I znowu obijamy się o tą samo kwestię, jaka jest roztrząsana od długiego czasu. Wiadomo, że Kościół bez wiernych istnieć nie będzie i odwrotnie. Jednak Ci wierni nie mają wpływu na działania hierarchów, chyba, że masz inne zdanie. Jedyny wpływ jaki jest wywierany ostatnimi czasy, to liczba wiernych jacy chodzą do kościoła. Jednak nie ma efektów w zmianie postępowania kapłanów.
Kościół popiera PiS, i nadal będę tak twierdził, bo pisanie kościoła z małej litery moim zdaniem odnosi się do budynku a nie do instytucji.
Feministki, ateiści, środowiska LGBT czy też inni w przeciwieństwie do kapłanów nie wywierają presji na swoich słuchaczy strasząc ich ciężarem niezmywalnego grzechu. Istotną też różnicą jest język i ton wypowiedzi jaki jest używany.
Czuje ich wzrok na sobie jak siedzę w domu, albo, gdy przechodzę obok kościoła
A ja nie wiem, czemu miałby go nie krytykować.
Czyli Kościół być może nie jest ostoją cnót i moralności?
Jednym z takich najnowszych przykładów jest włożenie do rozporka butelki i kazanie dziecku na katechezie by ją ssało.
PiS popiera Kościół, bo zgadza się z jego poglądami, ale Kościół nie popiera tej partii bo mu się zwyczajnie to nie opłaca? Więc skoro nie popiera to czemu, hierarchowie w swoich kazaniach nawiązują do działań tej partii?
Przepraszam jak to nie ma "prawdziwych katolików"? - http://gloria.tv/media/DSZctgvd2aw
Bardzo ciekawa interpretacja. Zapomniałeś dodać, że człowiek jest już osądzany i potępiony na ziemi już za życia. Nie Bóg osądza ludzi za ich uczynki i postępowanie, ale człowiek, który różni się od innych tym, że ubrany jest w sutannę. Zbawienie można jedynie osiągnąć służyć Kościołowi...
Jak ta wspólnota wiernych powie głośno, że ma dosyć obecnych kapłanów, którzy dyktują ton w polskim Kościele to uwierzę, że Kościół to nie instytucja hierarchiczna.
Ja poproszę w takim razie abyś podał przykłady poparcia dla tych partii.
Dołożę jeszcze coś na sam koniec - rozwódka, feministka, która ośmieliła się wytoczyć proces abp. Michalikowi przegrała, ale nie tym się chcę skupić, ale na pewnych argumentach jakie padły w obronie hierarchy:
Dla tych co nie pamiętają, to został on pozwany, bo stwierdził, że dzieci rodziców, którzy się rozwodzą same pchają się do łóżka dorosłym, bo szukają tam miłości. Mogę się mylić, ale te słowa padły po aferze w Dominikanie."Arcybiskup Józef Michalik w kazaniu mówi to, co Kościół od zawsze naucza w sprawie rodziny. Bez odnoszenia się do żadnej konkretnej osoby. Jedna pani mówi, że ją to obraża. Innymi słowy, obraża ją nauczanie Kościoła" - czytamy w oświadczeniu przygotowanym przez te środowiska.
Argument ze strony PiS-u, który mnie nie dziwi:
Osobę nie będącą w strukturach Kościoła ze jej słowa możemy ciągnąć po sądach, ale kapłana już nie bo wszystko co on powie podpada pod nauczanie Kościoła? To jak to w końcu jest"ograniczaniem wolności słowa poprzez cenzurowanie publicznych wypowiedzi przedstawicieli Kościoła katolickiego".Wypowiedz jednego z kapłanów jest oficjalną nauką Kościoła, czy też jego prywatną opinią? Z tych argumentów nasuwa się wniosek, że pedofile są niewinni w oczach Kościoła(?), bo dziecko rozwiedzionych rodziców niczym szatan ich kusiło, a oni nie sprostali jego zakusom. I czy to jest oficjalna nauka Kościoła? Bo czym innym jest apelowanie by ludzie się nie rozwodzili, a czym innym jest straszenie przed ich dziećmi szukającymi miłości u osób starszych.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomos...in#BoxNewsLink