie nie są w żaden sposób mentalnie związani z własną ojczyzną, tylko pieprzą głupoty, że skoro ojczyzna im nie daje, to muszą szukać zastępczej. Rozumowanie matoła. Ojczyzna będzie wyglądała tak, jak się ją stworzy. Jak przy frekwencji 40% i moralności 'wszystko mi wolno, jestem najważniejszy, nie ma granic', można zbudować cokolwiek, co będzie sensowne funkcjonować?

  10. #220
    Podkomorzy Awatar Zakapior-san
    Dołączył
    Sep 2009
    Lokalizacja
    dzikie Bieszczady
    Postów
    1 891
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    21
    Otrzymał 33 podziękowań w 17 postach
    Ale to co piszesz, czyli wybór między pracą i jej brakiem (bo o takich przypadkach mówimy), to nie jest wybór. Wolność polegająca na tym, że jeżeli pracodawca mnie gnębi, to zawsze mogę wylądować na bruku bez szansy na inne zatrudnienie (teraz pije oczywiście do sytuacji, które miały realnie miejsce w XIX modelu gospodarczym), to nie wolność, tylko coś, co nazwałbym 'świadomym niewolnictwem'. Wolność polega na tym, że mogę wybrać między ofertami pracy, szukać najkorzystniejszych dla siebie rozwiązań, nie bojąc się, że wybranie jednej z nich będzie stanowiło zagrożenie dla mojego zdrowia, życia i godności. Czy naprawdę tego nie dostrzegasz?
    Według mnie wybór między pracą i jej brakiem jest wyborem. Weźmy naszych emigrantów- wybrali pracę za granicą niż bezrobocie w kraju, podjęli swój wybór (nie chodzi mi o zasiłkowców). Prawda jest taka, że jak ktoś chce mieć pracę to ją znajdzie, permanentnie bezrobotnym może być tylko rasowy leń.
    Co do kodeksu pracy w Polsce, ja rozumiem jak on czasami działa w praktyce, ale to znów nie argument za absurdem kodeksu samego w sobie, tylko za niesprawnym działaniem jednostkowej realizacji koncepcji kodeksu pracy.
    Za komuny wieść głosiła podobnie- ustrój socjalistyczny jest wspaniały, wkradły się weń tylko błędy i wypaczenia
    Rozbijamy się o indywidualną moralność. Dla mnie np. sam fakt że istnieją ludzie bezdomni, jest hańbą dla naszej niby najbardziej rozwiniętej cywilizacji europejskiej.
    Raczej chańbą dla cywilizacji Unijnej, w cywilizacji europejskiej bezdomni i żebracy to nie problem społeczny. Dla mojej moralności bezdomność to sprawa indywidualna- jeśli kogoś pozbawiono domu bezprawnie przez nasz nieludzki system to oczywiście współczuję i pomogę takiemu człowiekowi, natomiast jeśli ktoś stracił dom przez swoje machinacje/długi to siarczysty ch... mu w wiadomo co i absolutnie nie zgadzam się aby państwo opiekuńcze dotowało go z moich podatków.
    Dlatego próba zbudowania systemu który podoba się 5% społeczeństwa i całkowicie gardzi pozostałą częścią, no jakby to powiedzieć... nie jest kwintesencją kompromisu i racjonalnej polityki.
    Korwin miał nie przekroczyć progu wyborczego, zdobył 7% i poparcie mu stale rośnie. Zobaczymy co pokaże przyszłość, mam nadzieję, że nie zwątpisz nagle w magię demokracji jak będzie miał 51%
    No właśnie gdybyśmy mieli XIX wieczny kapitalizm to mielibyśmy powtórkę z XIX wieku. Nobilitacja dosięgła by garstkę, a pozostała część żyłaby jak w gułagu.
    Gułag to akurat socjalistyczny pomysł z XX wieku, porównanie całkowicie nietrafne.
    Nikt się z tym nie kłóci. Tylko odróżniaj słabość ludzką i wykorzystywanie dziurawego prawa, od idei samej w sobie. Jak ktoś tworzy idiotyczny przepis, dzięki któremu można płacić mniej, parkować w miejscach w których inni nie mogą, etc, tylko część ludzi nie będzie widziała niczego złego w wykorzystaniu takiego prawa.
    Dlatego pisałem, że idiotyczne, sprzeczne z logiką i moralnością przepisy trzeba znieść a nie dorabiać biurokrację i zaostrzać kary by "może wtedy zaczęło działać jak należy".
    NFZ płaci szpitalowi tyle samo, ile potrzebuje prywatna klinika (różnice są kosmetyczne).
    Czy prywatna klinika nie płaci podatków podobnie jak państwowy szpital?
    A ja proponuję normalnie działający system opieki publicznej w którym ktoś odważy się wreszcie pozbyć swojego elektoratu i usunąć znaczną część zbędnych urzędników.
    A ja proponuję by ludzie nie łamali prawa to zlikwidujemy policję. Postulat tak samo utopijny jak Twój wyżej. Póki mamy dupokrację gdzie twardym elektoratem PO-PIS są biurwy i ich rodziny- można sobie pomarzyć o zmniejszeniu ilości tychże biurw.
    Jak na wolnym rynku ktokolwiek może podważyć monopolistę, jeżeli ten monopolista będzie mógł wszystkich wykupić
    Jak to- ktoś nie będzie chciał sprzedać a on i tak go wykupi? Jakim prawem? I komu łapówki w państwie minimum by nie pozwolić otworzyć się konkurencji jeśli nie będzie ustawowych koncesji i pozwoleń?
    Ja natomiast postuluję wprowadzenie mechanizmów, które jednak będą kontrolowały takie sytuacje. Wiem, że to oznaczać będzie brak wolnego rynku, no ale politykę prowadzi się w oparciu o realia a nie doktryniarstwo.
    Dzisiejsze koncesje i pozwolenia chronią monopolistów przed powstaniem konkurencji a ty jak widać chcesz wzmocnienia tej tendencji zupełnie nie rozumiejąc, że jeżeli dasz urzędnikowi prawo przydzielania koncesji to zrodzi to łapówkarstwo i patologię.
    Prosty przykład- spróbuj założyć w tuskowej Zielonej Wyspie firmę przewozową:
    Zanim przedsiębiorca rozpocznie zarobkowy przewóz osób musi dopełnić wiele formalności i przejść odpowiednie szkolenie i zdać egzamin.
    Sprawy związane z uzyskiwaniem licencji oraz zezwoleń przewozowych reguluje ustawa o transporcie drogowym. Wynika z niej przede wszystkim, że przedsiębiorca, który chce zarabiać na przewozach osób, musi posiadać odpowiednią licencję. Nie ma znaczenia, czy będzie wozić ludzi pięciomiejscowym samochodem osobowym, czy też dużym autokarem.

    Ustawa przewiduje kilka rodzajów licencji:
    - na krajowy transport drogowy osób,
    - na międzynarodowy transport drogowy osób,
    - na transport drogowy osób taksówką.

    Licencja wydawana jest na określony czas. Nie można jej odstąpić innej osobie, ale są od tej zasady wyjątki, które dotyczą przede wszystkim spadkobierców. Jednak zawsze przedsiębiorca, który przejmuje licencjonowaną działalność transportową musi spełniać wymogi, które są niezbędne do jej rozpoczęcia.

    Licencję możne zostać cofnięta, gdy:
    - przedsiębiorca nie podjął działalności w ciągu 6 miesięcy od daty jej wydania,
    - wobec przedsiębiorcy zostało wydane prawomocne orzeczenie zakazujące wykonywania tego rodzaju działalności,
    - przedsiębiorca rażąco naruszył warunki, które są określone w licencji lub inne dotyczące wykonywania objętej licencją działalności,
    - przedsiębiorca odstąpił licencję osobie trzeciej,
    - jeżeli posiadacz licencji taksówkowej samowolnie zmienia wskazania taksometru,
    - w razie śmierci przedsiębiorcy, chyba że organ wydający się zgodził, że uprawnienia przejmie spadkobierca.

    Są również sytuacje, kiedy licencja może, ale nie musi zostać cofnięta, między innymi gdy przedsiębiorca zalega z regulowaniem zobowiązań podatkowych.

    Na zwrot licencji przedsiębiorca ma 14 dni, licząc od dnia, w którym decyzja o jej cofnięciu stała się ostateczna.

    Jeżeli przewoźnik chce wykonywać regularne przewozy osób, dodatkowo musi wystąpić o zezwolenie na wykonywanie tego typu przewozów. Przepisy nie zabraniają łączenia dwóch rodzajów działalności transportowej, jednak w takim przypadku przedsiębiorca musi posiadać dwie licencje.

    Jeżeli przedsiębiorca chce przewozić zarobkowo ludzi bez licencji taksówkowej lub chce prowadzić działalność również poza obszarem swojej gminy, wówczas może się ubiegać o licencję na przewóz drogowy osób.

    Licencję taką trzeba posiadać bez względu, czy przewóz prowadzi się samochodem osobowym, czy autokarem. Może zostać wydana na krajowy lub międzynarodowy przewóz osób. Jeżeli przewoźnik planuje wykonywać regularne przewozy osób, np. prowadzić linię autobusową musi wystąpić o zezwolenie na wykonywanie tego typu kursów.

    Podczas wykonywania przewozów okazjonalnych pojazdami, które służą do przewozu nie więcej niż dziewięciu osób łącznie z kierowcą nie wolno upodabniać samochodu do taksówki, czyli umieszczać:
    - taksometru,
    - oznaczeń z nazwą, adresem i telefonem przedsiębiorcy na pojeździe,
    - lamp i innych urządzeń technicznych na dachu.

    Aby uzyskać licencję na przewóz osób:
    - przynajmniej jedna z osób z zarządu firmy musi posiadać certyfikat kompetencji zawodowych,
    - na każdy samochód trzeba posiadać odpowiednie zabezpieczenie finansowe,
    - kierowcy muszą posiadać właściwe kwalifikacje.

    Licencje na krajowy przewóz osób obowiązują wyłącznie w Polsce, a międzynarodowe również poza nią.

    Licencja na międzynarodowy przewóz osób autobusem udzielana jest najdłużej na pięć lat. W przypadku pojazdu posiadającego nie więcej niż dziewięć osób łącznie z kierowcą, licencja może być udzielona na okres od 2 do 50 lat. Na taki sam okres udziela się licencji na krajowy przewóz osób.

    Licencje na przewozy krajowe osób wydawane są przez starostów właściwych ze względu na siedzibę przedsiębiorcy, natomiast na przewozy międzynarodowe minister infrastruktury, który upoważnił do tego Biuro Obsługi Transportu Międzynarodowego.

    Aby uzyskać licencję, co najmniej jedna osoba z zarządu firmy musi posiadać certyfikat kompetencji zawodowych. Certyfikaty takie wydaje Instytut Transportu Samochodowego w Warszawie. Natomiast szkolenia i egzaminy odbywają się w różnych miastach. Lista ośrodków, które zajmują się szkoleniem kandydatów na przewoźników dostępna jest na stronie internetowej ITS: http://www.its.home.pl.

    Aby zdać egzamin na certyfikat kompetencji zawodowych trzeba znać przepisy prawa przewozowego, kodeksu cywilnego, prawa handlowego, prawa finansowego, a także sprawy związane z rachunkowością, bilansem i zarządzaniem.

    Licencja na wykonywanie przewozów zostanie wydana tylko osobom, które nie były skazane prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwa umyślne przeciw bezpieczeństwu w komunikacji, mieniu i wiarygodności dokumentów i środowisku.

    Przedsiębiorca, które zdecyduje się na prowadzenie firmy transportowej musi potwierdzić odpowiednią sytuację finansową, która zapewni podjęcie oraz prowadzenie tego rodzaju działalności gospodarczej.
    Przepisy wymagają minimum:
    - 9000 euro na pierwszy pojazd przeznaczony do transportu drogowego,
    - 5000 euro na każdy następny pojazd samochodowy.

    W 2007 roku wartość euro przeliczana jest po średnim kursie NBP, który obowiązywał w ostatnim dniu poprzedniego roku, czyli po 3,8312 zł.

    Kurs, który poprzedza egzamin kosztuje od kilkuset do ponad 1000 zł. Dodatkowo za egzamin na przewozy osób trzeba zapłacić 400 zł. W przypadku przedsiębiorców z pięcioletnim doświadczeniem w branży cena obniżana jest do 300 zł. Wydanie certyfikatu na przewozy osób kosztuje 300 zł. Licencja na krajowy przewóz osób samochodem osobowym na 2 do 15 lat trzeba zapłacić 700 zł, a na 15 do 30 lat 800 zł, na 30 do 50 lat 900 zł. Przy przewozach międzynarodowych takimi samymi pojazdami opłaty są dużo wyższe i wynoszą od 1000 zł za licencję na pięć lat do 50 000 zł za dokument na 50 lat. Za licencję na wykonywanie międzynarodowego transportu drogowego autokarem na pięć lat trzeba zapłacić aż 3600 zł. W przypadku przewozów krajowych stawka za autobus jest taka sama jak za samochód osobowy.
    Jeżeli przedsiębiorca zamierza prowadzić linię regularną musi otrzymać zezwolenie na takie przewozy. Jego autobusy muszą spełniać odpowiednie wymagania techniczne. Rozkład jazdy powinien być dostępny na wszystkich wymienionych w nim przystankach oraz dworcach autobusowych. Musi być w nim zawarta informacja o siedzibie przewoźnika i numerze telefonu. Opłaty za przejazd muszą być pobierane według ustalonego cennika, a pasażer musi otrzymać bilet. Cenniki muszą być dostępne w każdym autobusie i w kasach dworcowych. Powinny zawierać również ceny biletów ulgowych.
    Zezwolenie dokładnie określa warunki wykonywania przewozów, trasę, miejsca początkowe oraz docelowe przewozów, a także przystanki.
    Jeżeli projektowana linia będzie zagrażać już istniejącym liniom, którą obsługuje więcej niż jeden przewoźnik lub rentowności porównywalnych usług kolejowych, wówczas przedsiębiorca może nie uzyskać zezwolenia.
    Przedsiębiorca nie uzyska zezwolenia, gdy:
    - pojazdy, które pozostają w jego dyspozycji nie są w stanie obsłużyć proponowanego przedsięwzięcia,
    - przewoźnik, z przyczyn od niego zależnych, nie wykonuje co najmniej przez siedem dni przewozów na innych obsługiwanych przez siebie liniach,
    - przewoźnik nie przestrzega warunków, które określone są w wydanym już pozwoleniu lub wykonuje przewozy niezgodnie z pozwoleniem.
    Zezwolenia na przewozy regularne, w zależności od tego, jaki obszar obejmuje trasa autobusu wydaje: na terenie kraju - wójt, burmistrz lub prezydent miasta, starosta, marszałek województwa, a na linie międzynarodowe - minister transportu.
    Zezwolenie wydawane jest maksymalnie na pięć lat. Po upływie tego terminu można zostać przedłużone, pod warunkiem że przewoźnik nie przekroczył swoich uprawnień. Zmiany należy zgłaszać w ciągu 14 dni od ich powstania.
    Jeśli nie doczytałeś do końca to powtórzę najlepszy fragment:
    Jeżeli projektowana linia będzie zagrażać już istniejącym liniom, którą obsługuje więcej niż jeden przewoźnik lub rentowności porównywalnych usług kolejowych, wówczas przedsiębiorca może nie uzyskać zezwolenia.
    Teraz prosta sprawa- czy dorobionego i bogatego przewoźnika stać na łapówkę dla urzędnika by nie pozwolił na otwarcie konkurencji? Oczywiście- skoro miał koneksje żeby uzyskać koncesję to będzie miał koneksje (zresztą u tych samych ludzi) by zabrać/nie udzielić koncesji innym. Czyli dokładnie to o czym mówię- monopoliści powstają bardziej przez kontrolowanie rynku niż jego uwolnienie. Człowieka rozsądnego w/w przykład powiniem bić po oczach.
    To, że człowiek może się rozwijać stabilnie nie wynika z tego, że jest genialną jednostką, tylko z tego, że jego OTOCZENIE, dało mu taką możliwość. To, że mogłeś pójść do szkoły i wyrosnąć na normalnego człowieka wynika z tego, że Twoje bezpośrednie otoczenie dało Ci taką możliwość. Gdybyś urodził się we wiosce, o którą biją się dwa afrykańskie plemiona, to przez najważniejsze lata życia zajmowałbyś się spieprzaniem z jednej palmy na drugą. Niestety ale realia historyczne i socjologiczne są takie, że jeżeli nie zadbamy najpierw o otoczenie, środowisko, bazę na której funkcjonujemy, to nawet najwybitniejsza jednostka będzie wytłumiona do zera. Oczywiście można podawać jednostkowe przykłady, ale tendencja jest jasna i oczywista.
    Zgadzam się- dlatego pragnę państwa, które nie będzie stawiało nikomu barier biurokratycznych tak jak dziś- przykład firm przewozowych jest wystarczająco wymowny czy podać kolejne? W normalnym kraju do prowadzenia firmy przewozowej powinno być potrzebne tylko prawo jazdy, pojazd z ważnym przeglądem technicznym i zgłoszenie do urzędu o prowadzeniu takiej działalności.
    Tak wychwalany przez Ciebie liberalizm światopoglądowy skutkuje min. tym, że 2 mln Polaków woli wyjechać do Anglii i korzystać z cudzego, niż zostać i powalczyć o własne. To jest bezpośredni skutek tego, że ludzie nie są w żaden sposób mentalnie związani z własną ojczyzną, tylko pieprzą głupoty, że skoro ojczyzna im nie daje, to muszą szukać zastępczej. Rozumowanie matoła. Ojczyzna będzie wyglądała tak, jak się ją stworzy. Jak przy frekwencji 40% i moralności 'wszystko mi wolno, jestem najważniejszy, nie ma granic', można zbudować cokolwiek, co będzie sensowne funkcjonować?
    Wychwalany przeze mnie liberalizm światopoglądowy? Liberalni światopoglądowo są ci od homomałżeństw, homoadopcji, eutanazji i pozwolenia na jaranie trawy czyli skrajni socjaliści (w PL są to SLD i TR). Ja podobnie jak Korwin jestem konserwatywny światopoglądowo a liberalny jedynie gospodarczo. Znów mylisz pojęcia i czepiasz się nie tego co trzeba.
    Natomiast myślenie o ucieczce z ojczyzny bo "ta nie daje tyle co inna" świadczy właśnie o zacietrzewieniu socjalistycznego neoliberalnego światopoglądowo bagna w umysłach ludzkich. Bo "nam się należy"- oto motto życiowe wielu ludzi. Według tego syfu można być niewolnikiem gospodarczym i politycznym byleby się naćpać, nażreć, nachlać i naruchać do woli. Korwiniści właśnie z tym mysleniem walczą podczas gdy reżim je popiera ucząc od małego że zaradni są nie ci co ciężko pracują na poprawę swojego bytu lecz ci co wyżebrają więcej dopłat unijnych i zasiłków.

Strona 22 z 127 PierwszyPierwszy ... 1220212223243272122 ... OstatniOstatni

Podobne wątki

  1. Nowa KO
    By PlanB in forum Medieval II Kampanie
    Odpowiedzi: 23
    Ostatni post / autor: 30-11-2011, 18:18

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •